niedziela, 1 września 2019

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2019 (10) – Dopiewo, Trzcielin, Lisówki – bylejakość znakiem firmowym samorządu lokalnego?



Korzystając z ciągle letniej aury, wybrałam się wczoraj w stosunkowo rzadko odwiedzane przeze mnie i słabo zaludnione tereny gminy Dopiewo. Nad tym drugim problemem nie tak dawno ubolewał pracownik Urzędu Gminy Łukasz Ślisiński. Całe szczęście, że pozostało jeszcze trochę miejsc niezabudowanych, inaczej życie stałoby się nieznośne i coraz trudniejsze.
Podobnie, jak w czasie każdej mojej wędrówki, również i wczoraj udało mi się zaobserwować kilka interesujących spraw. Zanim jednak przejdę do głównego tematu, swój opis muszę rozpocząć od sprawy, która w zasadzie w naszej Gminie stała się normą. Mam tu na myśli coraz gorszą jakość informacji publicznej.


Do Trzcielina chciałam dojechać busem linii nr 791 i w tym celu, sprawdziłam w Internecie godziny odjazdu. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że dostępne rozkłady jazdy dotyczą już tylko września, chociaż w kalendarzu był jeszcze sierpień.
Bulwersuje już sam komentarz do zmian w kursowaniu autobusów, opublikowany przez Beatę Spychałę – „wraz z początkiem września wprowadzony zostanie zasadniczy rozkład jazdy na liniach komunikacyjnych przebiegających przez teren gminy Dopiewo”. Zastanawia mnie, co dla autorki oznacza „początek września” – pierwszy, drugi a może dziesiąty dzień miesiąca? Dotychczas wydawało mi się, że zmiany w komunikacji wprowadzane były zawsze od konkretnego dnia. Widać, w gminie Dopiewo, podejście do terminów ma charakter płynny.
Co więcej, wprowadzając nowe rozkłady jazdy, zlikwidowano stare, mimo, co podkreślam kolejny raz, wczoraj był jeszcze sierpień. Nie mogąc więc sprawdzić godziny odjazdu busa do Trzcielina, zmuszona byłam udać się na przystanek w ciemno. No i okazało się, że moje obawy były w pełni uzasadnione – letni rozkład jazdy znacząco różnił się od jesiennego, wynikiem czego musiałam sporo odczekać na przystanku. Widocznie urzędnicy wyszli z założenia, że 31 sierpnia i 1 września, nikt z komunikacji gminnej korzystać nie będzie.

Odbiegając od tematu aktualnych rozkładów jazdy dodam, że nie jest to pierwszy przypadek kpiny ze strony urzędników wobec mieszkańców. Na stronie Gminy, 5 lipca br. umieszczono komunikat o zmianie rozkładu jazdy pociągów - link. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zmiany rozkładu jazdy pociągów wprowadzone zostały 9 czerwca br., a więc prawie miesiąc wcześniej. Autorem tego „newsa” był Michał Juskowiak.
Zatem po raz kolejny, wypada mi pogratulować wójtowi Adrianowi Napierali wspaniałego „zespołu fachowców” na stanowiskach urzędniczych.

Przejdźmy jednak do głównego tematu.
W Dopiewie zwróciłam uwagę na kilka szczegółów.
Pierwszym z nich to wybetonowanie kolejnego fragmentu wolnej przestrzeni przy szkole podstawowej przy ul. Bukowskiej.

Mimo, iż budynek szkolny jest tylko częściowo użytkowany a liczba młodzieży stosunkowo niewielka – dane te, jak się wydaje, są w ostatnich latach utajniane – place wokół szkoły są systematycznie betonowane. Równocześnie systematycznie ubywa terenów zielonych.
Na terenie w/w placu jeszcze 2 lata temu rosło dorodne drzewo, które zostało z zupełnie niezrozumiałych przyczyn wycięte.
Ponieważ coraz więcej dzieci dojeżdża do szkoły rowerami, pojawiła się potrzeba powiększania liczby stojaków na rowery. Zamiast wybudować wiatę z prawdziwego zdarzenia, na jednym z już wybetonowanych miejsc, która chroniłaby rowery przed deszczem i śniegiem, wycięto tylko kolejny fragment żywopłotu, okalającego plac zabaw:

Działania te - nie wiem, kto jest ich pomysłodawcą – można określić słowami: głupota i bezmyślność. Wpisują się one w aktualne podejście władz szkoły i przedszkola do spraw środowiska, którego wcześniejszym przykładem była troska o tzw. „drzewo pamięci” - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/07/przemyslana-polityka-nasadzeniowa-w.html.

Do niedawna wydawało mi się, że zaniedbania i niechlujstwo nie dotkną terenu wokół budynku Urzędu Gminy, który wydawał się oczkiem w głowie wójta Adriana Napierały. Pracowników zajmujących się czystością i porządkiem w Gminie, najczęściej można było spotkać na ulicach: Leśnej, Wyzwolenia i Dworcowej w Dopiewie, na odcinkach otaczających budynek Urzędu
Okazało się, że zapał gospodarza powoli słabnie. Dowodem może być miotła, posadzona w miejscu dorodnego świerku, pod samym oknem gabinetu Wójta.

Jeszcze wiosną „drzewko” było zdrowe, obecnie sprawia wrażenie, że nie dożyje przyszłego roku.
Rosnące obok, na razie zdrowe drzewko, najprawdopodobniej wiosną zostało podmienione na nowy egzemplarz.
Wójt Adrian Napierała coraz częściej chwali się sukcesami i bogactwem Gminy, więc coroczna wymiana kilkudziesięciu czy kilkuset drzew, nie stanowi finansowego problemu.

Obchód Trzcielina rozpoczęłam od centralnego miejsca, czyli skrzyżowania ulic: Płk. Andrzeja Kopy i Środkowej, przy którym zlokalizowana jest pętla autobusowa. Drugą kadencję radnym Trzcielina jest Paweł Jazy, co niestety, widać wyraźnie.
W poprzedniej z zapałem walczył o stworzenie placu rekreacyjno-sportowego dla mieszkańców wsi. Zapomniał jednak, że budowa obiektu to jedno a troska o niego, to zupełnie co innego.
Gdyby nie rząd drzewek, posadzonych przy głównej alejce, które są systematycznie podlewane, to można by pomyśleć, że plac poszedł w zapomnienie.

Boiska do piłki nożnej i siatkowej bardziej przypominają ugór, niż miejsce rekreacji i sportu:


Również samo skrzyżowanie budzi sprzeczne uczucia.
Po jednej stronie mamy zadbany pomnik pułkownika Andrzeja Kopy, powstańca wielkopolskiego,

po drugiej przepełniony pojemnik na odzież używaną.

W mojej obecności do pojemnika podjechał samochód, z którego wyniesiono kilka toreb odzieży. Ponieważ nie można jej było wcisnąć do pojemnika, porzucona została obok. Nie jest do dobra wizytówka nie tylko wsi, ale i gminy Dopiewo.

Zaniedbane są także inwestycje sprzed kilku lat, jak np. kładka nad strugą na ul. Środkowej, która powoli zarasta chwastami.

Smutny widok sprawia również park podworski przy ul. Parkowej

W tym przypadku nie można jednak mieć pretensji do władz Gminy, ponieważ stanowi własność prywatną.

Za to drogą gminną jest ul. Topolowa w Trzcielinie. Nazwa ta została nadana ze względu na rosnące wzdłuż drogi dorodne topole. Po drzewach została już tylko nazwa i potężne pnie. Pisałam o tym tutaj - http://blogdopiewo.blogspot.com/2018/06/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-w.html.
Topole, podobnie jak wierzby odznaczają się dużą żywotnością i pozostawione w ziemi pnie zaczęły wypuszczać odrosty. Ktoś jednak z zaciekłością, godną lepszej sprawy, nie zamierza dopuścić do ich odrodzenia. Odrosty potraktowane zostały środkami chemicznymi, prawdopodobnie Roundapem.

Za to chwasty na poboczu ul. Topolowej, które osiągają 1,5 m wysokości, już nikomu nie przeszkadzają.

Droga z Trzcielina do Lisówek, na szczęście, poza nieco większym ruchem pojazdów, na razie się nie zmienia. O dziwo, pozostało jeszcze trochę starych drzew, które póki co, doskonale sobie radzą.
Gorzej jest z nowymi nasadzeniami, przeprowadzonymi kilka lat temu. Duża część młodych drzewek choruje, a niektóre już uschły.

Jak widać, zagrożenie dla drzewostanu występuje w całej Gminie - co niewątpliwie niektórych cieszy. Dzięki temu jest coraz mniej liści do sprzątania, odpada pielęgnacja roślinności a rolnicy, mogą powiększać swoje pola, zaorywując miejsca, dotychczas zajęte przez drzewa.

Ze względu na wzrastający upał zmuszona byłam nieco skrócić swoją wędrówkę. Tak więc, Lisówkami bardziej szczegółowo zajmę się przy następnej okazji.
Zwróciłam tu uwagę, co zresztą rzuca się w oczy w całej Gminie, na wpływ warunków atmosferycznych na jakość plonów. Szczególnie dotyczy to kukurydzy, która w tym roku jest wyjątkowo mizerna.
Zazwyczaj osiągająca wysokość 2-2,5 m, w wielu miejscach nie przekracza 50 centymetrów. Równie mizerne są kolby lub nie ma ich wcale.

Wójt Adrian Napierała, w swoim ostatnim komentarzu w sierpniowym wydaniu „Czasu Dopiewa”, stwierdził m.in. – „Mam nadzieję, że anomalie pogodowe są przejściowe i nie będą dawały się nam we znaki w kolejnych latach – rzutując między innymi na wielkość plonów w rolnictwie”. Przyznam, że trudno o większy przykład ignorancji i niekompetencji.
Naukowcy w tym przypadku są całkowicie zgodni twierdząc, że tego typu anomalie w kolejnych latach będą się systematycznie nasilać. W Internecie można na ten temat znaleźć wiele artykułów i to stricte naukowych.
Dlatego też, zamiast składania pobożnych życzeń, Wójt raczej powinien zakasać rękawy i wziąć się do pracy a przede wszystkim uzupełnić swoją wiedzę, która wydaje się więcej niż skromna. Ochrona gruntów rolnych, zadrzewianie (także śródpolnych, których przeciwnikiem jest m.in. sołtys/radny Walenty Moskalik) i mała retencja (także żeremia bobrów, których wrogiem jest z kolei sołtys Albin Marian Czekalski) to podstawowe elementy działań, które powinny być celem samorządu, nie tylko naszego.
Zamiast tego jak na razie mamy systematyczne betonowanie, likwidowanie istniejącej zieleni oraz odprowadzanie wód opadowych do morza. Jeżeli obecna polityka nie zmieni się, wójt Adrian Napierała może zostać zapamiętany jako największy szkodnik w gminie Dopiewo.

Poniżej zdjęcie, przedstawiające peryferie Lisówek.

Miejsce to może wkrótce zniknąć i zamienić się w tereny budowlane, jeżeli Radni uchwalą plan zagospodarowania pod budownictwo mieszkaniowe. Za takim rozwiązaniem optuje m.in. wymieniony na początku artykułu Łukasz Ślisiński. Uważa on, że w Lisówkach jest zbyt mało mieszkańców i trzeba je zaludnić. Przyznam, że jest to wyjątkowo intrygujące podejście do tematu planowania przestrzennego.

W lesie między Dopiewem i Lisówkami można zobaczyć prawdziwe cuda przyrody. Oto jedno z nich:

Na szczęście miejsce to jest oddalone od terenów mieszkalnych, piesi tam nie docierają i dlatego grzyb pozostaje nienaruszony.
 
Swoją wędrówkę zakończyłam na ul. Bukowskiej w Dopiewie, na chodniku prowadzącym do ul. Wiśniowej.
Inwestycja ta od początku budziła mój sprzeciw, który w dalszym ciągu podtrzymuję.  Chodnik ten jest praktycznie nieużywany, pieszych można tam spotkać jedynie w weekendy, spacerujących z dziećmi. Natomiast po wieczornych biegach mieszkańców w towarzystwie swoich czworonożnych pupili, pozostają psie kupy. Przecież biegacz nie może zatrzymać się, nie może wypaść z rytmu aby posprzątać po swoim piesku – widok ten wywołuje u mieszkańców tej ulicy, oburzenie.
Budowa tegoż chodnika, wiązała się z wycinką kilkudziesięciu drzew, które do niedawna oddzielały tereny budowlane od drogi.

Co więcej, pomiędzy jezdnią a chodnikiem powstał pas ziemi niczyjej, porośnięty chwastami. Na niektórych jego odcinkach po każdym deszczu zbiera się woda (droga nie posiada odwodnienia) i trzeba uważać, żeby nie zostać ochlapanym przez przejeżdżające samochody.

Inwestor, czyli Gmina, a konkretnie urzędnicy, nie potrafili nawet doprowadzić do prawidłowego połączenia chodnika z jezdnią przy skrzyżowaniu z ul. Wiśniową. Pozostałą szczelinę wypełniono ostrym tłuczniem granitowym.


Na koniec 2 zagadki.
1. Na jednym z przystanków w Dopiewie wisi tabliczka o czasowym jego przeniesieniu w inne miejsce. Miało to miejsce w sierpniu, niestety na tabliczce nie podano roku.

Otóż wisi ona już co najmniej 6 lat a przeniesienie przystanku związane było z jego przebudową. Tabliczka powoli staje się pamiątką historyczną i być może kiedyś, ukaże się o niej wzmianka u naszych lokalnych historyków.

2. Na jednym ze skrzyżowań dróg gminnych umieszczono tabliczkę z nazwą ul. Źródlanej.

Jak widać, urzędnicy mają problem nie tylko z odpowiednią lokalizacją słupków, ale i prawidłowym ich instalowaniem.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz