Dziś trochę na temat przepisów
ordynacji wyborczej do samorządów lokalnych oraz wynikających z tego
konsekwencji. W przeciwieństwie do etatowych pracowników urzędów gminnych,
miejskich, powiatowych czy wyższego szczebla, przedstawiciele władz
samorządowych (radni, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci) wybierani w wyborach
powszechnych, nie muszą spełniać wyśrubowanych kryteriów wiedzy, doświadczenia
i kompetencji. Często są to osoby niejako z ulicy, które potrafiły przekonać do
siebie wyborców. Niestety bardzo często odbija się to na jakości ich pracy i co
za tym idzie, skutki takiego wyboru odczuwają przede mieszkańcy.
Ordynacja wyborcza na stanowisko wójta wymaga jedynie, aby kandydat
miał co najmniej 25 lat (ukończone najpóźniej w dniu wyborów), obywatelstwo
polskie, nie był skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne,
korzystał z pełni praw publicznych i wyborczych oraz posiadał pełną zdolność do
czynności prawnych. Nie musi nawet zamieszkiwać na terenie gminy, w której
kandyduje – teoretycznie więc mieszkaniec Suwałk, Przemyśla a nawet Nowego
Jorku czy Sydney (o ile posiada polskie obywatelstwo), również może być wójtem
gminy Dopiewo.
W przypadku radnego kryteria są jeszcze bardziej liberalne –
wystarczy ukończenie 18 lat, niekaralność, korzystanie z pełni praw publicznych
i wyborczych oraz posiadanie pełnej zdolności do czynności prawnych. Nie trzeba
nawet posiadać obywatelstwa polskiego, wymagane jest natomiast zamieszkanie na
terenie gminy, w której się kandyduje.
Jak więc widać, wymagania wobec osób kandydujących do
organów gminy (rada gminy, wójt gminy) są
znacznie bardziej liberalne, niż wobec zwykłych pracowników samorządów
lokalnych. Ustawodawca założył, tak mi się przynajmniej wydaje, że zadania
merytorycznie będą przygotowywać pracownicy samorządowi, natomiast organy gminy
(wójt i rada) jedynie będą zatwierdzać przygotowane wcześniej dokumenty. Musiał przy tym zakładać pewną
samodzielność i niezależność, a także odpowiedni poziom wiedzy pracowników
samorządowych, na których tak naprawdę spoczywa główny ciężar właściwego
funkcjonowania samorządu.
Życie jak zwykle zweryfikowało te
założenia, jako błędne. Przeciętny pracownik urzędu gminy niewiele ma do
powiedzenia w sprawach merytorycznych. Zazwyczaj ostatnie słowo i tak należy do
przełożonego. Ponadto w obecnej sytuacji, zwiększające się bezrobocie oraz
kryzys powodują, że większość pracowników zwyczajnie boi się mieć inne zdanie,
jak jego przełożony. Zazwyczaj dostaje polecenie rozwiązania problemu zgodnie z
założeniem przełożonego. Inną kwestią jest to, że wielu pracowników samorządowych nie posiada wiedzy, doświadczenia ani
umiejętności samodzielnego myślenia. Jest to jednak temat na odrębny
artykuł.
Zajmijmy się przede wszystkim
decydentami, czyli Wójtem i Radą Gminy w Dopiewie.
Najważniejszym zadaniem wójta, po
objęciu funkcji, jest stworzenie
odpowiedniego zespołu zastępców i kierowników, na których można liczyć w
każdej sytuacji. Wójt Zofia Dobrowolska, po wyborach w 2010 r., musiała znaleźć
kandydatów na wszystkie najważniejsze stanowiska w Urzędzie – zastępcy wójta,
sekretarza i skarbnika. W mojej ocenie dokonała najgorszego wyboru z możliwych.
Są to tzw. spadochroniarze z sąsiednich
gmin, dla których nie było miejsca u siebie. Nie są zainteresowani pracą na
rzecz Gminy, bo przecież tu nie mieszkają a pracować zapewne będą tylko do
końca obecnej kadencji. Tak więc troszczą się przede wszystkim o własne
sprawy, Gmina i jej mieszkańcy są poza zakresem ich zainteresowania. Dotyczy to
m.in. również niektórych pracowników, jak Marek Łodyga, którego dokonań z
pewnością mieszkańcy szybko nie zapomną. Wystarczy tylko przypomnieć przebudowę
ul. Konarzewskiej w Dopiewie, która
ze sztuką budowlaną niewiele ma wspólnego. Kilka zjazdów indywidualnych na
posesje swoją stromizną bardziej przypomina zjazdy narciarskie, niż część
chodnika. Kratki ściekowe (kilkanaście centymetrów poniżej nawierzchni
chodnika) pozostawione w pasie wąskiego z konieczności chodnika również świadczą
o wyjątkowo lekceważącym podejściu do potrzeb mieszkańców. Jak stwierdził jeden
z mieszkańców ul. Konarzewskiej w Dopiewie, Urząd Gminy zapomniał postawić
tablicę: „Korzystanie z chodnika grozi śmiercią lub kalectwem, użytkowanie na
własną odpowiedzialność”. Niestety, to nie firma budowlana ponosi wyłączną
odpowiedzialność za parametry techniczne drogi – to gmina odpowiedzialna jest
za zatwierdzenie projektu oraz nadzór inwestorski.
Tak więc w gminie Dopiewo mamy
przypadkową Wójt, przypadkowe kierownictwo i przypadkowe inwestycje. Z
pewnością żaden z w/w nie zrezygnuje z funkcji dobrowolnie – osobiste profity z
pełnionych funkcji są zbyt intratne. Po Gminie krąży plotka, nie wiem na ile
prawdziwa, że Pani Wójt dobiera sobie współpracowników na zasadzie wyglądu,
tzn. im kto przystojniejszy, tym ma większe szanse na stanowisko.
Jest to pierwsza odsłona nt.
władz Gminy, w kolejnej zajmę się Radą Gminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz