Swego czasu zdarzyło mi się
popełnić felieton pt. „Ryba psuje się od głowy” - link. Celowo mówię popełnić, ponieważ po czasie wyciągam nieco inne wnioski. Uważam,
że było to zbytnie uproszczenie, dające przyzwolenie na popełnianie niegodnych
uczynków, zgodnie z zasadą, że przykład idzie z góry. Sprawa wygląda nieco
inaczej i muszę ze sobą podjąć polemikę.
Do podjęcia tematu w dniu
dzisiejszym, zamiar ten dojrzewał już od pewnego czasu, zobligowało mnie
zdarzenie, które miało miejsce o godz. 9.00 w jednym ze sklepów na terenie
Dopiewa. Na zakupy wybrały się tam 2 kobiety, które chyba postanowiły
zaoszczędzić trochę pieniędzy. Zapłaciły więc za tańsze produkty, droższe
zamierzając wynieść bez płacenia. Na szczęście tym razem czujność sprzedawców
nie pozwoliła na kradzież – kobiety zapłaciły za pozostałe towary i opuściły
sklep. Konsekwencji jednak nie poniosły żadnych, należy przypuszczać, że to
niepowodzenie nie zniechęci ich do kolejnych prób kradzieży.
Wniosek jaki się w związku z tym nasuwa, to powszechne przyzwolenie w Polsce do nieuczciwości, jak również brak konsekwencji wynikających z takiego postępowania. Zjawisko nieuczciwości i łamania przepisów jest w naszym kraju powszechne. Wiele osób wysysa je niemal z mlekiem matki. Porównując obecną sytuację z wieloma krajami Europy Zachodniej można powiedzieć, że mimo iż bardzo chętnie powołujemy się na XXI wiek o ile dotyczy to naszych potrzeb, o tyle w ocenie własnych postępków jesteśmy na poziomie Kalego z powieści Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”.
Z takiego społeczeństwa wywodzą się również przedstawiciele władz wszystkich szczebli, od centralnych do najniższych samorządu lokalnego. Z takiego społeczeństwa wywodzą się również ci, którzy winni być autorytetami moralnymi, jak np. duchowieństwo. Czasy dynastii i dziedziczenia władzy w spadku w Polsce już minęły. Wiele osób dążąc do władzy szermuje hasłami o prawach człowieka, o poświęceniu dla społeczeństwa. Niestety w wielu przypadkach, żeby nie powiedzieć w większości, o hasłach tych zapomina się po dojściu do władzy, skupiając się głównie na osobistych korzyściach.
Wydaje mi się, że sytuacja byłaby
znacznie lepsza, gdyby od najmłodszych lat kolejne pokolenia czerpały z innych
wzorców – „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.
Muszę stwierdzić, że zaczyna mnie
śmieszyć coraz większa nagonka na władze, szczególnie centralne. Często
najgłośniej krzyczą ci, którzy sami postępują w identyczny sposób, a jedynym
ich celem jest dorwanie się do koryta.
Chcąc oczekiwać od naszych przywódców zmiany postawy, należy przede wszystkim zacząć od siebie. Wiem, że nie jest to hasło popularne, ale często krytykując innych nie zauważamy, że jesteśmy tacy sami. Weryfikując więc moje stanowisko z 22 kwietnia br. uważam, że nie możemy usprawiedliwiać swojego postępowania, powołując się na postępki naszych przedstawicieli. Byłoby to zbytnim uproszczeniem i zrzuceniem odpowiedzialności za swoje winy na innych.
PS
Obserwatorka I też nie uważa, że jest bez winy i cały czas musi nad
sobą pracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz