niedziela, 12 maja 2024

To i owo z gminy Dopiewo (3) – edycja 2024 r. - powyborcze refleksje

 

Tematy kluczowe: Krzysztof Kołodziejczyk – samorządowiec czy manipulant? Problemy kadrowe nowego wójta Sławomira Skrzypczaka? Nowe lokalne media społecznościowe.

W gminie Dopiewo w dalszym ciągu trwają powyborcze zawirowania i w tej chwili trudno powiedzieć, jak i przez kogo będzie rządzona? Po wyborach miała szansę powstać koalicja, która mogłaby zmienić układ sił i pchnąć Gminę we właściwym kierunku. Tak się jednak nie stało - stary układ połączył się z nowszym. Czy chodzi w tych działaniach o dobro gminy Dopiewo i jej mieszkańców? – mam poważne wątpliwości.

Autorem tego zamieszania jest niewątpliwie radny Krzysztof Kołodziejczyk. Przez wiele lat starałam się go wspierać, ponieważ wraz ze swoim Klubem stanowił jedyną alternatywę dla „betonu”, skupionego początkowo przy wójcie Adrianie Napierale, a następnie przy przewodniczącym RG Leszku Nowaczyku. Wspierałam radnych z klubu JesteśMy na Tak mimo, iż w miarę upływu czasu, miałam coraz więcej wątpliwości co do ich kompetencji oraz intencji, którymi się kierowali.

Odnoszę wrażenie, że radni z klubu JesteśMY na Tak, mimo, iż pełnili swoje funkcje 5,5 roku, bardzo słabo poznali Gminę i jej potrzeby. A w związku z tym, nie byli w stanie stworzyć wizji jej rozwoju i funkcjonowania.

Widać to choćby na przykładzie Krzysztofa Kołodziejczyka. Przez długi czas jego zainteresowanie, jako radnego, ograniczało się do terenu w obrębie ulic: Komornickiej, Berłowej i Kolejowej w Dąbrówce. Później nieco poszerzył zakres swojego działania, jednak znajomość Gminy w dalszym ciągu nie jest mocną stroną radnego. Podobnie było z pozostałymi radnymi z Klubu.

Do mojego ostatniego postu z 8 maja br. - reminiscencji-powyborczych, przesłał mi taki oto komentarz: "Wielcy ludzie dyskutują o pomysłach (ideach), przeciętni o wydarzeniach, a mierni o innych ludziach” / Eleanor Roosvelt.

Zastanawiam się, czy chciał mnie obrazić, czy dać mi do zrozumienia, że on jest tym pierwszym, a ja ostatnim przypadkiem? Ja jednak odbieram to zupełnie inaczej.

Wg radnego Krzysztofa Kołodziejczyka „wielcy ludzie dyskutują o pomysłach (ideach)”. A jakie pomysły czy idee przedstawił w czasie swojej kadencji Krzysztof Kołodziejczyk? Na myśl przychodzi mi tylko jedna – program budowy dróg gminnych. Jest to idea, którą zafiksowany jest do dzisiaj – ostatnie jego wpisy na fb sugerują, że jest to jego jedyny pomysł na funkcjonowanie w Radzie Gminy.

W czasie prawie 13 lat działalności Bloga przedstawiłam dziesiątki pomysłów w różnych dziedzinach funkcjonowania Gminy. I co, i nic? Wszelkie moje propozycje, szczególnie w ostatnim czasie, były przez radnego konsekwentnie ignorowane.

To może radny Krzysztof Kołodziejczyk mieści się w drugiej kategorii, ludzi przeciętnych, dyskutujących o wydarzeniach? Też chyba nie.

W naszej Gminie na co dzień ma miejsce wiele wydarzeń, często bulwersujących lub wymagających przemyślenia. Niestety, radny wniosków wyciągać nie potrafi – poniżej kilka przykładów.

W 2020 roku, w ramach DBO, radny Justin Nnorom zgłosił projekt budowy pumptracka w dolinie Wirynki, przy granicy z parkiem podworskim w Dąbrówce. Pomysł chybiony, o czym wielokrotnie pisałam i opinię tą w dalszym ciągu podtrzymuję. Np. dojście do obiektu, po prawie 4 latach, w dalszym ciągu wygląda tak:



Radny Krzysztof Kołodziejczyk bezrefleksyjnie poparł projekt, tylko dlatego, że obiekt miał powstać w Dąbrówce.

W ub. roku, wskutek ulewnego deszczu podtopiona została ul. Morska w Palędziu. W dużej mierze to sami mieszkańcy ul. Morskiej przyczynili się do zalania drogi, o czym pisałam tutaj - to-i-owo-z-gminy-dopiewo. Niestety, radny Krzysztof Kołodziejczyk, bezrefleksyjnie przyznał rację mieszkańcom, o zaistniałą sytuację obwiniając władze Gminy.

Podobnie było w przypadku ul. Polarnej w Dopiewcu. Wystarczyło sprawdzić, że jest to ulica prywatna i za jej stan odpowiada zarządca, w tym przypadku deweloper. Co prawda zbudował on odcinek sieci kanalizacji deszczowej o średnicy aż 800 mm, tylko „zapomniał” go podłączyć do innych odcinków.

Najświeższy przykład. W Skórzewie powstał nowy profil fb Skórzewo360, zajmujący się sprawami lokalnymi. Idea jak najbardziej słuszna, jednak działa on zaledwie od 5 dni i póki co, ogranicza się głównie do powielania dostępnych w sieci komunikatów.

Radny Krzysztof Kołodziejczyk zdążył jednak już określić go „merytorycznym i fachowym”:

Czy taki będzie, czas pokaże?

Do tego muszę zauważyć, że nowy profil na FB nie jest żadnym blogiem. Zgodnie z definicją blogiem można nazwać stronę internetową, która umożliwia archiwizację, kategoryzację oraz tzw. tagowanie wpisów. Zgodnie z tą definicją moja Strona nie jest do końca blogiem – brak kategoryzacji i tagowania wpisów. Facebook jest pozbawiony wszystkich tych funkcji. Jest wyłącznie medium społecznościowym wątpliwej jakości.

To może więc radny Krzysztof Kołodziejczyk jest osobą mierną, dyskutującą o innych ludziach? Chyba też nie.

Pierwsza dama USA, mówiąc o ludziach miernych, miała zapewne na myśli, typowe dla dużej części społeczeństwa, zwyczajne obgadywanie innych i wyciąganie spraw prywatnych. Z dostępnych informacji wynika, że była osobą biseksualną, co w tamtych czasach, mogło budzić powszechne zgorszenie i stąd takie, a nie inne jej stanowisko.

Nigdy nie wyciągałam na forum publiczne, prywatnych spraw innych ludzi, także osób publicznych. A „patrzenie” na ręce osobom publicznym i ocenianie ich postępowania, powinno być powinnością każdego obywatela. To, że tak mało ludzi interesuje się tym, kto kandyduje do różnego rodzaju organów, powoduje, że zbyt często do władzy dochodzą różnego rodzaju kanalie i „misiewicze”, dbające jedynie o swój własny interes. Z czymś takim, mamy prawdopodobnie obecnie do czynienia w Gminie.

Można się mylić, co do oceny nowych osób, które nie są szerzej znane. Ale jeśli nawiązuje się współpracę z ludźmi, o których wiadomo, że od lat kierują się złymi intencjami, to już trzeba być kimś bardziej, niż miernym.

Podsumowując ten wątek, komentarz Krzysztofa Kołodziejczyka jest raczej nietrafiony.

Odnoszę wrażenie, że radny Krzysztof Kołodziejczyk uważa się za zwycięzcę wyborów samorządowych i będzie „rozdawał” karty. Wystarczy podsumować wyniki tylko okręgu 2, w którym startował, obejmującego m.in. Dąbrówkę, Zakrzewo, Palędzie i Gołuski, żeby przekonać się, że jest nieco inaczej.

Na sześciu radnych z tego okręgu, Krzysztof Kołodziejczyk zajął „zaszczytne”, piąte miejsce. Zdobył raptem 5,35% z ogólnej liczby 3948 oddanych głosów. Nawet w jego najściślejszym mateczniku głosowało na niego nieco ponad 10% wyborców. Np. szerzej nieznana Izabela Dembińska zdobyła 2,5 razy więcej głosów (541), niż działający na forum publicznym od ponad 10 lat Krzysztof Kołodziejczyk (209). Nie chcę przesądzać, ale albo z radnym jest coś nie tak, albo z jego wyborcami?

Teraz sprawa ostatnia. Radny Krzysztof Kołodziejczyk, przechodząc wraz ze swoją grupą do obozu starej władzy, dopuścił się ewidentnej zdrady i to dwukrotnie. Nie znam jego intencji, ale zdrada jest zdradą, bez dwóch zdań.

Po pierwsze, zdradził swoich nielicznych wyborców, którzy zapewne nie tego od niego oczekiwali. W następnych wyborach może stracić tych nielicznych zwolenników.

Po drugie, zdradził radnych z pozostałych komitetów – Koalicji Obywatelskiej, Pawła Bączyka oraz Teresę Nowak. Jeszcze 19 kwietnia, a więc na 2 dni przed II turą wyborów, zarzekał się, że nic go z komitetem Sławomira Skrzypczaka nie łączy, że ma zupełnie inną wizję rozwoju Gminy (o ile jakąś ma, poza programem budowy dróg):

A już po 2 tygodniach zrobił „woltę” o 180 stopni, łącząc się ze swoimi przeciwnikami, którzy przy każdej okazji lekceważyli go. Niewykluczone, że decyzję tą podjął znacznie wcześniej, bo już w dniu wyborów, 21 kwietnia o godz. 23:20, pogratulował zwycięstwa Sławomirowi Skrzypczakowi (być może chciał być pierwszym):

Zapewne nie zastanowił się, jak będą się czuli jego potencjalni koalicjanci i raczej, nic go to nie obchodzi.

Radny Krzysztof Kołodziejczyk do złudzenia przypomina mi marionetkę, która z chwili na chwilę zmienia poglądy i sojuszników. Musi tylko uważać, bo sznurki, którymi jest poruszana, mogą się kiedyś przetrzeć lub szybko zerwać. Zazwyczaj żywot marionetek jest krótki – kończą po jednym spektaklu/temacie w koszu lub w pudle na starocie.

Kolejny temat to zmiany kadrowe w instytucjach gminnych. Wydaje się, że nowy wójt Sławomir Skrzypczak, będzie miał poważny problem ze skompletowaniem kompetentnego zespołu urzędników. Na stanowisko zastępcy powołał Aleksandrę Rutynę, co może być „strzałem” w stopę i kolano, przy zapowiadanej nowej jakości pracy Urzędu.

Jak zapewne większość mieszkańców wie, Aleksandra Rutyna przez kilka lat była kierowniczką referatu inwestycji w tut. Urzędzie. Jej działalność, to w zasadzie pasmo porażek, jednoznacznie potwierdzających całkowity brak kompetencji. Pisałam na jej temat wielokrotnie, dziś tylko 3 przykłady.

W 2017 r. przygotowany został projekt budowy fragmentu ul. Leśnej w Zakrzewie. Był to skrajny przykład partactwa i niechlujstwa. Droga na każdym odcinku miała mieć inne parametry:

a szczytem głupoty było zaprojektowanie mijanki na wysokości boiska gminnego:

Pisałam o tym tutaj - drogowy-boom. Po czasie okazało się, że można zbudować drogę o jednakowej szerokości:

Aleksandra Rutyna raczej nie ogarniała, co ma w swoich zasobach. W 2018 r. przygotowany został projekt budowy ulic: Młyńskiej i Kasztanowej w Dopiewie:

Nie minęło dużo czasu, a w 2023 r. zaplanowano ponowne opracowanie projektu dla ulic: Młyńskiej i Kasztanowej, za prawie 200 tys. złotych:

Pisałam o tym tutaj - zebranie-wiejskie-w-dopiewie. Po nagłośnieniu przeze mnie sprawy, wójt Paweł Przepióra próbował pokrętnie tłumaczyć, że pierwsze projekty były złe (ale Urząd za nie zapłacił), bo projektant był nierzetelny i trzeba było opracować nowe. Chyba jednak nie były takie złe, ponieważ wycofano się ze zdublowania wcześniejszych projektów. Tak przynajmniej wynika z uchwały budżetowej na koniec 2023 r. i dzięki mojej interwencji, zaoszczędzono sporo pieniędzy:

Jednak najsłynniejszym „osiągnięciem” Aleksandry Rutyny było przygotowanie nowej organizacji ruchu w Dąbrówce. Mocowała się z tym tematem kilka lat i nie poradziła sobie.

Aleksandra Rutyna pracowała w UG Dopiewo w latach 2016-2023, czyli o siedem lat za długo. Odeszła po cichu bez żadnego rozgłosu, bo tak naprawdę nie miała czym się pochwalić.

Przeszła, nie wiem czy w nagrodę, na stanowisko prezesa Zarządu szpitala w Barlinku. Najwyraźniej i tam nie sprawdziła się, bo po kilku miesiącach wraca do gminy Dopiewo i to na stanowisko zastępcy wójta.

Jak tak dalej pójdzie, to Urząd Gminy Dopiewo, jak i inne jednostki organizacyjne, staną się przechowalnią dla różnej maści nieudaczników.

Na koniec krótko o lokalnych mediach społecznościowych. Jak już nadmieniłam powyżej, na fb powstał nowy profil, dotyczący Skórzewa - Skórzewo360.

Nie zamierzam dezawuować inicjatywy, ani zniechęcać administratora do działalności. Im więcej takich stron powstanie, nie zajmujących się ogłoszeniami kupna-sprzedaży, tym większa będzie kontrola nad tym, co robi obecna władza Gminy.

Ponieważ profil działa dopiero od 5 dni, trudno go oceniać. Na razie powiela głównie informacje z innych mediów i oficjalne komunikaty samorządowe.

Autorskie były tylko 2 wpisy: w sprawie budowy kolejnego biurowca BizParku oraz wniosku o zmianę planu zagospodarowania w rejonie ul. Ustronnej w Skórzewie. Zajmę się bliżej tym drugim tematem.

Sądzę, że wnioskodawcy chodzi o to, aby wykonać inwestycję drogową za publiczne pieniądze. Wnioskuje on mianowicie, o zmianę obowiązującego planu zagospodarowania i wytyczenie przejazdu przez Skórzynkę. Wniosek argumentuje tym, że zwiększy to bezpieczeństwo i ułatwi komunikację. Mam jednak duże wątpliwości, co do zasadności wniosku.

Po pierwsze, oba brzegi Skórzynki połączone są wieloma istniejącymi, bądź potencjalnymi przepustami. Na odcinku 1200 m, pomiędzy ul. Wiosenną na północy a ul. Jarzębinową na południu, takich przepustów jest 13 (słownie: trzynaście). Wypada więc, że średnio co 90 m mamy lub będziemy mieć, możliwość przemieszczenia się z jednej strony strumienia na drugą.

Po drugie, co przyznaje sam wnioskodawca, na ul. Ustronnej zlokalizowany jest, póki co, jeden dom i to w sąsiedztwie ul. Batorowskiej:

Z pewnością jego mieszkańcy, chcąc przejechać na drugą stronę Skórzynki, nie będą się przedzierać przez obsiane pole.

Po trzecie, ul. Ustronna w zasadzie nie istnieje – wyznaczony został dojazd tylko do istniejącego budynku. Pozostała część ulicy to grunty rolne.

Po czwarte, docelowo ul. Ustronna będzie miała, poprzez ul. Złotą, połączenie z ul. Radosną:

Część ul. Złotej i cała ul. Radosna są utwardzone, jeszcze przez wójta Adriana Napierałę, w ramach tzw. akcji wspierania „krewnych i znajomych królika”.

I wreszcie po piąte, ul. Ustronna ma połączenie z drugą stroną Skórzynki, co widać na powyższym zdjęciu. Najwyraźniej jednak stan przepustu jest kiepski i wnioskodawca chciałby go przebudować. A po co wydawać własne środki, jak można to zrobić za pieniądze publiczne? Do wyremontowania istniejącego przepustu wcale nie jest konieczna zmiana planu. W moim przekonaniu, administrator profilu tym wpisem popełnił falstart.

A podsumowując, chciałabym wiedzieć, kto z decydentów wpadł na tak idiotyczny pomysł, żeby przejmować nieistniejącą drogę na rzecz Gminy? Jest to ewidentne działanie na szkodę samorządu i powinno być traktowane jako niegospodarność.

Chyba na dziś tych przemyśleń wystarczy. Kończąc, życzę miłego popołudnia.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz