sobota, 25 marca 2017

Zebrania wiejskie w gminie Dopiewo Anno Domini 2017 (6) – mała, a może duża rewolucja w Dopiewie?



W dniu wczorajszym, tj. 24 marca br., odbyło się ostatnie doroczne Zebranie Wiejskie w gminie Dopiewo. Zebranie miało miejsce w siedzibie Gminy, czyli sołectwie Dopiewo. Z jednego powodu było ono wyjątkowe, nie tylko na tle przebiegu zebrań w pozostałych sołectwach ale również z powodu historycznego precedensu. Jeszcze chyba nigdy w najnowszej historii Gminy nie zdarzyło się, żeby mieszkańcy zbiorowo sprzeciwili się woli swoich włodarzy. Zanim jednak przejdziemy do pozytywów, spora łyżka dziegciu.
Zebranie Wiejskie otworzył i prowadził, z braku chętnych, sołtys/radny Tadeusz Bartkowiak. Trzeba powiedzieć wprost, że jest to osoba wyjątkowo niereformowalna (w czasie wyborów samorządowych reprezentująca KWW Szansa dla Gminy).


Jego wystąpienie na początku spotkania wystarczyłoby, aby złożyć wniosek o nieważność Zebrania Wiejskiego. Po odczytaniu programu spotkania, gdyby nie zwrócona mu delikatna uwaga, nie zarządziłby nawet jego przegłosowania przez uczestników w/w Zebrania. O tym, żeby zapytać, czy ktoś z uczestników zamierza zgłosić wniosek lub uwagę do programu, nawet nie było mowy. A przecież taki obowiązek, może niejednoznacznie określony, wynika z §13 pkt 3 Statutu Sołectwa Dopiewo – „porządek obrad ustala Zebranie Wiejskie na podstawie propozycji przedłożonej przez Sołtysa”. Słowo „propozycji” dość wyraźnie określa, że porządek obrad nie może być przez sołtysa narzucany.
Ponadto w zaproszeniu, które kilka dni wcześniej rozniesiono wśród mieszkańców, jednoznacznie stwierdzono, że „będzie można zgłosić wnioski i omówić przebieg kluczowych zadań”. Widocznie sołtys Tadeusz Bartkowiak odbiera to tylko w jeden sposób – mieszkańcy mogą się wypowiedzieć dopiero po wystąpieniach gminnych oficjeli w ostatnim punkcie, dotyczącym wolnych głosów i wniosków. Zaprzecza to idei demokracji lokalnej i uprawnieniom uchwałodawczym zebrania wiejskiego.

Również sprawozdanie Sołtysa za 2016 r. kwalifikuje się do oprotestowania i podważenia ważności w/w Zebrania. Tadeusz Bartkowiak ograniczył się wyłącznie do sprawozdania finansowego, tj. wyliczenia, jakie zadania i za jaką kwotę w ramach środków sołeckich zostały zrealizowane.
Ani słowa nie było na temat realizacji wniosków, zgłoszonych przez mieszkańców na poprzednim Zebraniu Sołeckim w 2016 r. A przecież z §6 Statutu jednoznacznie wynika, że uchwały i wnioski Zebrania Wiejskiego, sołtys przekazuje wójtowi, a następnie informuje mieszkańców o sposobie ich załatwienia. Na wczorajszym posiedzeniu nie dowiedzieliśmy się, jakie wnioski były składane w poprzednim roku. ani w jaki sposób zostały załatwione.

Drugim, dość istotnym negatywem, zebrań wiejskich jest niewielki udział społeczeństwa. We wczorajszym spotkaniu wzięło udział nieco ponad 50 osób, z których część opuściła salę jeszcze przed głosowaniem projektu Statutu Sołeckiego. Nie ma się jednak co dziwić przeciętnym mieszkańcom Sołectwa, jeżeli przykład idzie z góry. W Dopiewie, będącym siedzibą Gminy, mieszka sporo osób, pełniących kierownicze funkcje w jednostkach organizacyjnych i spółkach gminnych. Są to m.in. dyrektorzy szkół, prezesi spółek, doradcy i pracownicy Urzędu Gminy.
Podobnie wygląda sytuacja z osobami, które w ostatnich wyborach kandydowały do Rady Gminy i Powiatu, ale nie zdobyły wystarczającej liczby głosów. Oprócz Alicji Kaszub-Kaliszan i Jakuba Kortusa, wchodzących w skład Rady Sołeckiej Dopiewa, w zebraniu uczestniczyła jeszcze p. Katarzyna Jadowska. Pozostali kandydaci na radnych gminy Dopiewo o mieszkańcach przypomną sobie zapewne przed samymi wyborami.
Poza Wójtem na wczorajszym Zebraniu pojawili się tylko jego Zastępca i Sekretarz Gminy i to nie z własnej woli, ale z racji obowiązków służbowych. Odnoszę wrażenie, że wszystkie osoby, pełniące funkcje publiczne, pojawiają się na takich zebraniach tylko z 2 powodów:
- na wyraźne polecenie władz gminy,
- gdy odnoszą osobistą korzyść.
Na uznanie z kolei, zasługuje inicjatywa Rady Sołeckiej rozprowadzenia ulotek, zachęcających mieszkańców do udziału w zebraniu. Nie trudno się domyślić, że była to inicjatywa Rady Sołeckiej i to tej młodszej części, a nie Sołtysa

Duża część Zebrania Wiejskiego poświęcona została na sprawozdanie Wójta, który szczegółowo omówił tzw. sukcesy władz Gminy - dyskretnie pomijając wszystkie niewygodne fakty, jak np. wątpliwą celowość wielu inwestycji i coraz większe zadłużenie Gminy. Jako sukces, chociaż tak naprawdę była to porażka, przedstawił wyniki Dopiewskiego Budżetu Obywatelskiego. Za to milczeniem pominął systematyczną rezygnację z powołania funduszu sołeckiego. Ponieważ tematy te na bieżąco poruszam w swoich tekstach, nie będę szczegółowo ich tu omawiać. W swym postępowaniu wójt Adrian Napierała bardzo przypomina byłą wójt Zofię Dobrowolską, która zebrania wiejskie traktowała jako okazję do autopromocji.

Najważniejszą częścią wczorajszego Zebrania Wiejskiego było przedstawienie, konsultacja i przegłosowanie projektu Statutu Sołectwa Dopiewo. Punkt ten okazał się całkowitą porażką władz Gminy, a przede wszystkim sekretarza Gminy Macieja Kaczmarka.
Zaczął on odczytywać kolejne paragrafy nowego Statutu i porównywać z zapisami dokumentu aktualnie obowiązującego. Trzeba byłoby być geniuszem z pamięcią absolutną, żeby wyłapać, które zapisy są korzystne, a które mogą mieć negatywny wpływ na uprawnienia mieszkańców. Wkrótce taki sposób referowania tematu spotkał się z gwałtownym sprzeciwem osób uczestniczących w Zebraniu.
Faktem jest, że niewielu uczestników Zebrania zapoznało się z projektem Statutu, a jeszcze mniej znało treść Statutu z 2002 r. Nie można jednak ich za to winić. Nie można zmusić mieszkańców, jak to ma miejsce w przypadku urzędników, żeby zapoznali się z treścią dokumentu przed przystąpieniem do konsultacji.

Przede wszystkim w znaczący sposób utrudniony został dostęp do projektu. To, że dostępny on był w Urzędzie, u sołtysów i na stronie internetowej, było co najmniej niewystarczające. Nie udostępniono mieszkańcom projektu w wersji drukowanej. Pisałam o tym poprzednio, że można było projekt umieścić w „Czasie Dopiewa”. Można było również projekt wydrukować w formie broszury i wrzucić do skrzynek pocztowych przy okazji roznoszenia miesięcznika.
Z pewnością większość mieszkańców nie zapoznałaby się z tekstem, ale nikt nie mógłby wówczas powiedzieć, że nie miał do niego dostępu.
Sekretarz Gminy Maciej Kaczmarek próbował usprawiedliwiać się twierdząc, że projekty statutów zostały opublikowane przez redakcję „Pulsu Gminy”. Po pierwsze „Puls Gminy” udostępnił projekty wyłącznie w Internecie a po drugie jest to pismo prywatne, które nie ma obowiązku publikowania urzędowych druków. Ponadto, czego można się domyślić z komentarza redakcji „Pulsu Gminy”, tekst statutów uzyskano kanałami nieoficjalnymi. Pozwala to na wyciągnięcie wniosku, że publikacja nie nastąpiła w porozumieniu z władzami Gminy a być może nawet wbrew ich woli.
Tak więc, uczestnicy Zebrania głośno zaprotestowali przeciwko takiej formie prezentacji i stwierdzili, że włodarzom chodzi wyłącznie o przegłosowanie projektów. Dlatego uważam, że tzw. konsultacje ws. projektu statutów sołeckich nie zostały w ogóle przygotowane. Jeżeli już zawalona została informacja drukowana projektu, należało chociaż przygotować prezentację multimedialną. Sądzę, że mieszkańcy zostali potraktowani w sposób bardzo niepoważny.
    
W trakcie Zebrania okazało się, że nie tylko mieszkańcy mieli utrudniony dostęp do projektu. Również Rada Sołecka Dopiewa nie otrzymała od Sołtysa projektu Statutu w wyznaczonym terminie. Wszystko to może sugerować, że włodarzom chodziło o maksymalne utrudnienie mieszkańcom Dopiewa w dostępie do informacji

W drugiej części, założenia projektu Statutu usiłował przedstawić radca prawny Michał Kublicki. Skupił się on na pozytywnych zmianach zapisów Statutu, jak: szczegółowe uregulowanie przebiegu wyborów sołtysa i rady sołeckiej oraz możliwości składania protestów. Stwierdził również, że wzrastają uprawnienia i kompetencje sołtysa. Zapomniał dodać, że odbędzie się to kosztem uprawnień zebrania wiejskiego. Wypowiedź ta miała przekonać mieszkańców, że zmiany idą w dobrym kierunku i zebranie wiejskie nie tylko nie straci swoich uprawnień, ale wręcz uzyska dodatkowe. Ani słowa nie było na temat ograniczeń, zgłoszonych przeze mnie w poprzednich tekstach - link.

Sposób prowadzenia konsultacji przez prowadzących Zebranie zbulwersował uczestników do tego stopnia, że część z nich opuściła salę jeszcze przed głosowaniem.
Wbrew oczekiwaniom włodarzy, projekt Statutu Sołectwa Dopiewo nie spotkał się z bezkrytyczną aprobatą mieszkańców. Część z nich jednak zapoznała się z dokumentem i zgłosiła wiele uwag i zastrzeżeń. Uwagi te przekazane zostały ustnie przez członka Rady Sołeckiej Izabelę Żeligowski oraz pisemnie przez mieszkańców.
Przystępując do głosowania, włodarze próbowali przekonać mieszkańców, że wszystkie złożone wnioski zostaną rozpatrzone przez Radę Gminy. Nie wspomnieli jednak, że wyniki konsultacji nie są dla Radnych wiążące i mogą zostać w całości odrzucone, a Statut może zostać uchwalony w wersji przygotowanej przez Urząd Gminy.

Na szczęście uczestnicy Zebrania w Dopiewie nie dali się zmanipulować i przeważającą liczbą głosów odrzucili projekt Statutu. Tylko 3 (słownie: trzy) osoby głosowały za przyjęciem dokumentu. Był to sołtys/radny Tadeusz Bartkowiak oraz 2 członków Rady Sołeckiej. Z pozostałych uczestników zebrania – jak mówiłam, część wyszła z sali przed głosowaniem – 13 osób głosowało przeciwko zatwierdzeniu projektu Statutu a 16 wstrzymało się od głosu. Skoro projekt Statutu (jak twierdził radca Michał Kublicki) ma stanowić dobrą zmianę lokalnego prawa, to jak należy odebrać zachowanie przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka i radnego Ryszarda Pawelca, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu - a są mieszkańcami Dopiewa i byli obecni na w/w Zebraniu?

Przyznam się, że wynik głosowania również mnie zaskoczył. Spodziewałam się, opierając się na informacjach z innych sołectw, że maksymalnie kilka osób wstrzyma się od głosu lub zagłosuje przeciwko. Muszę w tej sytuacji zmienić swoją opinię o Dopiewie, które dotychczas wydawało się miejscowością zachowawczą w porównaniu do Dąbrówki czy Skórzewa.
Zastanawia mnie, jak w tej sytuacji postąpią władze Gminy? Nie ma co prawda oficjalnych danych, ale wydaje się, że w pozostałych 10 sołectwach projekty zostały przez zebrania wiejskie zaakceptowane. Czy zdecydują się na uchwalenie statutów dla tych wsi, równocześnie wstrzymując się ze statutem dla Dopiewa? - konsultacji w tej wsi nie można w żadnym wypadku uznać za wiążące. Szczerze mówiąc, nie zazdroszczę Wójtowi i Przewodniczącemu Rady Gminy sytuacji, w jakiej się znaleźli. Nie zamierzam jednak podpowiadać, co należy teraz zrobić, aby wybrnąć z tego pata. Okazało się, że kierowanie gminą Dopiewo staje się coraz trudniejsze a mieszkańcy zaczynają domagać się respektowania swoich praw, wynikających wprost z Ustawy Zasadniczej.

Przebieg dalszej części Zebrania Wiejskiego w Dopiewie omówię przy następnej okazji.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Sposób prowadzenia Zebrania w Dopiewie do złudzenia przypominał ten w Dąbrówce. Z bezkonkurencyjnych zatyczek do uszu korzystał radca prawny Urzędu, skoro jawne łamanie statusów sołeckich w obu wsiach uszło jego uwadze.

    OdpowiedzUsuń