„Nie chcem ale muszem”,
jak powiedział jeden z najbardziej znanych współczesnych Polaków. Powody są
dwa:
- jak widzę, na mój kolejny,
cotygodniowy komentarz, czeka całkiem spora grupa Czytelników. Nie chciałam już
dziś nic pisać, jednak zrobię ukłon w ich stronę.
- niedługo minie rok, jak ukonstytuowała się nowa Rada Gminy Dopiewo.
W związku z powstaniem grupy niezależnych Radnych, miałam nadzieję na pozytywne
zmiany. Na szczęście w tym przypadku się nie zawiodłam, jednak niektóre sprawy
nie dają mi spokoju.
O nich dziś krótko napiszę.
Do grupy niezależnych Radnych,
tworzących klub JesteśMY na Tak,
należy m.in. Przemysław Miler,
reprezentujący przede wszystkim Dąbrowę, ale również i Skórzewo.
Pełni on swą funkcję pierwszą
kadencję, dlatego też przez długi czas traktowałam go ulgowo. Jednak mija już
rok i trzeba jego działalność, podobnie jak pozostałych nowicjuszy, oceniać bez
taryfy ulgowej.
Na pozór wszystko wygląda w
porządku. Radni z Klubu są aktywni, składają kolejne interpelacje i wnioski,
jednak odnoszę wrażenie, że tylko jeden z nich jest motorem działania. Nie jest
to dobry znak, ponieważ do końca kadencji pozostały jeszcze 4 lata.
Radny Przemysław Miler wydaje się
osobą mało odporną na krytykę i wszelkie niepowodzenia. Kilkakrotnie dotarły do
mnie informacje, że jest zniechęcony i najchętniej złożyłby mandat radnego. Nie
chciałam w to wierzyć, dopóki informacja ta nie ukazała się na forum
publicznym.
Nie rokuje to dobrze, ponieważ
ktoś, kto obejmuje funkcję publiczną, musi być na krytykę przygotowany. Nie
może jej całkowicie ignorować, jak to próbują robić Radni Adriana Napierały,
ale powinien reagować w sposób wyważony.
Na niesłuszne uwagi należy dawać
stanowcze riposty, z kolei krytyka uzasadniona pozwala na unikanie podobnych
błędów w przyszłości.
Również drogą nieoficjalną
dotarła do mnie swego czasu wiadomość, że radny Przemysław Miler nie chce być
utożsamiany z moim Blogiem. Ma do tego prawo.
Jeżeli jednak ktoś chce pokazać swoją niezależność, musi wykazywać się
własną inicjatywą i pomysłowością.
A z tym w przypadku Radnego, nie
jest najlepiej. Początkowo składałam to na karb braku doświadczenia, jednak w
tej chwili nie mogę już stosować taryfy ulgowej. Przeciwnicy tylko czekają, aby
zarzucić mi stronniczość.
Mimo, iż radny Przemysław Miler
nie chce być utożsamiany z Obserwatorką I, w większości przypadków musiał
zaakceptować jej propozycje, bądź podjąć działaniach po tekstach, jakie ukazały
się na moim Blogu.
Takim przykładem może być sprawa lasku przy ul. Brzozowej w Dąbrowie.
Od początku twierdziłam, że lasek należy zachować w obecnym stanie, a
oczekiwania właścicielki można zaspokoić poprzez zamianę gruntu.
Kilkumiesięczne przepychanki doprowadziły w końcu do punktu wyjścia. Lasek ma
pozostać, natomiast otwartą kwestią jest zamiana gruntów.
Kolejny przykład to wniosek Michała Dolaty w sprawie budowy hal
produkcyjnych przy ul. Szafirowej w Dąbrowie. Radny co prawda nagłośnił
temat, ale nie potrafił zaproponować rozwiązania. Dopiero po moim tekście, w
którym stwierdziłam, że jedynym rozwiązaniem będzie opracowanie planu
zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu, podjęto szybkie działania.
Radny Przemysław Miler kilka miesięcy temu, odpowiadając na mój
komentarz stwierdził, że woli rozmawiać niż naciskać. A jakie są tego
efekty?
Takie, że wójt Adrian Napierała realizuje takie zadania, które sobie wybierze, a
nie te które wynikają wprost z potrzeb społecznych.
Kilka dni temu zakończono budowę sieci kanalizacji
sanitarnej w Dąbrowie, pomiędzy ulicami: Brzozową i Wiejską. Nie byłoby w
tym nic bulwersującego, gdyby nie fakt, że obsługiwać ona będzie przede
wszystkim nie zasiedlone budynki deweloperskie. A zabudowę istniejącą już od wielu lat, zupełnie pominięto.
Jest to wyjątkowy przykład
arogancji wójta Adriana Napierały, który już od lat lekceważy potrzeby
mieszkańców, skupiając się na grupach uprzywilejowanych, jak np. deweloperzy.
Temat ten bardzo mnie
zbulwersował, więc go odpowiednio nagłośniłam, licząc naiwnie, że i radny
Przemysław Miler zabierze publicznie głos.
Tak się jednak nie stało, do dziś
Radny na ten temat się nie wypowiedział. Daje w ten sposób zielone światło
Wójtowi, który wie, że nie musi obawiać się protestów.
Mam również poważne wątpliwości
co do kompetencji radnego Przemysława Milera. Dowodem na to może być
przedstawiony na fb komentarz, dotyczący
zmiany organizacji ruchu na ul. Pasjonatów w Zakrzewie/Dąbrowie.
Pomyłka nastąpiła już przy opisie
ulic. Z tego co wiem, ul. Pasjonatów nie dochodzi do ul. Szkolnej w Dąbrowie
ale do ul. Bukowskiej (stary odcinek drogi wojewódzkiej). Jednak nie jest to
błąd istotny.
Ważniejsze jest, że Radny zdaje
się nie wiedzieć, jakie obowiązki leżą w czyich kompetencjach.
Otóż, zgodnie z art. 10 ust. 6
ustawy - Prawo o ruchu drogowym – zarządcą
ruchu na drogach gminnych jest starosta. To on wydaje decyzję w sprawie
organizacji ruchu a także każdej jej zmiany. Wójt póki co, takich kompetencji
nie posiada i o niczym nie decyduje. Może co najwyżej przygotować projekt
organizacji ruchu, który i tak musi zatwierdzić starosta.
Jeżeli zatem mieszkańcy, a także
Radni Dąbrowy, nie zgadzają się z rozwiązaniem, zaproponowanym przez Wójta
Gminy Dopiewo, powinni zgłosić swoje zastrzeżenia do Starosty Poznańskiego.
Nawet wydanie decyzji przez
Starostę nie zamyka możliwości protestu, mimo iż teoretycznie decyzja
zatwierdzająca lub zmieniająca organizację ruchu, należy do tzw. czynności
organizacyjno-technicznych, nie podlegających zaskarżeniu.
Wyrok Naczelnego Sądu
Administracyjnego w Warszawie z dnia 14 lutego 2013 r., sygn. akt I OSK 154/13
podważa tą tezę i w przypadku zmiany organizacji ruchu, umożliwia zaskarżenie
decyzji administracyjnej.
Na koniec coś ze spraw mniejszego
kalibru. Pod koniec zimy pisałam o
osuwającym się poboczu drogi na skrzyżowaniu ulic: Wiejskiej i Leśnej w
Dąbrowie, na świeżo przebudowanym odcinku.
Mimo, iż minęło już kilka
miesięcy, nic nie zrobiono, aby poprawić bezpieczeństwo użytkowników drogi. A
zbocze systematycznie się obsuwa, powstała już nawet dziura. Czy włodarze (bo
urzędnicy zapewne już dawno o temacie zapomnieli) czekają, aż dojdzie do
poważnego wypadku, żeby zainteresować się problemem?
Druga sprawa dotyczy utworzenia
wspólnego przystanku dla linii 727 i 729 przy ul. Leśnej w Dąbrowie. Ten temat
również został kilka miesięcy temu wywołany przeze mnie, natomiast radny
Przemysław Miler podjął się załatwienia sprawy i nawet już zaczął otrzymywać
gratulacje od mieszkańców.
Przystanek miał zostać utworzony
w październiku. Miesiąc się już kończy a przystanku na razie nie widać.
Od poniedziałku, tj. od 21
października br., wprowadzone zostają dodatkowe kursy autobusów linii 729. Z
pewnością wiązało się to z większymi problemami, niż przestawienie wiaty i
słupka drogowego – zorganizowanie dodatkowego pojazdu i kierowców, zmiana
rozkładu jazdy itp. A mimo to, udało się załatwić w rekordowo krótkim czasie,
tj. od początku września.
Wydaje mi się w tej sytuacji, że
„rozmawianie
a nie naciskanie”, jak na razie, nie przynosi pozytywnych wyników.
Mimo wszystko uważam, że radny
Przemysław Miler posiada odpowiedni potencjał, tylko jeszcze nie potrafi go
wykorzystać. Nie pomogą mu w tym komentarze, które pojawiają się na fb Dąbrowy.
Poniżej jeden z nich:
„Tak
zaangażowanej osoby jak Ty to w naszej wsi nie znam. Swoją pracę wykonujesz na
złoty medal. Nie widzę innej osoby na tym miejscu i liczę na to, że będziesz
działał jak najdłużej dla Dąbrowy a ja to szczerze życzę Tobie miejsca na
fotelu Wójta. Na wczorajszym zebraniu wyraziłeś swoje zdanie i jak najbardziej
masz do tego prawo i nie masz za co przepraszać.”
Jak dla mnie, są
zbyt infantylne. Natomiast grożenie złożeniem mandatu, jest trochę dziecinne.
Jeżeli Radny nie
zgadza się z moimi wnioskami, czekam na odpowiedź. Z pewnością się do niej
ustosunkuję.
Obserwatorka I
(Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz