Dzisiaj,
zgodnie z deklaracją, powinnam przedstawić dalszy ciąg przebiegu XXIV Sesji
Rady Gminy Dopiewo. Odstąpię jednak od tego tematu, ponieważ coraz częściej
jestem zmęczona odsłuchiwaniem posiedzeń, które zazwyczaj są dołujące. Poziom
naszego samorządu jest konsekwentnie żenujący a ponadto zabrakło na Sesji Radnego,
który udowodnił, iż jest jedyną osobą, której chodzi o dobro Gminy i jej
mieszkańców.
W zamian, aby nie pozbawić Czytelników cotygodniowej porcji moich uwag i przemyśleń, dwa tematy o mniejszym ciężarze gatunkowym. Niektórzy zapewne stwierdzą, że tematy, a zwłaszcza jeden, są istotne z ich punktu widzenia. Ale tak to już jest, i to nie tylko w naszej Gminie, że przytłaczająca większość mieszkańców zainteresowana jest wyłącznie swoim własnym podwórkiem. To, co dzieje się za miedzą, praktycznie nikogo nie obchodzi. Mówiąc ogólniej, jest to dominująca cecha homo sapiens.
Zacznę
od inwestycji, którą władze Gminy z dumą przedstawiają, jako sukces. Mam na
myśli zamontowanie przy przedszkolu w
Konarzewie zbiornika na deszczówkę. Niektórzy z entuzjazmem przyklasnęli
temu projektowi, który zgodny jest z obecnymi trendami, wynikającymi z
aktualnych warunków klimatycznych.
Również jestem za tym, wielokrotnie o tym pisałam, żeby zatrzymywać wody opadowe i wykorzystywać je w czasie suszy. Sama od pewnego czasu tak robię, chociaż nie wystąpiłam o dofinansowanie. Uważam, że każdy mieszkaniec powinien mieć świadomość zmian klimatycznych i dostosowywać się do sytuacji bez dodatkowych zachęt finansowych.
Jednak budowa zbiornika
na deszczówkę przy przedszkolu w Konarzewie wzbudziła we mnie pewne wątpliwości
i zmusiła do zadania kilku pytań.
Przedszkole
w Konarzewie posiada sieć kanalizacji deszczowej i dotychczas wody opadowe były
odprowadzane do kanalizacji w ul. Kościelnej.
Również
zainstalowany zbiornik na deszczówkę, co
zaznaczono na mapie, został podłączony do w/w kanalizacji. Wynika z tego,
że po napełnieniu, nadmiar wody będzie i
tak odprowadzany do kanalizacji. Połacie dachowe przedszkola po jego
rozbudowie ma ok. 850 m2, tak więc przy większym opadzie zbiornik szybko się wypełni.
Do
zbiornika podłączono co prawda 2 hydranty, ale znajdują się one w jego
bezpośrednim sąsiedztwie.
Działka, na której
zlokalizowano przedszkole ma ok. 9 ha powierzchni, zatem miejsca na
rozprowadzanie deszczówki jest bardzo dużo. Nie
podejrzewam jednak, znając podejście do swoich obowiązków pracowników samorządowych,
aby komukolwiek chciało się wyprowadzać deszczówkę do gruntu.
Dlatego w moim przekonaniu, inwestycja ta ma przede wszystkim znaczenie propagandowe.
Moją podejrzliwość budzą
ponadto koszty i sposób realizacji zadania. Z informacji, podanej
przez Urząd Gminy wynika, że cały koszt to ok. 130 tys. złotych. Zbiorniki na
deszczówkę tej wielkości (ok. 46 m3) kosztują w granicach 35 tys. złotych. Do
tego dochodzą 2 hydranty w cenie ok. 1 tys. złotych za sztukę, 30 m rury PVC w
cenie ok. 8 zł za 1 mb oraz 3,5 m rury 200 mm. Otóż wg moich obliczeń, koszt
materiałów nie przekroczył 50 tys. złotych.
Na
co więc poszła reszta środków?
Intryguje mnie również sposób wyboru wykonawcy. Mimo, iż poświęciłam sporo czasu, nie znalazłam żadnej informacji nt. przetargu. Czyżby wykonawca został wybrany w drodze bezprzetargowo?
Nie
byłby to pierwszy przypadek w gminie Dopiewo, że wykonawca, zazwyczaj ZUK
Dopiewo, dostaje zlecenie na wykonanie zadania. Pogłoski o zadłużeniu ZUK-u są
coraz głośniejsze. Niewykluczone, że wójt Adrian Napierała próbuje w ten sposób
ratować spółkę gminną przed bankructwem.
Być może, że moje wątpliwości nie mają podstaw. Jednak, gdyby była rzetelna informacja publiczna, nie byłoby takich dylematów. Władze samorządowe same się podkładają, cenzurując komunikaty gminne.
Drugi
temat z pewnością interesuje mieszkańców
Dąbrowy. Postanowiłam z bliska przyjrzeć
się nowej linii 2X400 kV i w tym celu, w ubiegłą sobotę wybrałam się na krótką
wycieczkę.
Pierwsze
słupy zostały już zamontowane i muszę przyznać, że robią wrażenie:
Mimo,
iż słup w rejonie ul. Śliwkowej jest niższy niż kolejny w kierunku drogi
wojewódzkiej, i tak przytłacza swoim ogromem. Elementy starych linii wyglądają
przy nim jak karzełki. Dotychczas, żeby zobaczyć takie obiekty, trzeba było jechać do gminy Komorniki.
Zastanawia mnie, jak się czują okoliczni mieszkańcy, widząc, co ich wkrótce czeka? Co prawda, osiedlając się w tym rejonie, mieli świadomość istnienia linii wysokiego napięcia. Jednak z pewnością nie przypuszczali, że dostaną taki „prezent”. Niedługo taki widok będą mogli podziwiać mieszkańcy Gołusek, Konarzewa, Dopiewca i Dopiewa - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/11/kolejne-wysokie-napiecie-w-gminie.html.
Paradoksem jest to, że
przez Dąbrowę przebiegają 3 linie wysokiego napięcia (w zasadzie pięć) a wieś nawet nie jest
porządnie oświetlona. Na ul. Rolnej, która w dużym stopniu
jest zabudowana oraz stanowi tranzyt dla przyległych dróg, lampy uliczne rozmieszczone
są co kilkaset metrów:
W Dąbrowie daje się
zauważyć brak gospodarza. Świadczy o tym np. tablica
sołecka na ul. Rolnej
czy
przystanek autobusowy przy ul. Leśnej.
Faktem jest, że sołtys/radny Krzysztof Dorna jest chory, ale w Dąbrowie powinna działać jeszcze Rada Sołecka i drugi Radny. Czyżby wszyscy byli tak zajęci, że nie mają czasu na sprawy publiczne?
Na
dzisiaj to tyle, Może w okresie świąt Bożego Narodzenia znajdę więcej czasu na
publicystykę.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz