Zgodnie z obietnicą dziś
dokończenie sprawozdania z przebiegu Zebrania
Wiejskiego w Dopiewie. Składało się ono z 3 głównych części, nie licząc nieudanego
wstępu, dokonanego przez sołtysa/radnego Tadeusza Bartkowiaka:
- autopromocji i propagandy
sukcesu w wykonaniu wójta Adriana Napierały,
- klęski sekretarza Gminy Macieja
Kaczmarka i radcy prawnego Michała Kublickiego w tzw. konsultacjach, dotyczących
projektu Statutu Sołeckiego
- wolnych głosów i wniosków, w
trakcie których do głosu dopuszczono mieszkańców Dopiewa.
Dwa pierwsze tematy zostały już
przeze mnie omówione - link,
dziś w skrócie odniosę się do spraw, zgłoszonych przez mieszkańców.
Jak to zazwyczaj ma miejsce przy
okazji takich zebrań, nie wszystkie wnioski i skargi obywateli były zasadne.
Pojawiło się jednak kilka spraw, które warte były uwagi nie tylko ze względu na
ich wagę, ale przede wszystkim reakcję Wójta. Muszę przyznać, że obecna władza
coraz bardziej obrasta w piórka i wykazuje się coraz większą arogancją. Jedno
co, Wójtowi trzeba oddać, to że nauczył się panować nad emocjami. Dotychczas na
każdą uwagę nie po jego myśli reagował bardzo nerwowo, żeby nie powiedzieć
agresywnie. Tym razem starał się zachować spokój, a nawet silił się na żarty.
Co jednak nie oznacza, że uczestników Zebrania traktował jak równoprawnych
partnerów.
Jeden z mieszkańców zgłosił zastrzeżenia wobec niewłaściwego
traktowania rolników w czasie gminnych dożynek w ubiegłym roku. O swoich
wątpliwościach, dla kogo święto plonów zostało zorganizowane, pisałam tutaj - link.
Jak się okazuje, podobne odczucia mieli także inni mieszkańcy Gminy.
Muszę przyznać, że odpowiedź
Wójta na te zarzuty była skandaliczna. Stwierdził on, że żaden z rolników nie
zgłosił się do organizacji dożynek oraz partycypacji w kosztach. Owszem, jest
to święto przede wszystkim dla tych co „orzą i sieją” ale trzeba pamiętać, że
jest ich w gminie Dopiewo coraz mniej. Ponadto, w tym okresie rolnicy zajęci są
pracami polowymi i nie bardzo mają czas na organizowanie dożynek. Przygotowanie
uroczystości, w której nota bene stanowią mniejszość, nie jest sprawą prostą.
Aby zorganizować festyn, jakim stały się dożynki, trzeba mieć odpowiednią
wiedzę i doświadczenie. Podejrzewam, że nawet Urząd Gminy nie organizuje
dożynek sam, tylko posiłkuje się pomocą wyspecjalizowanych firm. Rolnicy, nawet
gdyby chcieli, nie są w stanie własnymi siłami przygotować festynu w takiej
skali.
Skoro Wójt stwierdził, że nikt z
rolników nie zgłosił się do pomocy w organizacji w/w imprezy, to nasuwa się
pytanie: czy władze Gminy o taką pomoc się zwróciły? Czy poprosiły o wsparcie
nie tyle finansowe, co materialne, np. w postaci dostarczenia plonów czy
pojazdów? Dobrze byłoby usłyszeć odpowiedź na te pytania.
Ostatnie miesiące potwierdzają,
że wszelkie gale, festyny i oficjalne
uroczystości służyć mają przede wszystkim promocji grupki wybranych
przedstawicieli władz. Dopiewskie filary, otwarcie szkoły w Dąbrówce i inne
uroczystości gromadzą za każdym razem tą
samą grupę oficjeli, tworzoną przez: wicemarszałka Wojciecha Jankowiaka,
wicestarostę Tomasza Łubińskiego, wójta Adriana Napierałę i przewodniczącego RG
Leszka Nowaczyka. Pozostali uczestnicy mają tylko tworzyć tło. Jak w tej
sytuacji Wójt wyobraża sobie organizowanie dożynek przez samych rolników?
Kolejny wniosek dotyczył skandalicznego stanu nawierzchni ulic Poznańskiej i Wyzwolenia
w Dopiewie, które w dalszym ciągu są drogami powiatowymi. Przejście
zwłaszcza tej ostatniej w czasie deszczu, przypomina chodzenie po polu minowym.
Przecież ul. Wyzwolenia jest główną arterią Dopiewa a równocześnie stanowi
antywizytówkę wsi. Starostwo co roku
chwali się kolejnymi sukcesami w zakresie modernizacji dróg powiatowych, jednak
nie widzi, jak prezentuje się Dopiewo, jako siedziba Gminy. Być może wynika
to z faktu, że do Urzędu można dojechać ul. Laserową, a na sesje RG w Domu
Strażaka przez Więckowice - w obu przypadkach omijając ul. Wyzwolenia. Ponadto
z okien samochodu zazwyczaj niewiele widać. Nie bez winy są również włodarze
Gminy, no ale oni również poruszają się wyłącznie samochodami.
Przypomniano również sprawę braku nawierzchni na części ul. Ogrodowej w
Dopiewie, w rejonie marketu Chata Polska. Temat ten był przeze mnie
kilkakrotnie poruszany, po raz pierwszy tutaj - link,
jednak jest on niewygodny z jednego powodu – konieczne byłoby jej poszerzenie,
kosztem nieruchomości Przewodniczącego RG. Przejęcie terenu za odszkodowaniem
mogłoby zostać źle odebrane przez mieszkańców, natomiast przekazanie
nieodpłatne Gminie, właścicielowi chyba nie bardzo uśmiecha się.
Na Zebraniu pojawili się mieszkańcy ulic Południowej i Łąkowej w Dopiewie,
nagłaśniając problem niedawno uruchomionej myjni samochodowej. Jak się
okazuje, obiekt ten staje się coraz bardziej uciążliwy dla osób mieszkających w
sąsiedztwie. Nie dość, że na przyległe posesje dolatują opary środków
chemicznych, używanych do mycia samochodów, to myjnia praktycznie funkcjonuje
całą dobę.
Odpowiedź Wójta była kolejnym
przykładem ewidentnego lekceważenia mieszkańców. Stwierdził on, że nic nie może
zrobić, ponieważ nie zostały naruszone żadne przepisy. W sąsiedztwie
funkcjonują inne zakłady, jak warsztat samochodowy czy zakład obróbki drewna,
co do funkcjonowania których nie ma zastrzeżeń.
Po pierwsze, mam wątpliwości, czy nie zostały naruszone przepisy. Myjnia została
tak zlokalizowana, że uniemożliwi budowę ul. Łąkowej – nie została zachowana
odpowiednia linia zabudowy.
Po drugie, wystarczy przejść się
po okolicy, aby zauważyć, że uciążliwości związane z działalnością innych
zakładów mają się nijak do funkcjonowania myjni. Odwiedziłam ten rejon w
niedzielę, 26 marca br. ok. godz. 13:00. W warsztacie samochodowym i stolarni
panowała głucha cisza, natomiast myjnia pracowała pełną parą. Oba stanowiska
były zajęte a w kolejce czekały 3 samochody. Wokół myjni unosiły się opary wody zmieszanej z detergentami, których
zapach, a może raczej odór, docierał do końca ul. Południowej.
Jak dotąd myjnia funkcjonowała w
chłodnej porze roku i mieszkańcy nie korzystali z możliwości wypoczynku na
powietrzu. Nadeszła wiosna, robi się coraz cieplej a właściciele nieruchomości
z pewnością będą chcieli częściej przebywać w swoich ogrodach. Jednak
działalność myjni skutecznie może im to uniemożliwić. W tej sytuacji proponuję,
aby wójt Adrian Napierała, zanim zacznie wyciągać wnioski i bagatelizować
problem, pofatygował się na ul. Łąkową osobiście.
Wójt oczywiście nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za wydanie
zgody na lokalizację myjni. Według niego wszystko odbyło się zgodnie z
prawem, a pozwolenie na budowę wydał nie on, ale Starosta Poznański. Owszem,
ale póki co obowiązuje art. 36 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu
przestrzennym, który stanowi, że „jeżeli, w związku z uchwaleniem planu
miejscowego albo jego zmianą, korzystanie z nieruchomości lub jej części w
dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się
niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel albo użytkownik wieczysty
nieruchomości może, z zastrzeżeniem ust. 2, żądać od gminy:
1) odszkodowania za poniesioną
rzeczywistą szkodę albo
2) wykupienia nieruchomości lub
jej części.”
Zgodnie z art. 63 ust. w/w
ustawy, przepis ten dotyczy tak samo
decyzji o warunkach zabudowy. I nie ma tu znaczenia, że inwestycja została
zrealizowana zgodnie z prawem. Tak więc, stwierdzenie przez Wójta na Zebraniu Wiejskim,
że może pełnić rolę mediatora między mieszkańcami a właścicielem myjni - jest
nie tylko aroganckie, ale i nieprawdziwe. Uważam, że Wójt w tej sprawie nie
jest mediatorem ale stroną pozywaną. To
on ponosi odpowiedzialność za pogorszenie warunków życia mieszkańców, i to on
będzie ponosił ewentualne koszty odszkodowawcze. Oczywiście nie osobiście,
koszty poniosą wszyscy mieszkańcy Gminy, ponieważ odszkodowanie zostanie wypłacone
z pieniędzy publicznych.
Uczestnicy Zebrania Wiejskiego w
Dopiewie podnieśli również sprawę
instalowania urządzeń służących do ekologicznego pozyskiwania energii. W
ostatnim czasie pojawiają się programy umożliwiające dofinansowanie np. paneli
słonecznych na nieruchomościach prywatnych. Jak się okazuje, programy te
spotkały się z negatywną reakcją urzędników. Jedna z mieszkanek zgłosiła się w
tej sprawie do p. Ewy Brzezińskiej (obecnie Hejwosz) z prośbą o pomoc w
złożeniu stosownego wniosku. W odpowiedzi usłyszała, że są one strasznie
skomplikowane i trudne do wypełnienia. Muszę więc zadać pytanie: od czego są urzędnicy w Dopiewie? Czy
ich rolą jest pomoc mieszkańcom, czy może raczej zniechęcanie do podejmowania
działań proekologicznych?
Podsumowując należy stwierdzić,
że przedstawiciele samorządu lokalnego w dalszym ciągu funkcjonują w oderwaniu
od rzeczywistości. Zebranie Wiejskie
traktowane jest jak stały rytuał oraz okazja do promocji i służyć mają jedynie
potwierdzeniu samozadowolenia włodarzy. Jednak tym razem tak się nie stało
za sprawą mieszkańców. Jednak na ten temat wypowiem się w osobnym podsumowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz