niedziela, 1 grudnia 2019

Dopiewski Budżet Obywatelski – ślepa uliczka?



Dziś wracam do tematu, który w gminie Dopiewo funkcjonuje już od 3 lat. Była to jedna z obietnic wyborczych wójta Adriana Napierały w czasie kampanii w 2014 r.
Na temat DBO pisałam kilkakrotnie, przedstawiałam również swoje wątpliwości. Jak wiadomo, włodarze Gminy rękami i nogami bronią się przed powołaniem funduszu sołeckiego, który w wielu aspektach jest korzystniejszym rozwiązaniem, szczególnie ze względów finansowych. No, ale przedstawiciele samorządu lokalnego, mam tu na myśli przede wszystkim sołtysów, nie lubią dodatkowej pracy i wolą wszystkie obowiązki przerzucić na urzędników.
Budżet obywatelski w założeniu miał umożliwić udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji na szczeblu lokalnym, dotyczących różnych aspektów życia społecznego. Jak się okazuje, każdy, nawet najlepszy pomysł, może zamienić się w jego karykaturę. Tak, moim skromnym zdaniem, stało się w przypadku budżetu obywatelskiego.

Obecnie, kampania związana z wyborem projektów, przeznaczonych do realizacji w ramach DBO, coraz bardziej przypomina zaciekłą rywalizację, nie mającą nic wspólnego z racjonalnym decydowaniem o naszej wspólnej przestrzeni.
Zasady, wprowadzone uchwałą Rady Gminy uniemożliwiają jakąkolwiek współpracę poszczególnych ośrodków. Nieważne, czy zgłoszony pomysł jest dobry czy zły, racjonalny czy pozbawiony sensu. Wszyscy mieszkańcy z danej miejscowości obligowani są do oddawania głosu na projekt, ponieważ jest on nasz i to my musimy wygrać. Czy aby na pewno?

Takim przykładem może być zgłoszony w br. projekt budowy pumptracka w Dąbrówce. Ponieważ był to jedyny pomysł, zgłoszony w tej miejscowości, wszyscy mieszkańcy i samorządowcy wsi, na co dzień często skłóceni i rywalizujący ze sobą, w tym przypadku zwarli szeregi, wspólnie oddając głosy.
Nie mam zamiaru analizować, czy powstanie pumptracka w gminie Dopiewo jest niezbędne? Jako element rekreacji, sportu i wypoczynku, być może tak. Mam jednak wątpliwości, czy jego lokalizacja jest właściwa? A w zasadzie uważam, że jest bardzo zła.
Łąka w Dąbrówce w dolinie Wirynki, to w zasadzie ostatnie niezagospodarowane miejsce we wsi, z w miarę niezniszczonym środowiskiem. Stanowi ona siedlisko wielu gatunków roślin i zwierząt. Do tego jest to teren podmokły, który w razie większych opadów, może być podtapiany.



Zastanawia mnie, jaki projekt, a przede wszystkim, w którym miejscu, zaproponuje Dąbrówka w przyszłym roku? Pozostał już tylko park dworski przy ul. Lipowej, część lasów Zakrzewskich, położonych w obrębie wsi oraz zdewastowane tereny po południowej stronie linii kolejowej, w sąsiedztwie MOP-u przy S11.

Moim zdaniem, zamiast zaciętej rywalizacji, sołectwa powinny zacząć ze sobą współpracować. Część wsi, jak np. Palędzie z Dąbrówką czy północna część Dopiewca z Palędziem, to w zasadzie jeden organizm urbanistyczny. Zamiast konkurować między sobą z byle jakimi propozycjami - z pewnością lepiej byłoby przygotować jeden wspólny, przemyślany projekt, który służyłby większej grupie mieszkańców.
I tak, zamiast forsować nieprzemyślany pomysł budowy pumptracka dla mieszkańców Dąbrówki nad brzegiem Wirynki, do tego na prywatnym gruncie, można było znaleźć dla niego inną lokalizację, satysfakcjonującą większą grupę osób. W moim przekonaniu, takim miejscem dysponuje Linea w Dopiewcu. Ogromny teren, o powierzchni ponad 106 ha, aż prosi się, żeby wyznaczyć tam przestrzeń publiczną, służącą nie tylko mieszkańcom Dopiewca. Z pewnością deweloper jest w stanie wyłączyć spod zabudowy 2-3 ha, które mogłyby służyć jako miejsce wypoczynku i rekreacji.
Mógłby tam powstać dowolnej wielkości pumptrack, obok innych urządzeń i atrakcji.
Z pewnością pojawią się głosy, że mieszkańcy Dąbrówki mieliby za daleko. Uważam, że jest to bzdura. Spod szkoły podstawowej w Dąbrówce/Palędziu, do terenów osiedla Linei w Dopiewcu jest ok. 2 km. Z kolei z tego samego miejsca do miejsca planowanego pumptracka odległość wynosi ok. 1,5 km.

Tak samo wspólne projekty mogłoby powstawać dla Dąbrowy i Zakrzewa, Palędzia i Gołusek czy Dopiewa i Dopiewca.
Niestety, na przeszkodzie stoi stworzona prze wójta Adriana Napierałę i jego urzędników, a zaakceptowana przez Radnych formuła, przewidująca wyłącznie rywalizację i nie dopuszczająca współpracy. Dzięki temu coraz więcej będzie pomysłów byle jakich, czego przykładem może być ostatni DBO, na 2020 rok. Pisałam o tym tutaj - https://blogdopiewo.blogspot.com/2019/09/dopiewski-budzet-obywatelski-anno.html.
I tu pojawia się drugi problem. Większość pomysłów, zgłaszanych w ramach DBO, dotyczy tworzenia miejsc rekreacji i wypoczynku, które w zasadzie są niewykorzystane. Powstają kolejne puste przestrzenie, które wręcz odstręczają od korzystania z nich.
Mam na myśli wszystkie realizowane projekty, nie tylko w ramach DBO. Przykładów jest coraz więcej – Trzcielin, Więckowice, Gołuski, Palędzie.

To, co przede wszystkim rzuca się w oczy, to niechęć włodarzy do zieleni, szczególnie drzew. Trudno nazwać drzewami masowo sadzone w Gminie miotły. A w zasadzie na tym kończy się ich działalność w tym zakresie.
Przykład nowego przedszkola Leśna Polana w Dopiewcu, jest wręcz patologiczny. Roślinność wokół obiektu bardziej przypomina muzealne eksponaty, niż naturalne otoczenie. Inwestor nastawił się przede wszystkim na utworzenie maksymalnej liczby miejsc parkingowych – jest ich tam co najmniej 30. Okazuje się, że dzieci już się do szkoły i przedszkola nie odprowadza, tylko odwozi.


Wracając do DBO, jego największym zwolennikiem, jak się wydaje, jest radny Justin Norom. Nastawił się na systematyczną budowę kolejnych obiektów sportowych w Dąbrówce.
Jego pomysłem była ścianka wspinaczkowa w szkole podstawowej, która w zasadzie stoi pusta. Podobnie jest ze stołem do tenisa stołowego przy szkole, który w porównaniu z innymi miejscowościami, jest w znacznie wyższym standardzie. To on forsuje budowę kolejnych boisk do piłki nożnej. Są już 2 przy szkole przy ul. Malinowej w Dąbrówce, kolejne powstało w tzw. parku przy ul. Szlaku Bursztynowego. Jeszcze jedno powstaje lub już powstało obok szkoły przy ul. Majątkowej.
Radny widocznie wychodzi z założenia, że „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Tyle tylko, że w tym pędzie do zdrowego ciała, zupełnie zapomniał o duchu.

Zastanawia mnie, z jakim pomysłem Radny zamierza wystąpić w przyszłym roku? Już w tej chwili zgłaszał, że środki na DBO są zbyt małe i trzeba je zwiększyć. A przede wszystkim, gdzie zamierza kolejny obiekt zlokalizować? Proponuję wykorzystać część parkingu przy węźle przesiadkowym w Palędziu/Dąbrówce. Część zachodnia parkingu jest praktycznie niewykorzystana. Mógłby tam funkcjonować komisariat Policji, no ale ważniejsze było Dopiewo.


A potrzeb w innych dziedzinach, niż sport i rekreacja, nie brakuje.
Takim problemem, który systematycznie narasta, jest skrzyżowanie ulic: Malinowej, Poznańskiej i Kolejowej w Dąbrówce. Korzystają z niego nie tylko mieszkańcy tej wsi, a to, co tam się dzieje, bardziej przypomina XIX-wieczny Dziki Zachód niż środek Europy w XXI wieku. Aż prosi się tam o jakiś monitoring, umożliwiający zdyscyplinowanie coraz większej liczby piratów drogowych, z kierowcami firmy Dolata na czele.

Również Radni i mieszkańcy Skórzewa nie tryskają pomysłami.
Forsowane są kolejne etapy zagospodarowania miniparku przy ul. Sportowej, w sytuacji, gdy inne miejsca od lat leżą odłogiem.
Dwukrotnie pisałam o zaniedbanym terenie przy ul. Sportowej w sąsiedztwie cmentarza. W ostatnim czasie pojawił się tam jakiś sprzęt i wykonano pewne prace, ale trudno to miejsce nazwać zagospodarowanym:


Zastanawia mnie, czy jest to początek prac, czy na tym działania zakończono?

Jeszcze gorzej prezentuje się publiczny teren w rejonie ul. Figowej w Skórzewie. Jest to obszar o powierzchni prawie 0,5 ha – aż na tyle zdobyła się Spółdzielnia Ławica – który został przekazany Gminie. Oprócz ścieżki pieszo-rowerowej, kilku ławek i rzędu mioteł, udających drzewa, nie ma tam nic. Czy podobnie, jak w przypadku placu przy ul. Malinowej w Skórzewie, zagospodarowanie tego terenu będzie trwało 10 lat?


A przecież nie trzeba od razu wydawać kilkuset tysięcy złotych na jego urządzenie. Skoro jest już koncepcja zagospodarowania tego terenu, może należałoby zacząć od nasadzeń zieleni. Mam tu na myśli prawdziwą zieleń a nie te namiastki, które obecnie fundują władze Gminy.
Do nasadzeń można by zaangażować młodzież szkolną, w ramach przedmiotów, związanych ze środowiskiem.
Pomysłów może być wiele, tylko chęci jakoś brak. A przypomnę, że w Skórzewie mieszka aż 6 Radnych Gminy Dopiewo – Mariola Walich, Magdalena Kaczmarek, Piotr Dziembowski, Piotr Strażyński, Walenty Moskalik i Klemens Krzywosądzki. No, ale w tym wypadku, zgodnie ze staropolskim powiedzeniem, „gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”.

Na koniec wrócę jeszcze do niedawnego epizodu, który jednoznacznie pokazuje stosunek włodarzy do postulatów mieszkańców.
Teren rekreacji i wypoczynku przy Placu Szlaku Bursztynowego w Dąbrówce, ma dość długą historię. Mieszkańcy, z obecnym radnym Krzysztofem Kołodziejczykiem od lat walczyli o jego zagospodarowanie. W końcu im się to udało, ale czy o to chodziło?
Projekt zagospodarowania terenu po raz pierwszy pojawił się w 2016 r., w ramach pierwszego budżetu obywatelskiego gminy Dopiewo. Został on stworzony na podstawie wniosków i oczekiwań mieszkańców. Przyznam, że zrobił on na mnie duże wrażenie, z pewnością był znacznie ciekawszy, niż to, co powstało obecnie.
Ponieważ jednak nie była to inicjatywa radnych z otoczenia wójta Adriana Napierały, władze zrobiły wszystko, żeby go storpedować.
W zamian powstał projekt, przygotowany przez urzędników, który w niczym nie przypominał koncepcji, zgłoszonej przez mieszkańców Dąbrówki.
W efekcie, chociaż każdy może mieć inne zdanie, powstał kompleks, który do złudzenia przypomina mi tor przeszkód na poligonie wojskowym. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina on parku w tradycyjnym znaczeniu.
Najbardziej szpecącym elementem, w mojej ocenie, jest betonowa ściana, która w założeniu ma służyć jako ekran kinowy.



Powstały już pomysły, aby na zewnętrznej ścianie, od strony ul. Komornickiej, namalować mural. A może zamiast muralu należałoby obsadzić tą ścianę roślinami pnącymi. Tyle, że wówczas trzeba by rozebrać część betonowej nawierzchni, która szczelnie otacza ścianę.
Nasuwa się pytanie, ile seansów filmowych rocznie będzie się w tym miejscu organizować? – zapewne najwyżej kilka. Przez większą część roku ściana będzie stała bezużyteczna.
Dlatego też jak najbardziej sensowne było pytanie radnego Krzysztofa Kołodziejczyka na Sesji Rady Gminy 28 października br., o bezpieczne wykorzystanie ściany do gry w tenisa. Moim zdaniem, pomysł bardzo dobry, tylko na przeszkodzie stoi skrzynka energetyczna, umieszczona w sposób idiotyczny.
W/w Radny otrzymał jednoznaczną odpowiedź od kierowniczki referatu inwestycji tut. Urzędu, Aleksandry Rutyny, że ścianka jest przewidziana tylko do projekcji filmów.
W tej sytuacji pragnę przypomnieć, że propozycja obywatelska z 2016 r., również przewidywała scenę kinowo-teatralną, ale o zupełnie innym charakterze. To, co stworzyli urzędnicy, to jakaś karykatura tamtego pomysłu.
Również wygląda na to, że pani Aleksandra Rutyna już zapomniała, jak wyglądał przebieg projektowania terenu i kto odpowiada za jego ostateczny kształt. Przypomnę, że to urzędnicy są dla mieszkańców a nie odwrotnie. Szkoda, że radny Krzysztof Kołodziejczyk jej o tym nie przypomniał.
W tej chwili mieszkańcy wydają się zadowoleni z otwarcia placu w Dąbrówce. Zobaczymy, jak ocenią jego funkcjonalność, gdy latem temperatura powietrza przekroczy 30 st. C.

Na tym dzisiaj kończę, życząc owocnych przemyśleń.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Powyższy tekst muszę uzupełnić o informację, która wczoraj mi umknęła. Poniższa uwaga dotyczy lokalizacji planowanego w Dąbrówce pumptracka, który miałby być realizowany w ramach budżetu obywatelskiego.
    Otóż zgodnie ze Studium Gminy, obiekt powstałby na terenie, oznaczonym jako łąki i pastwiska. A zgodnie z tekstem Studium, jest to obszar wyłączony spod zabudowy.
    Pumptrack nie jest budynkiem, ale musi być traktowany jako budowla i dlatego jego realizacja byłaby ewidentnym naruszeniem ustaleń Studium Gminy.
    Co prawda Studium zawsze można zmienić, do tego dla tego terenu brak planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak w takiej sytuacji, gdyby doszło jednak do budowy w tym miejscu pumptracka, należałoby zadać pytanie: ile są warte gminne dokumenty, dotyczące ładu przestrzennego?
    Czy dla doraźnych celów mamy niszczyć resztki środowiska, które jeszcze się ostały?

    OdpowiedzUsuń