Dziś omówię ostatni temat Komisji
Budżetu, który nie zmieścił się w poprzednim poście. Radni przedstawili wnioski, jakie im się nasuwają po
zakończeniu procedury DBO i wyborze projektów. Może nie wszyscy pamiętają,
ale powołanie budżetu obywatelskiego było jednym ze sztandarowych haseł
wyborczych KWW Szansa dla Gminy i zarazem jego lidera, wójta Adriana Napierały.
Co prawda można powiedzieć, że
początki zawsze są trudne i nie wszystko udaje się zrealizować tak, jak było
zaplanowane. Tak było w tym przypadku i na szczęście Radni również to
zauważyli.
Po pierwsze kwota wyznaczona na realizację projektów w ramach DBO,
w wysokości 150 tys. złotych, niektórym członkom Komisji wydaje się zbyt mała. Podzielam to stanowisko,
ponieważ jak na tak dużą Gminę, to suma symboliczna. Za te środki można
zrealizować niewielki projekt, który w wielu przypadkach mógłby zostać wykonany
ze środków sołeckich. Jednak skarbnik Małgorzata Mazurek, reprezentująca na
posiedzeniu Wójta, była przeciwna zwiększeniu środków na kolejną edycję DBO. Prawdopodobnie chodzi o to, żeby stworzyć
jedynie pozory, iż to mieszkańcy współdecydują o sposobie zagospodarowania
swojego miejsca zamieszkania, a tak naprawdę niewiele będą mieć do powiedzenia.
Wójt raczej nie ma zamiaru dzielić się z nikim władzą.
Aby zorientować się, że budżet obywatelski jest tylko namiastką
współdecydowania, wystarczy porównać roczne dochody Wójta z funduszem DBO –
kwoty są porównywalne.
To, na co zwrócili uwagę Radni,
to bezsporny fakt, że szanse na
realizację projektu mają tylko duże społeczności jak: Dąbrówka czy Skórzewo.
Konarzewo zwycięzcą w tym roku zostało tylko dlatego, że Dąbrówka przedstawiła
kilka projektów i głosy się rozproszyły. Jeżeli mieszkańcy największych
miejscowości skonsolidują się wokół jednego pomysłu, to pozostałe wsie nie mają
szans. Dlatego zapewne radny Justin
Nnorom zaproponował, żeby wydzielić 2 kategorie projektów: małych do 50
tys. zł i dużych do 150 tys. złotych. To jednak w dalszym ciągu nie daje
gwarancji, że miejscowości takie jak: Gołuski, Trzcielin czy Więckowice będą
miały większe szanse.
W tym przypadku jedynym sensowym rozwiązaniem jest uchwalenie
funduszu sołeckiego, przed którym wszyscy bronią się rękami i nogami:
Urząd, Sołtysi i Radni. A może by tak przeprowadzić referendum w Gminie, bo coś
mi się zdaje, że opinia mieszkańców może być całkiem inna.
Kolejna sprawą, która budziła
wątpliwości Radnych to wybór projektów.
Większość skłania się ku temu, żeby były
to przedsięwzięcia, służące mieszkańcom przez lata. Natomiast w tym roku
wygrał projekt lodowiska, które funkcjonowało raptem 2 tygodnie, a wydano na
nie prawie połowę środków, przeznaczonych na DBO. Początkowa kwota 60 tys.
złotych wzrosła do 67,65 tys. złotych. Jak za 2 tygodnie atrakcji, z której
tylko niewielka część mieszkańców mogła skorzystać, to trochę dużo. Lodowisko,
nie dość, że funkcjonowało tylko w czasie ferii zimowych, to jednorazowo mogło
przyjąć niewielką grupę łyżwiarzy. A w budżecie obywatelskim chodzi przecież o
to, żeby projekty mogły służyć wszystkim.
Przy okazji trzeba powiedzieć, że
mieszkańcy Gminy, świadomie lub nie, zostali wprowadzeni w błąd. W nazwie
projektu, zgłoszonego przez Skórzewo (Monika Walich), nie pojawiło się
lodowisko ale – „Budowa miejsca rekreacji młodzieży, dzieci i mieszkańców Skórzewa”.
Nazwa mogła sugerować, że powstanie coś trwałego, co może być użytkowane przez
cały rok. Przyznam szczerze, że również dałam się nabrać na ten chwyt.
Natomiast na forum Moje Dopiewo
pojawiła się informacja, że lodowisko będzie funkcjonować w „okresie zimowym” -
https://www.mojedopiewo.com/node/13365
(Gdyby administrator chciał usunąć stronę,
to informuję, że została skopiowana). Okres zimowy trwa trochę dłużej niż
zimowe ferie. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń, tj. umiejętności
administratora Forum w manipulowaniu faktami, mam prawo sądzić, że informacja
została celowo zafałszowana. Gdyby lodowisko funkcjonowało chociaż 2 miesiące,
z pewnością nie budziłoby takich kontrowersji.
Kolejny problem, to niedoszacowanie kosztów projektów. Skarbnik Małgorzata Mazurek i zastępca
wójta Paweł Przepióra twierdzili, że wartości projektów były weryfikowane,
ale szczerze mówiąc, nie do końca w to wierzę. Posiłkowano się m.in.
informacjami uzyskanymi od wnioskodawców. Nie wszystkie wydatki można
przewidzieć oraz uwzględnić, i dlatego zawsze powinna być jakaś rezerwa. Efekt
jest taki, że oba zwycięskie projekty
zostały niedoszacowane.
Lodowisko w Skórzewie kosztowało ponad 7 tys. złotych więcej, niż
deklarowano we wniosku. Skarbniczka twierdzi, że pozostała część projektu
skórzewskiego może być tańsza (siłownia zewnętrzna i plac zabaw) - i projekt
zmieści się w deklarowanej kwocie. A co będzie, jeżeli się nie zmieści?
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku zagospodarowania terenu wokół
stawu w Konarzewie. Prawdopodobnie środki w wysokości 50 tys. złotych
wystarczą tylko na przebudowę przyłącza energetycznego. Aby zrealizować cały
projekt Gmina najpewniej będzie musiała dołożyć kolejną sumę z budżetu.
Wnioski, jakie się nasuwają,
także w ocenie Radnych, są dość oczywiste. Należy
realizować projekty, które będą mieć charakter trwały. Dlatego trzeba
wybierać obiekty wielofunkcyjne, które w różnych porach roku mogą służyć innym
celom. Kwota jest ewidentnie za mała, chociaż tu zdania były podzielone. Konieczna jest również taka formuła budżetu
obywatelskiego, aby mniejsze miejscowości też miały szansę na swój projekt.
Radny Mariusz Ostrowski zaproponował, aby o wyborze decydował procentowy udział
mieszkańców danej miejscowości, biorących udział w głosowaniu, a nie
bezwzględna liczba głosujących.
No i przede wszystkim trzeba przełamać niechęć do funduszu sołeckiego.
A jeżeli komuś pełniona funkcja radnego lub sołtysa nie odpowiada, w każdej
chwili może złożyć mandat. To samo dotyczy urzędników – praca w Urzędzie nie
jest przymusowa.
Podsumowując, wydaje się, że
pierwszy budżet obywatelski w gminie Dopiewo rozczarował nie tylko mieszkańców,
ale i Radnych. To jest trochę tak, jak z niektórymi prezentami – duże
opakowanie, a w środku prawie pusto. No, ale najważniejsze, że chociaż ta obietnica wyborcza wójta Adriana Napierały,
została zrealizowana. Można będzie ją wykorzystać w następnej kampanii.
Jeszcze małe uzupełnienie dotyczące projektu złożonego w Skórzewie.
OdpowiedzUsuńNikt nie zabrania mieszkańcom realizacji, jak to na Komisji Budżetu powiedziano wprost, własnych „fanaberii”. Tylko dlaczego mają być finansowane z publicznych pieniędzy? Pomysłodawcą utworzenia 2-tygodniowego lodowiska była Monika Walich. Być może jest to rodzina aktualnej radnej Marioli Walich. Jeżeli osoby te chcą być postrzegane jako dobroczyńcy mieszkańców, powinny same ponieść koszty takiego przedsięwzięcia lub poszukać sponsorów. W Skórzewie nie jest to trudne. Ilość firm tam funkcjonujących jest na tyle duża, że zebranie 60-70 tys. złotych nie jest żadnym problemem. Wystarczy tylko wymienić deweloperów: Ławica-Zachód, Lepiko Deweloper. Ławica-Zachód zamierza budować następne osiedle mieszkaniowe na kolejnych kilkunastu hektarach, ale jest jak najdalsza od ponoszenia kosztów na tworzenie przestrzeni publicznej. Lepiko Deweloper jest powiązany z parkiem rozrywki Rodzinka w Skórzewie, czyli ma duże doświadczenie w organizacji wypoczynku i rozrywki dla mieszkańców.
Także jeden z radnych Skórzewa jest deweloperem. Wszyscy w/w bez trudu mogliby zorganizować lodowisko i to nie na 2 tygodnie ale przez 3 miesiące. Jednak po co, jeżeli Gmina jest takim dobrym „wujkiem”, że sama wszystko sfinansuje. A, że za te fanaberie zapłacą pozostali mieszkańcy Gminy, to tylko nic nie znaczący szczegół.
Tak więc mieszkańcy, zanim z entuzjazmem zaczną glosować na takie projekty, powinni najpierw im się przyjrzeć. Takie pomysły, jak lodowisko w Skórzewie mają tylko jeden cel – tworzenie wyidealizowanego wizerunku pomysłodawców.