sobota, 25 maja 2013

Stawek w Dąbrówce (4) – kolejna odsłona



W dniach 21 i 22 maja 2013 r. odbyły się komisje Rady Gminy Dopiewo rozpatrujące tematy na sesję, która odbędzie się 26 maja. Jednym z nich była sprawa dewastacji stawu w Dąbrówce i kwestia ewentualnego odszkodowania dla inwestora, Michała Wojtalika. Sprawa jest dla mnie coraz bardziej bulwersująca. Po raz kolejny okazuje się, że przestrzeganie prawa w Polsce jest zupełnie nieopłacalne. Najwięcej zyskują te osoby, które prawo mają w zupełnej pogardzie. Gmina postawiona została w takiej sytuacji, że być może będzie zmuszona (z publicznych pieniędzy, czyli naszych wspólnych) płacić odszkodowanie osobie, która powinna zostać obciążona kosztami wspólnie z tymi, którzy doprowadzili do wydania decyzji naruszającej prawo.
W załączeniu linki do wcześniejszych moich artykułów na ten temat: 27 listopada 2011 18 grudnia 2011  26 grudnia 2011 18 maja 2013

Poniżej przedstawiam hipotetyczną listę osób, które otarły się o postępowanie w sprawie wydania decyzji, która doprowadziła do zasypania stawu i nieodwracalnej dewastacji terenu. Podkreślam hipotetyczną, ponieważ mimo, iż wiele faktów jest znanych i dostępnych dla zainteresowanych, to z pewnością wiele spraw ma charakter zakulisowy i mogą nigdy nie wypłynąć na światło dzienne. Zadaniem właściwych organów jest ocena, jaki był udział konkretnych osób w procederze, który doprowadził do dewastacji tej części Dąbrówki.

1.      Franciszek Roszyk – prezes RSP Dąbrówka. Trudno doszukiwać się jego odpowiedzialności w sprawie – osoby które go obwiniają o rzekome zatajenie informacji o stanie nieruchomości, próbują z siebie zrzucić odpowiedzialność. Miał pełne prawo nie znać przepisów ustawy prawo wodne, która zabrania sprzedaży nieruchomości, w skład której wchodzą powierzchniowe wody płynące, osobom fizycznym. Przed sprzedażą nieruchomości, próbował ją zagospodarować na własną rękę, jako prezes RSP Dąbrówka, jednak ze względu na sprzeciw mieszkańców sąsiednich nieruchomości, zrezygnował z tego pomysłu.

2.      Notariusz (nie znam nazwiska) – zgodnie z przepisami ponosi odpowiedzialność za przygotowanie umowy kupna-sprzedaży nieruchomości w Dąbrówce. Art. 10 ust. 3 ustawy prawo wodne stanowi, że „płynące wody publiczne nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu, z wyjątkiem przepisów określonych w ustawie”, art. 14 ust. 2, że „grunty pokryte płynącymi wodami powierzchniowymi nie podlegają obrotowi cywilnoprawnemu, z wyjątkiem przepisów określonych w ustawie”, natomiast art. 14a stanowi, że „grunty pokryte wodami płynącymi powierzchniowymi, stanowiącymi własność Skarbu Państwa, są zasobem Skarbu Państwa, do którego nie stosuje się przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami. Notariusz ma obowiązek, czy transakcja kupna-sprzedaży jest dopuszczalna, a jeśli ma wątpliwości, winien wystąpić do właściwych organów z wnioskiem o opinię. W związku z tym notariusz winien poinformować strony, że transakcja nie jest zgodna z prawem i odstąpić od jej notarialnego potwierdzenia. Kopie aktu powinny być dostępne w Urzędzie Gminy Dopiewo, Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Poznaniu, Sądzie Rejonowym w Poznaniu – Wydział Ksiąg Wieczystych.

3.      Michał Wojtalik – inwestor. W momencie zakupu nieruchomości miał prawo nie wiedzieć o przepisach ustawy prawo wodne. Prawdopodobnie jednak wiedział, że nieruchomość nie jest działką budowlaną w świetle przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym – nie była objęta planem zagospodarowania przestrzennego ani decyzją o warunkach zabudowy. Kupował więc działkę bez określonego przeznaczenia, niejako w ciemno, nie mając żadnych gwarancji, że będzie mógł ją zagospodarować zgodnie z własnymi oczekiwaniami. Po złożeniu wniosku o warunki zabudowy, w trakcie pierwszej wizyty w Urzędzie, od pracownika Piotra Puchały dowiedział się, że najprawdopodobniej takich warunków nie otrzyma. Jego reakcja była bardzo niegrzeczna, wręcz arogancka. Nie mówiąc wprost, dał jednoznacznie do zrozumienia, że byle urzędnik nie będzie mu dyktował, co wolno, a co nie. Była to jego pierwsza i ostatnia wizyta w referacie planowania – na dalszym etapie prawdopodobnie rozmawiał już tylko z wójtem Andrzejem Strażyńskim, zastępcą Piotrem Cegłowskim i kierownikiem referatu Adamem Wasielewskim. Stanowisko w/w urzędnika o odmowie ustalenia warunków zabudowy potwierdzone zostało pismem Starosty Poznańskiego z maja 2008 r. W piśmie tym Starosta powołuje się na negatywną opinię Wielkopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w sprawie zasypania choćby części stawu. Starosta nakazał wydzielenie części działki obejmującej staw wraz z ciekiem wodnym i przekazanie na rzecz Skarbu Państwa. Do tego czasu zabronił jakiejkolwiek działalności inwestycyjnej. Do dziś czynności te nie zostały wykonane – działka stanowi jedną całość.
Michał Wojtalik niewątpliwie odpowiedzialny jest za dewastację terenu, tj. zasypanie większej części stawu oraz zniszczenie drzewostanu. Z posiadanych informacji wynika, że nie otrzymał od Starosty Poznańskiego decyzji o pozwoleniu na budowę, a mimo to rozpoczął prace budowlane. Ocenę legalności prowadzonych działań winien przeprowadzić właściwy sąd.

4.      Piotr Puchała – były pracownik Urzędu Gminy w referacie planowania przestrzennego. Od początku sprzeciwiał się zagospodarowaniu działki zgodnie z wnioskiem inwestora. Wysłał też pismo z prośbą o opinię do Starosty Poznańskiego. Ponieważ jednak był przeszkodą na drodze porozumienia między byłym wójtem Andrzejem Strażyńskim a inwestorem Michałem Wojtalikiem, został szybko spacyfikowany – pozbawiony pracy i oskarżony o fałszowanie dokumentów.

5.      Pracownicy ref. planowania prowadzący postępowanie w sprawie – nie znam nazwiska – prawdopodobnie Remigiusz Hemmerling i Iwona Brzostowska-Ceglarz. Pismo Starosty Poznańskiego z maja 2008 r. informujące o nielegalności zagospodarowania działki zgodnie z wnioskiem inwestora zadekretowane zostało przez kier. ref. planowania przestrzennego J. A. Wasielewskiego na Remigiusza Hemmerlinga. Osoba prowadząca postępowanie ponosi odpowiedzialność za naruszenie art. 25 ust. 3 ustawy o pracownikach samorządowych – „pracownik samorządowy nie wykonuje polecenia, jeżeli jest przekonany, że prowadziłoby to do popełnienia przestępstwa, wykroczenia lub groziłoby niepowetowanymi stratami, o czym niezwłocznie informuje kierownika jednostki, w której jest zatrudniony”. Częściowym usprawiedliwieniem pracownika może być brak doświadczenia oraz obawa utraty pracy – po zwolnieniu pracownika, który sprzeciwił się wydaniu decyzji, były wójt Andrzej Strażyński powołał nową osobę na stanowisko. Ponadto polecenie naruszające przepisy zostało najprawdopodobniej wydane przez kierownika jednostki.

6.      Jan Adam Wasielewski – kierownik referatu budownictwa i planowania przestrzennego. W mojej ocenie był w pełni świadomy, że decyzja o warunkach zabudowy narusza prawo. Dekretował przychodzącą do Urzędu korespondencję, czyli znał treść pisma Starosty Poznańskiego z maja 2008 r. - Goniec Dopiewski – str. 19. Jako pracownik samorządowy z kilkunastoletnim stażem nie sprzeciwił się ewidentnemu naruszeniu przepisów. Przeciwnie, posłusznie wykonywał polecenia swoich przełożonych, godząc się na łamanie prawa. Postępowanie w sprawie ustalenia warunków prowadzone było w referacie przez niego kierowanym, w związku z tym naruszenie art. 25 ust. 3 ustawy o pracownikach samorządowych jest oczywiste. Przy okazji należy zauważyć, że nie był to pierwszy przypadek naginania prawa przez Adama Wasielewskiego.

7.      Piotr Cegłowski – zastępca wójta. Jeżeli to on podpisał w imieniu byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego decyzję o warunkach zabudowy, zezwalającą na zasypanie stawu i budowę na jego miejscu osiedla budynków mieszkalnych, to w równym stopniu ma swój udział w sprawie. Mimo iż jego wiedza nt. spraw samorządowych, w tym planowania i zagospodarowania przestrzennego była więcej niż skromna, z pewnością wiedział co podpisuje i że decyzja jest niezgodna z prawem. Brak kompetencji nie jest w tym przypadku usprawiedliwieniem, ale obciążeniem (podobnie jak spowodowanie wypadku drogowego pod wpływem alkoholu – ograniczona możliwość reakcji obciąża a nie usprawiedliwia sprawcę).

8.      Magdalena Kalinowska – urbanistka przygotowująca na zlecenie Urzędu Gminy projekty decyzji o warunkach zabudowy. Jeżeli przygotowała projekt decyzji zgodnie z wnioskiem oraz oczekiwaniem inwestora oraz byłego wójta, również ponosi pełną odpowiedzialność za wydaną przez wójta decyzję. Z pewnością miała dostęp do wszystkich dokumentów związanych ze sprawą, także pisma Starosty Poznańskiego z maja 2008 r. Należy sprawdzić całą dokumentację związaną z postępowaniem – projekt decyzji przed jej wydaniem winien być uzgodniony ponownie ze Starostą Poznańskim, Wielkopolskim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych oraz Zarządem Dróg Powiatowych. W kształcie zaproponowanym przez Gminę projekt decyzji nie powinien zostać uzgodniony przez 2 pierwsze organy – no chyba, że pominięto ich opinie.
Gdyby się okazało, że M. Kalinowska działała w złej woli, tzn. świadomie złamała prawo np. na życzenie byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego, należy powiadomić Zachodnią Izbę Urbanistów i Architektów we Wrocławiu, najlepiej Krajową Izbę Urbanistów i Architektów w Warszawie. Zgodnie z art. 60 ust. 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, sporządzenie projektu decyzji o warunkach zabudowy powierza się osobie wpisanej na listę izby samorządu zawodowego urbanistów i architektów. Wymóg ten miał na celu zapewnienie prawidłowego, zgodnego z przepisami oraz zasadami ładu przestrzennego ustalania warunków zabudowy. Wyznaczeni do tego architekci i urbaniści winni stać na straży tego prawa, a nie godzić się na jego łamanie.

9.      Andrzej Strażyński – były wójt gminy Dopiewo. Jako organ, zgodnie z przepisami ustawy o samorządzie gminnym, ponosi odpowiedzialność za wydane decyzje administracyjne. To on doprowadził do zwolnienia pracownika sprzeciwiającego się wydaniu decyzji sprzecznej z prawem. Mimo, że najprawdopodobniej nigdzie nie widnieje jego podpis, można się domyślać, że kierował całą sprawą. Jeżeli prawdą są informacje umieszczone w Gońcu Dopiewskim z listopada 2010 r., że Michał Wojtalik wchodził w skład komitetu poparcia Andrzeja Strażyńskiego przed wyborami w 2010 r. oraz że jest spokrewniony z jednym z wicemarszałków województwa wielkopolskiego, to sprawa wydaje się dość oczywista.
Decyzja o warunkach zabudowy nie jest pozwoleniem na budowę. Jeżeli były wójt obiecywał inwestorowi uzyskanie pozwolenia na budowę, to wszedł tym samym w kompetencje innego organu – Starosty Poznańskiego. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, a z przebiegu wydarzeń wydaje się bardzo prawdopodobna, to ze strony byłego wójta jest to ewidentne nadużycie władzy. Dla osoby z 17-letnim stażem na tym stanowisku nie ma w tym przypadku żadnego usprawiedliwienia.

Scenariusze dalszego ciągu wydarzeń mogą być różne. Obecne władze z uporem godnym lepszej sprawy próbują utajnić szczegóły sprawy – do dzisiaj brak oficjalnego potwierdzenia, czy decyzja o warunkach zabudowy została wydana? Ślimaczy się również postępowanie związane z uchwaleniem planu zagospodarowania przestrzennego, uchwała o przystąpieniu do jego opracowania podjęta została 23 sierpnia 2011 r. - BIP Dopiewo Przestrzegając procedur oraz zachowując wszystkie wymagane terminy, uchwalenie planu nie powinno trwać dłużej niż 1 rok.
1.      Pierwsza możliwość. Nie została wydana decyzja o warunkach zabudowy – scenariusz mało prawdopodobny. W takiej sytuacji wnioskodawca Michał Wojtalik nie ma żadnych podstaw do roszczeń wobec Gminy. Co więcej to władze Gminy mają prawo domagać się od niego odszkodowania za działania niezgodne z prawem i spowodowanie nieodwracalnych zniszczeń.
2.      Druga możliwość. Były wójt Andrzej Strażyński wydał decyzję o warunkach zabudowy, natomiast Starosta odmówił wydania pozwolenia na budowę. W takiej sytuacji inwestor teoretycznie może żądać zwrotu kosztów poniesionych na przygotowanie inwestycji – np. projektu budowlanego. Wydaje mi się natomiast, że żądanie od Gminy zamiany nieruchomości jest nadużyciem. Kupując nieruchomość inwestor musiał mieć świadomość, że działka nie ma określonego przeznaczenia – brak planu miejscowego, jak i warunków zabudowy. Tłumaczenie, że nie był tego świadomy nie jest usprawiedliwieniem – brak znajomości prawa szkodzi. Zakup nieruchomości był jego suwerenna decyzją i to on ponosi za nią pełną odpowiedzialność. Co więcej rozpoczęcie prac budowlanych (zasypanie stawu) i usunięcie oraz zniszczenie drzew (o ile nie wydano decyzji na ich wycinkę) jest przestępstwem i winno być ścigane, jeśli nie z urzędu, to na wniosek Gminy.

Odpowiednie decyzje w tej sprawie powinny podjąć władze Gminy. Jeżeli ostatecznie okaże się, że sprawa, tak jak setki i tysiące innych w Polsce, się rozmyła, a winnych brak, będzie to jednoznacznym dowodem, że prawo jest tylko dla zwykłych obywateli. Będzie to również zachętą dla innych, że wystarczy trochę tupetu oraz powiązań z decydentami, aby nie przejmować się takimi drobiazgami, jak uczciwość i interes publiczny.
Przy okazji wójt Zofii Dobrowolskiej należy przypomnieć, że to mieszkańcy Dąbrówki mieli duży, jeśli nie decydujący wpływ, na jej zwycięstwo w wyborach samorządowych w 2010 r. Jest to środowisko ludzi młodych, wykształconych i myślących.
Wnioski pozostawiam ocenie zainteresowanych.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz: