piątek, 13 grudnia 2024

VIII Sesja Rady Gminy Dopiewo 25 listopada 2024 r. (3)

 

Temat kluczowy: niewygodne pytania?

Zastanawiałam się, czy dokończyć sprawozdanie, ponieważ od Sesji minęło już trochę czasu a w czwartek 19 grudnia zaplanowano kolejne posiedzenie. Myślę, że jednak warto dokończyć analizę, ponieważ obrazuje ona, jaki poziom reprezentują przedstawiciele narodu, w tym przypadku w wydaniu lokalnym.

Niestety, ocena naszych włodarzy nie wypada najlepiej, toteż nie ma się co dziwić, że na wszystkich szczeblach, aż do centralnego, dominuje patologia. Właśnie się dowiedzieliśmy, że ucieczka podejrzanego o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przed wymiarem sprawiedliwości państwa, co by nie powiedzieć demokratycznego, to tylko „nieposłuszeństwo obywatelskie”. Pisiorom (w tym, także posłowi z Wielkopolski, Bartłomiejowi Wróblewskiemu), chyba pomyliły się epoki i najwyraźniej „zaparkowali” 13 grudnia, ale w 1981 roku?

U nas z kolei, zamiast rozwiązywać sprawy istotne dla Gminy i jej mieszkańców, radni zajmują się przysłowiowymi „duperelami”. Przykładem może być wystąpienie radnego  Leszka Nowaczyka (jeszcze niedawno przewodniczącego RG) w sprawie niedziałającego wyświetlacza prędkości w Konarzewie na ul. Poznańskiej.

Takie tematy zgłasza się bezpośrednio w Urzędzie Gminy osobom, które są za to odpowiedzialne, a nie w czasie sesji. Najwyraźniej jednak radny Leszek Nowaczyk nie ma nic istotnego do zakomunikowania, a ponieważ pragnie choć przez chwilę zaistnieć na forum publicznym, zgłasza takie drobnostki.

Przy okazji chcę zauważyć, że wyświetlacze prędkości przy drogach w gminie Dopiewo, to wielka pomyłka, Nawet kierowcy, obsługujący komunikację publiczną, rzadko przejmują się tym, co wskazuje ekran wyświetlacza. Ponadto coraz większa ich liczba nie działa, ale mało kogo to obchodzi.

Montaż wyświetlaczy prędkości był jednym z tych nietrafionych pomysłów (2018-24), podobnie jak kilka lat temu stoły do ping ponga, ustawiane gdzie popadnie w kadencji 2014-18.

Wracając do radnego Leszka Nowaczyka trzeba zauważyć, że chyba nie czuje się dobrze w nowej roli, nie pełniąc żadnej istotnej funkcji w Radzie Gminy Dopiewo. Jeszcze kilka miesięcy temu „rozstawiał” radnych po kątach, często strofując ich jak przedszkolaków, przede wszystkim z Klubu JnT. Obecnie, podobnie jak pozostali, musi prosić o głos i czekać w kolejce, jak inni.

Pozycja radnego Leszka Nowaczyka w obecnej kadencji, do złudzenia przypomina mi sytuację, w jakiej znalazł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. W poprzedniej kadencji, Sejm traktował jak „własne podwórko”, wchodząc na mównicę, kiedy chciał i jak chciał. Nikt nie potrafił ani nie chciał, go ograniczać. Obecnie musi dostosowywać się do poleceń Marszałka i Wicemarszałków, co bardzo mu doskwiera.

Uważam, że podobnie jest z Leszkiem Nowaczykiem. Ciągle marzy mu się powrót dawnych czasów, czemu dał przykład na omawianej Sesji. Ale o tym za chwilę.

Prawdziwą burzę wywołało wystąpienie i pytania radnego Pawła Bączyka. Sprawa dotyczy powołania nowego radcy prawnego (w zasadzie radczyni), po odejściu Michała Kublickiego. Przypuszczam, że temat ten ma głębsze dno i być może powinien zostać zgłoszony do organów kontrolnych i nadzorczych, a może nawet ścigania.

Radny Paweł Bączyk chciał wiedzieć, na jakiej zasadzie zatrudniono nowego radcę? Poprzednik, Michał Kublicki, znajdował się na oficjalnej liście pracowników Urzędu Gminy, czyli de facto zatrudniony był na etacie. Obecnie na liście pracowników, dostępnej w BIP-ie, brak nazwiska radcy prawnego.

Wójt Sławomir Skrzypczak stwierdził, że radca prawny został zatrudniony na podstawie umowy zlecenia. Sprawdziłam sprawozdania Wójta, ale brak tam informacji nt. ewentualnej umowy z nową radczynią. A przecież takiej funkcji nie można pełnić na podstawie umowy „na gębę”.

Ponadto, usługi prawnicze są drogie i uposażenie radcy z pewnością nie będzie wynosić kilkaset złotych miesięcznie. W sprawozdaniu wójta można znaleźć umowy opiewające nawet na 600 złotych:

Radny Paweł Bączyk postanowił drążyć temat i zapytał o wysokość wynagrodzenia radcy prawnego, na co wójt Sławomir Skrzypczak zasłonił się niepamięcią. Do złudzenia przypomina to zachowanie przedstawicieli PiS, gdy zadawane są im niewygodne pytania. Najwyraźniej Wójt nie za bardzo chce podzielić się tą informacją, co stoi w wyraźnej sprzeczności z deklarowaną transparentnością. Koszty obsługi prawnej pokrywane są z budżetu Gminy (czyli naszych pieniędzy) i taka informacja powinna być publicznie dostępna, a nie przekazywana nieoficjalnie. Mam nadzieję, że radny Paweł Bączyk, po uzyskaniu tych danych, zdecyduje się podać je do wiadomości publicznej.

Kolejne pytanie radnego Pawła Bączyka, dotyczyło czasu i terminów pracy radcy, ale na nie również nie otrzymał odpowiedzi. Wójt Sławomir Skrzypczak po raz kolejny posłużył się wykrętem, że takie dane zawarte są w umowie. Problem w tym, że umowa ta dostępna jest tylko wybranym osobom. Wójt najwyraźniej stosuje zasadę, iż „nie dla psa kiełbasa” a dostęp do radcy prawnego będzie ściśle limitowany.

Kolejne pytanie radnego dotyczyło tego, czy na stanowisko radcy prawnego został ogłoszony konkurs? Wójt Sławomir Skrzypczak zaprzeczył twierdząc, że nie ma takiego obowiązku prawnego. W tym przypadku, chyba dokonano typowej przewałki. Z dostępnych w sieci informacji wynika dość jednoznacznie, że na stanowisko radcy prawnego wymagane jest ogłoszenie konkursu, ponieważ jest to stanowisko urzędnicze:

Takie stanowisko pełnił Michał Kublicki.

O czym to może świadczyć? – że być może na to stanowisko zatrudniono osobę po znajomości.

Kolejne pytania radnego, dotyczyły tego, czy Wójt znał wcześniej zatrudnioną prawniczkę i o doświadczenie w obsłudze samorządowej? - wywołały atak „betonu”, reprezentującego większość w Radzie.

Jako pierwszy, radnego Pawła Bączyka zaatakował przewodniczący RG Piotr Dziembowski, zarzucając mu, że takich pytań nie powinien zadawać na sesji. Z pewnością chodzi o to, że posiedzenia te są publicznie dostępne i wiele osób może zacząć zadawać podobne pytania. A w przekonaniu Piotra Dziembowskiego społeczeństwo powinno jak najmniej wiedzieć o tym, co dzieje się w samorządzie. Przypomnę, że w czasach wójta Adriana Napierały, przed publicznie dostępnymi posiedzeniami (komisjami czy sesjami) odbywały się nieformalne posiedzenia dla samorządowego „betonu” z jego Klubu. Na tych spotkaniach uzgadniano, co można mówić publicznie i kto może zabierać głos, jak również poradzić sobie z niewygodnymi pytaniami.

Przewodniczącemu RG Piotrowi Dziembowskiemu zawtórował radny Leszek Nowaczyk, pokazując twarz zatwardziałego komucha – innego łagodniejszego określenia nie znajduję. Zaatakował on radnego Pawła Bączyka, każąc mu oszczędzić tych pytań. Od dawna wiedziałam, że Leszek Nowaczyk reprezentuje najgorsze cechy ludzkie, ale na tej Sesji „przeskoczył” sam siebie. Najwyraźniej przespał ostatnie 35 lat i w dalszym ciągu wydaje mu się, że ma prawo decydować, co komu wolno mówić i robić. Widać, że chciałby wrócić do okresu, kiedy wybrani radni odczytywali przygotowane przez urzędników pytania na sesje absolutoryjną wójta Adriana Napierały.

Uważam, że radny Leszek Nowaczyk powinien jak najszybciej zniknąć z życia publicznego, ponieważ jego postawa jest wręcz żenująca. Sam zresztą stwierdził, że trzeba umieć przyjąć do wiadomości, że coś się skończyło i trzeba umieć odejść z honorem. Nie wiem, do kogo te słowa były skierowane, bo na pewno nie były wypowiedziane pod adresem radnego Pawła Bączyka, który dopiero zaczął swoją działalność w samorządzie. Odnoszę wrażenie, iż Leszek Nowaczyk nie do końca wiedział, czego dotyczy dyskusja. Natomiast mimo, że został ponownie wybrany na kolejną kadencję, raczej nie ma szans odejść z honorem – poprzednie 2 kadencje całkowicie go skompromitowały.

Najbardziej rozśmieszyło mnie stwierdzenie Leszka Nowaczyka, że sesja nie jest do takich tematów. Najwyraźniej, w jego przekonaniu, na sesji można co najwyżej zgłaszać niedziałające wyświetlacze prędkości lub dziury w jezdni.

W odpowiedzi na ten bezpardonowy atak, radny Paweł Bączyk stwierdził, że domaga się informacji na życzenie mieszkańców, którzy mają prawo wiedzieć, na co wydawane są pieniądze z ich podatków. Obawiam się, że Leszek Nowaczyk ani Piotr Dziembowski nie są w stanie tego zrozumieć.

Najwyraźniej Wójt ani stary „beton” Rady Gminy na dociekliwość radnego Pawła Bączyka nie byli przygotowani. Dotychczas na posiedzeniach radni zadawali błahe pytania i wnioski i otrzymywali zdawkowe odpowiedzi. Na drążenie tematów nikt się nie decydował i nie pozwalał.

Dociekliwość radnego Pawła Bączyka wywołała wyraźną nerwowość. Przewodniczący Piotr Dziembowski zagroził Pawłowi Bączykowi odebraniem głosu w przypadku pytań tendencyjnych. Jak rozumiem, to Przewodniczący będzie decydował, które pytanie jest tendencyjne, a które może zostać dopuszczone? Widać, że nowy Przewodniczący RG doskonale „wszedł w buty” swojego poprzednika.

Na koniec tego wątku do dyskusji musiał włączyć się dawny adwersarz, a obecnie apologeta nowej/starej władzy, radny Krzysztof Kołodziejczyk. Myślę, że lepiej by zrobił, gdyby się nie odzywał, bo niestety, zaliczył kolejną wpadkę.

Stwierdził m.in., że w czasie poprzedniej swojej kadencji (obecnie, jako „sprzedawczyk i zdrajca” swoich wyborców, już na takie zaufanie liczyć nie może), wiele osób zgłaszało mu różne nieprawidłowości, mające miejsce w samorządzie Gminy. Osoby te prosiły, aby do sygnalizowanego tematu,  pytania zadawał publicznie. Jednak on tego nie zrobił.

Nie wiem, jakie sprawy miał na myśli, ale zapewne chodziło o jakieś teoretyczne i niesprawdzone przekręty i nieprawidłowości. W takiej sytuacji, jeżeli był przekonany, że osoba, która to zgłasza, mówi prawdę, powinien to przekazać do odpowiednich organów. W obecnej sytuacji, może mu być postawiony zarzut zatajenia istotnych faktów i działanie w zmowie, jeżeli zgłoszona sprawa będzie miała ciąg dalszy i do tego kryminalny charakter. A rewizji ze strony NIK-u, nigdy nie można wykluczyć. A, że kadencja dopiero co się zaczęła, to do tej wypowiedzi będziemy z pewnością wracać, tym bardziej, że radny Krzysztof Kołodziejczyk był również członkiem Komisji Rewizyjnej (2018-24). 

Natomiast radny Paweł Bączyk pytał o sprawy, które są oczywiste i powinny być publicznie dostępne. Nie pytał o sprawy prywatne, ani o układy towarzyskie czy przynależność partyjną osoby zatrudnionej na stanowisko radcy prawnego w Urzędzie Gminy  Dopiewo. Dlatego nie widzę tu żadnej analogii ze sprawami, o których mówił Krzysztof Kołodziejczyk. Zapewne radny chciał podkreślić swoją przydatność dla koalicjanta, że wiele niewygodnych spraw „wrzucił pod dywan”. A zarazem dał odpowiedź na pytanie: o przyczyny bardzo słabego wyniku wyborczego, jaki uzyskał w wyborach samorządowych 2024 r.

Myślałam, że uda mi się tym razem dokończyć sprawozdanie, ale niestety, nie byłam w stanie odsłuchać dalszych wypowiedzi. Następny w kolejce był lokalny filozof, radny Wojciech Dorna a na jego monologi mam uczulenie i muszę wcześniej wziąć jakieś antidotum.

Podsumowując tą część, mam pełny „szacun” dla radnego Pawła Bączyka. Przyznam, że z rezerwą podchodziłam i podchodzę do jego osoby, szczególnie po wyborach na wójta w 2021 r. Jeżeli będzie szedł w obecnym kierunku, to ma duże szanse wyróżnić się pozytywnie z przytłaczającej „szarej masy”, jaką jest większość Rady Gminy Dopiewo. Oby tylko nie skończył jak radny Krzysztof Kołodziejczyk, bo wówczas stracę resztki nadziei.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz