niedziela, 13 sierpnia 2023

To i owo z gminy Dopiewo (7) – edycja 2023

 

Tematy kluczowe: pogodowy „Armagedon” (przykład ul. Morskiej w Palędziu); jeszcze raz o konsultacjach społecznych; „kozioł ofiarny” pilnie poszukiwany!

Musiałam sobie zrobić krótką przerwę, ponieważ to, co dzieje się w ludzkiej rzeczywistości, zaczyna przekraczać wszystkie dotychczasowe granice absurdu i moje wyobrażenia. Głupota, chciwość, bezmyślność, dotyczą wszystkich dziedzin życia i wszystkich szczebli ludzkiej aktywności. Ponieważ patrzę na świat trochę inaczej, a przynajmniej tak mi się wydaje, niż większość społeczeństwa, to co ludzkość obecnie wyprawia, sprawia mi coraz większy ból.

Jest to prosta droga do upadku obecnej cywilizacji. I na pewno nie pomoże tu sztuczna inteligencja. Świat zaczyna płonąć, a przynajmniej duża jego część, ale dla turystów największym problemem jest fakt, że po ewakuacji z pożaru, musieli spać na podłodze w hotelu. W tych kwestiach całkowicie zgadzam się z prof. Szymonem Malinowskim – oto najbardziej wymowny fragment wywiadu:

Całość dostępna jest tu - ludzie-nie-chca-zauwazyc-zmian-klimatycznych. Przejdźmy jednak do spraw lokalnych.

Jak zapewne wszyscy, a w każdym razie większość, jeszcze pamiętają, w ubiegłą sobotę i niedzielę nawiedziły naszą Gminę i nie tylko, intensywne opady deszczu. Mimo, iż od lat większość Polski objęta jest permanentną suszą, od czasu do czasu nawiedzają nas intensywne deszcze. Pominę tu przyczyny, ponieważ zapewne nikogo to nie interesuje.

Powiem tylko, że zjawiska takie nie są żadną anomalią pogodową i zdarzają się prawie co roku. Przykładem mogą być opady w maju 2021 r., poniżej ul. Wspólna w Gołuskach:

czy w czerwcu 2021r. w rejonie ul. Poznańskiej w Skórzewie:


Na takie zjawiska nie mamy żadnego wpływu. Co więcej, szkody powodowane przez takie intensywne opady, są w gminie Dopiewo, w porównaniu z innymi rejonami Polski i świata, praktycznie żadne. Zalane kilka dróg, niektóre piwnice w domach i to w zasadzie wszystko. Nie trzeba odbudowywać dróg ani mostów.

Uważam, że reakcja mieszkańców była niewspółmierna do problemów. W zasadzie ocierała się o histerię. Największy hałas wywołali mieszkańcy ul. Morskiej w Palędziu, obwiniając o wszystko, co najgorsze, władze Gminy. Czy rzeczywiście mają rację?

Władze Gminy oczywiście ponoszą odpowiedzialność, o czym za chwilę, ale nie tylko. Ponieważ nie lubię wydawać opinii bez zagłębienia się w temat, postanowiłam odwiedzić ul. Morską w Palędziu. Pojawiłam się tam w poniedziałek, dzień po ustąpieniu opadów.

Na drodze były jeszcze pozostałości po ulewie:


Ale nie miały już one żadnego wpływu na funkcjonowanie drogi. Nie zauważyłam również żadnych szkód spowodowanych przez wodę. Postanowiłam zatem przyjrzeć się zagospodarowaniu działek położonych wzdłuż ulicy, aby dowiedzieć się, skąd wzięło się na niej tyle wody?

Trzeba przyznać, że wszystkie budynki wodę z dachów odprowadzają do ziemi, prawdopodobnie do studni chłonnych. Czy są one na tyle duże, żeby pomieścić nadmiarową ilość opadów, tego nie jestem w stanie stwierdzić.

Zwraca uwagę natomiast inna kwestia. Wszystkie wjazdy na posesje są utwardzone kostką betonową lub kamienną. Są to pokaźne powierzchnie, zajmujące często ponad 100 m2. Do tego, wszystkie te zjazdy mają spady skierowane w stronę drogi:



Woda ma taki paskudny zwyczaj, że zawsze spływa w najniższe miejsce i tam się gromadzi. A najniższym miejscem ul. Morskiej jest właśnie pas drogowy.

Tak więc, w pasie drogowym zgromadziła się nie tylko woda, która bezpośrednio na nią spadła w postaci deszczu, ale również wszystkie spływy z przyległych nieruchomości. Łącznie są to setki metrów kwadratowych powierzchni nieprzepuszczalnych, z których woda spłynęła bezpośrednio na drogę. Ulica Morska z pewnością była kilkakrotnie utwardzana tłuczniem. Jeżeli do tego zabudowa zlokalizowana jest na gruntach słabo przepuszczalnych, np. gliniastych, to oczywistym jest, że taka ilość opadów nie mogła szybko wsiąknąć.

Do tego, dochodzi jeszcze jedno zagadnienie. Większość gruntów, szczególnie słabo przepuszczalnych, na terenie gminy Dopiewo, była swego czasu zmeliorowana. W trakcie budowy, urządzenia te, zazwyczaj są przez inwestorów niszczone. Nie ma się więc co dziwić, że woda z urządzeń melioracyjnych, nie ma gdzie odpływać i wybija na powierzchnię.

Jakie zatem nasuwają się wnioski? Zamiast narzekać i lamentować, należy podjąć działania, aby ograniczyć skutki zjawisk, których wyeliminować się nie da.

Po pierwsze, mieszkańcy ul. Morskiej w Palędziu, odprowadzając wody opadowe z powierzchni utwardzonych, naruszyli wiele przepisów:

Ich obowiązkiem jest zatrzymywanie jak największej ilości wody na terenie działki. Obecnie zadanie to jest znacznie ułatwione, ponieważ istnieją programy, dofinansowujące takie zadania, np. Moja Woda. W ramach tego programu można otrzymać do 6 tys. złotych dotacji.

Osobiście nie muszę korzystać z takich form pomocy, ponieważ od 20 lat mam na swojej działce suchy dół, który nigdy nie był wypełniony więcej niż w 1/3 głębokości:

Natomiast władze Gminy, w zasadzie w ogóle nie prowadzą żadnej polityki w zakresie gospodarowania wodami powierzchniowymi. Gdy jest mokro, robi się wszystko, aby wodę jak najszybciej odprowadzić z terenu Gminy. Gdy jest sucho, apeluje się o nie podlewanie ogrodów. Taka rabunkowa gospodarka, prowadzona jest również przez rolników.

Nikt nigdy nie podjął tematu, żeby zatrzymywać część wód opadowych, np. w postaci małej retencji. Zbiorniki takie służyłyby do gromadzenia wody w czasie intensywnych opadów a w czasie suszy, mogłyby być wykorzystane do nawadniania okolicznych terenów.

W przypadku dobrej jakości wody, mogłyby służyć jako tereny rekreacyjne.

Takim przykładem może być rów, wypływający z lasów palędzko-zakrzewskich, biegnący wzdłuż ul. Jesionowej w Dopiewcu. Woda wypływająca z lasu jest czysta i dopiero przepływając przez tereny zabudowane, traci swoją jakość. Tereny w rejonie ul. Jesionowej należą do dewelopera Linea i to on przede wszystkim, mógł pomyśleć o stworzeniu zbiornika, który służyłby retencji, jak i jako miejsce rekreacji. Zamiast tego ustawił rząd bloków skalnych, które nie wiadomo czemu mają służyć:

Kolejny temat, który ponownie chcę poruszyć, to konsultacje społeczne. Jak wiadomo, wójt Paweł Przepióra przy każdej okazji podkreśla, że jest otwarty na uwagi i opinie społeczeństwa. Zmieniona została oficjalna strona Gminy i tam znacząco, wyróżniono dział „Pytania do wójta”:

Ma to przekonać mieszkańców, że władza wsłuchuje się w ich głos.

Przeczy jednak temu inna zakładka, dotycząca konsultacji społecznych:

Jak widać, konsultacje społeczne zorganizowano „aż” 2 razy, i to nie w najważniejszych sprawach. Konsultacje w sprawie Strategii Rozwoju Gminy nie miały żadnego znaczenia, ponieważ jest to dokument, obecnie nieprzedstawiający żadnej wartości. Natomiast konsultacje w sprawie ograniczenia prędkości na ul. Poznańskiej w Dąbrówce, to „wyważanie” otwartych drzwi.

Prowadzone są również konsultacje w sprawie projektów budowy dróg, ale dotyczą one niewielkich grup mieszkańców.

Wójt Paweł Przepióra podejmuje działania na wniosek mieszkańców tylko wtedy, gdy nacisk społeczny jest zbyt silny, aby go zignorować. Tak było np. w przypadku zamiaru poszukiwań gazu ziemnego przez PGNiG na terenie Dopiewca.

Kolejny temat to systematyczne przerzucanie przez Wójta, odpowiedzialności za własne decyzje na inne instytucje i organy. Ostatnio pisałam, że winą za własne, błędne decyzje Paweł Przepióra obciąża Starostwo Powiatowe. Dotyczy to m.in. budowy budynku mieszkalnego pod zabytkowym dębem w Dąbrówce, czy ostatnio nowego marketu Biedronka przy ul. Miłej w Skórzewie.

Również Rada Gminy Dopiewo, w przekonaniu wójta Pawła Przepióry, ponosi odpowiedzialność za jego decyzje, m.in. konstruowanie budżetu i umieszczaniu w nim inwestycji komunalnych.

Świadczy o tym m.in. wpis na zakładce „Pytania do wójta”, dotyczący wniosku o budowę ul. Rolnej w Dąbrowie:

W odpowiedzi na wniosek mieszkanki Dąbrowy, wójt Paweł Przepióra jednoznacznie zasugerował, że to Rada Gminy będzie decydować, jakie zadania i w jakiej kolejności będą realizowane. Trudno o jaskrawszy przykład hipokryzji i manipulacji.

Od lat, co najmniej o początku kadencji wójta Adriana Napierały, Rada Gminy Dopiewo nie ma nic do powiedzenia w kwestii wyboru inwestycji przeznaczonych do realizacji.

Owszem, na etapie przygotowania budżetu Gminy na kolejny rok, radni oraz rady sołeckie składają wnioski, jakie zadania powinny zostać umieszczone w kolejnym roku budżetowym. To, które się tam znajdą, zależy wyłącznie od widzimisię Wójta. Zapewne dlatego w ub. roku radny Krzysztof Kołodziejczyk nie złożył żadnego wniosku. Najwyraźniej zrozumiał, że Wójt przy wyborze inwestycji nie kieruje się rzeczywistymi potrzebami, ale własnym schematem, który preferuje „krewnych i znajomych królika”. A radni „aktywni i merytoryczni” ze sprawdzonego zespołu, skupionego wokół przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, poprą wszystko bez zadawania pytań, co im się „podstawi” pod nos. Przykładów takiego działania podawałam wiele, dlatego nie będę się powtarzać.

Nietrudno zgadnąć, kto zasugerował wójtowi Pawłowi Przepiórze, taki schemat działania. Mogę się założyć, że stoi za tym specjalista ds. komunikacji społecznej Zbigniew Mamys. Metoda jest prosta i sprawdzona od wieków. Gdy będzie sukces, to zasługa Wójta. W przypadku porażki winne są czynniki zewnętrzne – Rada Gminy, Starosta, Policja czy nierzetelny projektant itp.

Zbigniew Mamys, a za nim wójt Paweł Przepióra, doskonale wiedzą, iż świadomość rzeczywistego stanu rzeczy, wśród większości radnych RG i społeczeństwa jest niewielka. Hasła typu, że obywatele najlepiej potrafią ocenić, co jest dobre, a co złe - nie maja wielkiej wartości. Społeczeństwo, ogarnięte konsumpcjonizmem, nie potrafi racjonalnie wybierać. Dla większości liczy się tu i teraz, jutro w ich przekonaniu, nie istnieje. Dlatego wystarczą informacje, powtarzane wielokrotnie w dostępnych mediach, nt. kolejnych bajerów, jasełek i festynów na terenie gminy Dopiewo.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz