niedziela, 17 września 2023

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (Pierwszej) – edycja 2023 (5) – Dąbrówka

 

Tematy kluczowe: pumptrack; Plac Szlaku Bursztynowego; utrzymanie zieleni; „troska” o bezpieczeństwo pieszych.

Dzisiaj trochę wniosków z obserwacji bezpośrednich. Nie ma to jak wybrać się w teren i na własne oczy zobaczyć, co się w gminie Dopiewo dzieje. Informacje z drugiej lub trzeciej „ręki” zazwyczaj są przekłamane, w jedną lub drugą stronę. Większość obserwatorów widzi to, co chce zobaczyć, a nie to, jak jest naprawdę.

W dniu wczorajszym, zrobiłam krótki wypad do Dąbrówki. Jest to wieś, którą odwiedzam dość często, ale zawsze mam o czym pisać. W opinii wielu osób, także mojej, jest to najintensywniej zagospodarowana wieś w Gminie. Czy jest to zjawisko pozytywne? - to już inna sprawa. Ja w każdym razie nie chciałabym mieszkać w tym mrowisku.

Do wyjazdu sprowokowało mnie, m.in. nasilone w ostatnim czasie, zainteresowanie Czytelników moim tekstem sprzed prawie roku - gmina-dopiewo-okiem. Okazuje się, że opisana wówczas „stara bieda” w Dąbrówce, trzyma się mocno i ma coraz „dłuższą brodę”.

Zacznę od  pumptracka, który był sztandarową inwestycją radnego Justina Nnoroma, chociaż nie tylko. W 2019 r., w trakcie głosowania projektu w ramach DBO, wiele osób nawoływało do oddawania głosów na pumptrack tylko dlatego, że miał powstać w Dąbrówce oraz, że był to jedyny wniosek z tej miejscowości.

Od początku podchodziłam sceptycznie, żeby nie powiedzieć negatywnie, do tego pomysłu. Głównym powodem była jego lokalizacja w dolinie Wirynki, w zasadzie jedynym nie zdewastowanym terenie we wsi. Pisałam o tym we wrześniu 2019 r. - dopiewski-budzet-obywatelski, w grudniu 2019 r. - ślepa-uliczka, w maju 2020 r. - justin-nnorom, w kwietniu 2022 r. - gmina-dopiewo-okiem jak i przy innych okazjach, także 1 października 2022 r.

Przypomnę, że koszt budowy pumptracka w ramach DBO 2020 wyniósł ok. 150 tys. złotych, a jego rozbudowa, przeprowadzona przez wójta Pawła Przepiorę, kolejne 400 tys. złotych. Tak więc obiekt, zbudowany kosztem ponad 0,5 miliona złotych, powinien być wizytówką nie tylko Dąbrówki, ale i całej gminy Dopiewo. Z kolei mieszkańcy powinni masowo z tego obiektu korzystać – ponoć wielu z nich domagało się budowy pumptracka, co potwierdziły wyniki głosowania. Postanowiłam zatem skonfrontować teorię z rzeczywistością.

To co zastałam na miejscu, spowodowało u mnie niemały szok. Obiekt, który powstał zaledwie 3 lata temu, a rozbudowany został rok później, sprawia wrażenie, jakby został zapomniany przez Boga i ludzi.

Wszechobecne śmieci, zniszczone i poryte stoki, rozplenione chwasty, zniszczona tablica informacyjna, beczka po oleju służąca za pojemnik na odpady. Brak jakiejkolwiek infrastruktury, jak: stojaki na rowery (zostały zniszczone, bo przymocowano je kołkami rozporowymi do podłoża), ławki czy oświetlenie. Wszystko to zapewne jest powodem, że mieszkańcy przestali odwiedzać to miejsce. Mimo doskonałej pogody i faktu, że była to sobota, na pumptracku spotkałam tylko dwoje małych dzieci i tylu dorosłych, zapewne rodziców.

Poniżej kilka migawek z inwestycji, która miała być powodem do dumy lokalnych włodarzy:





Równie tragicznie prezentuje się dojście do pumptracka. Tym razem nie szłam przez park, tylko od strony placu przy ul. Komornickiej. Zimą tonęłam w błocie - gmina-dopiewo-okiem:

 obecnie w pyle i kurzu:

Spodnie po przejściu tej trasy, nadawały się tylko do prania.

W sierpniu 2022 r., w czasie sesji Rady Gminy, w odpowiedzi na wniosek radnego Justina Nnoroma, zastępca wójta Paweł Jazy deklarował, że dojście od strony placu przy ul. Komornickiej, zostanie wykonane i udostępnione na przełomie września i października. Najwyraźniej zapomniał dodać, którego roku.

Dojście do pumptracka od strony placu w 2022 r. wyglądało tak:

A tak wygląda obecnie:

Czy o takie rozwiązanie chodziło Radnemu? – uważam, że raczej nie.

Tak więc, pumptrack w Dąbrówce jest totalną porażką i kompromitacją nie tylko włodarzy Gminy, ale tych wszystkich, którzy na ten projekt oddali swój głos. Jedynym „efektem” jest dewastacja cennego przyrodniczo terenu, który powinien zostać poddany rekultywacji. Koszty zarówno budowy obiektu, jak i rekultywacji miejsca powinni ponieść wszyscy, którzy doprowadzili do jego powstania.

A dzieci i młodzież najwyraźniej wolą jeździć po asfaltowych ścieżkach placu przy ul. Komornickiej i korzystać z boiska, ponieważ zauważyłam ich tam całkiem sporo.

Na marginesie dodam, że kolejnym razem idąc udzielać wywiadu, radny Justin Nnorom powinien sprawdzić stan rzeczywisty faktów, którymi chce się chwalić. Człowiek może kłamać, ale kiedy zaczyna okłamywać sam siebie, to jest już pycha - komentarz-do-wywiadu.

Niestety, plac przy ul. Komornickiej, a w zasadzie Plac Szlaku Bursztynowego, również nie prezentuje się okazale. Mimo, iż funkcjonuje już kilka lat, posadzone tam drzewka przypominają suche badyle:

Cisy przy ławkach w dalszym ciągu straszą brązowym igliwiem:

A spod piasku wystają nadal fragmenty włókniny:

Zniknęły jedynie wyrwane stojaki rowerowe – niewykluczone, że zostały zagospodarowane przez złomiarzy.

Za to rozbudowa osiedla, realizowanego przez firmę Nickel, posuwa się bardzo szybko. Przy ul. Skarbcowej powstały 2 szeregowce, które raczej nie są ozdobą osiedla:


No, ale deweloperowi chodziło o wciśnięcie jak największej liczby lokali na jak najmniejszej powierzchni, co przy pomocy „merytorycznych i aktywnych” lokalnych samorządowców, doskonale się udało.

Utrzymanie zieleni na terenie osiedla, zbudowanego przez Nickla, także pozostawia wiele do życzenia. Trawniki zostały skoszone, ale siano pozostało:

Zapewne administrator liczy, że rozwieje je wiatr.

Problem z zielenią nie dotyczy tylko służb gminnych, ale i inwestorów prywatnych. W ub. roku, wzdłuż parkingu przy Lidlu, uschła część sosen:

Na wiosnę drzewka wymieniono, jednak efekt jest mizerny:


Natomiast nie wiem, jak skończy się akcja ratowania jesionów przy ul. Kolejowej, ale z moich obserwacji wynika, że części drzew nie da się uratować:


W trakcie budowy ul. Berłowej, mieszkańcy osiedla postulowali, aby wybrukować fragment przejścia na skrzyżowaniu z ul. Komornicką:

Jak widać, prośba pozostała bez reakcji.

Oczywiście, co było do przewidzenia, przejścia przez ul. Poznańską przy Lidlu w dalszym ciągu nie ma. A zgodnie z deklaracją wójta Pawła Przepióry miało powstać do końca 2021 r. W tym przypadku interweniował niedawno radny Krzysztof Kołodziejczyk, więc nie będę go dublować.

W tej sytuacji trudno oczekiwać budowy dodatkowego przejścia w rejonie skrzyżowania ul. Poznańskiej z ul. Kolejową:

Żeby przejść legalnie przez ul. Poznańską trzeba dojść do ul. Kasztanowej lub ul. Lipowej, co wiąże się z nadłożeniem kilkuset metrów.

Również nikt nie upomina się o przejście z przystanków autobusowych przy ul. Kasztanowej do Lidla. Wydeptana ścieżka świadczy o tym, że wiele osób z niej korzysta. Coraz bardziej zaczyna ona przypominać wysokogórską perć:


A z przejścia tego nie korzystają wytrawni turyści, tylko obładowani siatkami klienci sklepu.

Jedyną pozytywną wiadomością, którą mogę przekazać, jest wstrzymanie budowy domu pod dębami przy ul. Poznańskiej:

Co nie zmienia faktu, że barbarzyństwem było w ogóle wydanie przez wójta, decyzji o warunkach zabudowy dla takiego obiektu. Ciekawi mnie, jak sprawa się zakończy. Jeżeli inwestor dostanie nakaz rozbiórki, to z pewnością wystąpi do Wójta Gminy o odszkodowanie, które na pewno zostanie wypłacone z publicznych pieniędzy. Winni nie poniosą żadnych konsekwencji. Wójt Paweł Przepióra broni swoich urzędników jak „niepodległości”, przerzucając winę, na kogo się da. Czasem jest to Starosta Poznański, kiedy indziej Zarząd Dróg Powiatowych a nawet SKR Dopiewo. Chyba gorzej już być nie może.

I tym „pozytywnym” akcentem kończę moje dzisiejsze rozważania.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz