Ponieważ temat ochrony zieleni, a
w zasadzie całkowitego jej braku, w naszej Gminie staje się coraz bardziej
palący i wywołuje oburzenie mieszkańców, postanowiłam włączyć się do dyskusji.
Jak się wydaje, społeczność lokalna musi podjąć aktywne działania, aby ratować rodzimą
roślinność przed tymi, którzy z urzędu powinni ją chronić. Taka potrzeba
pojawiła się szczególnie po podjęciu 29
maja br. przez Radę Gminy uchwały, umożliwiającej wycinkę drzew i krzewów na
terenach publicznych, bez zezwolenia i bez konieczności nasadzeń zastępczych
- link.
Uchwała ta potwierdza, że ochrona środowiska traktowana jest przez władze
Gminy, a przede wszystkim pracowników Urzędu i Wójta, jako zło konieczne. Twierdzenie, że podjęcie uchwały było
konieczne, ponieważ Gmina nie ma gdzie realizować nasadzeń, jest oczywistym
kłamstwem. Wystarczy krótka wycieczka po okolicy, aby stwierdzić, że
decydenci poszli maksymalnie po bandzie.
Jeszcze kilkanaście lat temu
większość dróg polnych, jak np. przedłużenie ul. Bukowskiej, Mlyńskiej i Kwiatowej w
Konarzewie, ul. Młyńskiej w Dopiewie i wielu innych, obsadzona była drzewami.
Przeważnie były to charakterystyczne wierzby, które pełniły wiele pożytecznych
funkcji, których w tej chwili nie będę wymieniać. Z racji wieku wierzby te
powoli umierają, wiele z nich jest też celowo niszczonych. Gdy tylko znikają drzewa, pojawiają się rolnicy z ciągnikami i pługami
i zaorywują pobocza. Doskonale widać to na ul. Młyńskiej w Konarzewie - nie potrzeba nawet geodety aby zauważyć, że co najmniej połowa szerokości drogi została zaorana. Wydaje mi się, że perswazja i tłumaczenie nie na wiele
się zdadzą, Urząd Gminy powinien metodami administracyjnymi oraz poprzez nasadzenia
zmusić rolników, aby zaprzestali zaorywania poboczy. W niektórych przypadkach, takie praktyki spowodowały zwężenie pasów
drogowych, nawet o 2/3 szerokości.
Na zbyt wąskie polne drogi
skarżył się na ostatniej Sesji radny Tadeusz Bartkowiak, informując, że ma
problem z przejazdem ciągnikiem na ul. Młyńskiej w Dopiewie – zwłaszcza, że
droga ta stała się miejscem spacerów dla mieszkańców. Zdaje się, że jak zwykle
nie rozumie on problemu. Należałoby sprawdzić, czy nie jest jednym z tych
rolników, którzy wyorywują pobocza dróg.
Również wiele dróg powiatowych o utwardzonej nawierzchni pozbawionych jest
zieleni przydrożnej, która jeszcze kilka lat temu istniała. Wycina się
topole, które stanowią zagrożenie ale w zamian prowadzi się sporadyczne
nasadzenia innych gatunków. Takim przykładem może być np. ul. Szkolna w
Dopiewcu – odcinek od przejazdu kolejowego do zabudowań w centrum miejscowości.
Kilka lat temu usunięto wszystkie jarzęby ze względu na budowę chodnika. Jednak
chodnik ten w końcu powstał po drugiej stronie drogi, ale nasadzeń już nie
powtórzono.
Drogą, która aż prosi się o obsadzenie zielenią, jest ul. Laserowa w Dopiewie.
Przy jej budowie wydzielono szerokie pobocza, na których rośnie tylko trawa.
Myślę, że mieszkańcy takich dróg, przy których można prowadzić nasadzenia,
znajdą na terenie Gminy całe mnóstwo. Tak więc, w/w uchwała Rady Gminy została podjęta nie z konieczności, ale ze
zwykłego wygodnictwa, żeby nie powiedzieć lenistwa urzędników.
Innym problemem jest wycinka drzew prowadzona przy okazji przebudowy
dróg. Sprawa ta bulwersuje wielu mieszkańców - link,
jednak w tym przypadku problem jest bardziej złożony. Wielu wycinek nie da się
uniknąć, zwłaszcza jeżeli przy przebudowie poszerza się pasy drogowe, np.
poprzez budowę ronda. Taki przypadek wystąpił na skrzyżowaniu ul. Poznańskiej i Ks. Kozierowskiego w Skórzewie.
To, czy wszystkie wycinki były niezbędne, to odrębna sprawa – konieczne byłoby
porównanie projektu budowlanego z sytuacją w terenie.
Wydaje mi się, że w tym przypadku Powiat wycina tylko te drzewa, które
rzeczywiście kolidują z budową. Prace prowadzone na odcinku od gimnazjum do
stacji paliw CEL sugerują, że większość drzew pozostanie – ścieżka rowerowa
będzie poprowadzona poza pasem zieleni. Przy przebudowie poprzednich odcinków
ul. Poznańskiej w Skórzewie zachowano część drzew a nawet starano się je
chronić przed uszkodzeniami, osłaniając szalunkami z desek.
Naganne natomiast jest to, że wycinka następuje w okresie ochronnym.
Inwestycja planowana jest od zeszłego roku, tj. od czasu, gdy znalazła się na
liście projektów dofinansowywanych w ramach Programu Budowy Dróg Lokalnych.
Było zatem dość czasu, aby wycinki dokonać poza okresem ochronnym. Tyle, że wówczas trzeba by wcześniej ogłosić i
rozstrzygnąć przetarg, tak aby wykonawca mógł dokonać wycinki do końca marca.
A, że jest to możliwe, świadczy przykład przebudowy w 2013 roku ul. Trakt Napoleoński
w Rokietnicy.
Jednak nie w każdym przypadku
Powiat stara się zachować pasy zieleni przy swoich drogach. Tak było np. przy
przebudowie drogi z Dopiewa do Podłozin. Tam, mimo iż nie było takiej potrzeby,
wyrżnięto (jest to najwłaściwsze określenie) całą roślinność do ostatniego
krzaczka.
Gorzej wygląda sprawa podejścia władz Gminy do zieleni przy drogach
gminnych. Mimo, iż brak jest nawet
informacji na temat rozpoczęcia budowy węzłów przesiadkowych w Dopiewie i
Palędziu, profilaktycznie wycięto większość drzew i krzewów w ich obrębie.
Co ważniejsze, dokonano tego wiosną, w okresie lęgowym ptaków. Nie wiem, kto
podejmował i w jakim celu taką decyzję? - ale można ją określić tylko jako
barbarzyństwo. A jak wiadomo, urzędniczka zajmująca się wycinką drzew w Gminie
może pochwalić się tytułem doktora nauk rolniczych. Czy naprawdę realizacja
obowiązków urzędniczych, musi polegać na ślepym wypełnianiu poleceń
przełożonych?
Zgodnie z art. 24 ust. 1 ustawy o
pracownikach samorządowych „do podstawowych obowiązków pracownika
samorządowego należy dbałość o wykonywanie zadań publicznych oraz o środki
publiczne, z uwzględnieniem interesu publicznego oraz indywidualnych interesów
obywateli”. Jaki był interes publiczny w dokonaniu w/w wycinek w tym
okresie?
Art. 24 ust. 2 pkt 1 w/w stanowi,
że „Do
obowiązków pracownika samorządowego należy w szczególności: przestrzeganie
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i innych przepisów prawa”. Czy
wyrżnięcie w okresie ochronnym, i to bez wyraźnej potrzeby (jak wiadomo na obu
węzłach nie prowadzi się żadnych prac budowlanych) jest przykładem
przestrzegania prawa?
Na koniec treść art. 25 ust. 2
w/w ustawy – „Jeżeli pracownik samorządowy jest przekonany, że polecenie jest
niezgodne z prawem albo zawiera znamiona pomyłki, jest on obowiązany
poinformować o tym na piśmie swojego bezpośredniego przełożonego”. Wójt
nie musi znać się na wszystkich przepisach, od tego ma pracowników
merytorycznych. Czy w omawianych przypadkach wójt Adrian Napierała został
powiadomiony o tym, że planowane wycinki są niezgodne z prawem?
I tu przechodzimy do meritum.
Ponieważ nie można liczyć na włodarzy, że do swoich obowiązków będą podchodzić
poważnie, kontrolę nad ich działaniami musi przejąć społeczeństwo. Mam
nadzieję, że jedną z takich organizacji stanie się grupa inicjatywna Zielone Dopiewo - link.
Najlepiej, gdyby powstało formalne stowarzyszenie, wówczas osoby te uzyskają
większe uprawnienia. Jest to konieczne, ponieważ samo nagłaśnianie tematów na władzach
Gminy, jak i urzędnikach - nie robi większego wrażenia. Konieczny będzie
aktywny udział.
Zgodnie z art. 31 Kodeksu
postępowania administracyjnego, stowarzyszenia mają prawo żądać udziału w
postępowaniach na prawach strony w postępowaniach administracyjnych. Myślę, że
wystąpienie o takie prawo w przypadkach, dotyczących wycinki drzew będzie jak
najbardziej uzasadnione. Nie wiem, na ile będzie to skuteczne po wejściu w
życie uchwały, dotyczącej wycinki drzew i krzewów, przegłosowanej 29 maja br. W
moim przekonaniu, w/w uchwała może ona ograniczyć prawa mieszkańców do roli
biernych obserwatorów.
Można również żądać możliwości
wglądu do projektów budowlanych, szczególnie dotyczących budowy lub przebudowy
dróg. W projektach tych uwzględnia się drzewa przeznaczone do wycinki. Często
do likwidacji przeznacza się drzewa, które nie kolidują z zakresem inwestycji a
jedynie mogą utrudniać prace budowlane. Widać to wyraźnie na mapach
sytuacyjnych, które stanowią załącznik dokumentacji projektowej.
Podsumowując, wydaje się, że w
gminie Dopiewo włodarze zamierzają konsekwentnie wprowadzać w życie „lex
Szyszko”. Do tego postanowili „uporządkować” teren Gminy, zamieniając
istniejące jeszcze grunty rolne w deweloperskie osiedla - link.
Dlatego też społeczeństwo konsekwentnie musi się temu przeciwstawić. W innym
przypadku za kilka lat zamiast Gminy wiejskiej będziemy mieć betonową pustynię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz