niedziela, 30 lipca 2023

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (Pierwszej) – edycja 2023 (4) – Skórzewo

 

Tematy kluczowe: polski bałagan, inwazja deweloperów, plac przy ul. Figowej, zaniedbania komunikacyjne,  kultura osobista mieszkańców.

Jeszcze miesiąc temu, w ostatnim czerwcowym poście zakomunikowałam, że straciłam „serce” do pisania. Z pewnością ucieszyło to większość włodarzy i urzędników Gminy. W końcu już prawie dwanaście lat muszą tolerować moje wścibstwo, dociekliwość i krytykę.

Niestety dla nich, w lipcu nie udało mi się słowa dotrzymać. Włodarze i urzędnicy gminy Dopiewo w dalszym ciągu wykazują się wyjątkową bezmyślnością i złą wolą. Można wręcz powiedzieć, że działają na szkodę lokalnej społeczności. Ponieważ świadomość społeczna jest na katastrofalnie niskim poziomie – tylko jednostki wiedzą i rozumieją, co się tak naprawdę w Gminie dzieje – muszę w dalszym ciągu kontynuować swoją działalność.

Tym razem postanowiłam odwiedzić Skórzewo. Ponieważ wieś ta ciągle się rozrasta, jednorazowo mogłam obejrzeć tylko jej fragment.

Swoją wędrówkę rozpoczęłam od ul. Poznańskiej w okolicach marketu Biedronka. Kilka tygodni temu wyczyszczono i wykoszono z trzciny rów pomiędzy ul. Poznańską a parkingiem przed Biedronką. Niestety, wywiezienie tego urobku przekroczyło już możliwości służb komunalnych i cała ta zgnilizna, do dziś pokrywa brzeg rowu:

Co ciekawe, ekipa porządkowa nie zauważyła dużej ilości odpadów, które zatrzymały się na krzewach, porastających brzeg rowu. Zalegają one tam w dalszym ciągu:

Tak przy okazji, teren wokół pojemników na odzież używaną, przypomina wysypisko śmieci:

Najwyraźniej pracownicy Biedronki ani firmy opróżniającej pojemniki, nie poczuwają się do uporządkowania terenu. Typowe polskie niechlujstwo.

Kolejnym etapem były okolice ul. Stawnej. Rejon ten do niedawna zdominowany był przez zabudowę jednorodzinną oraz rzemiosło, które rozwinęło się tu jeszcze w latach 80-tych i 90-ty ub. wieku. Ten kierunek zagospodarowania jest już nieaktualny. Te nieruchomości, które do niedawna były niezabudowane, opanowali deweloperzy. Wciskają oni swoje budynki wszędzie, gdzie się da, nie licząc się z ewentualnymi konsekwencjami. Poniżej kilka przykładów:

- ul. Antoniego Patka

- ul. Stawna

- ul. Nizinna

- ul. Lukrecjowa

Nową zabudowę zdominowali prawie wyłącznie deweloperzy.

Przy okazji, ciekawy jest przypadek ul. Nizinnej. Przy dojeździe do ul. Ogrodowej, zwęża się ona do niecałych 4 metrów, łącznie z poboczem:

Jest to efekt „radosnej twórczości” ówczesnej urbanistki Magdaleny Kalinowskiej (ponosi współodpowiedzialność za powstanie zamku w Stobnicy) oraz naszej gminnej urzędniczki Iwony Brzostowskiej-Ceglarz. Po prostu „zapomniały” o poszerzeniu drogi. Decyzja o warunkach zabudowy wydana została w 2015 r.:

O tym, żeby minąć się na tym odcinku, można zapomnieć. Stanowi ona też zagrożenie dla pieszych i rowerzystów. Uważam, że zdjęcia z tego terenu, powinny znaleźć się w podręcznikach urbanistyki, jako przykład nieładu przestrzennego.

Nie lepiej prezentuje się zabudowa kolejnego etapu osiedli, realizowanych przez Ławicę-Zachód wzdłuż ul. Batorowskiej. Na terenie, dla którego Spółdzielnia wymusiła na Radzie Gminy Dopiewo uchwalenie w 2020 r. planu zagospodarowania, powstała pierwsza ulica – Budlejowa. Przyznam, że zabudowa przypomina mi koszary lub baraki dla uchodźców:

Obawiam się, że podobnie może wyglądać cały teren, obejmujący ponad 15 ha.

Jednym z celów mojej wędrówki był plac przy ul. Figowej – sztandarowe „osiągnięcie” wójta Pawła Przepióry. W jego opinii, mieszkańcy okolicznych gmin będą przyjeżdżać, aby podziwiać ten „cud” architektury, służący rekreacji i wypoczynkowi. To, co się przede wszystkim rzuca w oczy, to wszechobecny beton:



W tym roku lato jest dość kapryśne, jednak gdy przyjdą prawdziwe upały (przy obecnych zmianach klimatycznych, jest to w zasadzie zagwarantowane), plac ten będzie stanowił rozgrzaną patelnię.

Zieleni na razie nie widać, dopiero ma być posadzona. Tylko, gdzie Wójt zmieści te kilkaset obiecanych drzew i krzewów? – no chyba, że będą to odmiany karłowate. Kolejne pytanie, to ile z tych roślin przetrwa pierwszy rok? Patrząc na drzewka przy szkole w Dopiewcu, zapowiada się to raczej marnie.

Jedynym niezabetonowanym miejscem jest niedoszły wybieg dla psów:

Ciekawe, jak wójt Paweł Przepióra zamierza go zagospodarować? Zadecyduje sam czy spyta mieszkańców o opinię? Stawiam na pierwsze rozwiązanie.

Kolejnym etapem mojej wędrówki było tzw. os. Grafitowe. Aby się tam dostać z osiedli Ławicy, trzeba przejść przez grunty prywatne i pokonać karkołomne przejścia przez rów:


Jest to swego rodzaju kuriozum, żeby przez 10 lat (wcześniej były to grunty rolne i nie było takiej potrzeby) władze Gminy nie potrafiły połączyć obu części Skórzewa, leżących po dwóch stronach rowu, choćby kładką dla pieszych i rowerzystów. Na odcinku 2 km nie ma ani jednego bezpiecznego przejścia.

Dla przykładu, os. Grafitowe oddalone jest od placu przy ul. Figowej o ok. 250 m. Jednak, aby dotrzeć tam normalną i bezpieczną drogą, trzeba pokonać 2,7 km, i to w jedną stronę. Ilu opiekunów z dziecięcymi wózkami zdobędzie się na taki heroizm? Może wójt Paweł Przepióra nie chce, aby mieszkańcy os. Grafitowego korzystali z placu przy ul. Figowej?

A plac zabaw na os. Grafitowym, mimo iż funkcjonuje już kilka lat, w dalszym ciągu prezentuje się bardzo mizernie:

Do tego sąsiedztwo przepompowni ścieków, raczej nie zachęca do odwiedzania tego miejsca.

Na koniec przeszłam przez tzw. os. Grafitowe. Jest to w zasadzie betonowa pustynia z rachitycznymi roślinami. Podobnie, jak zieleń na terenach gminnych, nie wytrzymuje presji środowiska:

Byłam świadkiem, jak pracownicy usuwali suche tuje, którymi obsadzono całe osiedle. Mieli już pełen samochód suchych drzewek, a obeszli dopiero część osiedla. Zastanawiam się, jaki jest sens utrzymywania zieleni w takich miejscach? Nie lepiej wkopać sztuczne drzewa i krzewy? Przyniesie to same korzyści.

Sztuczne rośliny nie wymagają podlewania i pielęgnacji, nie usychają, a do tego są cały rok zielone.

Zawsze wydawało mi się, że na takich osiedlach, gdzie mieszkania kosztują kilkaset tysięcy, mieszkają ludzie o wyższej kulturze, tzw. klasa średnia. To co zobaczyłam, każe mi zmienić przekonania.

Na osiedlu pojemniki na odpady są wspólne, zarówno dla odpadów zmieszanych, jak i segregowanych. Z ciekawości zajrzałam do jednego z nich.

Na pojemniku, w widocznym miejscu umieszczona była naklejka informująca, że jest on przeznaczony na bioodpady:

Niestety to, co znajdowało się w pojemniku, trudno nazwać odpadami biodegradowalnymi:

Nie będę komentować takiego postępowania, Czytelnicy muszą sami je ocenić, jednak takie zachowanie niewiele ma wspólnego z kulturą współżycia.

Swoją wędrówkę zakończyłam na przystanku przy ul. ks. S. Kozierowskiego. Funkcjonuje on już dobrych kilka lat, ale do dzisiaj nie doczekał się kosza na odpady, które porzucane są w wiacie lub na poboczu:

Chcę więc poinformować sołtysa Walentego Moskalika, że to też jest Skórzewo i czasem należy tam zajrzeć.

Chciałam jeszcze kilka zdań napisać na temat Dąbrówki, którą też odwiedziłam, ale zostawię to na inną okazję.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz