Dziś wracam do tematu, który był
przedmiotem dyskusji na wspólnym posiedzeniu Komisji Rady Gminy Dopiewo 22
lipca br. Problem odbioru i
przetwarzania odpadów dotyczy nie tylko naszej Gminy, ale całego świata. Z
tym, że na szczeblu lokalnym istotne są nieco inne aspekty niż na poziomie
globalnym.
Jeszcze kilka lat temu naiwnie
wierzyłam, że tzw. recykling, czyli przetwarzanie i powtórne wykorzystanie
odpadów to przyszłość naszej gospodarki. Wydawało mi się, że przetwarzanie
odpadów stanie się na tyle opłacalne dla podmiotów, zajmujących się tą gałęzią
gospodarki, iż mieszkańcy za ich odbiór nie będą musieli płacić. Stanowisko to
przedstawiłam w cyklu tekstów, pod wspólnym tytułem „Czy mieszkańców można zwolnić z
opłat za odbiór odpadów”. Było to z mojej strony myślenie naiwne i
czysto życzeniowe.
Jak wygląda np. recykling w
zakresie tworzyw sztucznych w krajach tzw. wysoko rozwiniętych, dowiedzieć
możemy się z oficjalnej strony Parlamentu Europejskiego - link.
Nie wchodząc w szczegóły, można stwierdzić, iż jest to totalna katastrofa.
Innego typu problemy były
natomiast omawiane na w/w Komisji 22 lipca br. Generalnie problem dotyczył złej
jakości usług, świadczonych przez firmę, odbierającą odpady od mieszkańców. Nie
mam zamiaru bronić firmy Alkom, jednak, jak w wielu sytuacjach, prawda tkwi
pośrodku.
W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele Selektu, zabrakło jednak
osoby reprezentującej firmę wywozową. W tej sytuacji trudno o wyciągnięcie
prawidłowych wniosków.
Z pewnością Alkom, jak każda
prywatna firma, dąży do maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów.
Odpowiedzialnością za wszystkie niedociągnięcia nie można jednak obciążać
przewoźnika.
Z pewnością po jego stronie leżą
opóźnienia w odbiorze śmieci z powodu awarii sprzętu. Zapewne wiele pojazdów, służących do odbioru
odpadów, jest już wysłużona i dlatego często się psuje. To, że jest brak
pojazdów zastępczych, to również wina wykonawcy.
Nie wiem, jak to wygląda w
pozostałej części Gminy, ale w moim rejonie opóźnienia nie są nagminne.
Najczęściej dotyczą odpadów segregowanych. Wywoływanie histerii z powodu
jednodniowego opóźnienia, to moim zdaniem, lekka przesada.
To, co najbardziej przeszkadza mi w tej dziedzinie, to brak organizacji
pracy. Pracownicy bardzo często w godzinach szczytu komunikacyjnego
opróżniają pojemniki i odbierają worki na głównych ulicach Gminy. Taka sytuacja
występuje nagminnie na ul. Poznańskiej w Skórzewie. Powoduje to tworzenie się
korków, na i tak zazwyczaj zakorkowanej drodze.
Również odstawianie opróżnionych
kubłów, też pozostawia wiele do życzenia. Często porzucane są na środku
chodnika, blokując przejście – jednak może to wynikać z pośpiechu, z jakim
pracują pracownicy firmy wywozowej (brak chętnych do pracy).
Nie bez winy są również mieszkańcy. Zdarza się, że wystawiają nie zawiązane
worki z odpadami, które przewracają się a śmieci lądują na ziemi. Pracownicy
odbierający odpady nie mają obowiązku zbierania rozrzuconych śmieci, jeżeli
jest to ewidentna wina mieszkańca.
Innym problemem jest fakt, że do
pojemników z odpadami zmieszanymi wrzucane jest wszystko, co możliwe. Często są
to półpłynne resztki jedzenia. Nic więc dziwnego, że na dnie pozostaje gęsta,
cuchnąca warstwa błota. Domaganie się w tej sytuacji mycia pojemników przez
firmę wywożącą odpady, zakrawa na kpinę.
Adwersarzem roszczeniowej części
mieszkańców jest, jak się wydaje, radny Justin Nnorom. Nie tylko domagał się
darmowego mycia pojemników przez odbiorcę odpadów ale wcześniej sugerował, że
pracownicy mogliby sami wyjmować i wkładać pojemniki z wyodrębnionych na
działkach miejsc, gdzie one na co dzień stoją.
Kolejnym problemem jest to, że osób produkujących odpady na terenie gminy
Dopiewo jest znacznie więcej niż złożonych deklaracji śmieciowych.
Do grupy, wytwarzającej odpady a
nie płacącej za ich odbiór, zaliczyć można coraz
większą liczbę osób przyjezdnych, mieszkających
w Gminie tymczasowo. Są to w dużej części obywatele Ukrainy, wynajmujący
pokoje i domy prywatne. Z tego co wiem, właściciele tych nieruchomości w dużej
części pobierają od najemców opłatę za wywóz odpadów, jednak nie uiszczają jej
do Selektu. Jest to problem na obecną
chwilę trudny, ale możliwy do rozwiązania. I tu widzę dużą rolę Sołtysów,
którzy bardzo dobrze znają swoje sołectwa i adresy nieruchomości, w których
mieszkają obcokrajowcy.
W tut. Urzędzie jest pracownik
odpowiedzialny za współpracę Gminy z Selektem i do niego należy zgłosić
adres domu/mieszkania, celem sprawdzenia ilości złożonych deklaracji
śmieciowych przez właściciela nieruchomości. A takiego zachowania Sołtysów i Radnych,
nie należy nazywać kapowaniem ale postawą obywatelską. Koszty
cwaniactwa niektórych ponoszą wszyscy mieszkańcy. To taka sama sytuacja, jak
podlewanie prywatnego ogródka z ulicznego hydrantu.
Natomiast do obowiązków urzędnika
należy takie zgłoszenie sprawdzić – posiada on wiele narzędzi prawnych. Z
informacji, które do mnie docierają wynika, że w wynajmowanych nieruchomościach
mieszka od 4 – 10 osób, a ile złożonych zostało deklaracji? Taka sytuacja ma
miejsce w każdej wsi, w kilkunastu, a często kilkudziesięciu nieruchomościach.
Znacznie łatwiejsze jest
wyegzekwowanie opłaty od nowych mieszkańców, którzy przeprowadzili się do Gminy,
wystawiają pojemniki, ale nie płacą za ich opróżnianie. W tym wypadku wystarczy
zaopatrzyć kierowcę śmieciarki w listę mieszkańców, którzy podpisali umowy z
Selektem. Od razu będzie wiadomo, kto nie płaci – ten, kogo nie ma na liście.
Ułatwieniem dla tego procederu jest brak obowiązku meldowania się w nowym
miejscu zamieszkania.
Na marginesie dodam, że wielu
mieszkańców nie szanuje pracy związanej z odbiorem i wywozem odpadów. Często spotkać można pogardliwe, wręcz
obraźliwe komentarze pod adresem osób, dzięki którym jeszcze nie utonęliśmy w
śmieciach.
Jest to wyjątkowo niewdzięczna praca
i bardzo wątpię, czy któryś z pomstujących na jakość usług, chciałby ją
osobiście wykonywać? Zanim zaczniemy oceniać innych, spójrzmy najpierw na
siebie – czy zawsze przewiązujemy
worki/siatki umieszczane w pojemnikach w kuchniach/łazienkach, a później
wkładane do kubłów na odpady bytowe? Co wrzucamy, a nie powinniśmy, do kubłów z
odpadami zmieszanymi? Bo przygotowane przez nas - mieszkańców worki ze
śmieciami segregowanymi i kubły na odpady bytowe, świadczą jednoznacznie o tym,
jakimi jesteśmy gospodarzami. Bycie obywatelem to nie tylko prawa, ale i
obowiązki.
To czy ceny za odbiór śmieci
wzrosną, czy pozostaną na dotychczasowym poziomie, zależy od nas - mieszkańców,
bo to przecież my przygotowujemy śmieci do odbioru, oraz od naszych Sołtysów i
Radnych, którzy powinni rozumieć, co to jest postawa obywatelska. Radni,
którzy reprezentują przede wszystkim
postawę roszczeniową lub potrafią „ujadać” nad każdym problemem śmieciowym a
nie próbować rozwiązać go – powinni złożyć mandat.
Wracam jeszcze do sprawy tzw. poślizgów w odbiorze odpadów. Wynikają
one nie ze złej woli firmy czy pracowników, ale czynników niezależnych. W
takich sytuacjach od razu powinna
pojawiać się stosowna informacja na oficjalnej stronie Gminy. Komunikaty na
stronie Selektu czy wysyłanie sms-ów, to moim zdaniem zupełnie chybiony pomysł.
Komunikat o awarii i związanym z
tym opóźnieniem w odbiorze odpadów, pojawił się na stronie Gminy chyba tylko
raz. Dotyczyło to rejonu, w którym mieszka przewodniczący Rady Gminy Dopiewo
Leszek Nowaczyk. Być może to było powodem publikacji.
Jak już wspominałam, w Urzędzie Gminy zatrudniona jest osoba,
która zajmuje się sprawami związanymi z odbiorem odpadów i to ona, powinna
niezwłocznie taki komunikat publikować. Zwłaszcza, gdy przesunięcia w
odbiorze śmieci, dotyczą terminów sobotnich.
Na koniec sprawa pojemników na odpady biodegradowalne.
Od nowego roku odpady te nie będą odbierane w workach, każdy z mieszkańców musi
zorganizować sobie dodatkowy pojemnik. Z punktu widzenia środowiska jest to
posunięcie słuszne, chociaż spowoduje dodatkowe uciążliwości. Wiosną i jesienią
zdarzało mi się wystawiać jednorazowo po 30 worków gałęzi i liści. Zmieszczenie
takiej ilości w pojemniku będzie więc wyzwaniem.
Jednak dotychczasowa metoda, to
produkowanie dodatkowych odpadów – worki są jednorazowe – więc uważam, że ta
zmiana jest słuszna.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Nie ma czegoś takiego jak "brak obowiązku meldowania się w nowym miejscu zamieszkania". To mit :)
OdpowiedzUsuń"To czy ceny za odbiór śmieci wzrosną, czy pozostaną na dotychczasowym poziomie, zależy od nas". Nie, nie zależy. Cokolwiek byśmy nie robili to one wzrosną i tak.
OdpowiedzUsuń"Wiosną i jesienią zdarzało mi się wystawiać jednorazowo po 30 worków gałęzi i liści. Zmieszczenie takiej ilości w pojemniku będzie więc wyzwaniem." - pojemników możesz mieć dowolną ilość. O ile w pojemniku mieści się powiedzmy pięć worków (w 120l), to musisz mieć pięć pojemików (oraz miejsce gdzie je zaparkować), albo trzy duże, co cię będzie cię kosztowało jakieś 500 zł (allegro, pojemnik 240l z dostawą). Nikt o tym nie mówi. I ten smród, który się będzie unosił z tego pojemnika całe lato - ja mam śmietnik przy drodze, odktryty, tak to Linea zaprojektowała i za nic nie wetknę za płot drugiego pojemnika, chyb, że piętrowo. A śmieci bio zimą będę miał co nawyżej pół małego woreczka na tydzień. A czy ten co wywozi będzie je mył po każdym opróznieniu jak to jest w miastach?
OdpowiedzUsuńNie wiem, skąd ta troska o moje śmieci. Z zakupem 3 pojemników to lekka przesada. W moim przypadku, ze względu na drzewa, odpadów mam dużo, ale jest to mój wybór i mój problem. Większość mieszkańców, szczególnie na osiedlach deweloperskich, ogródki ma niewiele większe od chustki do nosa a odpady zmieszczą w kieszeni.
OdpowiedzUsuńOd kiedy to skoszona trawa czy kilka gałęzi wydzielają smród? No chyba, że ktoś tam będzie wrzucał resztki jedzenia.
Co do mycia pojemników, to wyraziłam się jasno w tekście – każdy powinien swoje brudy myć sam. Żądanie, aby firma odbierająca odpady myła jeszcze pojemniki, to szczyt bezczelności. Idąc tym tokiem myślenia, firma odbierająca ścieki powinna myć mieszkańcom umywalki i sedesy.
A jak ktoś brzydzi się myć swój własny pojemnik, zawsze może sobie zamówić mycie odpłatne, podobnie jak sprzątanie mieszkania.
Przecież tu nie było nic złośliwego - skoro (nawet raz w roku) wygenerujesz 30 worków z odpadami, to nikt tych leżących obok kubła nie zabierze, więc żeby były zabrane na raz to musisz mieć kilka pojemników - to fakt.
OdpowiedzUsuń"Większość mieszkańców, szczególnie na osiedlach deweloperskich, ogródki ma niewiele większe od chustki do nosa a odpady zmieszczą w kieszeni." - zgadza się. I muszą mieć 120l (tak, minimum 120l) pojemnik. Czy to nie bezsens?
OdpowiedzUsuńTak, do pojemnika BIO można wrzucać resztki jedzenia - te odroślinne. A wkoło kompostu zawsze robactwa jest więcej niż wkoło zawiązanego biodegradowalnego worka z liśćmi czy trawą. A pojemnik "powinien" (to musi czy nie?) mieć wentylację, nawet jeśli ma to w takim upale jak dziś wszystko w nim sie kisi, a co się dzieje z soczkiem z kiszonki? :)
OdpowiedzUsuńPorównanie śmieci, które się zbiera i przez dwa tygonie kolekcjonuje do ścieków które spływają to jakieś nieporozumienie. A w harmonogramie odbioru śmieci już jest dwukrotne mycie pojemników w ciągu roku - za to już płacimy, więc nie widzę w tym nic dziwnego.
OdpowiedzUsuńKolejne komentarze są tak żenujące, że nie będę już dalej prowadzić dyskusji. Publikuję je dlatego, żeby nikt nie zarzucił mi cenzury wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńCeny wywozu śmieci rosną ale to jedynie żeby firmy więcj zarobiły.
OdpowiedzUsuńhttps://niupak.eu/
Wiele gmin z Polsce boryka się z problemami związanymi z gospodarką odpadami. W głównej mierze wina leży po stronie mieszkańców, którzy w nieodpowiedni sposób postępują z odpadami.
OdpowiedzUsuńhttp://modeko.net.pl/Odbior-odpadow/
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń