Po raz kolejny zamierzam
przedstawić swoją opinię w kilku sprawach, które mnie nieustannie bulwersują.
Jak wiadomo nikt nie lubi
przyznawać się do porażek, a tym bardziej działania w złej woli. Dotyczy to
również samorządowców gminy Dopiewo. Nasza rzeczywistość, przedstawiana w
oficjalnych mediach zazwyczaj jest podkolorowana. Władze zawsze mają rację,
nawet gdy jej nie mają.
Zacznę od informacji, która
naprawdę mnie wzburzyła. Chodzi o
sprawozdanie z XL Sesji Rady Gminy Dopiewo, opublikowane w kwietniowym wydaniu „Czasu
Dopiewa”, przez pracownika Urzędu Gminy, Damiana Gryskę.
Jak już skomentowałam to 2
kwietnia br. - link,
sołtysi i radni jednogłośnie odrzucili powołanie funduszu sołeckiego. O
funduszu sołeckim oraz o przyczynach niechęci naszych włodarzy do jego
uchwalenia, pisałam wielokrotnie, m.in. tutaj - link.
W skrócie, sołtysi gminy Dopiewo nie chcą funduszu sołeckiego, ponieważ pozbawiłby
ich prawa do decydowania o przeznaczeniu środków finansowych oraz zmusiłby do
pracy.
Obecnie o wydatkowaniu środków
sołeckich, które są wydzielane z budżetu Gminy, decydują jednoosobowo. Natomiast
o przeznaczeniu funduszu sołeckiego musiałoby decydować zebranie wiejskie,
czyli mieszkańcy. Ponadto, jak podejrzewam, większość spraw, związanych z
realizacją zadań ze środków sołeckich, wykonują za nich urzędnicy. W przypadku
funduszu sołeckiego musieliby przygotowywać wnioski, co w wielu przypadkach
przerasta ich wiedzę i umiejętności.
Należy dodać, że realizacja zadań z funduszu sołeckiego
wiąże się ze zwrotem przez Skarb Państwa części poniesionych nakładów.
A co dowiadujemy się z lokalnej, oficjalnej prasy? Że środki
sołeckie to to samo, co fundusz sołecki, tylko pod inną nazwą. Przyznam, że nawet
w naszej skrzywionej rzeczywistości nie spodziewałam się tak bezczelnego
kłamstwa. Trzeba powiedzieć, że wójt Adrian Napierała, bo z pewnością on stoi za
ostateczną wersją komunikatu, przekracza kolejne granice arogancji i
lekceważenia mieszkańców. Zastanawia mnie, jakie będzie jego kolejne
posunięcie?
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że jeden z mieszkańców naszej Gminy
lub Tarnowa Podgórnego wysłał do CBA pismo, w którym zarzucił wójtowi Adrianowi
Napierale podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowych w związku z lokalizacją
asfaltowni w Dąbrowie.
Przyznam, że mnie ta sprawa, a
szczególnie upór Wójta w wydaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, w
kontekście zaistniałych wcześniej wydarzeń, również niepokoi.
Uważam jednak, że jeśli ktoś
występuje do organów ścigania z zarzutami wobec przedstawiciela samorządu,
powinien się bardziej postarać. Z pisma tego trudno zorientować się, jakie
konkretnie fakty świadczą o korupcji. W piśmie zmieniono nawet imię Wójta. Do
tego skarga jest anonimowa. Wobec tego nie dziwi mnie, że CBA nie potraktowało
tej skargi poważnie i przesłało ją do rozpatrzenia przez Radę Gminy Dopiewo,
która z pewnością zarzuty odrzuci.
Koniec kadencji obfituje w różnego rodzaju inwestycje, nie tylko w
zakresie infrastruktury komunalnej. Zaczyna to przypominać totalne
szaleństwo – od marca do kwietnia
deficyt budżetowy na 2018 r. zwiększono o kolejne 2 mln złotych.
Tym, czym Wójt chce przekonać do
siebie mieszkańców, jest tworzenie publicznych przestrzeni do wypoczynku i
rekreacji. Jedynym z problemów jest fakt, że powstają one tam, gdzie nie są
najbardziej potrzebne.
Jednym z takich zadań jest zagospodarowanie terenu wokół stawu przy ul.
Gromadzkiej w Więckowicach. Pomijając potrzebę tworzenia tam terenu
rekreacyjnego w sąsiedztwie plaży w Zborowie, są lawinowo rosnące koszty
przedsięwzięcia. Początkowo na zadanie przeznaczono 170 tys. złotych, po
zmianie na ostatniej Sesji będzie to już prawie 300 tys. złotych. Dla
porównania, na rozbudowę infrastruktury w Zborowie: na plażę zarezerwowano 147
tys. złotych oraz 100 tys. na Otwartą Strefę Aktywności, cokolwiek to ostatnie
oznacza.
Kolejnym terenem, którym władze Gminy zainteresowały się w ostatnich
dniach, jest otoczenie budynku biblioteki przy ul. Konarzewskiej 12 w Dopiewie.
Jak na standardy dopiewskie, teren jest w miarę dobrze zagospodarowany. To co
go wyróżnia, to duża ilość drzew i krzewów, które uatrakcyjniają otoczenie
budynku.
Na „zagospodarowanie” tego terenu
przeznaczono w budżecie aż 120 tys. złotych. Zastanawia mnie fakt, na czym to
zagospodarowanie będzie polegało? – najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem
będzie likwidacja zieleni i budowa parkingów.
Następne miejsce, które wójt Adrian Napierała zamierza wziąć na
warsztat, to staw wraz z ul. Strażacką w Dopiewie. Mieszkańcy tej ulicy od
dawna domagają się jej utwardzenia, co w tym przypadku w pełni popieram.
Władze postanowiły pójść jednak
krok dalej i zagospodarować cały teren wokół stawu. Z przedstawionej na stronie
Gminy koncepcji wynika, że i tu modernizacja będzie polegała przede wszystkim
na likwidacji drzew, rosnących między stawem i ul. Stawną. Jak więc widać, obecna
ekipa konsekwentnie realizuje program likwidacji zieleni na terenie naszej
Gminy. Na razie pozycja ta nie znalazła się w budżecie na 2018 r., co nie
oznacza, że się nie znajdzie.
Z kolei tam, gdzie stworzenie przestrzeni publicznej jest najbardziej oczekiwane,
czyli w Dąbrówce, na zagospodarowanie terenu przy Placu Bursztynowego Szlaku,
zabezpieczono niecałe 124 tys. złotych. Najwyraźniej chodzi tu, o kolejne
już ukaranie mieszkańców, którzy nie do końca chcą podporządkować się jedynej
słusznej władzy.
Coraz wyraźniej widać, że budowa ciągów komunikacyjnych stanie się
mottem przewodnim w nadchodzących wyborach. Po raz kolejny ukazała się
informacja, także w tekście przewodnim wójta Adriana Napierały w „Czasie
Dopiewa”, dotycząca budowy drogi wzdłuż
torów oraz węzła przesiadkowego w Palędziu/Dąbrówce. Konsekwentnie
inwestycje te są przedstawiane jako niebywały sukces, także w zakresie
dofinansowania ze środków zewnętrznych.
Podobnie, jak część mieszkańców, uważam, że inwestycje te nie rozwiążą
żadnych problemów komunikacyjnych. Pisałam o tym wielokrotnie i stanowisko
to w dalszym ciągu podtrzymuję.
Jedynym pozytywem będzie
łatwiejszy dojazd z nowego osiedla Linei w Dopiewcu do ul. Poznańskiej w
Dąbrówce. Dopóki nie będzie alternatywy dla ul. Poznańskiej, nić w zakresie
płynności ruchu się nie zmieni. Tylko
budowa odcinka drogi wzdłuż torów, co najmniej do drogi serwisowej S11, może
częściowo poprawić sytuację.
Dodatkowym utrudnieniem dla
kierowców jest przejazd kolejowy w Palędziu, jednak w tym przypadku możliwości
Gminy są ograniczone – budowa wiaduktu lub tunelu w tym miejscu raczej nie
wchodzi w grę.
A sytuacja na ul. Pocztowej w
Palędziu i ul. Poznańskiej w Dąbrówce jest coraz trudniejsza. Wójt o tym może
nie wiedzieć, ponieważ do pracy jeździ inną drogą.
W ostatnim czasie korki na w/w ulicach
są coraz dłuższe. W godzinach porannych sznur samochodów w Palędziu potrafi ciągnąć się od
rogatek, przez całą ul. Pocztową, aż do stawu przy rozwidleniu dróg do Gołusek
i Dopiewca. Coraz częściej również, mimo otwartego szlabanu, samochody nie mogą
wjechać na przejazd kolejowy, ponieważ za przejazdem nie ma miejsca. Tylko
osoby takie, jak radny Ryszard Pawelec decydują się na wjazd na tory, pomimo
braku miejsca po drugiej stronie.
Z kolei po południu korek
stojących na ul. Poznańskiej w Dąbrówce samochodów, ciągnie się od rogatek
kolejowych do marketu Biedronka. W korku stoją zarówno mieszkańcy Dąbrówki, jak
i osoby jadące w kierunku Palędzia. Tylko
III odcinek drogi wzdłuż torów umożliwiłby poprawę sytuacji. Wójt Adrian
Napierała jednak myśli zupełnie innymi kategoriami, mając na względzie dobro tylko
wybranych mieszkańców. Wielokrotnie podawałam przykłady decyzji oderwanych od
rzeczywistości – ostatnim z nich jest budowa ul. Dojazd w Dąbrowie.
Również sytuacji nie poprawi, wprowadzenie kolejnych pociągów w ramach
Poznańskiej Kolei Metropolitarnej. Spowoduje to częstsze zamykanie
przejazdu w Palędziu a czy zachęci to więcej osób do korzystania z pociągu? –
mam wątpliwości. Obserwując dość często ruch pojazdów mogę z przekonaniem
powiedzieć, że w 90% pojazdów jedyną osobą jest kierowca.
Podsumowując, w dalszym ciągu nie
mam podstaw, aby zmienić ton moich wypowiedzi na bardziej pozytywny. Nawet,
jeśli coś na pierwszy rzut oka wydaje się pozytywem, to po głębszej analizie
okazuje się, że to tylko pozory.
Muszę dopisać krótki komentarz do dzisiejszego postu, dotyczący Więckowic.
OdpowiedzUsuńRadna/sołtys Anna Kwaśnik jeszcze kilka lat temu za punkt honoru uznała stworzenie w Więckowicach, Wiejskiego Ośrodka Rekreacji. Co roku realizowane były kolejne inwestycje w urządzenia sportowo-rekreacyjne – m.in. na terenie ośrodka znajduje się kilka pokoleń ławek.
I co mamy? Zapuszczony teren, opanowany przez krety oraz miłośników piwa. Odwiedziłam „Ośrodek” dziś o godz. 13:00 i spotkałam 2 starsze osoby odpoczywające na ławce, które wkrótce opuściły teren. Ze strony mieszkańców nie widać żadnego zainteresowania terenem rekreacyjnym.
Niezrażona tym niepowodzeniem radna/sołtys Anna Kwaśnik postanowiła stworzyć kolejne miejsce do wypoczynku i rekreacji, tym razem nad stawem przy ul. Gromadzkiej, w sąsiedztwie skrzyżowania z ul. Klonową, a więc na peryferiach miejscowości.
Zagospodarowanie terenu rozpoczęto, jak każe tradycja w gminie Dopiewo, od wycinki większości drzew, rosnących wokół stawu – operację tą przeprowadzono już jakiś czas temu. Pozostały jeszcze 2 wierzby, rosnące przy ul. Gromadzkiej, ale nie wiadomo, na jak długo.
Za prawie 300 tys. powstanie zatem kolejna pustynia z rachityczną roślinnością, która raczej nie będzie zachęcać do wypoczynku.
Czy naprawdę w Więckowicach nie ma innych potrzeb, że pieniądze wydaje się na nikomu niepotrzebne inwestycje? Z nieoficjalnych informacji wynika, że władze Gminy chcą rozebrać pozostałą część starej szkoły. Włodarzom szkoda pieniędzy na remont i stworzenie tam czegoś użytecznego dla mieszkańców. Rozbiórka ma nastąpić w przyszłym roku po wyborach samorządowych, aby nie denerwować obrońców obiektu.
W czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej sołtys/radna Anna Kwaśnik była zwolenniczką ratowania starej szkoły, obecnie jest jej przeciwniczką.
Odwiedziłam również ul. Krótką w Więckowicach. Kilka lat temu, wówczas jeszcze jako sołtys Anna Kwaśnik, zgłaszała byłej wójt Zofii Dobrowolskiej, iż nawierzchnia drogi została źle wykonana i kostka pracuje. Od tego czasu minęły 4 lata i pracująca kostka Pani Sołtys, obecnie też Radnej, już nie przeszkadza.
Za to teren pętli busa linii 792, przed sklepem spożywczym, w dalszym ciągu sprawia odpychające wrażenie. Brak nawet ławeczki dla pasażerów, za to stopniowo ubywa drzew przy skrzyżowaniu z ul. Jeziorną.
Myślę, że Więckowice zasługują na lepszego przedstawiciela w lokalnym samorządzie. Najbardziej przerażające jest to, że w ciągu krótkiego czasu ludzie potrafią tak zmienić się na gorsze. Wystarczy tylko posmak władzy – co w końcu znaczy sołtys czy radny gminy?