czwartek, 11 maja 2017

Komisja Rewizyjna Rady Gminy Dopiewo 10 maja 2017 r. – nihil novi czyli standardowe odrzucenie skargi mieszkańców Dąbrówki



W dniu wczorajszym miało miejsce jedno z tych posiedzeń Rady Gminy Dopiewo, których Radni w swoich przedwyborczych kalkulacjach nie uwzględniali. Członkowie Komisji Rewizyjnej sprawiali wrażenie, że dzieje im się krzywda a zarzuty mieszkańców, to jakieś nieporozumienie. Niestety, po raz kolejny potwierdziła się smutna prawda, że włodarze gminy Dopiewo ostatecznie utracili kontakt z rzeczywistością i tak naprawdę nie wiedzą, przez kogo i po co zostali wybrani. Nie wiem, kogo reprezentują Radni, w każdym razie na pewno nie swoich wyborców.

Ze strony Rady Gminy w posiedzeniu uczestniczyli: przewodnicząca Komisji Anna Kwaśnik oraz radni Mariola Nowak, Sławomir Kurpiewski i Piotr Strażyński. Zabrakło jedynie Przemysława Kopysteckiego. Urząd Gminy reprezentowali: wójt Adrian Napierała (który po raz kolejny opuścił salę przed zakończeniem spotkania), sekretarz Maciej Kaczmarek oraz radca prawny Michał Kublicki. Zabrakło tym razem przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, który od pewnego czasu uczestniczy we wszystkich Komisjach. W posiedzeniu wzięła udział również sołtys Dąbrówki Barbara Plewińska wraz z Radą Sołecką. Stronę skarżącą reprezentował mieszkaniec Dąbrówki Krzysztof Kołodziejczyk, nota bene członek Rady Sołeckiej Dąbrówki.
Rozpatrywana na posiedzeniu skarga dotyczyła 2 spraw: pozbawienia części mieszkańców możliwości udziału w głosowaniu oraz nieprawidłowości w zakresie przeprowadzenia zebrania wiejskiego przez sołtys Barbarę Plewińską.

W pierwszym przypadku chodziło o zapis statutu sołeckiego stanowiący, że listę uczestników Wójt Gminy ustala na podstawie ewidencji osób zameldowanych. Jest to pewna sprzeczność z innym przepisem stanowiącym, że do udziału w zebraniu ma prawo każdy stały mieszkaniec sołectwa. Ten drugi zapis stanowi, że w zebraniu mogą brać udział również osoby nie zameldowane.
W tym drugim przypadku mogę się zgodzić z argumentacją Radcy, który stwierdził, że artykuł mówiący o ustaleniu liczby osób uprawnionych do głosowania na podstawie dokumentacji ewidencyjnej ludności, ma charakter porządkowy. Ewidencja mieszkańców pozwala w przybliżeniu określić listę osób uprawnionych, jednak nie oznacza to, że w zebraniu wiejskim oraz w głosowaniach mają prawo brać udział tylko mieszkańcy zameldowani.

Jednak drugi zarzut, dotyczący nieprawidłowości w zakresie przeprowadzenia zebrania wiejskiego w Dąbrówce, jest w pełni uzasadniony, co w końcowej części posiedzenia Komisji, niechętnie przyznali nawet przedstawiciele Urzędu i Rady Gminy.
Część uczestników zebrania wiejskiego, reprezentujących Stowarzyszenie Wspólna Przestrzeń w Dąbrówce, zgłosiła wniosek o zmianę programu i włączenie do niego projektów uchwał sołeckich, które przygotowali. Wniosek ten został przez sołtys Barbarę Plewińską odrzucony. Arbitralnie narzuciła ona program przygotowany przez siebie, łamiąc tym samym zasady demokracji bezpośredniej. Zgodnie z §13 ust. 3 statutu sołeckiego, „porządek obrad ustala Zebranie Wiejskie na podstawie propozycji przedłożonej przez Sołtysa”. Jest to zapis jednoznaczny – to mieszkańcy, stanowiący zebranie wiejskie, ustalają porządek obrad a nie sołtys. Sołtys jedynie przedstawia propozycję, na którą uczestnicy zebrania mogą, ale nie muszą się zgodzić.
Przedstawiciele władz samorządowych gminy Dopiewo postanowili jednak sprawę tradycyjnie zbagatelizować stwierdzając, że było to „drobne” uchybienie, nie mające wpływu na przebieg zebrania wiejskiego. Przyznam szczerze, że argumentacja (mająca potwierdzić), iż nie doszło do żadnych uchybień - była żenująca.

Mogę zrozumieć sołtys Barbarę Plewińska, że nie do końca rozumie problem. Zapewne nie jest biegła w przepisach prawa i opiera się głównie na opiniach innych osób, przede wszystkim radcy prawnego Gminy. Jednak i ona powinna zdawać sobie sprawę, że niektóre z jej argumentów nie wytrzymują krytyki.
Zgodnie z wypowiedzią Barbary Plewińskiej program zebrania wiejskiego w Dąbrówce został wywieszony na tablicach ogłoszeń 2 tygodnie wcześniej. Uznała widocznie tym samym, że nie jest to propozycja i nie podlega głosowaniu. Stwierdziła, że to ona odpowiada za porządek zebrania a propozycja zmiany programu to wprowadzenie chaosu. W jej opinii, „zebranie ma być takie, jakie jest”. Nie wiem – śmiać się czy płakać?
Aby wzmocnić swoją wypowiedź, sołtys Barbara Plewińska posunęła się w czasie Komisji do osobistych wycieczek pod adresem niektórych uczestników zebrania, stwierdzając, że ich zachowanie było naganne.
Jak się wydaje, najważniejszym punktem zebrania wiejskiego dla Pani Sołtys było sprawozdanie wójta Adriana Napierały. Mam co do tego poważne wątpliwości. Jak sama nazwa wskazuje, było to zebranie wiejskie a nie zebranie promocyjne Wójta. Niestety, stało się tradycją, że najwięcej czasu na zebraniach wiejskich zajmują wystąpienia Wójta, które ewidentnie mają charakter autopromocji. W Dopiewie wystąpienie Wójta trwało ok. 50 minut. Z tego co mi wiadomo, w Dąbrówce było podobnie.

Całkiem niedawno wójt Adrian Napierała stwierdził, że głównym źródłem informacji dla mieszkańców Gminy jest Biuletyn Informacji Publicznej oraz „Czas Dopiewa”. Jeżeli tak, to po co powielać te informacje na zebraniach wiejskich? Jeżeli Wójt chciał dodatkowo doinformować mieszkańców, mógł przygotować stosowną broszurkę i rozprowadzić ją wśród uczestników zebrań wiejskich. Gdyby ktoś miał pytania lub wątpliwości, mógłby dopytać się o szczegóły.
Natomiast narzucenie uczestnikom, konieczności wysłuchania sprawozdania na samym początku zebrania spowodowało, że wiele osób w miarę upływu czasu wykazywało coraz większe zniecierpliwienie. Jednak w opinii Pani Sołtys zniechęcenie uczestników, spowodowane było próbami włączenia przez członków Stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń projektów uchwał sołeckich, natomiast pozostała część mieszkańców zamierzała dyskutować o innych sprawach. Uznała widocznie, że ważniejsze są te osoby, które przyszły porozmawiać na temat śmieci, kradzieży czy kanalizacji, a nie jakichś uchwał sołeckich. Postanowiła więc, dopiero po omówieniu innych tematów, w punkcie dotyczącym wolnych głosów i wniosków, dopuścić do przedstawienia projektów uchwał sołeckich. W opinii Pani Sołtys przedstawiciele Stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń blokowali czas zebrania, co było powodem wyjścia części uczestników przed jego zakończeniem.

Przyznam szczerze, że dawno nie zdarzyło mi się spotkać takiego przykładu arogancji władzy i dzielenia obywateli na równych i równiejszych. Jak widać, na każdym szczeblu władzy zaczyna ten podział  obowiązywać. Zgodnie z tym założeniem mieszkańcy, którzy przyszli z zamiarem przedstawienia projektów uchwał sołeckich to drugi sort obywateli, a składanie przez nich wniosków - to wprowadzanie bałaganu.

Po wypowiedzi Sołtys Dąbrówki na chwilę zabrała glos przewodnicząca Komisji Anna Kwaśnik, która swoją wypowiedzią całkowicie mnie rozbroiła. Stwierdziła mianowicie, że nie rozumie, jaki był cel złożenia skargi. Jeżeli nie zrozumiała, że powodem było naruszenie zasad demokracji lokalnej, to ja nie mam więcej pytań.

Dalszy przebieg posiedzenia Komisji świadczy o próbie rozmycia problemu i wykorzystania niejasności przepisów statutów sołeckich. Statuty nie określają szczegółowo, kto, kiedy i w jaki sposób ma prawo zgłaszać projekty uchwał sołeckich. Wiążący jest jednak art. 36. ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, który stanowi, że „organem uchwałodawczym w sołectwie jest zebranie wiejskie”. Mianowicie prawo zgłoszenia projektu uchwały ma każdy uczestnik zebrania sołeckiego, a to czy zostanie on zatwierdzony, decyduje głosowanie. I nie ma tu znaczenia czy projekt zgłasza jedna osoba, trzydzieści czy sto. Tak samo rada sołecka (co próbowano wmówić na posiedzeniu Komisji), nie ma prawa decydować, którą uchwałę dopuścić na zebranie, a którą odrzucić.

Do dyskusji włączył się również wójt Adrian Napierała, twierdząc, że nie można głosować nad czymś, czego się nie zna. Miał oczywiście na myśli projekty uchwał sołeckich, przygotowane przez Stowarzyszenie i to, że nie zostały właściwie upublicznione.
Mieszkańcy zamierzający złożyć projekt uchwały sołeckiej, nie mają obowiązku publikowania go w mediach, ani tym bardziej rozprowadzania tekstu w wersji drukowanej. W związku z tym mam pytanie – ile osób, uczestniczących w zebraniach wiejskich, znało treść projektów statutów sołeckich? Dostęp do projektów został maksymalnie utrudniony. Ukazały się one 28 lutego br., czyli na 9 dni przed pierwszym zebraniem wiejskim w Gołuskach i to wyłącznie na stronie internetowej Gminy.

Z wczorajszej dyskusji na uwagę zasługują jeszcze wypowiedzi radcy prawnego Michała Kublickiego i radnego Sławomira Kurpiewskiego.
Radca stwierdził m.in., że tylko jedna osoba zgłosiła wniosek o zmianę programu zebrania, sugerując tym samym, że taki wniosek można zlekceważyć. Dlatego uważam, że Radca powinien podać przepis, który określa, ile osób musi taki wniosek złożyć, aby mógł być on uwzględniony.
Tak samo kuriozalne było jego stanowisko, że statut sołecki tak naprawdę nie przewiduje konieczności głosowania nad porządkiem obrad, w związku z tym można go przyjąć na zasadzie milczącej zgody. Bez komentarza pozostawię wypowiedź Radcy, że zebranie wiejskie nie ma formalnego charakteru i dlatego nie trzeba sztywno trzymać się zapisów statutu sołeckiego. A twierdzenie, że odrzucenie wniosku o wprowadzenie projektów uchwał sołeckich do programu było zasadne, ponieważ większość uczestników zebrania była temu przeciwna - jest z gruntu fałszywe, jeżeli nie przeprowadzono w tej sprawie głosowania.
Natomiast kropkę nad „i” postawił radny Sławomir Kurpiewski stwierdzeniem, że zebranie wiejskie ma charakter spotkania ludowego, służącego integracji a nie podejmowaniu uchwał. Jego zdaniem wprowadzanie uchwał w trakcie zebrania jest szkodliwe. Jako przykład podał Skórzewo, gdzie na jednym z zebrań część mieszkańców przeforsowała własną uchwałę, w jego przekonaniu szkodliwą dla sołectwa. Jak widać, Radny ma poważne kłopoty z pamięcią. Proponuję, aby przypomniał sobie przebieg zebrania wiejskiego w Skórzewie w 2014 r., gdy chcąc odebrać głos wójt Zofii Dobrowolskiej, wręcz narzucił przegłosowanie zmiany programu. Trzeba przyznać, że Radny w swojej hipokryzji wykazuje się żelazną konsekwencją, a w naruszaniu praw obywatelskich mieszkańców ma duże doświadczenie. Przypomnę Radnemu m.in. wyrzucenie z otwartego zebrania mieszkańców byłego radnego Radosława Przestackiego - link czy wprowadzanie w błąd mieszkańców w sprawie chodnika na ul. Lawendowej w Skórzewie - link - wypowiedź z 13 kwietnia 2016 r. Dla radnego Sławomira Kurpiewskiego najlepszym rozwiązaniem byłoby – powtórzę po raz kolejny - gdyby przestał się wypowiadać publicznie.

Pod koniec posiedzenia Komisji przedstawiciele Rady i Urzędu Gminy zaczęli trochę się łamać, przyznając, że mogło dojść do pewnego uchybienia, wskutek nie przegłosowania programu zebrania sołeckiego, pod kątem wprowadzenia projektów uchwał. Było to jednak nieszczere, ponieważ radca Michał Kublicki w dalszym ciągu próbował udowodnić, że nie wszystko musi być zgodne z procedurami i tak naprawdę nie doszło do naruszenia prawa.
Jak można było przewidzieć, wszyscy członkowie Komisji Rewizyjnej głosowali za odrzuceniem skargi. Nietrudno zgadnąć, że podobne stanowisko zaprezentują pozostali Radni i uchwała o odrzuceniu skargi zostanie przegłosowana.

Nie mam zamiaru narzucać skarżącym, jak mają dalej postąpić. Uważam jednak, że należy protest kontynuować. Władze Gminy ewidentnie zamierzają doprowadzić do zmęczenia materiału i odpuszczenia sprawy przez skarżących. W większości przypadków taka taktyka samorządowców ma duże szanse powodzenia. Rzadko kiedy protest kontynuowany jest do skutku. Chyba jedynym takim przypadkiem było zmuszenie byłej wójt Zofii Dobrowolskiej do opublikowania treści audytu, przeprowadzonego w Urzędzie Gminy w Dopiewie, chociaż trwało to kilka lat.

Korzystając z okazji, że temat statutów sołeckich jest nadal aktualny, chcę zgłosić kolejne uwagi, dotyczące ich treści. Brak niektórych zapisów może w przyszłości zaowocować kolejnymi protestami.
Zastrzeżenia dotyczące treści nowych statutów zostały przeze mnie przedstawione tutaj - link1 link2 link3. Po czasie jednak nasunęły mi się kolejne wątpliwości, które przedstawiam poniżej.
Po pierwsze, z żadnego przepisu nie wynika, że teksty statutów muszą być identyczne dla wszystkich sołectw w całej Gminie. Należy do każdego z nich podejść indywidualnie i jeżeli w danej miejscowości mieszkańcy nie wnieśli żadnych uwag - to znaczy, że zgadzają się z ich zapisami. Natomiast tam, gdzie zgłoszono wnioski i uwagi, muszą być one szczegółowo przeanalizowane i jeżeli nie stoją w sprzeczności z obowiązującym prawem - uwzględnione.

Po drugie, brak przepisów dotyczących terminu i trybu składania skarg na przebieg zebrań wiejskich. W/w sprawa skargi z Dąbrówki potwierdza konieczność wprowadzenia takich zapisów.

Kolejna sprawa to sposób zgłaszania kandydatów na stanowisko sołtysa. Dotychczasowe, jak i projektowane statuty sołeckie, pozwalają na zgłaszanie kandydatów jedynie w trakcie zebrania sołeckiego. Tego prawa pozbawione są osoby, które z różnych powodów nie mogą uczestniczyć w zebraniu a teoretycznie są jego członkami – prawo to przysługuje wszystkim mieszkańcom sołectwa. Uważam, że podobnie jak to jest w pozostałych wyborach powszechnych, powinna istnieć możliwość wcześniejszego zgłaszania kandydatur, aby mieszkańcy mogli się z nimi zapoznać. Możliwość zgłaszania powinni mieć sami chętni na stanowisko sołtysa, ale również i mieszkańcy, po uprzednim uzyskaniu zgody swojego kandydata.

Następny problem, to ograniczenie możliwości uczestniczenia w zebraniach sołeckich dla części mieszkańców. Zebrania sołeckie organizowane są w takich obiektach, które ograniczają lub wręcz uniemożliwiają udział osób niepełnosprawnych ruchowo. Jest to pozbawienie dużej grupy społecznej części praw obywatelskich. Jeżeli nie ma możliwości przystosowania pomieszczeń, należy znaleźć inny sposób udziału w głosowaniu, np. przez pełnomocnika.

No i ostatnia sprawa, która w mojej ocenie jest najtrudniejsza, ponieważ wymaga zmiany ustawy o samorządzie gminnym. Jest to możliwość głosowania bez konieczności osobistego udziału w zebraniu. Termin głosowania należałoby wówczas wydłużyć i pozwolić mieszkańcom na składanie głosów np. w Urzędzie Gminy czy nawet przez Internet. Wiąże się to jednak z pewnym ryzykiem, ponieważ w głosowaniu mogą wziąć udział osoby nie mieszkające w sołectwie – wystarczy tylko deklaracja, że jest się mieszkańcem danej miejscowości. Aby taką zmianę wprowadzić i wyeliminować ryzyko nadużyć, trzeba by ograniczyć prawo do głosowania tylko dla osób zameldowanych. Jednak bez zmiany ustawy o samorządzie gminnym, nie będzie to możliwe.

Jak więc widać, projekty nowych statutów zawierają wiele niedoróbek. Szkoda, że osoby, które je przygotowały, nie pochyliły się nad tematem. Jak wiele innych spraw w Gminie, tak i ta została potraktowana po macoszemu, zgodnie z zasadą, że „sztuka się liczy”.
Podsumowując, obecny półprodukt, szumnie nazywany projektem statutów sołeckich, nie bardzo nadaje się do uchwalenia i wprowadzenia w życie. Proponuję, aby nasi kochani włodarze napisali go jeszcze raz i ponownie poddali konsultacjom społecznym. Może wtedy doczekamy się prawa lokalnego z prawdziwego zdarzenia.A może do prac nad projektem statutów włączy się wójt Adrian Napierała, który przy każdej okazji podkreśla, że jest z zawodu prawnikiem?

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Do powyższego tekstu wkradł się błąd (już usunięty), że w projektach statutów sołeckich nie wyznaczono terminu na składanie protestów wyborczych. Otóż zgodnie z §22 pkt 2 projektu, protest wyborczy można składać w terminie 7 dni od dnia wyborów.
    W związku z tym mam kolejne pytanie – dlaczego wyznaczono tak krótki termin na składanie protestów? W przypadku wszystkich pozostałych wyborów powszechnych – samorządowych, do parlamentu europejskiego, do sejmu, prezydenckich, termin ten, zgodnie z art. 392 §1 kodeksu wyborczego, wynosi 14 dni. Wyjątkiem jest referendum lokalne, gdzie termin wynosi 7 dni.
    Jak widać, na każdym kroku władze samorządowe starają się ograniczyć prawa mieszkańców. Nie dość że, aby wystąpić z wnioskiem o odwołanie sołtysa, przed jego złożeniem trzeba zebrać podpisy 10% mieszkańców sołectwa, to maksymalnie ograniczono czas na składanie protestów. Za to Wójt nie potrzebuje niczyjej akceptacji, aby taki wniosek złożyć. Z demokracją lokalną ma to coraz mniej wspólnego.

    OdpowiedzUsuń