Wracam do tematu, którego pozorne zakończenie, zarówno
władze gminy Dopiewo, urząd i mieszkańcy, potraktowali
jako sukces. Naprawdę jestem pod wrażeniem mistrzostwa, z jakim tę rundę
rozegrało PKP PLK, jak również tupetu, z jakim Urząd Gminy odtrąbił swój
„sukces”. Ale po kolei.
W opinii wszystkich zainteresowanych sprawą likwidacji przejazdów w
Gminie, PKP PLK odstąpiło od swoich
planów. Wydaje mi się, że była to jedynie gra na czas. Inwestora gonią
terminy, a odwołanie od decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, spowodowałoby
znaczny poślizg – odwołanie z pewnością zostałoby odrzucone przez organ wyższej
instancji. Tak więc w moim przekonaniu to
PKP PLK zyskało na czasie, władze Gminy odsunęły jedynie w czasie to, co
nieuchronne.
Podpisane porozumienie, jak mi się wydaje, nie ma takiej mocy prawnej, jak ostateczna decyzja z rygorem
natychmiastowej wykonalności. Zastanawia mnie nieobecność w czasie
przygotowania porozumienia radcy prawnego reprezentującego Gminę (tak podały
media) – nie wydaje mi się, aby spowodowana była innymi obowiązkami. W tak
ważnej dla Gminy sprawie obecność radcy
winna być obligatoryjna – czyżby zdawał sobie sprawę, że porozumienie może
nie być skuteczne. Równie zastanawiający jest fakt, że kopię pełnomocnictwa przedstawiciela PKP potwierdził za zgodność z
oryginałem pracownik Urzędu, Maciej Łakomy. Zgodnie ze zmianami w kodeksie
postępowania administracyjnego, wprowadzonymi 1 stycznia 2010 r., urzędnik, któremu przedkładany jest do
wglądu oryginał dokumentu nie może wykonać jego kopii i potwierdzić jego
autentyczności. Jest to niezgodne z art. 76a § 2 kpa (art. 76 w związku z
art. 76a § 1 kpa). Potwierdzenia za
zgodność z oryginałem może natomiast dokonać radca prawny urzędu. Z
pewnością wiedział o tym radca prawny Urzędu Gminy Dopiewo, czy wiedział o tym
pracownik Urzędu, można już mieć wątpliwości. Tak więc radca postąpił bardzo
rozsądnie – w przypadku, gdy sprawa przybierze niekorzystny obrót dla Gminy,
jego nazwisko nigdzie się nie pojawi. Nie mam przygotowania prawniczego –
proszę więc potraktować to jako czystą spekulację lub mnie poprawić.
Zadziwia mnie również treść komunikatu, jaki w końcu Urząd
Gminy raczył opublikować na swojej stronie. Sugeruje on jednoznacznie, że za całe zaniedbanie wyłączną odpowiedzialność
ponosi PKP PLK. Widocznie osoby odpowiedzialne za karygodne zaniedbanie
swoich obowiązków, z Panią Wójt na czele, liczą na krótką pamięć mieszkańców –
za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał szczegółów. Świadczy to jedynie o
tym, że nikt w Urzędzie nie wyciągnął
właściwych wniosków, co bardzo źle rokuje na przyszłość. Jak stwierdził
jeden z internautów, niektórzy urzędnicy nigdy nie przyznają się do błędów – w
mojej ocenie taka postawa dyskwalifikuje do dalszego pełnienia funkcji.
Komunikat opublikowany na stronie Gminy jest
też obraźliwy dla mieszkańców – potraktowani zostali jak dzieci, którym
można wmówić każdą bajkę. Niestety po części się to sprawdziło – większość
przyjęła „zakończenie” sprawy za dobrą monetę.
W porozumieniu jest mowa, w przypadku podjęcia działań związanych z
przebudową linii kolejowej, o
przeprowadzeniu konsultacji z wójtem i radą gminy. W ustawie o
udostępnianiu informacji o środowisku… (Dz. U. z 2008 r. Nr 199, poz. 1227), na
podstawie której wydano decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, jest wręcz mowa o konieczności udziału
społeczeństwa w postępowaniu – rozdział 3 w/w ustawy. Konsultacje, o ile
się odbędą, będzie musiał zorganizować wójt gminy – to organ a nie wnioskodawca
jest zobligowany do ich przeprowadzenia. Tym bardziej, że w/w ustawa nie
przewiduje przeprowadzania konsultacji a jedynie ewentualnie rozprawę
administracyjną. Ponadto należy zauważyć, że
wyniki konsultacji nie muszą być wiążące dla organu wydającego lub
zmieniającego decyzję – konsultacje
to nie referendum.
Obie strony sporu reprezentują
interes publiczny. Jednak Wójt i Urząd Gminy reprezentują interes jedynie
części mieszkańców Gminy Dopiewo – dla osób z Zakrzewa, Dąbrowy, Dąbrówki czy
Skórzewa, sprawa likwidacji przejazdów ma niewielkie znaczenie, natomiast PKP
PLK reprezentuje interes znacznie szerszej grupy podmiotów. Oprócz pasażerów
korzystających z pociągów są to przede wszystkim Polska i Unia Europejska. Czy w konfrontacji z tymi podmiotami
Gmina ma jakieś szanse na przeforsowanie, i to po czasie? Obawiam się, że
niewielkie. W pierwszej kolejności
wykorzystany zostanie zarzut zaniedbania
przez władze Gminy sprawy na etapie postępowania o wydanie decyzji o
środowiskowych uwarunkowaniach. Fakty są nieubłagane – Urząd Gminy w
Dopiewie dał ciała – potwierdza to obszerna dokumentacja. Bardzo łatwo byłoby udowodnić, że zarówno wnioskodawca, czyli PKP PLK, jak organ prowadzący sprawę, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, nie popełnili błędu w trakcie postępowania. To Urząd Gminy nie wywiązał się z obowiązku skutecznego poinformowania mieszkańców, jako stron postępowania.
Z ostatnich informacji wynika, że Polska na modernizację 2 korytarzy komunikacyjnych (jeden z nich przebiega przez Dopiewo) otrzyma 619 mln euro - link Czy w tej sytuacji rząd będzie skłonny do ustępstw i ryzyka utraty środków – raczej nie. Trwają ponadto rozmowy z Niemcami nt. przebudowy odcinka linii przebiegającej przez ich terytorium - link - umowa podpisana 14 listopada br., a więc jeszcze ciepła. W tej sytuacji pozycja Gminy Dopiewo wygląda raczej nieciekawie.
A tak przy okazji, gdyby pociągi z Paryża czy Amsterdamu do Warszawy na całej trasie jeździły z prędkością 200 km/godz, a na terenie gminy Dopiewo 160 km/godz, byłby to ewenement na skalę europejską - podobnie jak obecna Zachodnia Obwodnica Poznania. Chyba nie chodzi o to, aby nasz kraj był rekordzistą w dziedzinie absurdów. A na to się na razie zanosi.
Można więc powiedzieć, że PKP PLK wygrało czas, wójt Zofia Dobrowolska spokój. Wydaje się, że do końca obecnej kadencji nic się w tej sprawie nie wydarzy – PKP PLK będzie przygotowywać się do modernizacji odcinka Sochaczew-Swarzędz. Póki co Pani Wójt włosienicę może schować do szafy. Lepiej jednak niech jej nie wyrzuca – może być potrzebna następcy.
Podsumowując gratuluję dobrego samopoczucia Wójta i Urzędu Gminy w Dopiewie – póki co zbliżające się święta Bożego Narodzenia można będzie spędzić bezstresowo. Ogień został zagaszony. Niestety, żar pod popiołem cały czas się tli i grozi ponownym pożarem, którego może nie ugasić żadne pisane na kolanie porozumienie. I gratulacje dla prawników PKP PLK.
PS. Małe wyjaśnienie, ponieważ nie wszyscy właściwie odebrali moje
intencje. Nie twierdzę, że odwołanie od decyzji środowiskowej nie ma sensu.
Wszystko zależy od okoliczności.
Odwołanie miałoby sens, gdyby Urząd Gminy w Dopiewie właściwie podszedł
do swoich obowiązków. Należało zapoznać się z dokumentacją, skutecznie
powiadomić mieszkańców poprzez zorganizowanie rozprawy administracyjnej lub
konsultacji. Na rozprawę należało zaprosić przedstawicieli PKP PLK,
projektantów, pracowników RDOŚ. Następnym krokiem byłoby wypracowanie wspólnego
stanowiska i złożenie stosownego wniosku do RDOŚ. Gdyby się okazało, że wnioski
i uwagi władz Gminy oraz mieszkańców nie zostały uwzględnione, wówczas
odwołanie byłoby jak najbardziej uzasadnione. Wójt i Urząd mieli przeszło rok
na przeprowadzenie postępowania w ramach swoich kompetencji jako strona. Niestety,
w tym czasie nie zrobiono nic. I dlatego uważam, że odwołanie w takiej sytuacji
byłoby nieskuteczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz