niedziela, 24 września 2023

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (Pierwszej) – edycja 2023 (6) – Konarzewo w cieniu wyborów parlamentarnych

 

Tematy kluczowe: wybory parlamentarne – min. Poseł Bartłomiej Wróblewski; planowanie przestrzenne jednym z priorytetowych obowiązków Rady Gminy; nepotyzm i kumoterstwo; szanse i zaniechania.

Długo zastanawiałam się, jakim tematem tym razem się zająć. Ponieważ zbliżają się wybory parlamentarne, wypadałoby kilka słów w tym przedmiocie wypowiedzieć. Polityka w Polsce, głównie za sprawą PiS, osiągnęła jednak takie dno, że trudno nawet słuchać tego bełkotu, wylewającego się z ust polityków.

Niestety, nie można za to winić samych polityków. Nie mogliby sobie na to pozwolić, gdyby nie potężne poparcie dużej części społeczeństwa, przekraczające 35% ogółu wyborców. Jest to sytuacja tragiczna, ponieważ oznacza, że znaczna część obywateli nie potrafi samodzielnie myśleć – jest po prostu „odmóżdżona”.

W mojej ocenie, poziom intelektualny części społeczeństwa jest gorszy niż np. w Rosji. Tam krytyka władzy - w najlepszym wypadku może się skończyć wysoką grzywną, w najgorszym łagrem lub wypadnięciem przez okno. U nas na szczęście takie konsekwencje nie grożą, przynajmniej dopóki jesteśmy członkiem UE, a mimo to, wielu z nas ma mentalność niewolnika.

Co gorsza, ta brudna polityka dotarła do naszej Gminy. Pisze o tym Agnieszka Wilczyńska na swojej stronie - pulsgminy.pl. Dlaczego do tego doszło? – ponieważ w naszym samorządzie, istnieją odpowiednie warunki do tego typu działalności. Od lat radny Wojciech Dorna promuje „dopiewską demokrację”, polegającą na tym, że radni, którzy otrzymali mandat w wyborach samorządowych i stanowią większość, przy podejmowaniu decyzji nie muszą liczyć się z oponentami i mieszkańcami. Takie podejście, zapewne bardzo odpowiada radnym ze sprawdzonego zespołu, skupionym wokół przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka.

Od dawna udowadniam, że samorząd gminy Dopiewo, to jeden z najbardziej patologicznych organów, nie tylko w Wielkopolsce, ale w skali całego kraju. Jeszcze do niedawna nie przyznawano się do kontaktów z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim - zapewne dlatego „wygumkowano” z oficjalnej strony Gminy poniższe zdjęcie, już w okresie, gdy liczono, że wójt Adrian Napierała pokona chorobę:

Obecnie poseł Bartłomiej Wróblewski, to jeden z najbardziej hołubionych parlamentarzystów. W gminie Dopiewo pojawia się przy okazji różnych imprez i innych wydarzeń (ostatnio: wręczanie Filarów Dopiewskich, otwarcie nowej szkoły w Dopiewcu, dożynki i pikniki gminne itd.) – oczywiście na zaproszenie władz i większości samorządowców. Niestety, człowiek ten zaliczył totalny „odlot” i nie ma już nadziei, że kiedykolwiek powróci do rzeczywistości. Przykładem może być kolportowana przez niego ulotka wyborcza, w której chyba tylko imię i nazwisko kandydata, jest prawdziwe.

Nie przeszkadza to jednak niektórym z naszych samorządowców, jak Leszek Nowaczyk czy Jakub Kortus. Dla nich etyka czy moralność, to pojęcia całkiem obce - liczy się tylko doraźna korzyść.

Generalnie nie mam uwag do tekstu Agnieszki Wilczyńskiej poza jednym stwierdzeniem, że przewodniczący RG Leszek Nowaczyk „zawsze był bardzo wyważonym człowiekiem”. W mojej ocenie, co potwierdzają liczne przykłady, zawsze był bardzo wyrachowanym człowiekiem i takim już pozostanie. Dla niego liczył się tylko jego osobisty interes oraz sitwy, dla której jest wyjątkowo przydatny. A jego przewodniczenie Radzie Gminy Dopiewo, doprowadziło do niskich standardów pracy.

Najgorsze jest to, że rośnie kolejne pokolenie karierowiczów, którzy dla swoich korzyści zdolni są do każdej niegodziwości. Jakub Kortus wielokrotnie to udowodnił, że etyka radnego i radcy prawnego, dla niego nie istnieje. W tym przypadku również nie mam złudzeń, że kiedykolwiek zmieni się on na korzyść.

Pomimo, iż za nami posiedzenia komisji RG a przed nami Sesja, nie chciałabym się tym zajmować. To należy do obowiązków Radnych. Pojawiły się „jaskółki”, iż niektórzy z Radnych, niestety wyłącznie z klubu JesteśMY na Tak, zajęli się m.in. problematyką planowania i zagospodarowania przestrzennego. Co prawda o kilka lat za późno, ale „lepiej późno niż wcale”.

Martwi mnie jednak jedna sprawa, najwyraźniej prawie nikt nie rozumie tej problematyki. Informacja o planowanych wyłożeniach projektów planów, to niestety za mało. Konieczna jest umiejętność wyciągania wniosków, przedstawiania obywatelom korzyści i zagrożeń, wynikających z takiego a nie innego, sposobu zagospodarowania terenu.

Przez lata omawiałam projekty planów zagospodarowania. W niektórych przypadkach udawało mi się zapobiec niekorzystnym rozstrzygnięciom. Generalnie jednak nikt z radnych nie rozumiał tych problemów i nie potrafił się do nich ustosunkować. Ograniczali się do automatycznego przegłosowywania uchwał.

To obecnie jest i z pewnością będzie, maksymalnie wykorzystywane przez wójta Pawła Przepiórę. Za każde błędne rozwiązanie czy decyzję, odpowiedzialność będzie przerzucana na radnych, zresztą zgodnie z obowiązującym prawem. Trafnie większość radnych została nazwana „merytoryczni i aktywni” – co tłumaczę - nie rozumieją, więc nie zadają pytań ale zawsze głosują, zgodnie z oczekiwaniem władz.  

Kończę te dywagacje, przechodząc do tytułowego tematu, czyli Konarzewa.

Odwiedziłam tą miejscowość na tydzień przed wizytą w Dąbrówce. Pogoda była iście letnia, temperatura dobiła do 30 stopni. Z tego też powodu ograniczyłam się do ścisłego centrum wsi.

Swoją wędrówkę rozpoczęłam od ulic: Bukowskiej i Wiśniowej. Kilkakrotnie podważałam celowość tych inwestycji, ponieważ obie drogi mają charakter wybitnie lokalny i nie powinny być priorytetem inwestycyjnym. Szczególnie dotyczy to ul. Wiśniowej:

Powyższe zdjęcie dobitnie pokuje, że ulica ta ma charakter lokalny i ujęcie jej w programie najważniejszych inwestycji, jest przykładem skrajnego kumoterstwa i nepotyzmu wójta Pawła Przepióry. No, ale Radni, przegłosowując uchwałę budżetową, ponoszą współodpowiedzialność za tą patologię.

Kolejnym punktem wizyty był pałac w Konarzewie. W jego pobliże nie można się dostać – posiadłość jest zamknięta na cztery spusty. Obiekt po pożarze sprawia przygnębiające wrażenie:

Pałac ma ponad 300 lat. Przetrwał wojny i powstania, funkcjonował w czasach PRL, nawet okres, kiedy był opuszczony i zaniedbany, nie spowodował większych zniszczeń. Dopiero, kiedy dostał się w ręce prywatne, uległ ruinie. Karma czy chichot losu?

Miałam okazję obejrzeć film, wykonany przez strażaków bezpośrednio po pożarze. Wnętrze budynku to teraz jedna wielka ruina. Poza okazałą wanną, nie ocalało w zasadzie nic. Deszcze z początku sierpnia z pewnością jeszcze pogorszyły stan obiektu. W tym przypadku nie potwierdziło się stare powiedzenie, że „pańskie oko konia tuczy”. Tym sposobem Gmina pozbyła się jednego z najcenniejszych zabytków – czy i kiedy zostanie on odrestaurowany, trudno powiedzieć.

Niewątpliwie pozytywnym przykładem może być modernizacja przystanku na pętli autobusowej przy Delikatesach Centrum. Postawiono nową wiatę oraz wybudowano porządny peron:

Szkoda, że nie zadbano o trawniki, przylegające do przystanku. Wiele do życzenia pozostawia także sama jezdnia na pętli, która zapewne pamięta czasy PRL-u:

Kolejnym punktem wędrówki były tzw. Doły Konarzewskie. Od kilku lat grupa mieszkańców próbuje zagospodarować ten teren, zamieniając go w miejsce rekreacji i  wypoczynku. To, co jest największym problemem inicjatorów, to brak racjonalnego myślenia.

Większość powierzchni Dołów Konarzewskich to miejsca odkryte, pozbawione jakiegokolwiek zacienienia:


Ukształtowanie terenu powoduje, że gorące powietrze gromadzi się w tym miejscu, nie mając w żadnym kierunku ujścia. Dlatego też, nie zdziwiło mnie, że nieliczne osoby, które odwiedziły to miejsce, chroniły się pod wiatą oraz dwoma niewielkimi drzewkami:

Chętnych do wypoczynku na otwartej przestrzeni nie było.

Jak najbardziej popieram utworzenie miejsca rekreacji i wypoczynku w Konarzewie. Będę jednak powtarzać, że zagospodarowanie takiego miejsca należało rozpocząć od zaplanowania i nasadzenia zieleni, zwłaszcza drzew. Obiekty infrastruktury można postawić w ciągu kilku tygodni, drzewa potrzebują kilkudziesięciu lat, aby osiągnąć właściwe rozmiary. U nas ciągle robi się odwrotnie. A jeśli już sadzi się drzewa, to zmodyfikowane odmiany karłowate, które nigdy nie będą pełnić funkcji ochrony przed słońcem.

Doskonale za to, jako miejsce wypoczynku, nadaje się przestrzeń przy CRK, na terenie osiedla 25-Lecia. Jest tam sporo dużych drzew i znaczna część terenu jest zacieniona:


Nie jest to jednak teren gminny, a jego zarządca najwyraźniej nie ma pomysłu, jak wykorzystać jego potencjał:

Jedynym śladem gminnej działalności jest nieszczęsny stół do tenisa stołowego:

Tymi stołami, wójt Adrian Napierała usiłował obdarować wszystkie sołectwa.

Na koniec coś z „twórczości” prywatnej. Przy ul. Szkolnej w Konarzewie, pomiędzy numerami 12 i 14, zlokalizowano potężny zjazd na drogę publiczną:

Najwyraźniej szykuje się tam większa inwestycja. Zgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania na nieruchomości dozwolona jest realizacja usług oświaty, opiekuńczo-wychowawczych lub zdrowia i administracji. Dostępne zdjęcia sugerują jednak, że jest tam hurtownia materiałów budowlanych lub związanych z działalnością rolniczą:

Jeszcze do niedawna działkę od drogi oddzielał pas drzew:

Obecnie w głębi pozostała już tylko dorodna lipa, widoczna na wcześniejszym zdjęciu, która może podzielić ich los.

Jest to kolejny przykład, jak środowisko naturalne, tym samym my wszyscy, przegrywa z działalnością gospodarczą. Czy jest to przykład „zrównoważonego rozwoju”, którym często chwali się wójt Paweł Przepióra? – raczej nie.

Podsumowując, zastanawiam się, czy po 15 października znajdziemy się w nowej rzeczywistości? Mam co do tego duże wątpliwości, ponieważ nawet wygrana opozycji nie gwarantuje zmian na lepsze. Tam również najważniejsze są osobiste ambicje i partykularne interesy. Dlatego, idąc na wybory, nie zamierzam głosować za określoną formacją polityczną, tylko przeciwko. Bo wiem, że większość kandydatów do Sejmu i Senatu, kieruje się wyłącznie własnym interesem.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz