czwartek, 15 października 2015

Dopiewskie smaczki (45) – linia 400 kV w Gminie, komunikacja publiczna, place zabaw, Dzień Edukacji Narodowej



Na dziś, tj. 15 października, zaplanowano w Więckowicach spotkanie mieszkańców w sprawie przebiegu nowej linii elektroenergetycznej 400 kV. Jak wynika z przygotowanych ulotek, inicjatorzy chcą narzucić inwestorowi poprowadzenie linii wzdłuż drogi S11, po trasie istniejącej linii 220 kV, przechodzącej m.in. przez Dąbrowę. Szerzej na ten temat piszę tutaj – link.
Przy okazji chcę sprostować przekłamanie, które pojawiło się w moim poprzednim poście. Otóż gmina Tarnowo Podgórne rzeczywiście zaplanowała w Studium, przebudowę istniejącej linii 220 kV na 400 kV. Wynika to jednoznacznie z oryginalnej mapy Studium Gminy. Informacji takiej brak jednak na mapie Systemu Informacji Przestrzennej gminy Tarnowo Podgórne, co wprowadziło mnie w błąd.
Nie zmienia to jednak mojego stanowiska, ponieważ uważam, że nie można zmieniać danej raz obietnicy.
Mieszkańcom Dąbrowy obiecano, że PSE wycofują się nie tylko z przebudowy istniejącej linii, ale również rezygnują z korytarza dla budowy linii po nowej trasie. Wprowadzenie ponownie jednej z tych lokalizacji byłoby złamaniem danego słowa.

Winę za zaistniałą sytuację ponoszą, zarówno PSE, jak i samorządy Dopiewa i Tarnowa Podgórnego. Winą PSE jest brak konsekwencji. Przez wiele lat podtrzymywały one stanowisko, dotyczące lokalizacji nowej linii w rejonie Dąbrowy, żeby w końcu z niej zrezygnować. Natomiast winą w/w samorządów jest brak porozumienia. Jako skandal należy potraktować brak uzgodnień pomiędzy samorządami i ustalenia wspólnego stanowiska w sprawie lokalizacji linii 400 kV.
Moim zdaniem, żaden z proponowanych wariantów nie jest optymalny. Wszystkie przewidują przeprowadzenie nowej linii w bezpośrednim sąsiedztwie Poznania, m.in. przez gminy Dopiewo, Tarnowo Podgórne i Rokietnicę. Gminy graniczące z Poznaniem są w znacznym stopniu zurbanizowane, a zagospodarowywanie nowych terenów następuje w szybkim tempie. Wariant I zagrozi m.in. mieszkańcom Dąbrowy, natomiast wariant VI mieszkańcom ulic: Polnej, Bajkowej, Rumcajsa w Dopiewcu oraz Zimowej i Zacisze w Dopiewie. Zabudowa poszczególnych miejscowości tak się do siebie zbliżyła, że czasem trudno jest je rozgraniczyć.

Nie można przenieść GPZ Plewiska w inne miejsce, ale można wyprowadzić jak najkrótszą drogą linię energetyczną dalej na zachód. Gminy takie jak Duszniki, Pniewy czy Szamotuły są w znacznie mniejszym stopniu zurbanizowane i o wiele łatwiej wyznaczyć trasę, która nie będzie kolidowała z terenami mieszkaniowymi. Większość tych terenów pozostanie w przewidywalnej perspektywie czasowej, gruntami rolnymi. A linia energetyczna nie koliduje z gospodarką rolną – poza miejscami posadowienia słupów. W czasie dyskusji nad przebiegiem linii, która miała miejsce 2 lata temu, rozważana była budowa linii wzdłuż autostrady. Uważam, że taki przebieg byłby najmniej konfliktogenny. Zapewne oburzą się mieszkańcy Gołusek, ale nie mają racji. Szczególnie, że najbardziej protestowali mieszkańcy ulic przylegających do ul. Polnej, oddalonej od autostrady o ok. 1,5 km.
Kończąc ten wątek, mieszkańcy gminy Dopiewo, zamiast próbując przerzucić sobie nawzajem niechciany prezent, powinni wspólnie zaproponować rozwiązanie. Wariant budowy linii wzdłuż autostrady byłby nieco dłuższy, ale z pewnością mniej ingerujący w istniejącą zabudowę.

Nie milknie dyskusja wokół zmian w komunikacji publicznej. Niestety, jak na dłoni widać, że warunki dojazdu do Poznania dla części mieszkańców znacznie się pogorszyły. Co ciekawe, w dyskusji biorą udział osoby, którym wprowadzone zmiany odpowiadają, zarzucając osobom niezadowolonym pieniactwo. Internautka o Nicku „Balbina” przez kilka lat walczyła na forum Moje Dopiewo o wprowadzenie zmian, twierdząc, że poprzedni rozkład jej nie odpowiadał. Nie potrafi jednak zrozumieć, że obecny rozkład jazdy ma prawo, również wielu osobom nie odpowiadać. Tego, kto pracuje lub uczy się na Ogrodach, nie interesuje szybkie połączenie tramwajowe Junikowa z Kaponierą. Podobnym sposobem rozumowania, a raczej jego braku. cechuje się „areq”.

Na wprowadzonych od 1 października zmianach stracili prawie wszyscy, którzy dojeżdżają na Ogrody. Nie dość, że zmniejszyła się liczba kursów z Dopiewa z 23 do 18, to wszystkie prowadzą długą trasą. Co prawda mieszkańcy Dąbrówki, Dąbrowy i Skórzewa, dzięki linii 727, mają więcej połączeń z Poznaniem, ale chcąc dojechać na Jeżyce, muszą przesiadać się na autobus 77. Oprócz przesiadki dochodzi jeszcze konieczność jazdy dłuższą trasą – linia 77 prowadzi przez os. Bajkowe.
Jakby tego było mało, bez słowa wytłumaczenia zlikwidowano sobotnie kursy Bistransu z Dopiewa na Ogrody (nr 721). Uzupełniał on kursy linii 719 (obecnie linia 729), która w dni wolne od pracy, jeździła co 2 godziny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Gmina wycofała się z dofinansowania tych kursów.
Jak szyderstwo brzmi w tej sytuacji wypowiedź JotPe, że w najbliższych dniach ma się pojawić kolejna ankieta, dotycząca rozkładu jazdy autobusów. Nie wiem po co i dla kogo? - jeżeli decydenci nastawieni są na zaspokajanie potrzeb wyłącznie mieszkańców Dąbrówki i Skórzewa. Na przygotowanie zmian w komunikacji, licząc poprzednią kadencję, poświęcono przeszło 2 lata. Wystarczy posłuchać pasażerów, dojeżdżających na Ogrody, aby dowiedzieć się, co myślą o obecnych władzach Gminy. Część osób przesiadła się na linię Bistransu, nie mając ochoty na ponad godzinną wycieczkę po Gminie – szczególnie w godzinach szczytu. Z Dopiewa na Ogrody jest 18 km. Trasę tą znacznie szybciej pokona przeciętny rowerzysta niż autobus komunikacji publicznej. Tu na przeszkodzie stoi z kolei brak ścieżek rowerowych na terenie Gminy – decydenci zatrzymali się na epoce chodników, zwłaszcza na ulicach bez przejazdu.
Pomijam tym razem takie drobiazgi, jak nie zapewnienie pasażerom możliwości nabycia biletów w autobusach, ani na terenie Gminy (taki punkt istnieje chyba tylko w Dopiewie) – dotyczy linii 727 na Junikowo.
Jeżeli za wprowadzone od 1 października zmiany w komunikacji publicznej odpowiedzialny jest Sekretarz Gminy, to Wójtowi wypada tylko pogratulować współpracowników. W poprzedniej  kadencji, takich pracowników, nazywano „spadochroniarzami”.

Mimo, że zbliża się zima, ponownie powracam do tematu placów zabaw na terenie gminy Dopiewo, a to za sprawą Rady Gminy, która postanowiła uporządkować przepisy związane z korzystaniem z nich. Na XII sesję przygotowano projekt uchwały, która zatwierdzi jednolity regulamin dla wszystkich placów na terenie Gminy. Co prawda nikt z decydentów nie zająknie się, ale odnoszę wrażenie, że decyzję taką podjęto po moich artykułach, m.in. z 13 czerwca br. – link. Mam podstawy tak uważać, chociażby ze względu na zapisy zawarte w regulaminie. Zrezygnowano z kuriozalnego zapisu informującego, że administrator placu nie odpowiada za wypadki i szkody. W zamian wprowadzono zapis, że „za bezpieczeństwo dzieci przebywających na terenie odpowiadają rodzice lub opiekunowie prawni”, który jednak nie zwalnia administratora z odpowiedzialności za szkody niezawinione przez użytkowników i nieszczęśliwe wypadki. Istotne jest również to, że regulamin będzie miał podstawy prawne. Obecnie stosowane regulaminy nie pozwalały na egzekwowanie przepisów od użytkowników.
Przy okazji zastanawiam się, jak długo jeszcze plac zabaw przy szkole w Dopiewie na ul. Bukowskiej będzie niedostępny dla mieszkańców w dni wolne od pracy? Tabliczka przy wejściu informuje, że plac zabaw jest czynny cały tydzień, co jest niezgodne z prawdą. Czyżby dyrektorce szkoły podstawowej przeszkadzały bawiące się na placu dzieci? Należy podkreślić, że jest to najatrakcyjniejszy i najchętniej odwiedzany plac zabaw na terenie Dopiewa. A większość rodziców właśnie w soboty, niedziele i święta ma najwięcej czasu dla swoich pociech i chętnie skorzystałoby z możliwości odwiedzenia placu. Jak widać interes prywatny jest ważniejszy niż publiczny.

Na koniec coś z dziedziny oświaty. Wczoraj mieliśmy Dzień Edukacji Narodowej i tym samym okazję do uhonorowania pedagogów i nauczycieli. Nagrody otrzymali również nauczyciele w gminie Dopiewo. Odnoszę jednak wrażenie, że przyznawane nauczycielom wyróżnienia bardziej przypominają premię jubileuszową, niż nagrody za uzyskane osiągnięcia. Na liście nagrodzonych znalazły się osoby, które rzeczywiście angażują się w oświatę, obok takich, dla których ważny jest tylko interes osobisty. Ze względu na święto powstrzymam się od wymieniania nazwisk, stali Czytelnicy jednak domyślą się, kogo mam na myśli.
Nagradzanie hurtem, jak w przypadku wypłaty premii jubileuszowej, jest deprymujące dla tych, którzy naprawdę poświęcają się dla dzieci i młodzieży. Poziom nauki w niektórych szkołach, jak w Konarzewie czy Więckowicach, jeszcze do niedawna żenująco niski - znacznie się podniósł i to przede wszystkim dzięki kadrze nauczycielskiej i dyrekcji. Są również szkoły, np. obie dopiewskie, które od lat ciągną się w ogonie. A mimo to, wszyscy dyrektorzy w/w szkół otrzymali nagrody. Można odnieść wrażenie, że w naszej Gminie w dalszym ciągu obowiązuje zasada – „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Traktowanie wszystkich równo, bez względu na rzeczywiste osiągnięcia, może zniechęcić tych nauczycieli, którzy pracują z pasją i zaangażowaniem.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz