czwartek, 9 marca 2017

Komisja Budżetu Rady Gminy Dopiewo (2) 6 marca 2017 r. – reminiscencje po budżecie obywatelskim



Dziś omówię ostatni temat Komisji Budżetu, który nie zmieścił się w poprzednim poście. Radni przedstawili wnioski, jakie im się nasuwają po zakończeniu procedury DBO i wyborze projektów. Może nie wszyscy pamiętają, ale powołanie budżetu obywatelskiego było jednym ze sztandarowych haseł wyborczych KWW Szansa dla Gminy i zarazem jego lidera, wójta Adriana Napierały.
Co prawda można powiedzieć, że początki zawsze są trudne i nie wszystko udaje się zrealizować tak, jak było zaplanowane. Tak było w tym przypadku i na szczęście Radni również to zauważyli.


Po pierwsze kwota wyznaczona na realizację projektów w ramach DBO, w wysokości 150 tys. złotych, niektórym członkom Komisji wydaje się zbyt mała. Podzielam to stanowisko, ponieważ jak na tak dużą Gminę, to suma symboliczna. Za te środki można zrealizować niewielki projekt, który w wielu przypadkach mógłby zostać wykonany ze środków sołeckich. Jednak skarbnik Małgorzata Mazurek, reprezentująca na posiedzeniu Wójta, była przeciwna zwiększeniu środków na kolejną edycję DBO. Prawdopodobnie chodzi o to, żeby stworzyć jedynie pozory, iż to mieszkańcy współdecydują o sposobie zagospodarowania swojego miejsca zamieszkania, a tak naprawdę niewiele będą mieć do powiedzenia. Wójt raczej nie ma zamiaru dzielić się z nikim władzą.

Aby zorientować się, że budżet obywatelski jest tylko namiastką współdecydowania, wystarczy porównać roczne dochody Wójta z funduszem DBO – kwoty są porównywalne.
To, na co zwrócili uwagę Radni, to bezsporny fakt, że szanse na realizację projektu mają tylko duże społeczności jak: Dąbrówka czy Skórzewo. Konarzewo zwycięzcą w tym roku zostało tylko dlatego, że Dąbrówka przedstawiła kilka projektów i głosy się rozproszyły. Jeżeli mieszkańcy największych miejscowości skonsolidują się wokół jednego pomysłu, to pozostałe wsie nie mają szans. Dlatego zapewne radny Justin Nnorom zaproponował, żeby wydzielić 2 kategorie projektów: małych do 50 tys. zł i dużych do 150 tys. złotych. To jednak w dalszym ciągu nie daje gwarancji, że miejscowości takie jak: Gołuski, Trzcielin czy Więckowice będą miały większe szanse.

W tym przypadku jedynym sensowym rozwiązaniem jest uchwalenie funduszu sołeckiego, przed którym wszyscy bronią się rękami i nogami: Urząd, Sołtysi i Radni. A może by tak przeprowadzić referendum w Gminie, bo coś mi się zdaje, że opinia mieszkańców może być całkiem inna.

Kolejna sprawą, która budziła wątpliwości Radnych to wybór projektów. Większość skłania się ku temu, żeby były to przedsięwzięcia, służące mieszkańcom przez lata. Natomiast w tym roku wygrał projekt lodowiska, które funkcjonowało raptem 2 tygodnie, a wydano na nie prawie połowę środków, przeznaczonych na DBO. Początkowa kwota 60 tys. złotych wzrosła do 67,65 tys. złotych. Jak za 2 tygodnie atrakcji, z której tylko niewielka część mieszkańców mogła skorzystać, to trochę dużo. Lodowisko, nie dość, że funkcjonowało tylko w czasie ferii zimowych, to jednorazowo mogło przyjąć niewielką grupę łyżwiarzy. A w budżecie obywatelskim chodzi przecież o to, żeby projekty mogły służyć wszystkim.

Przy okazji trzeba powiedzieć, że mieszkańcy Gminy, świadomie lub nie, zostali wprowadzeni w błąd. W nazwie projektu, zgłoszonego przez Skórzewo (Monika Walich), nie pojawiło się lodowisko ale – „Budowa miejsca rekreacji młodzieży, dzieci i mieszkańców Skórzewa”. Nazwa mogła sugerować, że powstanie coś trwałego, co może być użytkowane przez cały rok. Przyznam szczerze, że również dałam się nabrać na ten chwyt.

Natomiast na forum Moje Dopiewo pojawiła się informacja, że lodowisko będzie funkcjonować w „okresie zimowym” - https://www.mojedopiewo.com/node/13365 (Gdyby administrator chciał usunąć stronę, to informuję, że została skopiowana). Okres zimowy trwa trochę dłużej niż zimowe ferie. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń, tj. umiejętności administratora Forum w manipulowaniu faktami, mam prawo sądzić, że informacja została celowo zafałszowana. Gdyby lodowisko funkcjonowało chociaż 2 miesiące, z pewnością nie budziłoby takich kontrowersji.

Kolejny problem, to niedoszacowanie kosztów projektów. Skarbnik Małgorzata Mazurek i zastępca wójta Paweł Przepióra twierdzili, że wartości projektów były weryfikowane, ale szczerze mówiąc, nie do końca w to wierzę. Posiłkowano się m.in. informacjami uzyskanymi od wnioskodawców. Nie wszystkie wydatki można przewidzieć oraz uwzględnić, i dlatego zawsze powinna być jakaś rezerwa. Efekt jest taki, że oba zwycięskie projekty zostały niedoszacowane.
Lodowisko w Skórzewie kosztowało ponad 7 tys. złotych więcej, niż deklarowano we wniosku. Skarbniczka twierdzi, że pozostała część projektu skórzewskiego może być tańsza (siłownia zewnętrzna i plac zabaw) - i projekt zmieści się w deklarowanej kwocie. A co będzie, jeżeli się nie zmieści?
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku zagospodarowania terenu wokół stawu w Konarzewie. Prawdopodobnie środki w wysokości 50 tys. złotych wystarczą tylko na przebudowę przyłącza energetycznego. Aby zrealizować cały projekt Gmina najpewniej będzie musiała dołożyć kolejną sumę z budżetu.

Wnioski, jakie się nasuwają, także w ocenie Radnych, są dość oczywiste. Należy realizować projekty, które będą mieć charakter trwały. Dlatego trzeba wybierać obiekty wielofunkcyjne, które w różnych porach roku mogą służyć innym celom. Kwota jest ewidentnie za mała, chociaż tu zdania były podzielone. Konieczna jest również taka formuła budżetu obywatelskiego, aby mniejsze miejscowości też miały szansę na swój projekt. Radny Mariusz Ostrowski zaproponował, aby o wyborze decydował procentowy udział mieszkańców danej miejscowości, biorących udział w głosowaniu, a nie bezwzględna liczba głosujących.
No i przede wszystkim trzeba przełamać niechęć do funduszu sołeckiego. A jeżeli komuś pełniona funkcja radnego lub sołtysa nie odpowiada, w każdej chwili może złożyć mandat. To samo dotyczy urzędników – praca w Urzędzie nie jest przymusowa.

Podsumowując, wydaje się, że pierwszy budżet obywatelski w gminie Dopiewo rozczarował nie tylko mieszkańców, ale i Radnych. To jest trochę tak, jak z niektórymi prezentami – duże opakowanie, a w środku prawie pusto. No, ale najważniejsze, że chociaż ta obietnica wyborcza wójta Adriana Napierały, została zrealizowana. Można będzie ją wykorzystać w następnej kampanii.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Jeszcze małe uzupełnienie dotyczące projektu złożonego w Skórzewie.
    Nikt nie zabrania mieszkańcom realizacji, jak to na Komisji Budżetu powiedziano wprost, własnych „fanaberii”. Tylko dlaczego mają być finansowane z publicznych pieniędzy? Pomysłodawcą utworzenia 2-tygodniowego lodowiska była Monika Walich. Być może jest to rodzina aktualnej radnej Marioli Walich. Jeżeli osoby te chcą być postrzegane jako dobroczyńcy mieszkańców, powinny same ponieść koszty takiego przedsięwzięcia lub poszukać sponsorów. W Skórzewie nie jest to trudne. Ilość firm tam funkcjonujących jest na tyle duża, że zebranie 60-70 tys. złotych nie jest żadnym problemem. Wystarczy tylko wymienić deweloperów: Ławica-Zachód, Lepiko Deweloper. Ławica-Zachód zamierza budować następne osiedle mieszkaniowe na kolejnych kilkunastu hektarach, ale jest jak najdalsza od ponoszenia kosztów na tworzenie przestrzeni publicznej. Lepiko Deweloper jest powiązany z parkiem rozrywki Rodzinka w Skórzewie, czyli ma duże doświadczenie w organizacji wypoczynku i rozrywki dla mieszkańców.
    Także jeden z radnych Skórzewa jest deweloperem. Wszyscy w/w bez trudu mogliby zorganizować lodowisko i to nie na 2 tygodnie ale przez 3 miesiące. Jednak po co, jeżeli Gmina jest takim dobrym „wujkiem”, że sama wszystko sfinansuje. A, że za te fanaberie zapłacą pozostali mieszkańcy Gminy, to tylko nic nie znaczący szczegół.
    Tak więc mieszkańcy, zanim z entuzjazmem zaczną glosować na takie projekty, powinni najpierw im się przyjrzeć. Takie pomysły, jak lodowisko w Skórzewie mają tylko jeden cel – tworzenie wyidealizowanego wizerunku pomysłodawców.

    OdpowiedzUsuń