Znowu
mamy ciszę wyborczą, ale to mi nie przeszkadza w opisywaniu lokalnej
rzeczywistości. A jest ona równie nieciekawa dziś, jak była 10 czy 20 lat temu.
W oficjalnym przekazie dominuje
propaganda sukcesu, nawet jeżeli stoi ona w jawnej sprzeczności z prawdą.
Od
dłuższego czasu, również zajmowałam się tym tematem wielokrotnie, pojawiają się
w przestrzeni publicznej głosy, aby
zakazać wydawania prasy samorządowej. I nie wynika to z jakichś zapędów
ograniczania demokracji i wprowadzania
cenzury. Wręcz przeciwnie, media samorządowe są jaskrawym przykładem cenzury,
często nawet bardziej restrykcyjnej, niż w PRL-u.
Nie
trzeba być specjalistą, żeby zauważyć, że samorządowe
środki przekazu, służą wyłącznie lokalnym włodarzom – wójtom, burmistrzom,
starostom itp. zadufanym w sobie osobnikom, którzy uważają się za „pępki świata”.
Problem w tym, że proceder ten realizowany jest ze środków publicznych, czyli
wszystkich obywateli. Oczywiście, każdy ma prawo się promować, ale niech robi
to za własne pieniądze.