Ktoś kiedyś stwierdził, że Andrzej Strażyński to taki lokalny
„człowiek-orkiestra”. Trzeba przyznać, biorąc po uwagę ilość pełnionych
przez niego funkcji, i to głównie w ostatnich kilku latach, że jest to
określenie jak najbardziej trafne. Aby stwierdzenie nie było gołosłowne – obejmował stanowisko wójta gminy Dopiewo, prezesa ROS w Rokietnicy, członka zarządów
spółek komunalnych w Buku i Rokietnicy, a obecnie jest prezesem ZUK Mosina i radnym
powiatu poznańskiego. Większość w/w funkcji pełnił w tym samym czasie. Opinię „człowieka-orkiestry”
w całej rozciągłości potwierdza, kontynuowana od prawie 2 lat, aktywność
dziennikarska na łamach „Czasu Dopiewa”. Biorąc pod uwagę listę stanowisk publicznych
oraz czytając kolejne teksty można odnieść wrażenie, że były wójt Andrzej
Strażyński to społecznik z krwi i kości, któremu na sercu „leży wyłącznie dobro
publiczne”, rozumiane bardzo szeroko.
Tym razem, w artykule „Piły
poszły w ruch” ubolewa nad szkodami, jakie wywołała zmiana prawa w
zakresie wycinki drzew i krzewów.
Czytając tekst, trudno nie
zgodzić się z tezami autora, że nowe
przepisy spowodowały katastrofalne skutki dla przyrody. Wystarczy krótki
spacer, nawet po najbliższej okolicy, aby stwierdzić, że natura poniosła ogromne szkody przez wprowadzenie „lex szyszko”. I
nie przekonają mnie twierdzenia zwolenników, bezkarnej wycinki wszystkiego, co
żywe i zielone - że prawo własności jest święte. Planeta Ziemia nie jest
niczyją własnością a ludzie są tylko użytkownikami jej bogactw. Jednak jest to
temat na osobny artykuł. Wróćmy zatem do bohatera dzisiejszych rozważań.
Czy troska Andrzeja Strażyńskiego o nasze środowisko jest rzeczywiście
szczera i wynika z jego autentycznych przekonań? Powiem wprost, że nie. Co
więcej, byłego Wójta można z całą
odpowiedzialnością uznać za prekursora obecnych działań ministra Szyszki.
To w czasach rządów Andrzeja Strażyńskiego i za jego pełną zgodą, dokonano
hekatomby przyrody na działce nr ewid. 18/5 w Dąbrówce. Jest to teren
dawnego stawku przy ul. Poznańskiej, który w 2008 r. inwestor postanowił
zamienić w osiedle szeregowców. Mimo, iż nie zezwalały na to żadne ówczesne
przepisy, wycięto kilkadziesiąt kilkudziesięcioletnich drzew oraz zasypano
praktycznie cały staw. Dopiero Starosta, jako organ wyższego stopnia, zatrzymał
to bezprawie - jednak szkód, jakich wówczas dokonano, już się nie naprawi.
Zadbał o to również obecny wójt Adrian Napierała.
Na temat dokonanego w majestacie
prawa barbarzyństwa pisałam wielokrotnie, dlatego podam tylko linki do
wcześniejszych artykułów: link1
link2
link3
link
link5
Andrzej Strażyński w swoim
tekście twierdzi, że poprzednie przepisy pozwalały na racjonalną gospodarkę w
zakresie wycinki drzew oraz umożliwiały prowadzenie ewidencji. Za każde wycięte
drzewo wnioskodawca musiał wnieść opłatę lub dokonać nasadzeń zastępczych. W
związku z tym mam pytanie - czy
właściciel działki nr 18/5 w Dąbrówce wniósł opłatę lub dokonał nasadzeń w
zamian za wycięte drzewa? Przypomnę, że działka była (poza częścią zajętą
przez staw) w całości porośnięta drzewami, i to w dużej części o sporych
rozmiarach. Gdzie znajdują się te
drzewa, które zostały nasadzone, ewentualnie jaką kwotę wpłacono na konto
Gminy? Nigdy nie pojawiła się żadna informacja na ten temat.
Autor artykułu jednoznacznie
sugeruje, komu zależało na uproszczeniu procedur związanych z wycinką drzew,
wskazując na deweloperów. A jak nazwać
inwestora, któremu były Wójt tak usłużnie wydał decyzję o warunkach zabudowy i
zgodę na wycinkę drzew? Przecież na działce miało powstać kilkanaście
lokali mieszkalnych i raczej trudno uwierzyć, że właściciel chciał je budować
wyłącznie na własne potrzeby.
Również Andrzej Strażyński narzeka,
że nowe przepisy negatywnie wpłyną na środowisko a tym samym na zdrowie
Polaków. Drzewo, jako „żywy, pobierający dwutlenek węgla organizm
ma wpływ na znacznie większy obszar”. Czyżby drzewa rosnące wokół stawu
w Dąbrówce i wycięte za zgodą byłego Wójta, nie były żywymi organizmami,
pobierającymi dwutlenek węgla i nie miały wpływu na otoczenie?
Innym przykładem „troski” byłego Wójta o nasze środowisko
było wycięcie kilkunastu drzew i krzewów przed jedną z nieruchomości na ul.
Bukowskiej w Dopiewie. Pretekstem i zarazem usprawiedliwieniem wycięcia
miała być budowa chodnika i ścieżki rowerowej na tej ulicy. Faktem jest, że
drzewa i krzewy rosły w pasie drogi powiatowej, jednak posadzono je przy samym
ogrodzeniu. Pobocze drogi w tym miejscu ma prawie 4 m szerokości, tak więc z
powodzeniem wystarczyłoby miejsca na pas zieleni oraz infrastrukturę drogową. Po
zbudowaniu chodnika i ścieżki rowerowej utworzono coś w rodzaju pasa zieleni,
jednak jest to określenie całkowicie na wyrost. Infrastrukturę drogową z
powodzeniem można było zrealizować, pozostawiając omawiany pas drzew, ale były
Wójt chciał za wszelką cenę pokazać, kto w Gminie rządzi.
Podsumowując artykuł muszę
stwierdzić, że autor po raz kolejny wykazał
się wyjątkową hipokryzją i zakłamaniem. Praktycznie każdy popełniony przez
niego tekst jest zaprzeczeniem jego rzeczywistej działalności. Muszę przyznać,
że trzeba mieć wyjątkowo dużo samozaparcia, aby z takim uporem systematycznie
wprowadzać w błąd Czytelników.
Okazuje się, że dzieło zniszczenia, rozpoczęte w 2008 r.
postanowił dokończyć wójt Adrian Napierała. Na dzisiejszej Sesji, w
poniedziałek 27 marca br., Rada Gminy
przegłosowała uchwałę w sprawie planu zagospodarowania przestrzennego dla
działki nr ewid. 18/5 w Dąbrówce. Tym samym uprawomocnione zostały
wszystkie niezgodne z prawem działania byłego Wójta oraz inwestora. Co prawda,
nie powstanie osiedle mieszkaniowe w zabudowie szeregowej, co było początkowo
planowane, ale większość terenu zostanie przeznaczona na działki budowlane. Z
dawnego stawu utworzona zostanie kałuża – trudno takie bajoro nazwać
zbiornikiem wodnym oraz tzw. zieleń urządzona. Będzie to obszar o łącznej
powierzchni ok. 2 tys. m2. Czy znajdzie się tam miejsce na zieleń? – bardzo
wątpliwe. Na tym skrawku zaplanowano bowiem budowę: lokalu gastronomicznego,
obiektu handlowego, urządzeń sportowo-rekreacyjnych, placów gier i zabaw,
dojść, dojazdów i miejsc parkingowych oraz ogródków kawiarnianych. Zastanawia
mnie, jak taką ilość obiektów Gmina chce
pogodzić z wymogiem, iż 70% powierzchni ma być biologicznie czynna. W tej
sytuacji na zieleń miejsce pozostanie chyba tylko w doniczkach.
Podsumowując, trzeba
jednoznacznie powiedzieć, że to władzom samorządowym różnych szczebli,
mieszkańcy Gminy, a przede wszystkim Dąbrówki, zawdzięczają pozbawienie ich
terenu, który mógł stać się miejscem rekreacji i wypoczynku. Największa
odpowiedzialność spada na byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego, Urząd
Marszałkowski oraz urbanistkę Magdalenę Kalinowską, którzy decyzjami
niezgodnymi z prawem, rozpoczęli dzieło zniszczenia. Dużą część winy ponosi
również wójt Adrian Napierała, który przygotowując projekt planu
zagospodarowania, usankcjonował samowolę. Podobnie Rada Gminy, uchwalając plan,
wzięła na siebie część odpowiedzialności. No, i nie bez winy jest również była
wójt Zofia Dobrowolska, która z pewnością znała szczegóły sprawy, ale nie
zrobiła nic, aby błędy poprzednika naprawić.
Tak więc, proponuję Andrzejowi Strażyńskiemu,
aby przestał kreować się na obrońcę przyrody, ponieważ takimi wypowiedziami
jedynie potwierdza swoją dwulicowość i nieszczerość.
Obserwatorka I (Pierwsza)
P.S. Przepisy prawa wodnego,
które zostały naruszone przy zagospodarowywaniu działki nr ewid. 18/5 w
Dąbrówce.
Art. 10 ust. 3. Płynące wody publiczne nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu,
z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie.
Art. 11 ust. 1 Prawa właścicielskie
w stosunku do wód publicznych stanowiących własność Skarbu Państwa [...]
wykonują:
pkt 4) marszałek województwa,
jako zadanie z zakresu administracji rządowej wykonywane przez samorząd
województwa – w stosunku do wód istotnych dla regulacji stosunków wodnych na
potrzeby rolnictwa, służących polepszeniu zdolności produkcyjnej gleby i
ułatwieniu jej uprawy, oraz w stosunku do pozostałych wód nie wymienionych w pkt
1–3.
Art. 14 ust. 2. Grunty pokryte płynącymi wodami powierzchniowymi
nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu, z wyjątkiem przypadków określonych w
ustawie.
Art. 14a. 1. Grunty pokryte
wodami powierzchniowymi płynącymi, stanowiącymi własność Skarbu Państwa, są
zasobem nieruchomości Skarbu Państwa, do którego nie stosuje się przepisów
ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz. U. z 2014
r. poz. 518, z późn. zm.7)).
2. Przejście gruntów pokrytych powierzchniowymi wodami płynącymi do
zasobu, o którym mowa w ust. 1, oraz ich wykreślenie z zasobu stwierdza, w
drodze decyzji, na wniosek właściwego organu lub jednostki, o których mowa w
art. 11 ust. 1, właściwy starosta realizujący zadanie z zakresu administracji
rządowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz