Dziś wracam do tematu, który w
gminie Dopiewo funkcjonuje już od 3 lat. Była to jedna z obietnic wyborczych
wójta Adriana Napierały w czasie kampanii w 2014 r.
Na temat DBO pisałam kilkakrotnie, przedstawiałam również swoje wątpliwości.
Jak wiadomo, włodarze Gminy rękami i
nogami bronią się przed powołaniem funduszu sołeckiego, który w wielu
aspektach jest korzystniejszym rozwiązaniem, szczególnie ze względów
finansowych. No, ale przedstawiciele samorządu lokalnego, mam tu na myśli
przede wszystkim sołtysów, nie lubią dodatkowej pracy i wolą wszystkie
obowiązki przerzucić na urzędników.
Budżet obywatelski w założeniu
miał umożliwić udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji na szczeblu lokalnym,
dotyczących różnych aspektów życia społecznego. Jak się okazuje, każdy, nawet
najlepszy pomysł, może zamienić się w jego karykaturę. Tak, moim skromnym
zdaniem, stało się w przypadku budżetu
obywatelskiego.
Obecnie, kampania związana z
wyborem projektów, przeznaczonych do realizacji w ramach DBO, coraz bardziej przypomina
zaciekłą rywalizację, nie mającą nic wspólnego z racjonalnym decydowaniem o
naszej wspólnej przestrzeni.
Zasady, wprowadzone uchwałą Rady Gminy uniemożliwiają jakąkolwiek
współpracę poszczególnych ośrodków. Nieważne, czy zgłoszony pomysł jest
dobry czy zły, racjonalny czy pozbawiony sensu. Wszyscy mieszkańcy z danej
miejscowości obligowani są do oddawania głosu na projekt, ponieważ jest on nasz
i to my musimy wygrać. Czy aby na pewno?
Takim przykładem może być
zgłoszony w br. projekt budowy
pumptracka w Dąbrówce. Ponieważ był to jedyny pomysł, zgłoszony w tej
miejscowości, wszyscy mieszkańcy i samorządowcy wsi, na co dzień często
skłóceni i rywalizujący ze sobą, w tym przypadku zwarli szeregi, wspólnie oddając
głosy.
Nie mam zamiaru analizować, czy powstanie pumptracka w gminie Dopiewo
jest niezbędne? Jako element rekreacji, sportu i wypoczynku, być może tak.
Mam jednak wątpliwości, czy jego lokalizacja jest właściwa? A w zasadzie
uważam, że jest bardzo zła.
Łąka w Dąbrówce w dolinie Wirynki, to w zasadzie ostatnie
niezagospodarowane miejsce we wsi, z w miarę niezniszczonym środowiskiem.
Stanowi ona siedlisko wielu gatunków roślin i zwierząt. Do tego jest to teren
podmokły, który w razie większych opadów, może być podtapiany.
Zastanawia mnie, jaki projekt, a przede wszystkim, w którym miejscu, zaproponuje Dąbrówka w przyszłym roku? Pozostał już tylko park dworski przy ul. Lipowej, część lasów Zakrzewskich, położonych w obrębie wsi oraz zdewastowane tereny po południowej stronie linii kolejowej, w sąsiedztwie MOP-u przy S11.
Moim zdaniem, zamiast zaciętej rywalizacji, sołectwa
powinny zacząć ze sobą współpracować. Część wsi, jak np. Palędzie z
Dąbrówką czy północna część Dopiewca z Palędziem, to w zasadzie jeden organizm
urbanistyczny. Zamiast konkurować między sobą z byle jakimi propozycjami - z
pewnością lepiej byłoby przygotować jeden wspólny, przemyślany projekt, który
służyłby większej grupie mieszkańców.
I tak, zamiast forsować
nieprzemyślany pomysł budowy pumptracka dla mieszkańców Dąbrówki nad brzegiem
Wirynki, do tego na prywatnym gruncie, można było znaleźć dla niego inną
lokalizację, satysfakcjonującą większą grupę osób. W moim przekonaniu, takim miejscem dysponuje Linea w Dopiewcu.
Ogromny teren, o powierzchni ponad 106 ha, aż prosi się, żeby wyznaczyć tam
przestrzeń publiczną, służącą nie tylko mieszkańcom Dopiewca. Z pewnością
deweloper jest w stanie wyłączyć spod zabudowy 2-3 ha, które mogłyby służyć
jako miejsce wypoczynku i rekreacji.
Mógłby tam powstać dowolnej
wielkości pumptrack, obok innych urządzeń i atrakcji.
Z pewnością pojawią się głosy, że
mieszkańcy Dąbrówki mieliby za daleko. Uważam, że jest to bzdura. Spod szkoły
podstawowej w Dąbrówce/Palędziu, do terenów osiedla Linei w Dopiewcu jest ok. 2 km. Z kolei z tego samego
miejsca do miejsca planowanego pumptracka odległość wynosi ok. 1,5 km.
Tak samo wspólne projekty mogłoby
powstawać dla Dąbrowy i Zakrzewa, Palędzia i Gołusek czy Dopiewa i Dopiewca.
Niestety, na przeszkodzie stoi stworzona prze wójta Adriana Napierałę i
jego urzędników, a zaakceptowana przez Radnych formuła, przewidująca wyłącznie
rywalizację i nie dopuszczająca współpracy. Dzięki temu coraz więcej będzie
pomysłów byle jakich, czego przykładem może być ostatni DBO, na 2020 rok.
Pisałam o tym tutaj - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/09/dopiewski-budzet-obywatelski-anno.html.
I tu pojawia się drugi problem.
Większość pomysłów, zgłaszanych w ramach DBO, dotyczy tworzenia miejsc
rekreacji i wypoczynku, które w zasadzie są niewykorzystane. Powstają kolejne
puste przestrzenie, które wręcz odstręczają od korzystania z nich.
Mam na myśli wszystkie
realizowane projekty, nie tylko w ramach DBO. Przykładów jest coraz więcej –
Trzcielin, Więckowice, Gołuski, Palędzie.
To, co przede wszystkim rzuca się
w oczy, to niechęć włodarzy do zieleni, szczególnie drzew. Trudno nazwać
drzewami masowo sadzone w Gminie miotły. A w zasadzie na tym kończy się ich
działalność w tym zakresie.
Przykład nowego przedszkola Leśna Polana w Dopiewcu, jest wręcz
patologiczny. Roślinność wokół obiektu bardziej przypomina muzealne eksponaty,
niż naturalne otoczenie. Inwestor nastawił się przede wszystkim na utworzenie
maksymalnej liczby miejsc parkingowych – jest ich tam co najmniej 30. Okazuje
się, że dzieci już się do szkoły i przedszkola nie odprowadza, tylko odwozi.
Wracając do DBO, jego największym zwolennikiem, jak się wydaje, jest radny Justin Norom. Nastawił się na systematyczną budowę kolejnych obiektów sportowych w Dąbrówce.
Jego pomysłem była ścianka wspinaczkowa w szkole podstawowej, która w zasadzie stoi pusta. Podobnie jest ze stołem do tenisa stołowego przy szkole, który w porównaniu z innymi miejscowościami, jest w znacznie wyższym standardzie. To on forsuje budowę kolejnych boisk do piłki nożnej. Są już 2 przy szkole przy ul. Malinowej w Dąbrówce, kolejne powstało w tzw. parku przy ul. Szlaku Bursztynowego. Jeszcze jedno powstaje lub już powstało obok szkoły przy ul. Majątkowej.
Radny widocznie wychodzi z
założenia, że „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Tyle tylko, że w tym pędzie do
zdrowego ciała, zupełnie zapomniał o duchu.
Zastanawia mnie, z jakim pomysłem
Radny zamierza wystąpić w przyszłym roku? Już w tej chwili zgłaszał, że środki
na DBO są zbyt małe i trzeba je zwiększyć. A przede wszystkim, gdzie zamierza
kolejny obiekt zlokalizować? Proponuję wykorzystać część parkingu przy węźle
przesiadkowym w Palędziu/Dąbrówce. Część zachodnia parkingu jest praktycznie
niewykorzystana. Mógłby tam funkcjonować komisariat Policji, no ale ważniejsze
było Dopiewo.
A potrzeb w innych dziedzinach, niż sport i rekreacja, nie brakuje.
Takim problemem, który systematycznie
narasta, jest skrzyżowanie ulic:
Malinowej, Poznańskiej i Kolejowej w Dąbrówce. Korzystają z niego nie tylko
mieszkańcy tej wsi, a to, co tam się dzieje, bardziej przypomina XIX-wieczny
Dziki Zachód niż środek Europy w XXI wieku. Aż prosi się tam o jakiś
monitoring, umożliwiający zdyscyplinowanie coraz większej liczby piratów
drogowych, z kierowcami firmy Dolata na czele.
Również Radni i mieszkańcy
Skórzewa nie tryskają pomysłami.
Forsowane są kolejne etapy
zagospodarowania miniparku przy ul. Sportowej, w sytuacji, gdy inne miejsca od
lat leżą odłogiem.
Dwukrotnie pisałam o zaniedbanym
terenie przy ul. Sportowej w sąsiedztwie cmentarza. W ostatnim czasie pojawił
się tam jakiś sprzęt i wykonano pewne prace, ale trudno to miejsce nazwać
zagospodarowanym:
Zastanawia mnie, czy jest to początek prac, czy na tym działania zakończono?
Jeszcze gorzej prezentuje się publiczny teren w rejonie ul. Figowej w Skórzewie. Jest to obszar o powierzchni prawie 0,5 ha – aż na tyle zdobyła się Spółdzielnia Ławica – który został przekazany Gminie. Oprócz ścieżki pieszo-rowerowej, kilku ławek i rzędu mioteł, udających drzewa, nie ma tam nic. Czy podobnie, jak w przypadku placu przy ul. Malinowej w Skórzewie, zagospodarowanie tego terenu będzie trwało 10 lat?
A przecież nie trzeba od razu wydawać kilkuset tysięcy złotych na jego urządzenie. Skoro jest już koncepcja zagospodarowania tego terenu, może należałoby zacząć od nasadzeń zieleni. Mam tu na myśli prawdziwą zieleń a nie te namiastki, które obecnie fundują władze Gminy.
Do nasadzeń można by zaangażować
młodzież szkolną, w ramach przedmiotów, związanych ze środowiskiem.
Pomysłów może być wiele, tylko
chęci jakoś brak. A przypomnę, że w Skórzewie mieszka aż 6 Radnych Gminy Dopiewo – Mariola
Walich, Magdalena Kaczmarek, Piotr Dziembowski, Piotr Strażyński, Walenty
Moskalik i Klemens Krzywosądzki. No,
ale w tym wypadku, zgodnie ze staropolskim powiedzeniem, „gdzie kucharek sześć, tam nie ma
co jeść”.
Na koniec wrócę jeszcze do
niedawnego epizodu, który jednoznacznie pokazuje stosunek włodarzy do
postulatów mieszkańców.
Teren rekreacji i wypoczynku przy Placu Szlaku Bursztynowego w Dąbrówce,
ma dość długą historię. Mieszkańcy, z obecnym radnym Krzysztofem
Kołodziejczykiem od lat walczyli o jego zagospodarowanie. W końcu im się to
udało, ale czy o to chodziło?
Projekt zagospodarowania terenu po raz pierwszy pojawił się w 2016 r.,
w ramach pierwszego budżetu obywatelskiego gminy Dopiewo. Został on
stworzony na podstawie wniosków i oczekiwań mieszkańców. Przyznam, że zrobił on
na mnie duże wrażenie, z pewnością był znacznie ciekawszy, niż to, co powstało
obecnie.
Ponieważ jednak nie była to inicjatywa radnych z otoczenia wójta
Adriana Napierały, władze zrobiły wszystko, żeby go storpedować.
W zamian powstał projekt,
przygotowany przez urzędników, który w niczym nie przypominał koncepcji,
zgłoszonej przez mieszkańców Dąbrówki.
W efekcie, chociaż każdy może
mieć inne zdanie, powstał kompleks, który do złudzenia przypomina mi tor
przeszkód na poligonie wojskowym. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina
on parku w tradycyjnym znaczeniu.
Najbardziej szpecącym elementem, w mojej ocenie, jest betonowa ściana, która w założeniu
ma służyć jako ekran kinowy.
Powstały już pomysły, aby na zewnętrznej ścianie, od strony ul. Komornickiej, namalować mural. A może zamiast muralu należałoby obsadzić tą ścianę roślinami pnącymi. Tyle, że wówczas trzeba by rozebrać część betonowej nawierzchni, która szczelnie otacza ścianę.
Nasuwa się pytanie, ile seansów filmowych rocznie będzie się w
tym miejscu organizować? – zapewne najwyżej kilka. Przez większą część roku
ściana będzie stała bezużyteczna.
Dlatego też jak najbardziej
sensowne było pytanie radnego Krzysztofa Kołodziejczyka na Sesji Rady Gminy 28
października br., o bezpieczne wykorzystanie ściany do gry w tenisa. Moim
zdaniem, pomysł bardzo dobry, tylko na przeszkodzie stoi skrzynka energetyczna,
umieszczona w sposób idiotyczny.
W/w Radny otrzymał jednoznaczną odpowiedź od kierowniczki referatu inwestycji
tut. Urzędu, Aleksandry Rutyny, że ścianka jest przewidziana tylko do projekcji
filmów.
W tej sytuacji pragnę przypomnieć,
że propozycja obywatelska z 2016 r., również przewidywała scenę
kinowo-teatralną, ale o zupełnie innym charakterze. To, co stworzyli urzędnicy,
to jakaś karykatura tamtego pomysłu.
Również wygląda na to, że pani Aleksandra Rutyna już zapomniała, jak
wyglądał przebieg projektowania terenu i kto odpowiada za jego ostateczny
kształt. Przypomnę, że to urzędnicy są dla mieszkańców a nie odwrotnie.
Szkoda, że radny Krzysztof Kołodziejczyk jej o tym nie przypomniał.
W tej chwili mieszkańcy wydają się zadowoleni z otwarcia placu w Dąbrówce. Zobaczymy, jak ocenią jego funkcjonalność, gdy latem temperatura powietrza przekroczy 30 st. C.
W tej chwili mieszkańcy wydają się zadowoleni z otwarcia placu w Dąbrówce. Zobaczymy, jak ocenią jego funkcjonalność, gdy latem temperatura powietrza przekroczy 30 st. C.
Na tym dzisiaj kończę, życząc
owocnych przemyśleń.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Powyższy tekst muszę uzupełnić o informację, która wczoraj mi umknęła. Poniższa uwaga dotyczy lokalizacji planowanego w Dąbrówce pumptracka, który miałby być realizowany w ramach budżetu obywatelskiego.
OdpowiedzUsuńOtóż zgodnie ze Studium Gminy, obiekt powstałby na terenie, oznaczonym jako łąki i pastwiska. A zgodnie z tekstem Studium, jest to obszar wyłączony spod zabudowy.
Pumptrack nie jest budynkiem, ale musi być traktowany jako budowla i dlatego jego realizacja byłaby ewidentnym naruszeniem ustaleń Studium Gminy.
Co prawda Studium zawsze można zmienić, do tego dla tego terenu brak planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak w takiej sytuacji, gdyby doszło jednak do budowy w tym miejscu pumptracka, należałoby zadać pytanie: ile są warte gminne dokumenty, dotyczące ładu przestrzennego?
Czy dla doraźnych celów mamy niszczyć resztki środowiska, które jeszcze się ostały?