Tym razem mam zamiar kontynuować
temat rozpoczęty 20 listopada 2012 r. - link
dotyczący oznakowania dróg gminnych. Wydawało mi się wówczas, że pracownicy
Urzędu Gminy Dopiewo przeanalizują moje uwagi i wyciągną stosowne wnioski.
Niestety, poszli w zaparte i kontynuują wcześniejsze błędy, narażając Gminę na koszty i stwarzając
zagrożenie dla użytkowników dróg.
Do tematu ul. Tysiąclecia nie będę wracać, sytuacja została opisana w w/w
artykule. Chaosem oznakowania drogowego tut. Urząd objął kolejne ulice, m.in. Sportową i Powstańców.
Ustawiono
na nich znaki informacyjne D-40 (strefa zamieszkania). Znak ten oznacza m.in.,
że pieszy korzysta z całej szerokości drogi i ma pierwszeństwo przed pojazdem,
prędkość dopuszczalna pojazdu wynosi 20 km/h, progi zwalniające nie są oznakowane
znakami ograniczającymi prędkość. Zarządcy
drogi wydawało się jednak, że ustawienie wyłącznie znaków D-40 to za mało.
Wewnątrz strefy zamontowano więc dodatkowe znaki jak: D-1 (droga z pierwszeństwem
przejazdu), A-7 (ustąp pierwszeństwa), tabliczki T-6a (wskazujące rzeczywisty przebieg
drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie) oraz D-6 (przejście dla pieszych).
Najbardziej chyba kuriozalny jest znak A-7 ustawiony na zjeździe indywidualnym
z nieruchomości na drogę przy ul.
Sportowej.
Mimo iż zarządca drogi tak się natrudził, zapomniał o jednym istotnym szczególe. Ustawienie znaku strefowego na początku strefy wymaga ustawienia
znaku oznaczającego koniec strefy. W
przypadku ul. Tysiąclecia ustawiono
bezsensownie przed każdym progiem spowalniającym znak B-43 (strefa ograniczonej
prędkości) a zapomniano o ustawieniu choćby jednego znaku B-44 (koniec strefy
ograniczonej prędkości), natomiast na ul.
Sportowej i Powstańców zapomniano o ustawieniu znaków D-41 (koniec strefy
zamieszkania). Z tego też powodu ustawienie znaków D-40 nie ma mocy prawnej.
Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby policja odmówiła egzekwowania od kierowców
przestrzegania narzuconych ograniczeń.
Zauważyć należy ponadto, że
niektóre znaki jak D-6 (przejście dla pieszych), są zupełnie niewidoczne ze
względu na gałęzie rosnącego obok drzewa.
Żeby było jeszcze śmieszniej, w
różny sposób oznakowano zakaz ruchu dla pojazdów ciężarowych. Na ul. Tysiąclecia ustawiono znaki B-5
(zakaz wjazdu samochodów ciężarowych) z oznaczeniem, że dotyczy pojazdów o
całkowitej masie rzeczywistej powyżej 3,5 t. Na wjeździe w ul. Sportową i Powstańców ustawione są natomiast znaki B-5 bez
oznaczenia, czyli dotyczą wszystkich pojazdów ciężarowych. Kierowca jadący
ciężarówką o masie poniżej 3,5 t z ul. Tysiąclecia w ul. Sportową nie ma
pojęcia, że łamie przepisy.
Ustawienie znaku B-5 na wjeździe z ul. Polnej w Tysiąclecia jest już
całkowitym absurdem. Przy zjeździe z ul.
Bukowskiej w ul. Słoneczną lub Północną brak jakiejkolwiek informacji,
że zabroniony jest wjazd z ul. Polnej w ul.
Tysiąclecia. Kierowca dowiaduje się o tym dopiero w połowie drogi. Wówczas
łamie przepisy wjeżdżając w ul. Tysiąclecia, albo usiłuje się wycofać,
stwarzając tym samym, w przypadku dużego pojazdu, zagrożenie dla innych
użytkowników.
Generalnie można stwierdzić, że
dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Ktoś,
kto przygotowywał organizację ruchu na w/w ulicach, posiada o tym mgliste
pojęcie. Ciekawe, czy projekt organizacji ruchu został zatwierdzony przez
Starostę Poznańskiego, jako zarządcę ruchu na drogach gminnych i powiatowych?
Kolejnym przykładem nieznajomości
przepisów w Urzędzie Gminy Dopiewo jest zainstalowanie progów zwalniających na ul. Wiejskiej w Dąbrowie. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z
dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie
szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz
urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach - na
drogach, na których kursują autobusy komunikacji pasażerskiej, zabrania się
instalowania progów zwalniających, z wyjątkiem progów wyspowych. Co więcej,
próg zwalniający winien być oznakowany znakami poziomymi P-25 na całej
szerokości jezdni. Rozumiem, że zainstalowanie progów zostało wymuszone przez
mieszkańców, jednak musi się to odbywać zgodnie z przepisami. Łamanie
obowiązujących przepisów pod wpływem presji społecznej świadczy o słabości
władzy samorządowej.
Podsumowując należy stwierdzić,
że wolna amerykanka w zakresie oznakowania miała już miejsce za kadencji byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego –
ul. Tysiąclecia w Dopiewie. Praktyki te są również kontynuowane w okresie
rządów obecnej wójt Zofii Dobrowolskiej.
Gmina zamiast sensownie wydawać pieniądze na najpilniejsze potrzeby, wydaje je
na zupełnie zbędne, wręcz szkodliwe przedsięwzięcia.
Zamiast wydawać tysiące złotych
na zbędne i niezgodne z przepisami montowanie znaków drogowych, należałoby je
przeznaczyć choćby na wykupienie kilkudziesięciu metrów kwadratowych terenu na
poszerzenie końcówki ul. Polnej w
Dopiewie, u zbiegu z ul. Tysiąclecia.
Ten fragment ulicy jest niebezpieczny szczególnie dla pieszych – ostatniej zimy
jeden z kierowców, nie chcąc czekać, aż matka z dzieckiem pokona ten odcinek,
usiłował zepchnąć ją w zaspę. Były wójt Andrzej Strażyński nie był skłonny
pochylać się nad takimi drobiazgami, dotyczącymi jedynie mieszkańców
niezmotoryzowanych – jednak ten odcinek drogi jest niebezpieczny również dla
kierowców. Mam jednak cichą nadzieję, że obecna wójt zainteresuje się wreszcie
tematami innymi niż strategiczne.
PS. Urząd Gminy w Dopiewie, chcąc
najwidoczniej pokazać, jaki jest oszczędny, zamawia znaki drogowe najmniejszego
formatu. Byłaby to oszczędność, gdyby zamawiał je z głową. Zamontowanie jednego
znaku to koszt kilkuset złotych. Przemnażając kwotę przez kilkadziesiąt
zbędnych znaków, otrzymujemy sumę kilkunastu tysięcy złotych wyrzuconych w
błoto. Działanie na pokaz, że coś się dzieje, że władza pracuje – jest drogą do nikąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz