W dniu wczorajszym miało miejsce
jedno z tych posiedzeń Rady Gminy Dopiewo, których Radni w swoich
przedwyborczych kalkulacjach nie uwzględniali. Członkowie Komisji Rewizyjnej sprawiali wrażenie, że dzieje im się
krzywda a zarzuty mieszkańców, to jakieś nieporozumienie. Niestety, po raz
kolejny potwierdziła się smutna prawda, że włodarze gminy Dopiewo ostatecznie
utracili kontakt z rzeczywistością i tak naprawdę nie wiedzą, przez kogo i po
co zostali wybrani. Nie wiem, kogo reprezentują Radni, w każdym razie na pewno
nie swoich wyborców.
Ze strony Rady Gminy w
posiedzeniu uczestniczyli: przewodnicząca
Komisji Anna Kwaśnik oraz radni Mariola Nowak, Sławomir Kurpiewski i Piotr Strażyński.
Zabrakło jedynie Przemysława Kopysteckiego. Urząd Gminy reprezentowali: wójt
Adrian Napierała (który po raz kolejny opuścił salę przed zakończeniem
spotkania), sekretarz Maciej Kaczmarek oraz radca prawny Michał Kublicki.
Zabrakło tym razem przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, który od pewnego czasu
uczestniczy we wszystkich Komisjach. W posiedzeniu wzięła udział również sołtys Dąbrówki Barbara Plewińska wraz
z Radą Sołecką. Stronę skarżącą
reprezentował mieszkaniec Dąbrówki Krzysztof Kołodziejczyk, nota bene
członek Rady Sołeckiej Dąbrówki.
Rozpatrywana na posiedzeniu
skarga dotyczyła 2 spraw: pozbawienia
części mieszkańców możliwości udziału w głosowaniu oraz nieprawidłowości w
zakresie przeprowadzenia zebrania wiejskiego przez sołtys Barbarę Plewińską.
W pierwszym przypadku chodziło o zapis statutu sołeckiego stanowiący,
że listę uczestników Wójt Gminy ustala na podstawie ewidencji osób
zameldowanych. Jest to pewna sprzeczność z innym przepisem stanowiącym, że
do udziału w zebraniu ma prawo każdy stały mieszkaniec sołectwa. Ten drugi
zapis stanowi, że w zebraniu mogą brać udział również osoby nie zameldowane.
W tym drugim przypadku mogę się
zgodzić z argumentacją Radcy, który stwierdził, że artykuł mówiący o ustaleniu
liczby osób uprawnionych do głosowania na podstawie dokumentacji ewidencyjnej
ludności, ma charakter porządkowy. Ewidencja mieszkańców pozwala w przybliżeniu
określić listę osób uprawnionych, jednak nie oznacza to, że w zebraniu wiejskim
oraz w głosowaniach mają prawo brać udział tylko mieszkańcy zameldowani.
Jednak drugi zarzut, dotyczący nieprawidłowości w zakresie
przeprowadzenia zebrania wiejskiego w Dąbrówce, jest w pełni uzasadniony,
co w końcowej części posiedzenia Komisji, niechętnie przyznali nawet
przedstawiciele Urzędu i Rady Gminy.
Część uczestników zebrania
wiejskiego, reprezentujących Stowarzyszenie Wspólna Przestrzeń w Dąbrówce, zgłosiła wniosek o zmianę programu i
włączenie do niego projektów uchwał sołeckich, które przygotowali. Wniosek ten został przez sołtys Barbarę
Plewińską odrzucony. Arbitralnie narzuciła ona program przygotowany przez
siebie, łamiąc tym samym zasady demokracji bezpośredniej. Zgodnie z §13 ust. 3
statutu sołeckiego, „porządek obrad ustala Zebranie Wiejskie na
podstawie propozycji przedłożonej przez Sołtysa”. Jest to zapis
jednoznaczny – to mieszkańcy, stanowiący zebranie wiejskie, ustalają porządek
obrad a nie sołtys. Sołtys jedynie przedstawia propozycję, na którą uczestnicy
zebrania mogą, ale nie muszą się zgodzić.
Przedstawiciele władz samorządowych gminy Dopiewo postanowili jednak
sprawę tradycyjnie zbagatelizować stwierdzając, że było to „drobne”
uchybienie, nie mające wpływu na przebieg zebrania wiejskiego. Przyznam szczerze,
że argumentacja (mająca potwierdzić), iż nie doszło do żadnych uchybień - była
żenująca.
Mogę zrozumieć sołtys Barbarę Plewińska, że nie do końca rozumie
problem. Zapewne nie jest biegła w przepisach prawa i opiera się głównie na
opiniach innych osób, przede wszystkim radcy prawnego Gminy. Jednak i ona
powinna zdawać sobie sprawę, że niektóre z jej argumentów nie wytrzymują
krytyki.
Zgodnie z wypowiedzią Barbary
Plewińskiej program zebrania wiejskiego w Dąbrówce został wywieszony na
tablicach ogłoszeń 2 tygodnie wcześniej. Uznała widocznie tym samym, że nie
jest to propozycja i nie podlega głosowaniu. Stwierdziła, że to ona odpowiada
za porządek zebrania a propozycja zmiany programu to wprowadzenie chaosu. W jej
opinii, „zebranie ma być takie, jakie jest”. Nie wiem – śmiać się czy
płakać?
Aby wzmocnić swoją wypowiedź,
sołtys Barbara Plewińska posunęła się w czasie Komisji do osobistych wycieczek
pod adresem niektórych uczestników zebrania, stwierdzając, że ich zachowanie
było naganne.
Jak się wydaje, najważniejszym punktem zebrania wiejskiego dla Pani
Sołtys było sprawozdanie wójta Adriana Napierały. Mam co do tego poważne
wątpliwości. Jak sama nazwa wskazuje, było to zebranie wiejskie a nie zebranie
promocyjne Wójta. Niestety, stało się tradycją, że najwięcej czasu na
zebraniach wiejskich zajmują wystąpienia Wójta, które ewidentnie mają charakter
autopromocji. W Dopiewie wystąpienie Wójta trwało ok. 50 minut. Z tego co mi
wiadomo, w Dąbrówce było podobnie.
Całkiem niedawno wójt Adrian
Napierała stwierdził, że głównym źródłem informacji dla mieszkańców Gminy jest
Biuletyn Informacji Publicznej oraz „Czas Dopiewa”. Jeżeli tak, to po co
powielać te informacje na zebraniach wiejskich? Jeżeli Wójt chciał dodatkowo
doinformować mieszkańców, mógł przygotować stosowną broszurkę i rozprowadzić ją
wśród uczestników zebrań wiejskich. Gdyby ktoś miał pytania lub wątpliwości,
mógłby dopytać się o szczegóły.
Natomiast narzucenie uczestnikom,
konieczności wysłuchania sprawozdania na samym początku zebrania spowodowało,
że wiele osób w miarę upływu czasu wykazywało coraz większe zniecierpliwienie.
Jednak w opinii Pani Sołtys zniechęcenie uczestników, spowodowane było próbami
włączenia przez członków Stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń projektów uchwał
sołeckich, natomiast pozostała część mieszkańców zamierzała dyskutować o innych
sprawach. Uznała widocznie, że ważniejsze są te osoby, które przyszły
porozmawiać na temat śmieci, kradzieży czy kanalizacji, a nie jakichś uchwał
sołeckich. Postanowiła więc, dopiero po
omówieniu innych tematów, w punkcie dotyczącym wolnych głosów i wniosków,
dopuścić do przedstawienia projektów uchwał sołeckich. W opinii Pani Sołtys
przedstawiciele Stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń blokowali czas zebrania, co
było powodem wyjścia części uczestników przed jego zakończeniem.
Przyznam szczerze, że dawno nie
zdarzyło mi się spotkać takiego przykładu arogancji władzy i dzielenia
obywateli na równych i równiejszych. Jak widać, na każdym szczeblu władzy
zaczyna ten podział obowiązywać. Zgodnie
z tym założeniem mieszkańcy, którzy przyszli z zamiarem przedstawienia
projektów uchwał sołeckich to drugi sort obywateli, a składanie przez nich
wniosków - to wprowadzanie bałaganu.
Po wypowiedzi Sołtys Dąbrówki na chwilę
zabrała glos przewodnicząca Komisji Anna
Kwaśnik, która swoją wypowiedzią całkowicie mnie rozbroiła. Stwierdziła
mianowicie, że nie rozumie, jaki był cel
złożenia skargi. Jeżeli nie zrozumiała, że powodem było naruszenie zasad demokracji lokalnej, to ja nie mam
więcej pytań.
Dalszy przebieg posiedzenia
Komisji świadczy o próbie rozmycia problemu i wykorzystania niejasności
przepisów statutów sołeckich. Statuty nie określają szczegółowo, kto, kiedy i w
jaki sposób ma prawo zgłaszać projekty uchwał sołeckich. Wiążący jest jednak art. 36. ust. 1 ustawy o
samorządzie gminnym, który stanowi, że „organem uchwałodawczym w sołectwie jest
zebranie wiejskie”. Mianowicie
prawo zgłoszenia projektu uchwały ma każdy uczestnik zebrania sołeckiego, a
to czy zostanie on zatwierdzony, decyduje głosowanie. I nie ma tu znaczenia czy
projekt zgłasza jedna osoba, trzydzieści czy sto. Tak samo rada sołecka (co
próbowano wmówić na posiedzeniu Komisji), nie
ma prawa decydować, którą uchwałę dopuścić na zebranie, a którą odrzucić.
Do dyskusji włączył się również wójt Adrian Napierała, twierdząc, że nie
można głosować nad czymś, czego się nie zna. Miał oczywiście na myśli
projekty uchwał sołeckich, przygotowane przez Stowarzyszenie i to, że nie
zostały właściwie upublicznione.
Mieszkańcy zamierzający złożyć projekt uchwały sołeckiej, nie mają
obowiązku publikowania go w mediach, ani tym bardziej rozprowadzania tekstu w
wersji drukowanej. W związku z tym mam pytanie – ile osób, uczestniczących
w zebraniach wiejskich, znało treść projektów statutów sołeckich? Dostęp do
projektów został maksymalnie utrudniony. Ukazały się one 28 lutego br., czyli
na 9 dni przed pierwszym zebraniem wiejskim w Gołuskach i to wyłącznie na
stronie internetowej Gminy.
Z wczorajszej dyskusji na uwagę
zasługują jeszcze wypowiedzi radcy prawnego Michała Kublickiego i radnego
Sławomira Kurpiewskiego.
Radca stwierdził m.in., że tylko
jedna osoba zgłosiła wniosek o zmianę programu zebrania, sugerując tym samym,
że taki wniosek można zlekceważyć. Dlatego uważam, że Radca powinien podać
przepis, który określa, ile osób musi taki wniosek złożyć, aby mógł być on
uwzględniony.
Tak samo kuriozalne było jego
stanowisko, że statut sołecki tak naprawdę nie przewiduje konieczności
głosowania nad porządkiem obrad, w związku z tym można go przyjąć na zasadzie
milczącej zgody. Bez komentarza
pozostawię wypowiedź Radcy, że zebranie wiejskie nie ma formalnego charakteru i
dlatego nie trzeba sztywno trzymać się zapisów statutu sołeckiego. A
twierdzenie, że odrzucenie wniosku o wprowadzenie projektów uchwał sołeckich do
programu było zasadne, ponieważ większość uczestników zebrania była temu
przeciwna - jest z gruntu fałszywe, jeżeli nie przeprowadzono w tej sprawie
głosowania.
Natomiast kropkę nad „i” postawił
radny Sławomir Kurpiewski stwierdzeniem,
że zebranie wiejskie ma charakter spotkania ludowego, służącego integracji a
nie podejmowaniu uchwał. Jego zdaniem wprowadzanie uchwał w trakcie
zebrania jest szkodliwe. Jako przykład podał Skórzewo, gdzie na jednym z zebrań
część mieszkańców przeforsowała własną uchwałę, w jego przekonaniu szkodliwą
dla sołectwa. Jak widać, Radny ma poważne kłopoty z pamięcią. Proponuję, aby
przypomniał sobie przebieg zebrania wiejskiego w Skórzewie w 2014 r., gdy chcąc
odebrać głos wójt Zofii Dobrowolskiej, wręcz narzucił przegłosowanie zmiany
programu. Trzeba przyznać, że Radny w swojej hipokryzji wykazuje się żelazną
konsekwencją, a w naruszaniu praw obywatelskich mieszkańców ma duże
doświadczenie. Przypomnę Radnemu m.in. wyrzucenie z otwartego zebrania
mieszkańców byłego radnego Radosława Przestackiego - link
czy wprowadzanie w błąd mieszkańców w sprawie chodnika na ul. Lawendowej w
Skórzewie - link
- wypowiedź z 13 kwietnia 2016 r. Dla radnego Sławomira Kurpiewskiego
najlepszym rozwiązaniem byłoby – powtórzę po raz kolejny - gdyby przestał się
wypowiadać publicznie.
Pod koniec posiedzenia Komisji przedstawiciele Rady i Urzędu Gminy
zaczęli trochę się łamać, przyznając, że mogło dojść do pewnego uchybienia,
wskutek nie przegłosowania programu zebrania sołeckiego, pod kątem wprowadzenia
projektów uchwał. Było to jednak nieszczere, ponieważ radca Michał Kublicki w
dalszym ciągu próbował udowodnić, że nie wszystko musi być zgodne z procedurami
i tak naprawdę nie doszło do naruszenia prawa.
Jak można było przewidzieć, wszyscy członkowie Komisji Rewizyjnej
głosowali za odrzuceniem skargi. Nietrudno zgadnąć, że podobne stanowisko
zaprezentują pozostali Radni i uchwała o odrzuceniu skargi zostanie przegłosowana.
Nie mam zamiaru narzucać
skarżącym, jak mają dalej postąpić. Uważam jednak, że należy protest
kontynuować. Władze Gminy ewidentnie zamierzają doprowadzić do zmęczenia
materiału i odpuszczenia sprawy przez skarżących. W większości przypadków taka
taktyka samorządowców ma duże szanse powodzenia. Rzadko kiedy protest
kontynuowany jest do skutku. Chyba jedynym takim przypadkiem było zmuszenie
byłej wójt Zofii Dobrowolskiej do opublikowania treści audytu, przeprowadzonego
w Urzędzie Gminy w Dopiewie, chociaż trwało to kilka lat.
Korzystając z okazji, że temat
statutów sołeckich jest nadal aktualny, chcę zgłosić kolejne uwagi, dotyczące
ich treści. Brak niektórych zapisów może
w przyszłości zaowocować kolejnymi protestami.
Zastrzeżenia dotyczące treści
nowych statutów zostały przeze mnie przedstawione tutaj - link1
link2
link3.
Po czasie jednak nasunęły mi się kolejne wątpliwości, które przedstawiam
poniżej.
Po pierwsze, z żadnego przepisu
nie wynika, że teksty statutów muszą być identyczne dla wszystkich sołectw w
całej Gminie. Należy do każdego z nich podejść indywidualnie i jeżeli w danej
miejscowości mieszkańcy nie wnieśli żadnych uwag - to znaczy, że zgadzają się z
ich zapisami. Natomiast tam, gdzie zgłoszono wnioski i uwagi, muszą być one
szczegółowo przeanalizowane i jeżeli nie stoją w sprzeczności z obowiązującym
prawem - uwzględnione.
Po drugie, brak przepisów
dotyczących terminu i trybu składania skarg na przebieg zebrań wiejskich. W/w
sprawa skargi z Dąbrówki potwierdza konieczność wprowadzenia takich zapisów.
Kolejna sprawa to sposób
zgłaszania kandydatów na stanowisko sołtysa. Dotychczasowe, jak i projektowane
statuty sołeckie, pozwalają na zgłaszanie kandydatów jedynie w trakcie zebrania
sołeckiego. Tego prawa pozbawione są osoby, które z różnych powodów nie mogą
uczestniczyć w zebraniu a teoretycznie są jego członkami – prawo to przysługuje
wszystkim mieszkańcom sołectwa. Uważam, że podobnie jak to jest w pozostałych
wyborach powszechnych, powinna istnieć możliwość wcześniejszego zgłaszania
kandydatur, aby mieszkańcy mogli się z nimi zapoznać. Możliwość zgłaszania
powinni mieć sami chętni na stanowisko sołtysa, ale również i mieszkańcy, po
uprzednim uzyskaniu zgody swojego kandydata.
Następny problem, to ograniczenie
możliwości uczestniczenia w zebraniach sołeckich dla części mieszkańców.
Zebrania sołeckie organizowane są w takich obiektach, które ograniczają lub
wręcz uniemożliwiają udział osób niepełnosprawnych ruchowo. Jest to pozbawienie
dużej grupy społecznej części praw obywatelskich. Jeżeli nie ma możliwości
przystosowania pomieszczeń, należy znaleźć inny sposób udziału w głosowaniu,
np. przez pełnomocnika.
No i ostatnia sprawa, która w
mojej ocenie jest najtrudniejsza, ponieważ wymaga zmiany ustawy o samorządzie
gminnym. Jest to możliwość głosowania bez konieczności osobistego udziału w
zebraniu. Termin głosowania należałoby wówczas wydłużyć i pozwolić mieszkańcom
na składanie głosów np. w Urzędzie Gminy czy nawet przez Internet. Wiąże się to
jednak z pewnym ryzykiem, ponieważ w głosowaniu mogą wziąć udział osoby nie
mieszkające w sołectwie – wystarczy tylko deklaracja, że jest się mieszkańcem
danej miejscowości. Aby taką zmianę wprowadzić i wyeliminować ryzyko nadużyć,
trzeba by ograniczyć prawo do głosowania tylko dla osób zameldowanych. Jednak
bez zmiany ustawy o samorządzie gminnym, nie będzie to możliwe.
Jak więc widać, projekty nowych statutów zawierają wiele
niedoróbek. Szkoda, że osoby, które je przygotowały, nie pochyliły się nad
tematem. Jak wiele innych spraw w Gminie, tak i ta została potraktowana po
macoszemu, zgodnie z zasadą, że „sztuka się liczy”.
Podsumowując, obecny półprodukt, szumnie nazywany
projektem statutów sołeckich, nie bardzo nadaje się do uchwalenia i
wprowadzenia w życie. Proponuję, aby nasi kochani włodarze napisali go
jeszcze raz i ponownie poddali konsultacjom społecznym. Może wtedy doczekamy
się prawa lokalnego z prawdziwego zdarzenia.A może do prac nad projektem statutów włączy się wójt Adrian Napierała, który przy każdej okazji podkreśla, że jest z zawodu prawnikiem?
Do powyższego tekstu wkradł się błąd (już usunięty), że w projektach statutów sołeckich nie wyznaczono terminu na składanie protestów wyborczych. Otóż zgodnie z §22 pkt 2 projektu, protest wyborczy można składać w terminie 7 dni od dnia wyborów.
OdpowiedzUsuńW związku z tym mam kolejne pytanie – dlaczego wyznaczono tak krótki termin na składanie protestów? W przypadku wszystkich pozostałych wyborów powszechnych – samorządowych, do parlamentu europejskiego, do sejmu, prezydenckich, termin ten, zgodnie z art. 392 §1 kodeksu wyborczego, wynosi 14 dni. Wyjątkiem jest referendum lokalne, gdzie termin wynosi 7 dni.
Jak widać, na każdym kroku władze samorządowe starają się ograniczyć prawa mieszkańców. Nie dość że, aby wystąpić z wnioskiem o odwołanie sołtysa, przed jego złożeniem trzeba zebrać podpisy 10% mieszkańców sołectwa, to maksymalnie ograniczono czas na składanie protestów. Za to Wójt nie potrzebuje niczyjej akceptacji, aby taki wniosek złożyć. Z demokracją lokalną ma to coraz mniej wspólnego.