niedziela, 18 sierpnia 2019

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2019 (9) – Zborowo – brak pomysłów? i Dopiewo – to i owo, niestety negatywne



Lato jeszcze się nie skończyło, więc zacznę od tematu letniego, chociaż nie ma on nic wspólnego z sezonem ogórkowym.
Wybrałam się wczoraj na krótki wypad, odwiedzając po raz pierwszy w tym roku plażę w Zborowie. Poprzedni raz szerzej na temat Zborowa pisałam 3 lata temu - http://blogdopiewo.blogspot.com/2016/07/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-nowa_22.html. Jak się okazuje, większość uwag i spostrzeżeń, pozostaje aktualna. Co więcej, widać kilka zmian na gorsze, ale o tym za chwilę.

Na pierwszy rzut oka teren kąpieliska wygląda na zadbany i w miarę atrakcyjny. Również wypoczywających, mimo niepewnej pogody, było dość sporo.

Trzeba przyznać, że służby porządkowe troszczą się o teren kąpieliska. Trawa jest wykoszona, śmieci pozbierane. Od strony organizatorów również pozornie zadbano o atrakcje dla wypoczywających - boisko do piłki nożnej i siatkówki, plac zabaw, siłownia zewnętrzna.

Tyle, że takie obiekty można zbudować w każdej wsi. Natomiast w takim miejscu, jak plaża w Zborowie, większy nacisk należałoby położyć na wypoczynek, rekreację i sport, związane z wodą. Jest to jedyne w Gminie kąpielisko i zasługuje na trochę inne podejście, niż typowy teren rekreacyjno-wypoczynkowy. Niestety, zarządcy terenu brak pomysłu lub najwyraźniej nie chce mu się w tym zakresie nic zrobić?
W ostatnich latach, w okresie letnim, na terenie plaży funkcjonowała wypożyczalnia sprzętu wodnego a mała gastronomia, pozwalała zregenerować siły. Obecnie nic takiego na plaży nie funkcjonuje. Nie ma nawet lodziarni.

Największą porażką jest przebudowany na marinę budynek dawnej przepompowni. Otwarty z wielką pompą, ponad 5 lat temu, obiekt, do dziś jest zupełnie niewykorzystany. Stanowi wyłącznie magazyn sprzętu ogrodniczego oraz pomieszczenie socjalne dla pracowników, obsługujących plażę.

W dniu wczorajszym na terenie obiektu przebywał tylko jeden człowiek, najprawdopodobniej z obsługi kąpieliska, wylegując się na leżaku.
Przystań dla sprzętu wodnego, zlokalizowana przy marinie, to obraz nędzy i rozpaczy. Zatopione, butwiejące łodzie, jakaś namiastka pomostu - to wszystko, co tam się znajduje.


Jakiś czas temu próbowano organizować kursy żeglowania dla najmłodszych. Jak się wydaje i ten pomysł umarł śmiercią naturalną. Za to organizowane są pokazy tańca latino i zumby, które tak naprawdę można zorganizować w dowolnym miejscu.
Jeszcze kilka lat temu, wzdłuż „przystani”, jak i w sąsiedztwie mariny, rosły potężne, dorodne topole i olchy. Wszystkie drzewa, z niezrozumiałą wręcz zaciekłością, zostały wycięte, tylko po co? Nie usunięto nawet pozostałych po nich pni ani nie zagospodarowano miejsca, po wyciętych drzewach.

Generalnie drzewa nie są na terenie kąpieliska elementem pożądanym. Kilka z nich rośnie na terenie starego parkingu, na którym obecnie zlokalizowano pętlę busów linii 792. Kilka posadzono również w południowej części kąpieliska, chociaż bardziej przypominają miotły niż drzewa. Przytłaczająca większość terenu, oprócz trawy, nie posiada żadnej roślinności.
Za to prawie połowę terenu przeznaczono na parking dla samochodów osobowych – w dniu wczorajszym prawie pusty.
Lokalizacja w tym miejscu i takiej wielkości parkingu, od początku była dla mnie pomysłem absurdalnym. Co więcej, zasięg parkingu jest znacznie większy, niż pozwala na to plan zagospodarowania kąpieliska, uchwalony w 2016 r. No, ale ponieważ plaża w Zborowie niczego nie oferuje i wszystko co potrzebne, trzeba przywieźć z domu, praktycznie wszyscy przyjeżdżają własnymi samochodami. W dniu wczorajszym, jako jedyna, skorzystałam z dojazdu do Zborowa, busem.

Wójt Adrian Napierała widocznie ma jednak inną wizję dla Zborowa. Ostatnio pojawiła się informacja o rozbudowie pomostu. Jak zauważyłam, z pomostu korzystają wyłącznie ratownicy – czyżby był dla nich za krótki? Co ciekawe, opracowanie projektu wydłużenia pomostu o kilka metrów ma kosztować ponad 18 tys. złotych.
Jest to zresztą nie pierwsza informacja o przebudowie pomostu. Jakiś czas temu Wójt z triumfem informował o pozyskaniu środków na wymianę desek pomostu. Póki co, żadna z nich nie wygląda na nową.

Podsumowując, potwierdza się moja dotychczasowa opinia, że władze Gminy w dalszym ciągu nie mają pomysłu na wykorzystanie potencjału, jaki tkwi w Zborowie. Przystosowanie obiektu do korzystania ze sportów wodnych, z pewnością przyciągnęłoby wielu chętnych oraz wydłużyło okres wykorzystania kąpieliska. Obecnie funkcjonuje ono w zasadzie tylko przez 2 miesiące w roku. No, ale żeby coś sensownego stworzyć, trzeba wykazać się choćby minimalną kreatywnością. A tego, niestety, włodarzom Gminy brakuje.

Dalsza moja wędrówka prowadziła ze Zborowa drogą, stanowiącą przedłużenie ul. Młyńskiej w Dopiewie. Na znaczną część tej drogi nie wkroczyła jeszcze (prawie) współczesna cywilizacja, dlatego wręcz urzeka ona swoją niezwykłością. Po trzech latach uporządkowano wreszcie pierwszy jej odcinek od strony Zborowa. Poniżej kilka jej fragmentów:


Niestety, cywilizacja gdzieniegdzie się pojawia i to jak zazwyczaj, od najgorszej strony:

Postęp wdziera się także w inny sposób – poprzez coraz szybszą zabudowę terenów rolniczych. Przykładem jest ul. Migdałowa w Dopiewie, odchodząca od ul. Więckowskiej, która do niedawna kończyła się na wysokości rowu melioracyjnego. Obecnie zbliżyła się na odległość zaledwie 100 metrów do ul. Młyńskiej i zapewne niedługo do niej dotrze.

Inwestycję realizuje oczywiście deweloper i tylko patrzeć, jak wójt Adrian Napierała umieści budowę ulicy w gminnym budżecie – część drogi jest już własnością Gminy.

Jak się okazuje, przykłady kuriozalnej infrastruktury komunalnej, to nie tylko domena Skórzewa. Na narożniku ulic: Młyńskiej i Lipowej w Dopiewie pojawiły się 2 studnie, wyniesione około 1 metra ponad nawierzchnię dróg. Nie wiadomo, do czego służą? - natomiast stanowią poważną przeszkodę dla kierowców.


Dobrze byłoby wiedzieć, przez kogo zostały tam umieszczone i czy konieczne było wyniesienie ich ponad poziom gruntu?

Nie tak dawno pisałam o ziemi niczyjej w Zakrzewie - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/07/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i_21.html. Okazuje się, że i w Dopiewie są takie miejsca, które są ziemią niczyją. Przykładem może być chodnik przy ul. Ogrodowej. Nie dość, że kończy się na betonowym płocie, to właściciel przyległej nieruchomości chyba o nim zapomniał.

Z tego, co wiem, podobno właścicielem przyległej do w/w chodnika jest przewodniczący RG Dopiewo Leszek Nowaczyk. Przypomnę, że obowiązek utrzymania chodnika w czystości nie dotyczy tylko tego fragmentu, przy którym właściciel działki mieszka, ale i wszystkich pozostałych nieruchomości.

A teraz przykład ukazujący powody, dla których wójt Adrian Napierała nie chce udostępnić rejestru decyzji o warunkach zabudowy.
Pomiędzy ulicami: Polną, Niecałą i Nową w Dopiewie powstaje budynek w zabudowie bliźniaczej. 


Nie wiadomo, czy jest to inwestycja indywidualna czy deweloperska? Tablica informacyjna, nie dość, że pusta, to umieszczona została w takim miejscu, że trudno do niej dotrzeć.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, ten rejon Dopiewa docelowo przeznaczony jest pod zabudowę mieszkaniową i w dużej części już zabudowany. Jednak najbardziej zaskakujący jest dojazd do nieruchomości.
Obecnie dojazd na budowę odbywa się od strony ul. Nowej, jednak prowadzi on przez działki budowlane i ma charakter tymczasowy.
Formalny dojazd do budynku prowadzi od ul. Niecałej – wskazuje również na to numeracja porządkowa nieruchomości. A dojazd ten, nie dość że w liniach rozgraniczających ma 3 m szerokości, to w terenie wygląda tak:

Widok od strony ul. Niecałej

Widok z połowy długości dojazdu w stronę ul. Niecałej

Widok z połowy długości dojazdu w stronę powstającego budynku.

Zatem dojazd do nieruchomości jakimkolwiek środkiem lokomocji jest w obecnej sytuacji niemożliwy. Co więcej, cały ten odcinek, przedstawiony na zdjęciach, jest własnością Gminy. Retoryczne jest więc pytanie, do kogo zwrócą się przyszli mieszkańcy budynku z wnioskiem o budowę drogi?

Pojawia się też po raz kolejny pytanie, jakie kompetencje posiada pracownik Urzędu Gminy, wydając w takiej sytuacji warunki zabudowy? – teren nie jest objęty planem zagospodarowania przestrzennego.
Postępowaniami w sprawie warunków zabudowy w tut. Urzędzie Gminy, od 11 lat (z niewielką przerwą) zajmuje się Iwona Brzostowska-Ceglarz. Może tą urzędniczkę obowiązki służbowe przerastają i powinna pomyśleć o mniej absorbującej pracy?

Na koniec mały przyczynek do batalii w sprawie wywozu odpadów komunalnych, prowadzonej od dłuższego czasu przez mieszkańców i władze Gminy przeciwko firmie Alkom.
Przy jednej z głównych ulic Dopiewa od kilku dni leżą 2 worki z odpadami segregowanymi. Nie dość, że są nie związane – może mieszkaniec jeszcze nie załapał, do czego służą czerwone tasiemki, doczepione do worków – to segregacja ma charakter tylko teoretyczny. Do worków wrzucono razem: makulaturę, plastik i butelki.

Trudno w tej sytuacji dziwić się, że pracownicy Alkomu nie odebrali odpadów. Może więc zanim zaczniemy oceniać prace innych, spojrzymy najpierw na siebie i swoje postępowanie.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz