Z okazji Świąt Wielkanocnych
sympatykom, ale i również przeciwnikom Bloga
życzę dużo zdrowia, mnóstwa sił
witalnych i wytrwałości w dążeniu do celu
oraz smacznego jajka ....
Trochę w cieniu Sesji
Nadzwyczajnej Rady Gminy Dopiewo odbyło się kolejne posiedzenie Komisji
Rolnictwa i Ładu Przestrzennego. Tradycyjnie już w posiedzeniu nie uczestniczył
wójt Adrian Napierała, który w ostatnim czasie ogranicza się do udziału w
sesjach RG. W roli władzy wykonawczej
coraz częściej zastępuje go Paweł Przepióra, który zaczyna sprawiać wrażenie „człowieka-orkiestry”.
W posiedzeniu, w roli wolnego słuchacza wystąpił przewodniczący RG Leszek
Nowaczyk. Dołożył on swoją cegiełkę w dyskusji, dotyczącej ładu przestrzennego,
ale o tym trochę później.
Widać, że Radni starają się robić
dobre wrażenie, a przede wszystkim wyglądać na osoby kompetentne i doświadczone
w temacie planowania przestrzennego, ale nie do końca im to wychodzi. Przykładem
może być radny/sołtys Tadeusz Bartkowiak.
Od dawna postulowany jest wymóg,
także przeze mnie, aby wyznaczane w
planach zagospodarowania, drogi publiczne miały min. 10 m szerokości. Wynika to
wprost z przepisów wykonawczych, jak również z doświadczeń i codziennej
praktyki. Są jednak sytuacje, kiedy nie
ma potrzeby sztywno trzymać się tych zasad. Dotyczy to np. prywatnych
dojazdów do pojedynczych nieruchomości. Jeżeli wiadomo, że dojazd nigdy nie
będzie drogą publiczną, lokalną lub zbiorczą - wystarczy stosować przepisy Rozporządzenia
Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny
odpowiadać budynki i ich usytuowanie. W takim przypadku dojazd musi mieć min. 4,5 m.
W omawianej na Komisji sytuacji,
wyznaczony dojazd o szer. 6 m
będzie obsługiwał bodajże 2 nieruchomości. Radny Tadeusz Bartkowiak twierdził,
że w tak wąskim dojeździe nie zmieszczą się media. W takiej sytuacji buduje się
nie sieć ale przyłącza, które nie wymagają tyle miejsca. Poza tym jest to
problem właściciela nieruchomości, aby wszystkie urządzenia podziemne zmieściły
się w pasie dojazdu.
Przejdźmy jednak do części
zasadniczej poniedziałkowego posiedzenia. Omawiano kilka projektów, dotyczących
przystąpienia do opracowania planów i jeden plan gotowy do uchwalenia oraz dwa
wnioski o sporządzenie planu. Skupimy się tylko na części tematów.
Władze Gminy, od początku kadencji dążą do stworzenia warunków dla
rozwoju działalności gospodarczej. W tym celu przeznacza się kolejne
dziesiątki hektarów pod aktywizację gospodarczą. Niestety, nie ma to wiele wspólnego z tworzeniem ładu przestrzennego.
Bardziej przypomina zaspokajanie potrzeb wnioskodawców.
Tym razem włodarze postanowili
postąpić odwrotnie i wystąpili z
inicjatywą wyznaczenia strefy przemysłowej w Konarzewie. Obejmuje ona łącznie obszar ponad 230 ha w sąsiedztwie węzła
Konarzewo oraz węzła autostrady z drogami S11 i S5. Trzeba przyznać, że tym
razem urzędnicy referujący temat, przygotowali się znacznie lepiej.
Pomysł poniekąd słuszny, ponieważ
tereny przylegające do głównych dróg oraz węzłów komunikacyjnych zazwyczaj
cieszą się największym zainteresowaniem inwestorów. Przykładem może być Stryków
pod Łodzią, gdzie krzyżują się autostrady A1 i A2.
Być może nasi włodarze liczą, że
przekształcenie terenu w Konarzewie spowoduje napływ inwestorów. Jest tylko
jeden mały szkopuł – ok. 135 ha to grunty III klasy,
czyli o wysokiej wartości rolniczej. A w takim przypadku wymagana jest
zgoda Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Byłoby dla mnie dużym zaskoczeniem,
gdyby Minister wyraził zgodę na wyłączenie z produkcji rolnej tak dużego
areału.
Po raz kolejny muszę przypomnieć
art. 6 ust. 1 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych – „Na
cele nierolnicze i nieleśne można przeznaczać przede wszystkim grunty oznaczone
w ewidencji gruntów jako nieużytki, a w razie ich braku – inne grunty o
najniższej przydatności produkcyjnej”. Mam jednak coraz mniejszą
nadzieję, że nasi włodarze są w stanie go sobie przyswoić.
Aby łatwiej było przeforsować pomysł,
podzielono teren na 2 części.
Pierwsza obejmuje obszar pomiędzy A2, S5, ul. Poznańską i ul. Szkolną w
Konarzewie - link.
Druga to grunty pomiędzy S5, ul. Stęszewską i ul. Poznańską w Konarzewie - link.
Praktycznie cały obszar objęty projektami uchwał przeznaczony jest pod tereny
obiektów przemysłowych, składów i magazynów.
O ile w pierwszym przypadku nie
budzi to większych zastrzeżeń, to w drugim rodzą się poważne wątpliwości. Teren pomiędzy ul. Stęszewską i S5 ma
kształt klina, zwężającego się w kierunku południowym. Obejmuje zabudowę
mieszkaniową jedno- i wielorodzinną, obiekty sportowo-rekreacyjne oraz budynki
dawnego PGR-u. Dodatkowo graniczy z parkiem dworskim pałacu w Konarzewie, na
który strefa przemysłowa może oddziaływać negatywnie.
Jednak gdyby doszło do uchwalenia obu planów, co mam nadzieję, że nie
nastąpi - Konarzewo będzie z trzech stron otoczone przez tereny przemysłowe.
I to bez żadnej strefy buforowej, bo trudno za taką uznać planowaną obwodnicę ul.
Szkolnej. Nie wiem, czy mieszkańcy zdają sobie z tego sprawę i co istotniejsze,
czy chcą w takim otoczeniu mieszkać?
Jakby tego było mało, Rada Gminy
Dopiewo szykuje mieszkańcom Konarzewa następną niespodziankę. Na posiedzeniu
Komisji Rolnictwa omawiano kolejne 2
uchwały, obejmujące tereny przy ul. Kościelnej w Konarzewie - link i
ul. Środkowej w Trzcielinie - link, po zachodniej stronie Konarzewa.
Łącznie planem ma zostać objęte 75
ha gruntów rolnych.
O ile próbę przekształcenia
terenów w sąsiedztwie A2 i S5 można jeszcze racjonalnie uzasadnić, to przeznaczenie gruntów rolnych na
działalność przemysłową pomiędzy Konarzewem i Trzcielinem, uważam za całkowite
nieporozumienie. Jest to teren wybitnie rolniczy, praktycznie pozbawiony
zabudowy. Przy drodze powiatowej zlokalizowana jest co prawda jedna firma, ale
tylko dlatego, że zaadaptowano budynki rolnicze.
Sama droga Trzcielin-Konarzewo to
droga powiatowa klasy Z, najniższej z możliwej. Parametry drogi nie pozwalają
na intensywny ruch pojazdów ciężarowych. Obecnie jest ona stosunkowo mało
użytkowana – wg danych ZDP dziennie przejeżdża tam ok. 2500 pojazdów. Jeżeli
ktoś nie zna tej drogi, może ją sobie obejrzeć
w Googlach na Street View. I to przy tej drodze miałby powstać obszar
przemysłowy o powierzchni 75
ha.
Na posiedzeniu Komisji Rolnictwa
10 października 2016 r. omawiany był wniosek w sprawie opracowania planu
zagospodarowania tego terenu, ale obejmujący jedynie 7 ha. Obecnie Wójt, bo to
przecież on podejmuje ostateczną decyzję, postanowił maksymalnie pójść po
bandzie i planem objąć cały teren, wyznaczony w Studium Gminy pod działalność
gospodarczą. Wschodnia strona przyszłego
kompleksu przemysłowego oprze się o cmentarz i ul. Tęczową w Konarzewie.
Ciśnie się w tej sytuacji
jednoznaczne pytanie – komu zależy na uchwaleniu planu i kto będzie miał z tego
tytułu korzyści? Bo stworzenie przemysłowej wyspy w terenie
rolniczo-mieszkaniowym ma niewiele wspólnego z ładem przestrzennym. A w
zasadzie jest jego zaprzeczeniem.
Najbardziej przytomnym członkiem
Komisji okazał się radny Henryk
Kapciński. Zwrócił on uwagę na fakt, iż w przypadku utworzenia obszaru
przemysłowego po zachodniej stronie Konarzewa, że cały ruch ciężarowy będzie odbywać się przez centrum wsi – m.in. ze
względu na powstający węzeł „Konarzewo”.
Wówczas to zabrał głos przewodniczący RG Leszek Nowaczyk,
który w Komisji uczestniczył w roli gościa. Stwierdził, że w tej sytuacji należy
pomyśleć o budowie kolejnej obwodnicy Konarzewa, omijającej wieś od strony
południowej. Jak widać, fantazja ułańska Przewodniczącego nie opuszcza. Nie
dość, że władze Gminy nie potrafią rozwiązać istniejących problemów
komunikacyjnych, do których Przewodniczący dołożył swoją cegiełkę, to za
wszelką cenę dążą do tworzenia nowych.
Południowa obwodnica Konarzewa,
łącząca tereny przemysłowe przy ul. Kościelnej z węzłem Konarzewo i pozwalająca
ominąć centrum wsi, musiałaby mieć od 1,5 do 2,5 km długości. Wytyczyć
trzeba by ją w gruntach rolnych, za które Gmina musiałaby wypłacić
odszkodowanie. Jej budowa to z pewnością kilkanaście mln złotych. Jeżeli
Przewodniczący jest taki chętny, to sam powinien sfinansować jej budowę.
Wydaje mi się, że zamiast tworzyć nowe problemy,
Przewodniczący powinien pomyśleć, jak rozwiązać już istniejące i co gorsza,
nasilające się kłopoty komunikacyjne. W jego okręgu wyborczym znajduje się ul. Szkolna w Dopiewie. Jest to
zaadaptowana dawna droga wiejska – stosunkowo wąska i dość kręta. Do tego
dochodzi jeszcze skrzyżowanie z ul. Poznańską o wręcz katastrofalnych
parametrach i widoczności. Niestety, w coraz większym stopniu wykorzystywana
jest przez tiry jako droga tranzytowa. Powiem szczerze, że spacer ta ulicą
(chodnik jest tylko po jednej stronie i ma szerokość ok. 1 m), wiąże się z coraz większą
dawką adrenaliny. Mało która ciężarówka pokonuje tą ulicę z prędkością 40 km na godz. Zastanawia
mnie, jak oceniają bezpieczeństwo na ul. Szkolnej jej mieszkańcy? Aż dziwne, że
do tej pory żaden samochód nie zaparkował w którymś z budynków, zlokalizowanych
przy drodze.
Gdyby Przewodniczącemu udało się
rozwiązać w/w problem, można by to uznać za prawdziwy sukces. A z planowaniem
kolejnych obwodnic proponuję na razie wstrzymać się.
Wszystkie cztery wyżej omówione
uchwały zostały jednogłośnie zaakceptowane przez członków Komisji Rolnictwa.
Jedyną jaskółką świadczącą o tym,
że nie wszystko idzie w złym kierunku, była uchwała w sprawie zatwierdzenia
planu zagospodarowania terenów przy drodze Trzcielin-Stęszew - link.
Uchwalenie tego planu ma na celu uchronienie przed dziką parcelacją terenów
położonych w sąsiedztwie Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Sukces ten jednak jest tylko w
części zasługą obecnych władz, ponieważ uchwałę o przystąpieniu do opracowania
planu podjęto w 2013 r. - link,
w czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej. A tak naprawdę, to propozycja
opracowania planu została sprowokowana przez mój artykuł, który ukazał się na
miesiąc przed podjęciem uchwały przez ówczesną Radę Gminy - link.
Okazuje się, że władze gminy Dopiewo poprzedniej kadencji czasami potrafiły
wsłuchać się w głos opinii publicznej.
Obecnie jest to raczej
niemożliwe, czego mamy liczne przykłady – ostatni, to plan zagospodarowania dla
Lisówek - link.
Jeżeli władze Gminy podejmują decyzję, to zazwyczaj jest ona zupełnym
przeciwieństwem społecznych opinii. Można by to potraktować jako działanie na
zasadzie, iż „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Obawiam się, że kryje się za
tym coś więcej.
Podsumowując można zauważyć, iż
władze gminy Dopiewo postanowiły zaktywizować gospodarczo Konarzewo – czyżby
istniało tam aż tak wysokie bezrobocie? Zastanawiam się, jak do tych planów
podejdą mieszkańcy, zwłaszcza osoby które szukały tu ciszy i spokoju. Jeżeli
plany te uda się zrealizować, Konarzewo
może stać się wyspą, otoczoną przez kompleksy przemysłowe.
Można próbować zmienić złe
decyzje w zakresie planowania przestrzennego, ale nie zawsze jest to możliwe a
poza tym powoduje gigantyczne koszty.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz