W poniedziałek odbyło się kolejne
posiedzenie Komisji Budżetu, na którym omówiono 3 tematy: nieśmiertelną sprawę
przystanków i słupków drogowych na ul. Gajowej w Zakrzewie, inwestycje drogowe
i kanalizacyjne oraz blaski i cienie budżetu obywatelskiego.
Tradycyjnie już najwięcej emocji,
m.in. za sprawą radnego Wojciecha Dorny,
wywołał temat pierwszy. O ile w większości przypadków nie zgadzam się ze
stanowiskiem Radnego, to w tym temacie muszę mu przyznać całkowitą rację. Twierdzi on, że wszystkie organy
administracji publicznej – Gmina, Starostwo Powiatowe, Zarząd Dróg Powiatowych
– „trzęsą portkami” przed jedną osobą, która nawet nie jest mieszkańcem Zakrzewa.
Niedoszły mieszkaniec domaga się likwidacji przystanków autobusowych
przy ul. Gajowej w Zakrzewie. Równocześnie doprowadził do ustawienia przed swoją posesją słupków drogowych,
utrudniających ruch na ulicy. Sprawa ta toczy się od wielu lat i nie ma widoków
na jej zakończenie. Tematem tym zajmował
się już w 2011 r. m.in. ówczesny radny powiatu, a obecny przewodniczący RG
Leszek Nowaczyk. Na posiedzeniu Komisji Komunikacji, Budownictwa i
Infrastruktury Rady Powiatu Poznańskiego w dniu 17 lutego 2011 r. przedstawił
ten problem uczestnikom posiedzenia. Brali w nim udział m.in. wicemarszałek
Wojciech Jankowiak, starosta Jan Grabkowski, wicestarosta Tomasz Łubiński oraz
dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Marek Borowczak. Dziwnym trafem, obecnie Leszek Nowaczyk nabrał wody w usta w tym
temacie, zupełnie jakby był dla niego obcy. Właściwie nie należy się dziwić
jego postawie, bo przecież nikt nie lubi przyznawać się do nie załatwionych
spraw.
Sprawa w/w przystanków i słupków
regularnie pojawia się na sesjach Rady Gminy: 24 października 2016 r. - link,
22 listopada 2016 r. - link,
19 grudnia 2016 r. - link,
30 stycznia 2017 r. - link.
W końcu pojawiła się na posiedzeniu Komisji Budżetu, na którym obecni byli
radny Wojciech Dorna oraz sołtys Zakrzewa Marian Czekalski. Trzeba przyznać, że
obaj Panowie wykazują się niezwykłą wprost cierpliwością. Za to władze Powiatu
wyjątkową nieudolnością.
Dotychczas wydawało mi się, że
uciążliwy mieszkaniec/nie mieszkaniec (niepotrzebne skreślić), samowolnie
wkopał słupki w pasie drogowym. Z dyskusji jednak wywnioskowałam, że zostały
one zamontowane przez zarządcę drogi, tj. ZDP w Poznaniu, który obecnie nie
wie, jak wybrnąć z tej sytuacji.
Okazało się, że do tematu włączono również Straż Gminną, która
dwukrotnie została wysłana na newralgiczny przystanek, aby liczyć pasażerów
wsiadających i wysiadających. Na marginesie dodam, że póki co Straż Gminna nie ma w zakresie obowiązków liczenia pasażerów,
korzystających z komunikacji publicznej. W przypadku przystanków jest
przewidziana jedynie kontrola ich czystości. Przypomina to działania sekretarza
Gminy Macieja Kaczmarka, który jeździł cały dzień autobusem linii 727, aby
sprawdzić punktualność kursów.
Jak wynika z badania, z obu
przystanków (do i z Poznania) korzysta codziennie kilkadziesiąt osób. Trudno
zrozumieć, po co te badania prowadzono – chyba chodziło o uzasadnienie decyzji
o ich likwidacji lub przeniesieniu w inne miejsce. A wszystko to z powodu
jednego pieniacza, bo inaczej tej osoby nazwać nie można.
W/w osoba zasypuje wszystkie
możliwe urzędy pismami, tj. równocześnie wysyła do wiadomości wojewody,
prokuratury, prasy i wielu innych instytucji. Być może to jest powodem, że
władze samorządowe – gminne i powiatowe – tak „trzęsą portkami”. Trochę mnie to
dziwi, bo jeżeli urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia, to nie powinni
zachowywać się w ten sposób.
Sprawę słupków i przystanków badała niezliczona ilość komisji,
przeprowadzono wiele wizji lokalnych w terenie, tylko decyzji nikt nie potrafi
podjąć.
Nie chcę się nadmiernie
rozpisywać w tak błahym temacie, jednak w mojej ocenie zachowanie władz
samorządowych jest wyjątkowo tchórzliwe i skandaliczne. I nie przekonały mnie (a
myślę, że i pozostałych uczestników Komisji) zapewnienia zastępcy wójta Pawła
Przepióry, że włodarze nie boją się uciążliwego mieszkańca. Takie podejście do
tematu jest dyskwalifikujące dla władz Gminy i Powiatu.
Kolejny temat, dotyczący
inwestycji komunalnych, przewidzianych do realizacji, przedstawiła kierowniczka
ref. inwestycji Aleksandra Rutyna. Dla osoby niezorientowanej wniosek może być
jeden – włodarze z impetem próbują nadrobić stracony w minionych latach czas i zastawszy
Gminę drewnianą, chcą zostawić murowaną z pełną infrastrukturą.
Obszar inwestycji w zakresie rozbudowy kanalizacji na 2016 r. jest dość
skromny, ale za to przygotowanie projektów i budowa dróg obejmuje kilkadziesiąt
pozycji. Dla części inwestycji przetargi ogłoszono jeszcze w ub. roku,
pozostałe mają być ogłoszone w najbliższym czasie. Łącznie w 2017 r.
zbudowanych zostanie 11 ulic.
Jeszcze ambitniejsze plany są w
zakresie projektowania dróg, bo obejmują 34 pozycje.
Pisałam o tym wielokrotnie, ale
będę z uporem do tematu wracać, ponieważ nasuwają się ciągle te same pytania. Czy wybór inwestycji był obiektywny oraz
czy Gminę stać na taki zakres zadań? W obu przypadkach odpowiedź jest
negatywna.
Lista zadań dość wyraźnie świadczy, że o ich wyborze nie decydują
rzeczywiste potrzeby ale grupy interesów. W niektórych przypadkach władze
Gminy próbują uzasadnić wybór, w większości jednak pytania pozostają bez
odpowiedzi.
Takim zadaniem, którego potrzebę
realizacji na ostatniej Sesji, próbował uzasadnić wójt Adrian Napierała, jest
budowa ulic: Malinowej i Wrzosowej w Palędziu. Podobno zasadniczym powodem,
jest konieczność budowy dojazdu do nowego skrzydła szkoły podstawowej oraz
przedszkola. Oba obiekty zlokalizowane są na początkowym odcinku ul. Malinowej
– odległość od skrzyżowania z ul. Poznańską do przedszkola wynosi niecałe 400 m. Natomiast cała ul.
Malinowa wraz z ul. Wrzosową, również przewidzianą do budowy, mają długość ok. 1300 m.
A przecież mieszkańcy ul. Malinowej już otrzymali od Wójta i Rady Gminy prezent w
postaci budowy, w tym roku, drogi wzdłuż torów na odcinku od ul. Leśnej w
Palędziu do ul. Poznańskiej w Dąbrówce. Zaznaczmy, że jest to odcinek
najmniej potrzebny, ponieważ w żadnym stopniu nie poprawi warunków
komunikacyjnych w Dąbrówce.
Cechą charakterystyczną obecnej kadencji jest remontowanie dróg
utwardzonych, w sytuacji, gdy na swoją kolej czekają dziesiątki kilometrów dróg
gruntowych. W ub. roku wyremontowano ul. Ks. A. Majcherka i Stawną w
Dopiewie oraz ul. Wodną w Dopiewcu. W tym roku planuje się przygotowanie
projektów remontów kolejnych utwardzonych dróg: ul. Młyńskiej w Dopiewie, ul.
Kolejowej i Środkowej w Dopiewcu i ul. Leśnej w Palędziu. W przypadku Dopiewa i
Dopiewca są to stare wiejskie drogi, nie posiadające wymaganych parametrów ale
z nawierzchnią w dość dobrym stanie technicznym. Bez wyburzania i zajmowania
części przyległych nieruchomości, nie ma możliwości poszerzenia dróg oraz
budowy chodników. Postulowałam kiedyś budowę chodnika na ul. Leśnej w Palędziu,
ze względu na wzmożony ruch do osiedla Linei w Dopiewcu, jednak po oddaniu do
użytku drogi wzdłuż torów, ul. Leśna straci na znaczeniu i jej przebudowa nie
jest konieczna.
Zastanawia również uwzględnienie
w planach ul. Przemysłowej w Zakrzewie, przy której zlokalizowane są wyłącznie
firmy, w tym kilka dużych jak Marmite, Terraexim, Viko Yachts czy V33 Polska.
Firmy te z powodzeniem mogłyby same sfinansować budowę drogi.
Jak więc widać, lista zadań niewiele ma wspólnego z
rzeczywistymi potrzebami mieszkańców.
Projekty budowy i przebudowy dróg
mają być realizowane w najbliższym czasie. Przetarg na 7 projektów został
ogłoszony w lutym, pozostałe zostaną opublikowane w marcu br.
Drugi podstawowy problem to, z jakich środków Gmina ma zamiar realizować
te inwestycje? Dług publiczny na koniec bieżącego roku zaplanowano w
wysokości prawie 78 mln złotych. Planowane zadania to z pewnością kolejne
kilkadziesiąt milionów złotych. Jak się wydaje, jedynym pomysłem Wójta i jego doradcy Piotra Łożdzina na finansowanie
inwestycji jest zaciąganie pożyczek i kredytów, emisja obligacji oraz sprzedaż
mienia komunalnego. Z obietnic, składanych w kampanii wyborczej, że Gmina
będzie pozyskiwać środki zewnętrzne ze wszystkich możliwych źródeł - jak na
razie nic nie zrealizowano.
W grudniu 2016 r. Wojewoda Wielkopolski opublikował listę
wniosków, w ramach Programu Rozwoju Gminnej i Powiatowej Infrastruktury
Drogowej, które będą realizowane w 2017
r. Próżno jednak szukać tam gminy Dopiewo, chociaż na liście rankingowej,
obejmującej drogi gminne, znalazły się 64 samorządy. Czyżby Urząd Gminy w Dopiewie nie posiadał pracownika, potrafiącego
przygotować wniosek o dofinansowanie inwestycji?
Odnoszę wrażenie, że jednym ze źródeł finansowania zadań będzie
sprzedaż nieruchomości gminnych. Świadczy o tym wydanie Zarządzenia Wójta
nr 212/2017 z 2 marca br. w sprawie wykazu nieruchomości przeznaczonych do
sprzedaży. Jednak nawet gdyby udało się sprzedać wszystkie wymienione
nieruchomości, uzyskana kwota nie przekroczy 1,5 mln złotych. A to, że uda się
je sprzedać, nie jest wcale takie pewne.
W wykazie sprzedaży nieruchomości
znalazły się np. 3 działki zlokalizowane przy ul. Ogrodowej w Konarzewie.
Sprzedawane one są już od 6 lat – do chwili obecnej ogłoszono 10 przetargów.
Nie lepiej wygląda sprzedaż działek przy ul. Oliwkowej w Dąbrowie – dotychczas
odbyło się 6 przetargów.
W Zarządzeniu Wójta zabrakło tzw.
działek leśnych, położonych w okolicy ul. Gajowej w Zakrzewie – dotychczas
ogłoszono 13 przetargów na ich sprzedaż. Prawdopodobnie z powodu tego, że Gmina
zamierza zbudować drogę dojazdową do tych nieruchomości. Na razie doprowadzono
do nich wodę i prąd, teraz Gmina planuje zbudować drogę. Proponuję, żeby nie
zatrzymywać się wpół kroku, tylko stworzyć na przyszłym osiedlu pełną
infrastrukturę wraz z kanalizacją sanitarną, odwodnieniem oraz ulicami. Drogi
te posiadają nawet nazwy - jedyny problem to, że trudno je w terenie
zauważyć. Jednak może się okazać, iż
koszty poniesione przez Gminę na uzbrojenie terenu będą większe niż dochody
uzyskane ze sprzedaży nieruchomości.
Jakiś czas temu sugerowałam, żeby teren ten przeznaczyć na ośrodek
sportowo-rekreacyjny lub zmienić plan i spróbować sprzedać cały teren
deweloperowi - link1
link2.
Jednak nasi włodarze, dotyczy to również byłej wójt Zofii Dobrowolskiej,
postanowili zabawić się w biuro nieruchomości. Efekt jest taki, że teren ten
stał się przysłowiową puszką Pandory dla samorządu gminnego.
Podsumowując, odnoszę coraz
większe wrażenie, że obecne działania włodarzy mają na celu przede wszystkim
zdobycie pełnej władzy w najbliższych wyborach. To, czy zamierzenia są realne oraz czy Gmina finansowo to wytrzyma? -
nie ma najmniejszego znaczenia. Władze działają w takim pośpiechu, ponieważ
obawiają się przedterminowych wyborów, a do tego czasu obecną politykę będzie
można prowadzić. Co będzie za kilka lat, tak naprawdę nikogo z obecnych
decydentów nie interesuje. Być może na fali obecnego „sukcesu” uda się załapać
do organów wyższego szczebla – powiatu, województwa a nawet sejmu.
Ostatni temat przedstawiany na
Komisji Budżetu, czyli budżet obywatelski, omówię przy innej okazji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz