Kontynuuję cykl rozpoczęty we
wrześniu - link
a dotyczący mniej istotnych wydarzeń. Pojęcie to jest względne, ponieważ dla
niektórych sprawy te mogą mieć pierwszorzędne znaczenie.
Na początek dobra wiadomość. Otóż
kilka dni temu na ul. Sportowej w
Dopiewie – pomiędzy ulicami: Powstańców i Tysiąclecia – pojawiła się lampa
uliczna. Od razu przejście tym odcinkiem drogi stało się wygodniejsze i
bezpieczniejsze, zwłaszcza o tej porze roku. Naprawdę jestem pod wrażeniem tym
bardziej, że z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest wyegzekwować od
ENEi realizację jakiejkolwiek inwestycji. Być może coraz większe zagrożenie
konkurencją spowodowało, że ten nieruchawy moloch zaczyna się budzić. W każdym
razie duże brawa dla pracownika Urzędu, któremu udało się załatwić sprawę
jeszcze przed świętami i nowym rokiem.
Czekamy teraz na chodniki – na
w/w odcinku oraz na ul. Polnej przy
skręcie w ul. Tysiąclecia. W dalszym
ciągu w/w odcinki dróg są bardzo niebezpieczne dla pieszych i rowerzystów,
zwłaszcza po większych opadach śniegu. Wystarczy mały poślizg pojazdu i pieszy
znajdzie się pod pojazdem.
Niestety, w sprawie dodatkowej
lampy na ul. Ogrodowej przy Chacie
Polskiej nic się nie dzieje, mimo iż w tym wypadku sprawa jest znacznie
prostsza. Jest słup, jest zasilanie, brakuje wyłącznie oprawy z żarówką.
Należałoby oczekiwać, że w tym przypadku zadziałają właściciele marketu – jeden
z nich jest radnym powiatowym. W dalszym ciągu jednak się potwierdza, że „Dusza
społecznika” to puste słowa - link .
Niepokojące informacje, na razie oficjalnie nie potwierdzone, dochodzą z Urzędu Gminy. Sprawa dotyczy redukcji liczby pracowników. Idea jak najbardziej słuszna – przerosty administracji w Dopiewie są tajemnicą poliszynela – pod warunkiem, że robiona z głową. Jeżeli zwalniane będą w pierwszej kolejności osoby ze względu na brak odpowiedniego (czytaj: wyższego) wykształcenia (takie plotki krążą po Gminie), będzie to w moim przekonaniu, działanie karygodne. Zgodnie z art. 6 ust. 3 pkt 1 ustawy o pracownikach samorządowych, na stanowisku urzędniczym wymagane jest wykształcenie co najmniej średnie – ograniczona jest wówczas jedynie możliwość awansu. Wiele osób nie posiadających właściwego wykształcenia ma większe doświadczenie i kwalifikacje, niż pracownicy po kilku fakultetach lub z tytułami naukowymi. Nie chcę tu podawać nazwisk, osoby zainteresowane z pewnością wiedzą, kogo mam na myśli.
Uważam, że weryfikację należałoby
rozpocząć od samej góry. To osoby
podejmujące istotne dla Gminy decyzje, winny wykazywać się największymi
kompetencjami. Jak wygląda rzeczywistość, wszyscy wiedzą.
Co gorsza, aż nie chce mi się
wierzyć, na miejsce osób zwalnianych mają być przyjmowani nowi pracownicy.
Gdyby to okazało się prawdą, byłby to gwóźdź do trumny Pani Wójt. Zapewniam
wszystkich, że sprawy tej nie pozostawię bez echa – na szczęście tego typu działań
nie da się ukryć przed opinią publiczną. Podkreślam, że opieram się na
nieoficjalnych informacjach.
Na temat oznakowania poziomego i pionowego na ul: Polnej, Tysiąclecia, Powstańców i Sportowej była już dwukrotnie mowa na blogu. Niestety, kolejna sprawa, która pozostaje bez echa – Urząd idzie w zaparte. Jeżeli takie oznakowanie było wynikiem presji mieszkańców, świadczy to o słabości Urzędu. Chcę tylko przypomnieć, że wadliwe oznakowanie uniemożliwia policji i straży gminnej egzekwowanie naruszenia przepisów ruchu drogowego. Ponadto, gdyby doszło do wypadku, jego sprawca bez trudu może przerzucić odpowiedzialność na urząd twierdząc, że podstawową przyczyną było niewłaściwe oznakowanie dróg.
Rzutem na taśmę udało się
wykonawcy zakończyć remont ulic: Leśnej i
Dworcowej w sąsiedztwie Urzędu Gminy. Przyznam, że nie bardzo wierzyłam w
zakończenie inwestycji w tym roku – na szczęście wykonawcy pomogła pogoda. Nie
zdążył jednak uzupełnić ubytków nawierzchni jezdni masą bitumiczną – zostały
one tymczasowo wypełnione tłuczniem. W związku z tym zastanawiam się, czy firma
otrzyma należne wynagrodzenie – wszak pracy nie zakończyła? W świetle ostatnich
informacji, udzielonych na forum Moje Dopiewo przez Wiktora, jest to pytanie
jak najbardziej zasadne.
Pod adresem Czasu Dopiewa padło
na tym Blogu wiele cierpkich słów. Dodam tylko, że wydawanie czasopisma w obecnej formule jest marnotrawstwem publicznych
pieniędzy. W dawnych dobrych czasach, gdy Echo Dopiewa ukazywało się co
miesiąc (nie wnikam w tej chwili w wartość merytoryczną), redaktor rzeczywiście
musiał zapracować na swoje uposażenie. Obecnie jest ich dwóch – naczelny i
zastępca – a mimo to nie potrafią podołać obowiązkom. Proponuję wypłacać im
pensję, i to dzieloną na pół, tylko w tych miesiącach, kiedy ukazuje się numer
nieregularnika. Mam pewność, że pismo zaczęłoby się ukazywać co miesiąc.
Najlepszym jednak rozwiązaniem
byłoby, gdyby redakcją czasopisma zajęły się władze Gminy – wójt, zastępca,
sekretarz i skarbnik. Po efektach ich pracy nietrudno się zorientować, że
rękawów sobie nie wydzierają. Z pewnością znaleźliby tyle czasu, aby wrzucać co
miesiąc kilka kolejnych pomysłów, które mogliby uznawać za zrealizowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz