Tematów bieżących jest w ostatnim
czasie bardzo dużo, o których w mediach lokalnych (oficjalnych i „niezależnych”)
próżno szukać informacji - jednak postanowiłam
kontynuować wątek zebrań wiejskich. Jest to o tyle istotne, że dziś
rozpoczyna się decydująca tura czterech ostatnich spotkań w Skórzewie,
Zakrzewie, Dąbrowie i Dopiewie.
Domyślam się, że nasi włodarze
nie tego oczekiwali po zebraniach, co nastąpiło w Dąbrówce. Zebrania wiejskie
miały być jedynie formalnością, na których Wójt zaprezentuje swoje osiągnięcia,
mieszkańcy zaklepią nowe statuty sołeckie i będzie można ogłosić pełen sukces
oraz tryumf „demokracji” w lokalnym wydaniu.
Za sprawą mieszkańców Dąbrówki
tak się jednak nie stało. Co prawda zebranie przebiegło pod dyktando Wójta, bo
tak naprawdę sołtys Barbara Plewińska
raczej niewiele miała w tej sytuacji do powiedzenia, ale na szczęście lub
nieszczęście (niepotrzebne skreślić), istnieje
coś takiego, jak skarga na działanie organów.
Mam nadzieję, że mieszkańcy
Dąbrówki, którzy uczestniczyli w fikcji, jaką było zebranie wiejskie, nie
poprzestaną na deklaracjach i złożą oficjalną skargę do Rady Gminy.
Skarga taka skomplikuje, a może
nawet zablokuje, forsowanie przez władze Gminy uchwalenia nowych statutów
sołeckich w ich obecnej formie. W
poprzednich wpisach wykazałam, że projekty statutów są niezgodne z Konstytucją
RP, ustawą o samorządzie gminnym a także stanowią regres w porównaniu do
obecnie obowiązujących praw, przysługujących członkom lokalnej społeczności.
Jeżeli mieszkańcy zaskarżą
ważność zebrania wiejskiego w Dąbrówce, to tym samym podważą ważność
konsultacji w sprawie statutu sołeckiego Dąbrówki. W tej sytuacji władze Gminy
będą musiały wstrzymać się z jego uchwaleniem do czasu rozstrzygnięcia skargi.
Pod znakiem zapytania staje
wówczas uchwalenie pozostałych statutów dla sołectw, w których uczestnicy
zebrań wiejskich nie mieli zastrzeżeń i projekty statutów zaopiniowali
pozytywnie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pierwsze zebrania wiejskie,
oprócz Dąbrówki, przebiegały zgodnie z oczekiwaniem Wójta. Jednak już w
Konarzewie uczestnicy zebrania zaczęli mieć wątpliwości.
Mam cichą nadzieję, że również w
pozostałych sołectwach, w których zebrania będą odbywać się w tym tygodniu, uczestnicy
podejdą do tematu z większą ostrożnością. Tym bardziej, że w radach sołeckich zaczyna się ruch, przynajmniej w samym Dopiewie.
W ostatni weekend i dniu wczorajszym rozniesiono po wsi ulotkę, w której Rada
Sołecka zaprasza na Zebranie Wiejskie. Jak wynika z treści, „można
będzie zgłosić wnioski i omówić przebieg kluczowych zadań”. Szkoda, że
nie zaznaczono, kiedy te wnioski będzie można zgłaszać:
- na początku, przed glosowaniem
programu zebrania,
- czy może na końcu, w punkcie
dotyczącym wolnych głosów i wniosków? - jak to miało miejsce w Dąbrówce
Przy okazji zebrania w Konarzewie
nagłośniono problem dostępności tekstów statutów sołeckich. Jak wiadomo, udostępnione
są one wyłącznie na stronie Gminy, w budynku Urzędu oraz u sołtysów. Brak jest projektów dostępnych choćby w
lokalnej prasie. Do tego statuty ukazały się stosunkowo późno, mimo iż
teksty zostały przygotowane dość dawno. Gdyby nie ich publikacja już 31
stycznia br. w „Pulsie Gminy”, to zainteresowani mieliby niewiele czasu na
zapoznanie się z projektami. Urząd Gminy
treść statutów opublikował zaledwie 6 dni przed pierwszym zebraniem sołeckim w
Gołuskach.
O co w tym wszystkim chodzi? Być może zostanie to potraktowane jako
teoria spiskowa, ale w moim przekonaniu włodarzom zależało, aby mieszkańcom
maksymalnie ograniczyć możliwość zapoznania się ze statutami i zgłaszania
swoich wątpliwości.
Pierwsza uchwała w sprawie przeprowadzenia konsultacji, celem
zaopiniowania projektów statutów, przegłosowana została przez Radę Gminy
Dopiewo w czasie Sesji 30 stycznia br. Nie mają tu znaczenia fakty, że uchwała
miała wejść w życie 14 dni po opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym oraz, że
Wojewoda stwierdził jej nieważność. Okoliczności
te nie miały żadnego wpływu na treść projektów, które można było udostępnić
mieszkańcom już wówczas.
Dlaczego do publikacji nie wykorzystano miesięcznika „Czas Dopiewa”?
Przecież Redakcja ma coraz większe problemy z zapełnieniem treścią 40 stron
czasopisma. W marcowym numerze opublikowano m.in. szkic historyczny Sławomira
Kurpiewskiego, opisujący ucieczkę jeńców wojennych z obozu w Żaganiu. Nie mam
nic przeciwko tekstom historycznym, ale w lokalnym piśmie powinny one dotyczyć
naszego regionu. Przecież wystarczyło opublikować tylko jeden projekt statutu –
treść wszystkich jest jednakowa – a informacja z pewnością dotarłaby do
znacznie większej grupy osób.
Wydaje się, że władzom jednak nie chodzi o to, aby społeczeństwo było
właściwie poinformowane i świadome swoich praw i obowiązków, tylko żeby
bezrefleksyjnie przyklaskiwało podejmowanym decyzjom.
W poprzednich postach
informowałam o swoich zastrzeżeniach, dotyczących zapisów, umieszczonych w
nowych statutach - link.
Jeszcze raz muszę wrócić do tematu, tym
razem pod kątem oceny uprawnień wójta. Jak się okazuje, nowe statuty mają
usankcjonować to, co już teraz nieformalnie ma miejsce, czyli stworzenie
jednego ośrodka decyzyjnego. Z relacji osób, opisujących wrażenia z zebrania
wiejskiego w Dąbrówce wynika, że tak naprawdę o przebiegu spotkania decyduje
wójt Adrian Napierała - link.
To Wójt akceptuje program spotkania, to Wójt decyduje o przyjęciu lub
odrzuceniu wniosków. To wreszcie Wójt wydaje ostateczną nieodwołalną opinię w
każdej sprawie, np. czy zebranie wiejskie ma prawo przegłosować zgłoszony
wniosek. Przyznam, że jestem otrzaskana z arogancją władzy, którą w mniejszym
lub większym stopniu wykazywali się poprzedni włodarze gminy Dopiewo. Jednak z takim nasileniem pychy, arogancji
i lekceważenia mieszkańców - zdarzyło mi się w naszej Gminie spotkać po raz
pierwszy.
A co gorsza, pycha i arogancja obecnego
Wójta, ma zostać formalnie zatwierdzona przez uchwalenie nowych statutów
sołeckich. Uprawnienia wójta Adriana
Napierały w nowych statutach mają zostać rozszerzone, natomiast jego obowiązki
zostaną anulowane.
Dotychczas wójt miał obowiązek
rozpatrywać wszystkie uchwały i wnioski, przedstawione przez zebranie sołeckie
i realizować je we własnym zakresie lub przekazywać radzie gminy oraz
informować mieszkańców o sposobie załatwienia. Według nowych przepisów
wszystkie uchwały i wnioski zebrania wiejskiego wójt będzie mógł wrzucić, bez
czytania, na dno szuflady.
Wójt Adrian Napierała postanowił również przydzielić sobie dodatkowe
kompetencje przy prowadzeniu zebrań wiejskich. W przypadku nieobecności
sołtysa lub osoby przez niego upoważnionej, zebranie prowadzić będzie wójt lub
osoba przez niego wyznaczona. A przecież każda rada sołecka liczy po kilka osób
i to członek rady powinien prowadzić zebranie do czasu wyboru przewodniczącego.
W przypadku wyboru sołtysa i rady
sołeckiej to wójt będzie otwierał zebranie, stwierdzał quorum i zarządzał wybór
przewodniczącego. Wójt zarezerwował sobie również prawo do wystąpienia w
sprawie odwołania sołtysa i rady sołeckiej, choć dotychczas takich uprawnień
nie miał. Być może będzie to bat na sołtysów, którzy będą odbiegali od
przyjętego schematu. Jeżeli uwzględnimy, że część dotychczasowych kompetencji
zebrania wiejskiego, m.in. zarządzanie mieniem i środkami sołeckimi przejmą
sołtysi, to okaże się, że faktycznym decydentem będzie wójt.
Tak więc, po zmianie statutów wójt przejmie pełnię władzy nad sołectwami, nie
ponosząc równocześnie żadnej odpowiedzialności, jak choćby obowiązku
rozpatrywania wniosków.
Również w zakresie kompetencji
uchwałodawczych, wójt zamierza scedować na siebie uprawnienia zebrania
wiejskiego. Rola tego ostatniego ograniczona zostanie do opiniowania uchwał,
przedstawianych przez wójta, radę gminy i sołtysa. Nowe statuty nie przewidują zgłaszania uchwał przez zebranie wiejskie,
czyli mieszkańców.
Rada gminy, mimo iż jest organem
kontrolnym, nie tylko dla jednostki pomocniczej, ale i dla wójta - będzie miała
z kolei bardzo ograniczone kompetencje. Pozostanie jej rozpatrywanie protestów
wyborczych, co wynika bezpośrednio z konkluzji i wniosków organów nadzorczych,
jak Wojewoda Wielkopolski i Rzecznik Praw Obywatelskich.
Jak więc widzimy, uszczegółowienie przepisów, dotyczących organów
pomocniczych na poziomie ustawy, staje się coraz bardziej palące. Inaczej
lokalni włodarze, czując swoją bezkarność, będą zawłaszczać kolejne obszary
przestrzeni publicznej. Wójt Gminy Dopiewo jest tego klasycznym przykładem. Powoli przestaje pełnić rolę gospodarza Gminy
a staje się celebrytą. Częściej zobaczyć go można na różnych galach, w
towarzystwie przedstawicieli powiatu i województwa, niż na posiedzeniach
roboczych. Z ostatnich 4 posiedzeń komisji Rady Gminy (jakie miały miejsce w
marcu), pojawił się tylko na jednym i to na bardzo krótko. Pomimo, iż w
kalendarzu wyznaczony miał udział w dwóch komisjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz