środa, 29 marca 2017

Zebrania wiejskie w gminie Dopiewo Anno Domini 2017 (7) – dokończenie relacji z Dopiewa – niezbyt optymistyczne



Zgodnie z obietnicą dziś dokończenie sprawozdania z przebiegu Zebrania Wiejskiego w Dopiewie. Składało się ono z 3 głównych części, nie licząc nieudanego wstępu, dokonanego przez sołtysa/radnego Tadeusza Bartkowiaka:
- autopromocji i propagandy sukcesu w wykonaniu wójta Adriana Napierały,
- klęski sekretarza Gminy Macieja Kaczmarka i radcy prawnego Michała Kublickiego w tzw. konsultacjach, dotyczących projektu Statutu Sołeckiego
- wolnych głosów i wniosków, w trakcie których do głosu dopuszczono mieszkańców Dopiewa.
Dwa pierwsze tematy zostały już przeze mnie omówione - link, dziś w skrócie odniosę się do spraw, zgłoszonych przez mieszkańców.


Jak to zazwyczaj ma miejsce przy okazji takich zebrań, nie wszystkie wnioski i skargi obywateli były zasadne. Pojawiło się jednak kilka spraw, które warte były uwagi nie tylko ze względu na ich wagę, ale przede wszystkim reakcję Wójta. Muszę przyznać, że obecna władza coraz bardziej obrasta w piórka i wykazuje się coraz większą arogancją. Jedno co, Wójtowi trzeba oddać, to że nauczył się panować nad emocjami. Dotychczas na każdą uwagę nie po jego myśli reagował bardzo nerwowo, żeby nie powiedzieć agresywnie. Tym razem starał się zachować spokój, a nawet silił się na żarty. Co jednak nie oznacza, że uczestników Zebrania traktował jak równoprawnych partnerów.

Jeden z mieszkańców zgłosił zastrzeżenia wobec niewłaściwego traktowania rolników w czasie gminnych dożynek w ubiegłym roku. O swoich wątpliwościach, dla kogo święto plonów zostało zorganizowane, pisałam tutaj - link. Jak się okazuje, podobne odczucia mieli także inni mieszkańcy Gminy.
Muszę przyznać, że odpowiedź Wójta na te zarzuty była skandaliczna. Stwierdził on, że żaden z rolników nie zgłosił się do organizacji dożynek oraz partycypacji w kosztach. Owszem, jest to święto przede wszystkim dla tych co „orzą i sieją” ale trzeba pamiętać, że jest ich w gminie Dopiewo coraz mniej. Ponadto, w tym okresie rolnicy zajęci są pracami polowymi i nie bardzo mają czas na organizowanie dożynek. Przygotowanie uroczystości, w której nota bene stanowią mniejszość, nie jest sprawą prostą. Aby zorganizować festyn, jakim stały się dożynki, trzeba mieć odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Podejrzewam, że nawet Urząd Gminy nie organizuje dożynek sam, tylko posiłkuje się pomocą wyspecjalizowanych firm. Rolnicy, nawet gdyby chcieli, nie są w stanie własnymi siłami przygotować festynu w takiej skali.
Skoro Wójt stwierdził, że nikt z rolników nie zgłosił się do pomocy w organizacji w/w imprezy, to nasuwa się pytanie: czy władze Gminy o taką pomoc się zwróciły? Czy poprosiły o wsparcie nie tyle finansowe, co materialne, np. w postaci dostarczenia plonów czy pojazdów? Dobrze byłoby usłyszeć odpowiedź na te pytania.

Ostatnie miesiące potwierdzają, że wszelkie gale, festyny i oficjalne uroczystości służyć mają przede wszystkim promocji grupki wybranych przedstawicieli władz. Dopiewskie filary, otwarcie szkoły w Dąbrówce i inne uroczystości gromadzą za każdym razem tą samą grupę oficjeli, tworzoną przez: wicemarszałka Wojciecha Jankowiaka, wicestarostę Tomasza Łubińskiego, wójta Adriana Napierałę i przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka. Pozostali uczestnicy mają tylko tworzyć tło. Jak w tej sytuacji Wójt wyobraża sobie organizowanie dożynek przez samych rolników?

Kolejny wniosek dotyczył skandalicznego stanu nawierzchni ulic Poznańskiej i Wyzwolenia w Dopiewie, które w dalszym ciągu są drogami powiatowymi. Przejście zwłaszcza tej ostatniej w czasie deszczu, przypomina chodzenie po polu minowym. Przecież ul. Wyzwolenia jest główną arterią Dopiewa a równocześnie stanowi antywizytówkę wsi. Starostwo co roku chwali się kolejnymi sukcesami w zakresie modernizacji dróg powiatowych, jednak nie widzi, jak prezentuje się Dopiewo, jako siedziba Gminy. Być może wynika to z faktu, że do Urzędu można dojechać ul. Laserową, a na sesje RG w Domu Strażaka przez Więckowice - w obu przypadkach omijając ul. Wyzwolenia. Ponadto z okien samochodu zazwyczaj niewiele widać. Nie bez winy są również włodarze Gminy, no ale oni również poruszają się wyłącznie samochodami.

Przypomniano również sprawę braku nawierzchni na części ul. Ogrodowej w Dopiewie, w rejonie marketu Chata Polska. Temat ten był przeze mnie kilkakrotnie poruszany, po raz pierwszy tutaj - link, jednak jest on niewygodny z jednego powodu – konieczne byłoby jej poszerzenie, kosztem nieruchomości Przewodniczącego RG. Przejęcie terenu za odszkodowaniem mogłoby zostać źle odebrane przez mieszkańców, natomiast przekazanie nieodpłatne Gminie, właścicielowi chyba nie bardzo uśmiecha się.

Na Zebraniu pojawili się mieszkańcy ulic Południowej i Łąkowej w Dopiewie, nagłaśniając problem niedawno uruchomionej myjni samochodowej. Jak się okazuje, obiekt ten staje się coraz bardziej uciążliwy dla osób mieszkających w sąsiedztwie. Nie dość, że na przyległe posesje dolatują opary środków chemicznych, używanych do mycia samochodów, to myjnia praktycznie funkcjonuje całą dobę.
Odpowiedź Wójta była kolejnym przykładem ewidentnego lekceważenia mieszkańców. Stwierdził on, że nic nie może zrobić, ponieważ nie zostały naruszone żadne przepisy. W sąsiedztwie funkcjonują inne zakłady, jak warsztat samochodowy czy zakład obróbki drewna, co do funkcjonowania których nie ma zastrzeżeń.
Po pierwsze, mam wątpliwości, czy nie zostały naruszone przepisy. Myjnia została tak zlokalizowana, że uniemożliwi budowę ul. Łąkowej – nie została zachowana odpowiednia linia zabudowy.
Po drugie, wystarczy przejść się po okolicy, aby zauważyć, że uciążliwości związane z działalnością innych zakładów mają się nijak do funkcjonowania myjni. Odwiedziłam ten rejon w niedzielę, 26 marca br. ok. godz. 13:00. W warsztacie samochodowym i stolarni panowała głucha cisza, natomiast myjnia pracowała pełną parą. Oba stanowiska były zajęte a w kolejce czekały 3 samochody. Wokół myjni unosiły się opary wody zmieszanej z detergentami, których zapach, a może raczej odór, docierał do końca ul. Południowej.

Jak dotąd myjnia funkcjonowała w chłodnej porze roku i mieszkańcy nie korzystali z możliwości wypoczynku na powietrzu. Nadeszła wiosna, robi się coraz cieplej a właściciele nieruchomości z pewnością będą chcieli częściej przebywać w swoich ogrodach. Jednak działalność myjni skutecznie może im to uniemożliwić. W tej sytuacji proponuję, aby wójt Adrian Napierała, zanim zacznie wyciągać wnioski i bagatelizować problem, pofatygował się na ul. Łąkową osobiście.

Wójt oczywiście nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za wydanie zgody na lokalizację myjni. Według niego wszystko odbyło się zgodnie z prawem, a pozwolenie na budowę wydał nie on, ale Starosta Poznański. Owszem, ale póki co obowiązuje art. 36 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, który stanowi, że „jeżeli, w związku z uchwaleniem planu miejscowego albo jego zmianą, korzystanie z nieruchomości lub jej części w dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości może, z zastrzeżeniem ust. 2, żądać od gminy:
1) odszkodowania za poniesioną rzeczywistą szkodę albo
2) wykupienia nieruchomości lub jej części.

Zgodnie z art. 63 ust. w/w ustawy, przepis ten dotyczy tak samo decyzji o warunkach zabudowy. I nie ma tu znaczenia, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem. Tak więc, stwierdzenie przez Wójta na Zebraniu Wiejskim, że może pełnić rolę mediatora między mieszkańcami a właścicielem myjni - jest nie tylko aroganckie, ale i nieprawdziwe. Uważam, że Wójt w tej sprawie nie jest mediatorem ale stroną pozywaną. To on ponosi odpowiedzialność za pogorszenie warunków życia mieszkańców, i to on będzie ponosił ewentualne koszty odszkodowawcze. Oczywiście nie osobiście, koszty poniosą wszyscy mieszkańcy Gminy, ponieważ odszkodowanie zostanie wypłacone z pieniędzy publicznych.

Uczestnicy Zebrania Wiejskiego w Dopiewie podnieśli również sprawę instalowania urządzeń służących do ekologicznego pozyskiwania energii. W ostatnim czasie pojawiają się programy umożliwiające dofinansowanie np. paneli słonecznych na nieruchomościach prywatnych. Jak się okazuje, programy te spotkały się z negatywną reakcją urzędników. Jedna z mieszkanek zgłosiła się w tej sprawie do p. Ewy Brzezińskiej (obecnie Hejwosz) z prośbą o pomoc w złożeniu stosownego wniosku. W odpowiedzi usłyszała, że są one strasznie skomplikowane i trudne do wypełnienia. Muszę więc zadać pytanie: od czego są urzędnicy w Dopiewie? Czy ich rolą jest pomoc mieszkańcom, czy może raczej zniechęcanie do podejmowania działań proekologicznych?

Podsumowując należy stwierdzić, że przedstawiciele samorządu lokalnego w dalszym ciągu funkcjonują w oderwaniu od rzeczywistości. Zebranie Wiejskie traktowane jest jak stały rytuał oraz okazja do promocji i służyć mają jedynie potwierdzeniu samozadowolenia włodarzy. Jednak tym razem tak się nie stało za sprawą mieszkańców. Jednak na ten temat wypowiem się w osobnym podsumowaniu.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz