niedziela, 16 kwietnia 2017

Komisja Rolnictwa i Ładu Przestrzennego Rady Gminy Dopiewo 10 kwietnia 2017 r. – postępujące rozdwojenie jaźni




Z okazji Świąt Wielkanocnych sympatykom, ale i również przeciwnikom Bloga
życzę dużo zdrowia, mnóstwa sił witalnych i wytrwałości w dążeniu do celu
oraz smacznego jajka ....

Trochę w cieniu Sesji Nadzwyczajnej Rady Gminy Dopiewo odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Rolnictwa i Ładu Przestrzennego. Tradycyjnie już w posiedzeniu nie uczestniczył wójt Adrian Napierała, który w ostatnim czasie ogranicza się do udziału w sesjach RG. W roli władzy wykonawczej coraz częściej zastępuje go Paweł Przepióra, który zaczyna sprawiać wrażenie „człowieka-orkiestry”. W posiedzeniu, w roli wolnego słuchacza wystąpił przewodniczący RG Leszek Nowaczyk. Dołożył on swoją cegiełkę w dyskusji, dotyczącej ładu przestrzennego, ale o tym trochę później.


Widać, że Radni starają się robić dobre wrażenie, a przede wszystkim wyglądać na osoby kompetentne i doświadczone w temacie planowania przestrzennego, ale nie do końca im to wychodzi. Przykładem może być radny/sołtys Tadeusz Bartkowiak.
Od dawna postulowany jest wymóg, także przeze mnie, aby wyznaczane w planach zagospodarowania, drogi publiczne miały min. 10 m szerokości. Wynika to wprost z przepisów wykonawczych, jak również z doświadczeń i codziennej praktyki. Są jednak sytuacje, kiedy nie ma potrzeby sztywno trzymać się tych zasad. Dotyczy to np. prywatnych dojazdów do pojedynczych nieruchomości. Jeżeli wiadomo, że dojazd nigdy nie będzie drogą publiczną, lokalną lub zbiorczą - wystarczy stosować przepisy Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. W takim przypadku dojazd musi mieć min. 4,5 m.
W omawianej na Komisji sytuacji, wyznaczony dojazd o szer. 6 m będzie obsługiwał bodajże 2 nieruchomości. Radny Tadeusz Bartkowiak twierdził, że w tak wąskim dojeździe nie zmieszczą się media. W takiej sytuacji buduje się nie sieć ale przyłącza, które nie wymagają tyle miejsca. Poza tym jest to problem właściciela nieruchomości, aby wszystkie urządzenia podziemne zmieściły się w pasie dojazdu.

Przejdźmy jednak do części zasadniczej poniedziałkowego posiedzenia. Omawiano kilka projektów, dotyczących przystąpienia do opracowania planów i jeden plan gotowy do uchwalenia oraz dwa wnioski o sporządzenie planu. Skupimy się tylko na części tematów.
Władze Gminy, od początku kadencji dążą do stworzenia warunków dla rozwoju działalności gospodarczej. W tym celu przeznacza się kolejne dziesiątki hektarów pod aktywizację gospodarczą. Niestety, nie ma to wiele wspólnego z tworzeniem ładu przestrzennego. Bardziej przypomina zaspokajanie potrzeb wnioskodawców.

Tym razem włodarze postanowili postąpić odwrotnie i wystąpili z inicjatywą wyznaczenia strefy przemysłowej w Konarzewie. Obejmuje ona łącznie obszar ponad 230 ha w sąsiedztwie węzła Konarzewo oraz węzła autostrady z drogami S11 i S5. Trzeba przyznać, że tym razem urzędnicy referujący temat, przygotowali się znacznie lepiej.
Pomysł poniekąd słuszny, ponieważ tereny przylegające do głównych dróg oraz węzłów komunikacyjnych zazwyczaj cieszą się największym zainteresowaniem inwestorów. Przykładem może być Stryków pod Łodzią, gdzie krzyżują się autostrady A1 i A2.
Być może nasi włodarze liczą, że przekształcenie terenu w Konarzewie spowoduje napływ inwestorów. Jest tylko jeden mały szkopuł – ok. 135 ha to grunty III klasy, czyli o wysokiej wartości rolniczej. A w takim przypadku wymagana jest zgoda Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Byłoby dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyby Minister wyraził zgodę na wyłączenie z produkcji rolnej tak dużego areału.
Po raz kolejny muszę przypomnieć art. 6 ust. 1 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych – „Na cele nierolnicze i nieleśne można przeznaczać przede wszystkim grunty oznaczone w ewidencji gruntów jako nieużytki, a w razie ich braku – inne grunty o najniższej przydatności produkcyjnej”. Mam jednak coraz mniejszą nadzieję, że nasi włodarze są w stanie go sobie przyswoić.

Aby łatwiej było przeforsować pomysł, podzielono teren na 2 części. Pierwsza obejmuje obszar pomiędzy A2, S5, ul. Poznańską i ul. Szkolną w Konarzewie - link. Druga to grunty pomiędzy S5, ul. Stęszewską i ul. Poznańską w Konarzewie - link. Praktycznie cały obszar objęty projektami uchwał przeznaczony jest pod tereny obiektów przemysłowych, składów i magazynów.
O ile w pierwszym przypadku nie budzi to większych zastrzeżeń, to w drugim rodzą się poważne wątpliwości. Teren pomiędzy ul. Stęszewską i S5 ma kształt klina, zwężającego się w kierunku południowym. Obejmuje zabudowę mieszkaniową jedno- i wielorodzinną, obiekty sportowo-rekreacyjne oraz budynki dawnego PGR-u. Dodatkowo graniczy z parkiem dworskim pałacu w Konarzewie, na który strefa przemysłowa może oddziaływać negatywnie.

Jednak gdyby doszło do uchwalenia obu planów, co mam nadzieję, że nie nastąpi - Konarzewo będzie z trzech stron otoczone przez tereny przemysłowe. I to bez żadnej strefy buforowej, bo trudno za taką uznać planowaną obwodnicę ul. Szkolnej. Nie wiem, czy mieszkańcy zdają sobie z tego sprawę i co istotniejsze, czy chcą w takim otoczeniu mieszkać?

Jakby tego było mało, Rada Gminy Dopiewo szykuje mieszkańcom Konarzewa następną niespodziankę. Na posiedzeniu Komisji Rolnictwa omawiano kolejne 2 uchwały, obejmujące tereny przy ul. Kościelnej w Konarzewie - link  i ul. Środkowej w Trzcielinie - link, po zachodniej stronie Konarzewa. Łącznie planem ma zostać objęte 75 ha gruntów rolnych.
O ile próbę przekształcenia terenów w sąsiedztwie A2 i S5 można jeszcze racjonalnie uzasadnić, to przeznaczenie gruntów rolnych na działalność przemysłową pomiędzy Konarzewem i Trzcielinem, uważam za całkowite nieporozumienie. Jest to teren wybitnie rolniczy, praktycznie pozbawiony zabudowy. Przy drodze powiatowej zlokalizowana jest co prawda jedna firma, ale tylko dlatego, że zaadaptowano budynki rolnicze.
Sama droga Trzcielin-Konarzewo to droga powiatowa klasy Z, najniższej z możliwej. Parametry drogi nie pozwalają na intensywny ruch pojazdów ciężarowych. Obecnie jest ona stosunkowo mało użytkowana – wg danych ZDP dziennie przejeżdża tam ok. 2500 pojazdów. Jeżeli ktoś nie zna tej drogi, może ją sobie obejrzeć  w Googlach na Street View. I to przy tej drodze miałby powstać obszar przemysłowy o powierzchni 75 ha.

Na posiedzeniu Komisji Rolnictwa 10 października 2016 r. omawiany był wniosek w sprawie opracowania planu zagospodarowania tego terenu, ale obejmujący jedynie 7 ha. Obecnie Wójt, bo to przecież on podejmuje ostateczną decyzję, postanowił maksymalnie pójść po bandzie i planem objąć cały teren, wyznaczony w Studium Gminy pod działalność gospodarczą. Wschodnia strona przyszłego kompleksu przemysłowego oprze się o cmentarz i ul. Tęczową w Konarzewie.
Ciśnie się w tej sytuacji jednoznaczne pytanie – komu zależy na uchwaleniu planu i kto będzie miał z tego tytułu korzyści? Bo stworzenie przemysłowej wyspy w terenie rolniczo-mieszkaniowym ma niewiele wspólnego z ładem przestrzennym. A w zasadzie jest jego zaprzeczeniem.
Najbardziej przytomnym członkiem Komisji okazał się radny Henryk Kapciński. Zwrócił on uwagę na fakt, iż w przypadku utworzenia obszaru przemysłowego po zachodniej stronie Konarzewa, że cały ruch ciężarowy będzie odbywać się przez centrum wsi – m.in. ze względu na powstający węzeł „Konarzewo”.

Wówczas to zabrał głos przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, który w Komisji uczestniczył w roli gościa. Stwierdził, że w tej sytuacji należy pomyśleć o budowie kolejnej obwodnicy Konarzewa, omijającej wieś od strony południowej. Jak widać, fantazja ułańska Przewodniczącego nie opuszcza. Nie dość, że władze Gminy nie potrafią rozwiązać istniejących problemów komunikacyjnych, do których Przewodniczący dołożył swoją cegiełkę, to za wszelką cenę dążą do tworzenia nowych.
Południowa obwodnica Konarzewa, łącząca tereny przemysłowe przy ul. Kościelnej z węzłem Konarzewo i pozwalająca ominąć centrum wsi, musiałaby mieć od 1,5 do 2,5 km długości. Wytyczyć trzeba by ją w gruntach rolnych, za które Gmina musiałaby wypłacić odszkodowanie. Jej budowa to z pewnością kilkanaście mln złotych. Jeżeli Przewodniczący jest taki chętny, to sam powinien sfinansować jej budowę.
Wydaje mi się, że zamiast tworzyć nowe problemy, Przewodniczący powinien pomyśleć, jak rozwiązać już istniejące i co gorsza, nasilające się kłopoty komunikacyjne. W jego okręgu wyborczym znajduje się ul. Szkolna w Dopiewie. Jest to zaadaptowana dawna droga wiejska – stosunkowo wąska i dość kręta. Do tego dochodzi jeszcze skrzyżowanie z ul. Poznańską o wręcz katastrofalnych parametrach i widoczności. Niestety, w coraz większym stopniu wykorzystywana jest przez tiry jako droga tranzytowa. Powiem szczerze, że spacer ta ulicą (chodnik jest tylko po jednej stronie i ma szerokość ok. 1 m), wiąże się z coraz większą dawką adrenaliny. Mało która ciężarówka pokonuje tą ulicę z prędkością 40 km na godz. Zastanawia mnie, jak oceniają bezpieczeństwo na ul. Szkolnej jej mieszkańcy? Aż dziwne, że do tej pory żaden samochód nie zaparkował w którymś z budynków, zlokalizowanych przy drodze.
Gdyby Przewodniczącemu udało się rozwiązać w/w problem, można by to uznać za prawdziwy sukces. A z planowaniem kolejnych obwodnic proponuję na razie wstrzymać się.
Wszystkie cztery wyżej omówione uchwały zostały jednogłośnie zaakceptowane przez członków Komisji Rolnictwa.

Jedyną jaskółką świadczącą o tym, że nie wszystko idzie w złym kierunku, była uchwała w sprawie zatwierdzenia planu zagospodarowania terenów przy drodze Trzcielin-Stęszew - link. Uchwalenie tego planu ma na celu uchronienie przed dziką parcelacją terenów położonych w sąsiedztwie Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Sukces ten jednak jest tylko w części zasługą obecnych władz, ponieważ uchwałę o przystąpieniu do opracowania planu podjęto w 2013 r. - link, w czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej. A tak naprawdę, to propozycja opracowania planu została sprowokowana przez mój artykuł, który ukazał się na miesiąc przed podjęciem uchwały przez ówczesną Radę Gminy - link. Okazuje się, że władze gminy Dopiewo poprzedniej kadencji czasami potrafiły wsłuchać się w głos opinii publicznej.

Obecnie jest to raczej niemożliwe, czego mamy liczne przykłady – ostatni, to plan zagospodarowania dla Lisówek - link. Jeżeli władze Gminy podejmują decyzję, to zazwyczaj jest ona zupełnym przeciwieństwem społecznych opinii. Można by to potraktować jako działanie na zasadzie, iż „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Obawiam się, że kryje się za tym coś więcej.

Podsumowując można zauważyć, iż władze gminy Dopiewo postanowiły zaktywizować gospodarczo Konarzewo – czyżby istniało tam aż tak wysokie bezrobocie? Zastanawiam się, jak do tych planów podejdą mieszkańcy, zwłaszcza osoby które szukały tu ciszy i spokoju. Jeżeli plany te uda się zrealizować, Konarzewo może stać się wyspą, otoczoną przez kompleksy przemysłowe.
Można próbować zmienić złe decyzje w zakresie planowania przestrzennego, ale nie zawsze jest to możliwe a poza tym powoduje gigantyczne koszty.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz