Wczoraj
odbyła się kolejna, 23 sesja Rady gminy Dopiewo. Nie po raz pierwszy okazało
się, że nasi włodarze w wielu przypadkach, na szczęście nie wszystkich, nie
dorośli do pełnienia swoich funkcji. Co więcej, coraz wyraźniej widać, że
niektórzy nie powinni pełnić żadnych publicznych stanowisk, ponieważ zadania,
które na nich spoczywają, przerastają ich możliwości nie tylko kompetencyjne,
ale i predyspozycje psychiczne. Zacznijmy jednak od początku.
Pewnym
zaskoczeniem było rozszerzenie, na wniosek Wójta, programu Sesji, aż o 4
dodatkowe uchwały. Jest to trochę dziwne, ponieważ program przygotowywany jest
z wyprzedzeniem a tematy powinny zostać omówione na posiedzeniach komisji. Co
prawda istnieje możliwość wprowadzenia dodatkowych punktów programu, ale rada
gminy ma prawo zmian nie przegłosować. Ustawowo projekty uchwał powinny być
składane z co najmniej 7-dniowym wyprzedzeniem.
Przy
okazji mała dygresja. Aby nie popełnić gafy, postanowiłam sprawdzić
obowiązujące zapisy Regulaminu Rady Gminy. Okazuje się, że nowy Statut Gminy Dopiewo (załącznikiem do niego jest Regulamin
Rady Gminy), uchwalony 27 czerwca br., opublikowany 29 czerwca br., mimo iż wszedł w życie 12 lipca br., - w
gminie Dopiewo jak na razie nie obowiązuje. Na oficjalnej stronie Urzędu, w
zakładce „Ważne dokumenty” w dalszym ciągu dostępny jest nieważny Statut z 27
września 2010 r. Podobna sytuacja ma miejsce ze Studium Uwarunkowań i Kierunków
Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Dopiewo. Powiem szczerze, że nawet nie
chce mi się tego komentować.
No, ale w
tej kadencji Radni Gminy Dopiewo nie próbują się wychylać i w większości
głosują tak, jak oczekuje tego Wójt i Przewodniczący RG. Tak było i w dniu
wczorajszym – Radni bez jednego sprzeciwu zgodzili się na wprowadzenie
wszystkich dodatkowych uchwał do programu Sesji. I to pomimo, iż np. Plan
Gospodarki Niskoemisyjnej to dokument liczący 220 stron i aby ze zmianami zapoznać
się, potrzeba trochę czasu. No, ale nasi
Radni widocznie nie muszą się zapoznawać z dokumentacją, aby zatwierdzić ją
stosowną uchwałą.
Jak
nakazuje tradycja, większość punktów programu przebiegła zgodnie z
przewidywaniem, tzn. bez żadnej dyskusji, a do tego jednomyślnie przegłosowana.
Jedyne odstępstwo to wystąpienie sołtysa
Zakrzewa Mariana Czekalskiego. Przedstawiony przez niego problem ujawnił
dziwną niemoc, jaką wykazują się w
niektórych przypadkach urzędnicy, tym razem reprezentujący Starostwo Powiatowe
w Poznaniu, a dokładnie podległy mu Zarząd Dróg Powiatowych. Od dłuższego
czasu jeden z mieszkańców Zakrzewa (prawdopodobnie samowolnie), blokuje pobocze
ul. Gajowej, która jest drogą powiatową. W opinii Sołtysa, jak i radnego
Wojciecha Dorny, stwarza to zagrożenie dla bezpieczeństwa użytkowników ruchu
drogowego. Temat ten przewija się na
sesjach od wielu miesięcy i do chwili obecnej, osoby odpowiedzialne nie
podjęły żadnych działań. Jak wynika z wypowiedzi Sołtysa i Radnego, nie
udzielono im żadnej informacji.
Jest to
zjawisko skandaliczne, ponieważ przepisy ustawy o drogach publicznych, w
związku z kodeksem wykroczeń, jednoznacznie stanowią, co należy w takiej
sytuacji zrobić. Do złudzenia przypomina to niemoc, jaką przejawiają władze
gminy Dopiewo w przypadku, najprawdopodobniej również nielegalnego, zajęcia
pobocza ul. Lawendowej w Skórzewie. Przypuszczam, że gdyby takiej samowoli
dopuścił się przeciętny, zwykły obywatel, miałby już na karku policję, straż
gminną, może nawet sąd i prokuratora. Widocznie jednak w Gminie istnieje grupa
osób nietykalnych, których prawo nie dotyczy.
Sołtysa i
Radnego Zakrzewa dodatkowo bulwersuje fakt, że ZDP nie wyraziło zgody na
lokalizację miejsc parkingowych przy Kościele, a równocześnie toleruje taką
samowolę mieszkańca.
Na 15
projektów uchwał, Radni podjęli dyskusję jedynie tylko w przypadku ostatniej.
Była to uchwała dotycząca sfinansowania
przez gminę Dopiewo (wraz z województwem wielkopolskim i powiatem
poznańskim) budowy sygnalizacji
świetlnej na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej nr 307 oraz ul. Gromadzkiej i ul.
Tarnowskiej w Więckowicach. Dyskusja dotyczyła w zasadzie tego, czy lepsze
będzie rondo, czy może sygnalizacja świetlna?
Nie
neguję potrzeby tej inwestycji, a z tego co się orientuję, włączenie się do
ruchu z ul. Gromadzkiej lub zjazd na nią w godzinach szczytu, staje się coraz
trudniejszy. Co więcej uważam, że bezpieczeństwo na drogach powinno być
priorytetem. Jednak doprowadzenie do realizacji zadania za 250-300 tys. złotych,
i to przez 3 samorządy (gminny, powiatowy i wojewódzki), nie jest jakimś
ewenementem. Realizacja takich zadań to
obowiązek samorządów wszystkich szczebli, a nie traktowanie tego jak „cudu nad
Wisłą”. W trakcie dyskusji na wyścigi wychwalano „niebotyczny” sukces m.in.
radnej/sołtys Anny Kwaśnik, wójta Adriana Napierały, przewodniczącego Leszka
Nowaczyka i wicemarszałka Wojciecha Jankowiaka. Czyżby rzeczywiście zbliżał się
termin wyborów samorządowych? Należy przypomnieć, że jeden z wcześniejszych
gminnych samorządowców, rzutem na taśmę oddawał do użytku rondo przy ul.
Malwowej w Poznaniu, chcąc wygrać wybory na kolejną kadencję. Niestety,
niewiele mu to pomogło.
Przy
okazji wyszła kolejna niemoc Starostwa
Powiatowego w Poznaniu, dotycząca remontu ul. Tarnowskiej w Więckowicach.
Okazuje się, że mimo iż jest to droga powiatowa, dodatkowo stanowiąca
najkrótsze połączenie Dopiewa z Tarnowem Podgórnym (10 km), o tym komu ma służyć,
decyduje nie zarządca drogi, ale mieszkańcy Rozalina. Zażyczyli sobie oni, aby
droga ta dostępna była wyłącznie dla pojazdów o masie nie przekraczającej 3,5
t. Ponieważ, jak twierdzi wicestarosta
Tomasz Łubiński, na drogę o takich parametrach, jakich oczekują mieszkańcy
Rozalina, Starostwo nie otrzyma dofinansowania, dlatego droga w najbliższym
czasie raczej nie będzie remontowana. O ile się nie mylę droga z Tarnowa Podgórnego do Więckowic nie jest, póki co, drogą
osiedlową i mieszkańcy jednej miejscowości nie mogą decydować, kto będzie z
niej korzystał. Tym bardziej, że przejazd pomiędzy w/w miejscowościami np.
fragmentem drogi S11, to nadłożenie kilkunastu kilometrów. Z pewnością droga
Więckowice-Tarnowo Podgórne jest ważniejsza niż Dopiewo-Podłoziny, jednak
Starostwo tą ostatnią uznało za priorytet.
Z
podjętych przez Radę Gminy uchwał zajmę się bliżej planem zagospodarowania przestrzennego dla terenu przy ul. Leśnej w
Dąbrowie. Zgodnie z opinią kierownika ref. planowania przestrzennego
Remigiusza Hemmerlinga, Urząd dąży do uporządkowania spraw związanych z
planowaniem przestrzennym. Jednym z rozwiązań jest zakończenie procedur planów
już rozpoczętych. Uchwała o przystąpieniu do sporządzenia planu podjęta została
w 2006 r., a więc 10 lat temu i zgodnie z opinią Urzędu trzeba ją wreszcie
zakończyć.
Należy
jednak pamiętać, że temat został rozpoczęty w czasie kadencji Andrzeja
Strażyńskiego. Wówczas przy przeznaczaniu kolejnych obszarów pod zabudowę,
władze Gminy kierowały się różnymi przesłankami, tylko nie zachowaniem ładu
przestrzennego. Należałoby się w tej
sytuacji zastanowić, czy dokończenie wszystkich, rozpoczętych wówczas planów,
ma sens?
Plan w
Dąbrowie obejmuje ok. 30 ha,
w większości przeznaczonych pod zabudowę mieszkaniową. Najkrótszy dojazd do
Poznania odbywać się będzie poprzez ul. Leśną i Batorowską. W sytuacji, gdy w
sąsiedztwie powstają lub są planowane duże osiedla deweloperskie, przeznaczenie
kolejnego areału pod budownictwo mieszkaniowe, może tylko pogorszyć sytuację
komunikacyjną w rejonie Dąbrowy i Skórzewa. I nic tu nie zmieni, planowane
poszerzenie do 15 m
części ul. Leśnej w Dąbrowie.
W czasie
Komisji Wspólnej urzędnicy próbowali
przekonać Radnych, że na tym terenie zabudowa nie będzie tak intensywna, jak na
osiedlach deweloperskich i dominować ma budownictwo jednorodzinne. Ponadto,
że grunty te są własnością rolników, a nie firm deweloperskich i w związku z
tym nie powstanie tam kolejne blokowisko. Jednak
tekst uchwały przeczy tym zapewnieniom.
Tylko
niewielka część terenu objęta planem przeznaczona jest pod zabudowę
jednorodzinną wolnostojącą. Są to obszary oznaczone symbolami: 1MN, 21MN do 25
MN. Przepisy pozwolą na postawienie tam budynków 2-lokalowych.
Na
pozostałym obszarze przewidziano zabudowę bliźniaczą (faktycznie budynki
4-lokalowe), zabudowę szeregową (do 7 segmentów) oraz wielorodzinną. Z
pewnością zapisy te pozwolą na osiedlenie się kolejnych 1500-2000 osób. A tego
typu zabudowa raczej nie będzie realizowana przez inwestorów indywidualnych ale
deweloperów.
Podjęta
wczoraj uchwała wskazuje na pewien postęp. W tekście umieszczono datę
uchwalenia ostatniej zmiany Studium Gminy, podano szerokości dróg zbiorczych,
lokalnych i dojazdowych (dotychczas informacji tych trzeba było szukać na
mapie).
W dalszym ciągu jednak nie wiadomo, kiedy została podjęta
uchwała o przystąpieniu do opracowania planu, jaka jest powierzchnia terenu
objętego planem, natomiast szerokość dróg wewnętrznych podano wyłącznie na
mapie. Również podkład geodezyjny, na którym wykonano rysunek, jest trochę
nieświeży – przedstawia stan aktualny na dzień 31 marca 2006 r. Plan był na
tyle długo procedowany, że wypadało mapkę zaktualizować. Na szczęście dla
urzędników - Radni nie są na tyle czujni, aby takie szczegóły zauważyć.
Zainteresował
mnie układ komunikacyjny, szczególnie w części północno-wschodniej w/w planu.
Wygląda na to, że wzdłuż rowu, biegnącego od ul. Leśnej w Dąbrowie do ul. Nad
Potokiem w Skórzewie, poprowadzone zostaną 3 równoległe, przylegające do siebie
drogi.
Pierwszą
z nich jest częściowo wydzielona (już 10 lat temu) droga, biegnąca po
wschodniej stronie rowu. Ze względu na nieaktualny podkład geodezyjny nie jest
widoczny pierwszy odcinek od ul. Leśnej (działka nr ewid. 375). Droga ta miała
łączyć Dąbrowę ze Skórzewem, jednak dzięki radosnej twórczości Urzędu nie
powstanie.
Chyba w ramach rekompensaty postanowiono to
zaniedbanie nadrobić, wytyczając 2 drogi po zachodniej stronie rowu. I tak
przy rowie pójdzie droga gminna lokalna KDL i bezpośrednio przy niej droga
wewnętrzna KDW. Trudno dociec, jaki był cel wyznaczenia tylu dróg, biegnących
obok siebie? Jedynym wytłumaczeniem może być zamiar budowy osiedla zamkniętego.
Zamiast
jednej z tych dróg, może należało zaplanować wzdłuż rowu pas zieleni
publicznej, bo na terenie objętym planem za dużo jej nie widać. Co prawda zarezerwowano
kilka miejsc przeznaczonych na tzw. zieleń urządzoną, ale ma ona charakter symboliczny.
Zaplanowano jeden większy skrawek zieleni, ale prawdopodobnie tylko dlatego, że
biegnie tam gazociąg wysokiego ciśnienia Dn350, wzdłuż którego wyznaczona jest
strefa ochronna, wolna od zabudowy.
Reasumując,
odnoszę wrażenie, że jeżeli nie całość,
to z pewnością duża część terenu może zostać objęta zabudową deweloperską.
Jeżeli moje przewidywania się sprawdzą, to warunki życia mieszkańców,
szczególnie komunikacja w Gminie, wkrótce znacząco mogą się pogorszyć.
Na koniec
sprawa, która najbardziej mnie zbulwersowała. Rzadko zdarza się, że na sesji pojawia się mieszkaniec, zamierzający
przedstawić Radzie swój problem. Radni najwyraźniej odzwyczaili się od
faktu, że wolne głosy i wnioski są
przeznaczone dla mieszkańców, a nie dla nich.
Dlatego
też, gdy okazało się, że głos zamierza zabrać jedna z mieszkanek Gminy, nastąpiła
konsternacja. A wiceprzewodniczący Piotr Dziembowski zamiar zgłoszenia wniosku
przyjął prawie z oburzeniem, pouczając mieszkankę, że ma się wypowiadać
konkretnie.
Jak się
okazało był to dopiero wstęp. Główną rolę w tym żenującym spektaklu odegrał
wójt Adrian Napierała.
Mieszkanka,
która wystąpiła na Sesji, skarżyła się
na bezczynność Urzędu Gminy w Dopiewie. Z przekazanych przez nią informacji
wynika, że ponad 10 miesięcy temu
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Poznaniu uchyliło decyzję Wójta i przekazało
do ponownego rozpatrzenia. Po kilku miesiącach, tj. 11 maja br.,
wnioskodawczyni otrzymała informację z UG, że wznowiono postępowanie. Jednak do
chwili obecnej nie została powiadomiona, czy sprawa się toczy, czy też została
zakończona? Przekazywano jej tylko ustnie informację o kolejnych terminach.
Jeżeli te zarzuty są prawdziwe, to
działanie Wójta i Urzędu Gminy należy uznać za skandaliczne. Kodeks postępowania
administracyjnego precyzyjnie określa tryb postępowania w sprawach
administracyjnych oraz wyznacza terminy na ich załatwienie. Tak więc, jeżeli
nastąpiło ewidentne zaniedbanie ze strony urzędników, to sprawa jest
jednoznaczna i jednoznaczna powinna być reakcja Wójta. Jednak okazało się, że
jestem w błędzie a sprawa niestety, po raz kolejny dotyczy referatu kierowanego
przez Remigiusza Hemmerlinga.
Smaczku
dodaje fakt, że mieszkanka od dłuższego czasu próbuje się umówić na spotkanie z
Wójtem i nieustannie słyszy, że brak wolnych terminów. Czyżby na audiencję do
Wójta Gminy Dopiewo było się trudniej umówić niż do Papieża?
Niestety
reakcja wójta Adriana Napierały była taka, jak się spodziewałam. Odnoszę
wrażenie, że nie panuje nad emocjami, a do tego część mieszkańców jest przez niego
traktowana z wyraźnym lekceważeniem. Zachowanie
Wójta na wczorajszej Sesji może sugerować, że nie miał on nigdy w ręku KPA.
Jak się
okazuje, dla niego nie ma problemu, że w postępowaniu jest jakaś zwłoka -
pomijam fakt, że postępowanie w tej sprawie toczy się już kilka lat. O każdej zwłoce petent musi być
poinformowany pisemnie w wyznaczonym terminie – art. 36 § 1 kpa.
Kolejny
afront, którego Wójt się dopuścił, to stwierdzenie, że sesja nie jest miejscem
do załatwiania takich spraw, jak ta, którą przedstawiła mieszkanka, a skargi
składa się w biurze podawczym. Chyba zapomniał, po co ustanowiony został punkt
programu sesji – wolne głosy i wnioski. Regulamin
Rady Gminy nie określa, jakie problemy mogą mieszkańcy przedstawiać, a których
im nie wolno. Ponadto, jak się wydaje, w obecnej kadencji jest to często
jedyny sposób, aby Wójt i urzędnicy raczyli się pochylić nad problemem.
Przykładem może być sprawa ul. Łanowej w Skórzewie, która ruszyła dopiero po
interwencji mieszkańca w czasie sesji RG.
Kolejny „kwiatek”
to stwierdzenie przez Wójta, że nie wiadomo, czy sprawa się toczy, bo być może
„podjęliśmy
decyzję, że nie będziemy tej sprawy kontynuować”.
KPA nie przewiduje sytuacji, żeby organ
administracji nie odpowiedział na jakikolwiek wniosek – wyjątek dotyczy tylko anonimów.
Taka wypowiedź dyskwalifikuje urzędnika, który by coś takiego powiedział. Tym
bardziej wójta, który jest przełożonym pracowników urzędu.
Na szczyt
arogancji wójt Adrian Napierała wspiął się stwierdzeniem, że „urząd
gminy nie będzie pracował pod pani dyktando”.
Myślę, że
osoba w ten sposób traktująca interesantów, nie powinna nigdy pełnić żadnej
funkcji publicznej. Wójt Adrian Napierała, jeszcze jako prezes ZUK, często
wykazywał się arogancją wobec innych. W tej chwili chyba to zjawisko się
nasila. Nie wiem czy wynika to z jego cech osobowych, czy wpływ ma tu
otoczenie. Prawdziwy włodarz wszystkich
mieszkańców traktuje jednakowo, niezależnie czy jest to właściciel lądowiska,
opiekunka dzieci czy ochroniarz.
Podsumowując
ostatni temat myślę, że w obecnej sytuacji wnioskodawczyni powinna wykorzystać
art. 182 kodeksu postępowania administracyjnego. Inaczej zabawa w kotka i
myszkę będzie trwać w nieskończoność.
Po czasie naszła mnie refleksja, dlaczego w trakcie dyskusji, dotyczącej budowy sygnalizacji świetlnej w Więckowicach, wygłoszono nawzajem tyle hymnów pochwalnych. Otóż, moim skromnym zdaniem, niektóre osoby chcą wyrzucić ze świadomości społecznej fakt zburzenia części starej szkoły w Więckowicach - https://www.facebook.com/staraszkolawieckowice/posts/1814724748787552
OdpowiedzUsuńMam tu na myśli przede wszystkim radną/sołtys Więckowic Annę Kwaśnik oraz przewodniczącego RG Dopiewo Leszka Nowaczyka. A. Kwaśnik, jeszcze niedawno opowiadała się za remontem obiektu, natomiast L. Nowaczyk jest jednym z głównych odpowiedzialnych za doprowadzenie budynku do ruiny. Ponieważ część mieszkańców Więckowic czuła sentyment do obiektu i jest oburzona jego wyburzeniem, trzeba było coś im dać na otarcie łez. Może szybciej zapomną o stracie.