Przyznam, że po raz pierwszy
zdarza mi się referować przebieg Komisji Budżetu RG Dopiewo obecnej kadencji.
Dotychczas sprawy, którymi zajmuje się w/w Komisja, były przeze mnie traktowane
po macoszemu, ale niesłusznie. W dniu wczorajszym Radni zajmowali się tematem,
który obecne władze próbują rozwiązać już od 2 lat, jak na razie z miernym
skutkiem. Wiodącą sprawą posiedzenia był spór
wokół użytkowania przez Stowarzyszenie im. Praksedy Lemańskiej pomieszczeń w
Centrum Rehabilitacyjno-Kulturalnym w Konarzewie, które zgodnie z
założeniem miały być wykorzystane na prowadzenie warsztatów terapii zajęciowej
z osobami niepełnosprawnymi.
Temat jest już tak stary, że
większość osób zapewne nie pamięta, co tak naprawdę jest przyczyną sporu. Sprawa toczy się od 11 marca 2014 r., tj.
od chwili podpisania przez ówczesną wójt Zofię Dobrowolską umowy użyczenia ze
Stowarzyszeniem im. Praksedy Lemańskiej na korzystanie z pomieszczeń, oddanego
po remoncie Centrum Rehabilitacyjno-Kulturalnego w Konarzewie, do użytku
publicznego.
Mimo, iż Stowarzyszenie od dawna
nie prowadzi tam swojej statutowej działalności, w dalszym ciągu zajmuje część
pomieszczeń. Co więcej, domaga się zwrotu pomieszczeń, zajętych przez władze
Gminy. W dniu wczorajszym miał okazję o tym przypomnieć radca prawny gminy Dopiewo Michał Kublicki. Tym razem występował on
indywidualnie, ponieważ w posiedzeniu nie wzięli udziału wójt Adrian Napierała,
ani jego zastępca Paweł Przepióra. Można było odnieść wrażenie, że Radca został
niejako przeznaczony do odstrzału – wydelegowano go, aby przekonał Radnych do
zawarcia ugody ze Stowarzyszeniem.
Jest to poniekąd słuszne,
ponieważ Michał Kublicki, jako jedyny z najbliższego otoczenia władz
samorządowych, powinien mieć największa wiedzę w tym temacie. To on pełnił funkcję radcy prawnego Gminy w
czasie kadencji Zofii Dobrowolskiej. Nawet, jeżeli samodzielnie nie
redagował umowy użyczenia, na podstawie której Stowarzyszenie do dziś zajmuje
część pomieszczeń w CRK, to z pewnością miał udział w jej przygotowaniu i
zaakceptowaniu warunków. Jeżeli natomiast nie przyznaje się do tej roli, to
należy zadać pytanie - czym zajmował się w tamtym czasie jako Radca prawny
Gminy?
Ponieważ można założyć, że Michał
Kublicki miał swój udział w podpisaniu przez ówczesną wójt Zofię Dobrowolską
wyjątkowo niekorzystnej umowy ze Stowarzyszeniem, prawdopodobnie dostał zadanie
odkręcenia tej sprawy.
Temat rozwiązania umowy ze
Stowarzyszeniem wielokrotnie pojawiał się na komisjach Rady Gminy. Po raz
pierwszy szerzej omawiano go na posiedzeniu Komisji Oświaty 2 marca 2015 r. - link.
Wówczas naszym włodarzom wydawało się, że sprawa jest prosta i zostanie
rozwiązana w ciągu kilku miesięcy. Moje podejście było bardziej sceptyczne i
niestety potwierdziło się. Spór trwa do dzisiaj i na razie nie widać, jego
zakończenia.
Okazuje się, że na wokandzie są
prowadzone obecnie 2 sprawy:
- z powództwa Stowarzyszenia o
zwrot pomieszczeń – wniosek dotyczy sali widowiskowej wraz z holem,
- z powództwa Gminy o wydanie
pozostałych, zajmowanych przez Stowarzyszenie, pomieszczeń.
Nie mam pełnej wiedzy ani dostępu
do wszystkich dokumentów, więc moja opinia w części opiera się na domysłach.
Jednak z tego, co wiadomo, wydawać mogłoby się, że na prawie są władze Gminy – obiekt jest własnością samorządu, a
Stowarzyszenie nie prowadzi tam żadnej statutowej działalności, do której
obligowała je umowa użyczenia. Okazuje się jednak, że w dalszym ciągu w roli
petenta są władze Gminy. Mimo, domniemania o bezspornej racji władz
samorządowych - korzystne rozstrzygnięcie wcale nie jest pewne.
Świadczy o tym projekt ugody, jaki przedstawił na
wczorajszej Komisji radca Michał Kublicki. Ugoda
miałaby polegać na tym, że Gmina wypłaci Stowarzyszeniu 30 tys. złotych odszkodowania
(początkowo Stowarzyszenie żądało 150 tys. złotych) i równocześnie zrezygnuje z żądania zapłaty 17 tys. złotych z tytułu
zaległego czynszu i opłat. W zamian Stowarzyszenie zwróci zajmowane
pomieszczenia i nie będzie wnosić żadnych dodatkowych roszczeń. Przyznam
szczerze (podobnie jak uznała to większość Radnych), że w moim odczuciu nie byłaby to ugoda, ale kapitulacja. Nie dość, że
od 2 lat Gmina nie może dysponować swoim majątkiem, jest wierzycielem
Stowarzyszenia, to jeszcze ma mu z tego tytułu wypłacić odszkodowanie. Myślę,
że radca Michał Kublicki, tą propozycją ostatecznie się skompromitował.
Aby uzasadnić przedstawioną
propozycję, Radca zaczął dość mętnie tłumaczyć, że korzystny dla Gminy wyrok
sądu w w/w sprawach wcale nie jest przesądzony, ponieważ bierze on pod uwagę
stanowisko obu stron. Stowarzyszenie ponoć powołało kilkunastu świadków, którzy
w samych superlatywach przedstawiają jego działalność artystyczną i
rehabilitacyjną. Moim zdaniem, nie ma to ze sprawą nic wspólnego.
Uważam, że podstawą powinien być fakt, czy Stowarzyszenie wywiązuje się z
obowiązków, wynikających z umowy użyczenia, podpisanej z ówczesnym Wójtem Gminy.
Z treści umowy wynika jednoznacznie, że użyczone pomieszczenia, Stowarzyszenie
zobowiązało się używać wyłącznie na cele rehabilitacyjne. A zajęcia te nie
odbywają się już od 2 lat.
Z kolei powodem tego, że prowadzenie zajęć zostało zaniechane, jest cofnięcie
dotacji przez Starostwo Powiatowe, o czym przypomniała radna Marta Jamont.
Jak wiadomo, zgodnie z ustawą o
samorządzie powiatowym, powiat wykonuje określone ustawami zadania publiczne o
charakterze ponadgminnym, m.in. w zakresie wspierania osób niepełnosprawnych. Powiat dofinansowuje instytucje, zajmujące
się rehabilitacją osób niepełnosprawnych, a równocześnie sprawuje nadzór nad
ich działalnością.
Kontrole, przeprowadzane przez
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie wykazywały liczne nieprawidłowości w
działalności warsztatów rehabilitacyjnych, prowadzonych przez w/w Stowarzyszenie. Z dostępnych mi protokołów,
liczne zastrzeżenia były zgłaszane jeszcze wówczas, gdy Stowarzyszenie swoją
siedzibę miało w Dopiewie przy ul. Łąkowej. Co więcej, zalecenia pokontrolne
nie były realizowane, a przy następnych kontrolach pojawiały się kolejne
zastrzeżenia. Ponieważ zarząd Stowarzyszenia nie realizował zaleceń - Starostwo
w końcu cofnęło dotacje, uniemożliwiając tym samym dalszą działalność warsztatów
terapii zajęciowej.
Tak więc sądzę, że zajmowanie pomieszczeń w CRK przez
Stowarzyszenie, a tym bardziej domaganie się zwrotu sali widowiskowej, jest
bezprzedmiotowe. Tak samo bezprzedmiotowe jest żądanie odszkodowania. W
moim przekonaniu, to raczej Gmina występuje w roli strony poszkodowanej.
A więc, propozycja ugody budzi co
najmniej zdziwienie i świadczyć może o nieudolności pełnomocnika prawnego,
reprezentującego Gminę. Z podobnego założenia wyszła większość członków Komisji
Budżetu. W związku z propozycją
przedstawioną przez Radcę, odbyły się w trakcie posiedzenia 2 głosowania:
- w sprawie zawarcia ugody i
wypłaty przez Gminę 30 tys. złotych odszkodowania oraz rezygnacji z własnych
roszczeń,
- w sprawie bezkosztowego
rozwiązania.
W pierwszym przypadku 6 Radnych
głosowało przeciwko podpisaniu ugody, tylko Piotr Dziembowski był za ugodą a
Henryk Kapciński wstrzymał się od głosu.
W tym drugim przypadku, Gmina
zrezygnowałaby z żądania zapłaty za zaległy czynsz i inne opłaty a
Stowarzyszenie ze swoich roszczeń. Za bezkosztowym rozwiązaniem głosowało 6
Radnych, 2 było przeciwnych.
Co ciekawe, przeciwko
jakimkolwiek ustępstwom wobec Stowarzyszenia najbardziej oponował radny Wojciech
Dorna. Słuchając jego wypowiedzi można było odnieść wrażenie, że jest
najbardziej niezłomnym przedstawicielem samorządu Gminy. Szkoda, że w innych
przypadkach nie wykazuje podobnego hartu ducha – wide inwestycje komunalne w
Zakrzewie.
Oprócz tego, że był przeciwny
jakimkolwiek ustępstwom ze strony Gminy, to kilkakrotnie domagał się
nagłośnienia tematu w „Czasie Dopiewa”. Czyżby chciał pomóc Redaktorowi w
zapełnieniu szpalt naszego miesięcznika? - link.
Prawie 2 lata temu, na posiedzeniu Komisji Oświaty 15 czerwca 2015 r., padła
propozycja, aby przedstawić sytuację w CRK Konarzewo społeczeństwu, publikując
obszerne wyjaśnienie. Nie znalazła ona jednak uznania Zastępcy Wójta, ani
większości członków Komisji - link.
W tamtym okresie zapewne wielu Radnych obawiało się, że przy tej okazji wyjdzie
na jaw ich udział w tej sprawie. Obecnie prawie nikt już nie pamięta
szczegółów, tak więc informację można będzie skonstruować w ten sposób, żeby
nie zaszkodzić żadnemu z obecnych włodarzy.
Drugim punktem posiedzenia Komisji była analiza zadań zaplanowanych
przez ZUK Dopiewo. Temat referował prezes ZUK Karol Beszterda. Okazuje się,
że w 2017 r. głównym zadaniem będzie kontynuacja
magistrali wodociągowej z Joanki. Wreszcie władze Gminy zrozumiały, że
dalsze zwlekanie z tą inwestycją będzie miało opłakane skutki – wystarczy jeden
gorący i suchy sezon letni, a wodę dla mieszkańców trzeba będzie dowozić
beczkowozami.
Trzeba jednak pamiętać, że w 2017
r. wykonana zostanie tylko podstawowa część, tj. doprowadzenie rurociągu do
Dopiewca. Dalsze prace związane z rozprowadzeniem sieci w kierunku Dąbrówki,
Palędzia i Dąbrowy prowadzone będą w latach 2018-2019 i dopiero wówczas, będzie
można oczekiwać wyraźnej poprawy.
Inwestycja ta ma 2 cele:
- poprawę w zakresie dostaw wody,
- zmniejszenie ilości wody
kupowanej z Aquanetu.
Magistrala z Joanki powinna
zostać zrealizowana już kilka lat temu, niestety osobom odpowiedzialnym za
zaniedbania, nie grożą żadne sankcje.
W zakresie rozbudowy kanalizacji
sanitarnej, zamierzenia ZUK Dopiewo są znacznie skromniejsze. Ograniczą się
tylko do budowy sieci w ul. Wierzbowej w
Dopiewcu i fragmentu ul. Komornickiej w Dąbrówce. Realizacja tego drugiego
zadania umożliwi rozpoczęcie przebudowy ul. Komornickiej. Na szczęście, na
razie decydenci bronią się przed budową kanalizacji sanitarnej na ulicach:
Palisadowej, Jagiellońskiej, Fortowej i Piastowskiej, o co usilnie zabiega
radny Justin Nnorom. Zastanawia mnie, dlaczego Radny jest tak zainteresowany
pełnym uzbrojeniem terenu, który dopiero niedawno zaczął być zagospodarowywany
i w dalszym ciągu, w większości stanowi grunty rolne lub nieużytki. Na obszarze
prawie 6 ha
znajduje się zaledwie 16 budynków mieszkalnych. Czyżby mieszkały tam osoby
szczególnie zasłużone dla gminy Dopiewo, albo chociaż dla sołectwa Dąbrówka?
ZUK planuje również rozpoczęcie budowy kanalizacji w Gołuskach, ale
rozpoczęcie prac uzależnione jest od uzyskania dofinansowania.
Podsumowując muszę powiedzieć, że
cały czas aktualne jest powiedzenie – „nie chwal dnia przed zachodem słońca”.
Pamiętam buńczuczne wypowiedzi naszych włodarzy na początku 2015 r., że
odzyskanie kontroli nad całym obiektem CRK Konarzewo to tylko krótki spacerek.
Minęła już połowa kadencji, a sprawa w dalszym ciągu jest w toku i co
najgorsze, nie wiadomo, jak się zakończy. Natomiast Stowarzyszenie im. Praksedy
Lemańskiej swoją postawą wystawia sobie świadectwo moralności, wątpliwej
jakości. Dlaczego mnie to nie dziwi? – wystarczy przypomnieć sprawę próby
zasiedzenia działki nr ewid. 202 w Dopiewcu.
Najgorsze jest to, że zazwyczaj
jedna taka grupa zastępowana jest przez inną, ale kierującą się podobnymi
celami. Tylko ścisła kontrola społeczna może przyhamować te zapędy, bo
całkowicie wyeliminować się ich nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz