niedziela, 7 stycznia 2024

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (Pierwszej) – edycja 2024 (1) – Palędzie i Dąbrówka

 

Tematy kluczowe: przemyślenia ogólne - m.in. ul. Modrzewiowa; palędzka betonoza – ul. Malinowa; bałagan publiczny a służby komunalne; urzędnicza bezduszność - linia busa 797.

Mija pierwszy tydzień nowego, 2024 roku. Najwyższy czas, aby przypomnieć o swoim istnieniu. Rozpoczynając w 2011 r. medialną aktywność na własny rachunek, nie myślałam, że potrwa to tak długo. Naiwnie liczyłam, że mój głos będzie miał jakiś wpływ na to, co się w gminie Dopiewo dzieje. Owszem, jakieś oddziaływanie Bloga daje się zauważyć, jednak to nie jest to, czego oczekiwałam.

Mówiąc o oddziaływaniu Bloga, mam na myśli przede wszystkim zmianę mentalności mieszkańców, ale przede wszystkim włodarzy i osób pracujących na rzecz samorządu lokalnego.

W tym drugim przypadku, nie widzę żadnych pozytywnych zmian. Patologia na szczeblu władzy, jak i w urzędach gminnych jest coraz większa. Chciałam, jak to miałam w zwyczaju, podsumować mijający rok. Byłaby to jednak długa lista porażek, niekompetencji i złej woli – za chwilę będzie trzeba podsumować mijającą kadencję.

W przypadku mieszkańców Gminy, coś się zaczyna ruszać, jednak jakie to będą zmiany i na ile trwałe, trudno przewidywać. To, co mnie najbardziej bulwersuje, to fakt, że praktycznie nikt nie traktuje Gminy jak wspólnej ojczyzny. Każda tworząca się grupa, zainteresowana jest tylko swoim najbliższym otoczeniem – ulicą, osiedlem, wsią. Brak jest całościowego spojrzenia na Gminę, jako na jeden organizm. Przykładów nie będę podawać, żeby nie dezawuować lokalnych inicjatyw.

Mam tylko nadzieję, że nie pojawią się osoby, jak w poprzednich wyborach w 2018 r., gdy niektórzy z kandydatów na radnych ze Skórzewa nie wiedzieli, gdzie leży np. Konarzewo.

No ale wystarczy tych rozważań. Przejdźmy do prozy życia.

W Nowy Rok postanowiłam na krótko zajrzeć do Palędzia i Dąbrówki. Do wizyty skłonił mnie już dość stary, bo z 1 października ub.r. post radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, dotyczący uszkodzenia drzew przy ul. Modrzewiowej w Palędziu:

Szkoda, że nikt nie pokusił się o głębszą analizę problemu, który wynika wyłącznie z głupoty i bezmyślności lokalnych decydentów. Mimo, iż wielu urzędników pracuje w Urzędzie Gminy nawet po kilkanaście lat, w dalszym ciągu pozbawieni są umiejętności racjonalnego myślenia.

Nie trzeba być specjalistą w budowie dróg, żeby wiedzieć, iż nasadzenia i generalnie urządzanie zieleni, realizuje się po zakończeniu inwestycji a nie odwrotnie. Co prawda drzewa posadzono przy okazji budowy parkingu przy szkole, jednak nie uwzględniono faktu, że ul. Modrzewiowa nie miała utwardzonej nawierzchni. Już kiedyś o tym pisałam, że bezmyślnością była budowa parkingu bez utwardzonego dojazdu, a chodziło dokładnie o 100 m drogi.

Ponieważ nawierzchnię ul. Modrzewiowej ułożono niżej, niż parking, korzenie drzew zostały odkryte. Nie wiem, czy to wina projektu czy wykonawstwa? - faktem jest, że znowu czegoś nie dopatrzono w Urzędzie Gminy:


Ale nawet w tej sytuacji można było temu zaradzić, podwyższając krawężnik lub dając niski murek oporowy. No, ale nie wymagajmy zbyt dużo od urzędników. Musieliby się na chwilę oderwać się od picia kawy i opowiadania codziennych plotek, a to byłoby karygodne.

Przy okazji mała dygresja. W Urzędzie Gminy w Dopiewie podobno w dalszym ciągu obowiązują obostrzenia covidowe. Petentów nie przyjmuje się w pokojach, tylko przy stoliku obok biura podawczego. Ponieważ nie obowiązują już rygory sanitarne, nasuwa się jeden wniosek – nikt z zewnątrz nie może widzieć, jak naprawdę pracują urzędnicy. Jak słusznie zauważono, rozmowie urzędnika z petentem, przysłuchują się osoby postronne, czekające do biura podawczego – jak widać, w tym przypadku o RODO w Urzędzie Gminy Dopiewo nie słyszano.

Wracając do tematu, budowa ul. Malinowej w Palędziu, to swoiste kuriozum. Jak na gminne standardy, jest to droga wyjątkowo szeroka. Na odcinku od skrzyżowania z ul. Wzdłuż torów do ul. Oliwkowej ma od 17,5 do 25 m szerokości. Z powodzeniem wystarczyłoby miejsca na jezdnię, chodniki i pasy zieleni. Byłoby to tym bardziej uzasadnione, że na tym odcinku zlokalizowane jest przedszkole oraz punkty usługowo-handlowe i można byłoby, tam stworzyć przyjazny dla mieszkańców deptak.

Zamiast tego zbudowano kolejną betonową pustynię, na której będą mogły lądować awionetki:


Tam, gdzie nie ma jezdni ani chodników, wolną przestrzeń wypełniono parkingami. Jest to co najmniej dziwne, ponieważ każdy z lokali usługowych posiada własne miejsca postojowe. Dodam, że jest to lokalne centrum usługowe, otoczone zabudową mieszkaniową i większość klientów, odwiedza je pieszo lub na rowerach.

Co prawda w niektórych miejscach pozostawiono wolne paski, prawdopodobnie przeznaczone na zieleń, ale mają one wymiary symboliczne:

Można się tylko domyślać, że latem ul. Malinowa będzie biła rekordy temperatury i strach będzie na nią wejść.

Swoistym dziwolągiem, nie pierwszym i zapewne nie ostatnim, jest skrzynka energetyczna na środku chodnika:

Za każdym razem, gdy odwiedzam Dąbrówkę, „wzrusza” mnie wiata rowerowa, którą tak zachwycał się ówczesny wójt Adrian Napierała:

Za to dzieci, a jest ich w szkole ponad tysiąc, muszą pozostawiać rowery, gdzie popadnie. Największa szkoła w Gminie ma najgorszą infrastrukturę dla uczniowskich jednośladów.

To, co rzuca mi się w oczy przy każdej wizycie w Dąbrówce, to brak dobrego gospodarza. Ulice chyba bardzo rzadko są sprzątane. Przykładem może być ul. Kasztanowa, na której leży gruba warstwa liści i igieł:

Fakt, że przyrodnicy zalecają pozostawianie liści na ziemi, ale dotyczy to terenów biologicznie czynnych, a nie nawierzchni betonowych.

Tradycyjnie również przystanki przy ul. Poznańskiej są składowiskami odpadów:


Nierozwiązana pozostaje także sprawa muru oporowego na placu przy ul. Komornickiej:

Tak naprawdę niczemu ani nikomu on nie służy, poza pseudoartystami. Pomysłodawcą tego dziwactwa był ówczesny wójt Adrian Napierała, którego wspierali urzędnicy i radny Justin Nnorom – wbrew woli mieszkańców Dąbrówki. Zatem w/w Radny może przeniesie ten „cud” architektury na swoją działkę? Będzie stanowił ekran, oddzielający jego nieruchomość od planowanej wieży telekomunikacyjnej.

Byłabym nie w porządku, gdybym twierdziła, że służby komunalne nic w Dąbrówce nie robią. Owszem intensywnie pracują, tylko nie wtedy, kiedy trzeba, lub nie tak, jak trzeba. Jak wiadomo, ostatnio przycinano krzewy pęcherznicy przy ul. Berłowej, mimo iż takie zabiegi wykonuje się latem.

Teraz obcięto wszystkie odrosty na drzewach przy ul. Komornickiej, wzdłuż wału otaczającego park dworski:

Nie wiem, w czym i komu te odrosty przeszkadzały, ponieważ stanowiły barierę ochronną przed słońcem. Wał ziemny ma ekspozycję południowo-zachodnią, a więc w największym stopniu narażony jest na promienie słoneczne. Na wale rosną stare drzewa, które potrzebują określonej ilości wody do funkcjonowania. Odkrycie wału spowoduje jego szybkie wysychanie latem, czyli w czasie najintensywniejszej wegetacji. Przeprowadzony zabieg może doprowadzić do tego, że słabsze drzewa zaczną usychać. A może pomysłodawcom o to chodziło?

Na koniec coś z innej beczki, chociaż pośrednio dotyczy również Dąbrówki. Od 1 stycznia 2024 r. zmieniono rozkład jazdy busów linii 797 Dopiewo-Skórzewo. Na odcinku Dąbrówka – Skórzewo, zamiast ul. Poznańską, linię poprowadzono ulicami: Leśną, Wiejską przez Dąbrowę oraz ul. Kozierowskiego przez Skórzewo.

Należy zapytać po co? Nową trasą na odcinku ul. Leśnej w Dąbrowie jeździ autobus linii 727, natomiast na pozostałym odcinku pasażerowie mają do dyspozycji dwie linie. Zatem, po co im trzecia linia, którą mogą dojechać tylko do Skórzewa?

W moim przekonaniu, chodziło o uniknięcie budowy przystanku na skrzyżowaniu ulic: Poznańskiej i Laserowej w Dąbrówce:

O ten przystanek upominam się od pewnego czasu, podobnie jak kilkoro Radnych. Przy ul. Laserowej działa dużo firm, które zatrudniają coraz więcej pracowników. Część z nich musi korzystać z transportu publicznego. Obecnie, żeby dotrzeć tylko do skrzyżowania ulic: Poznańskiej z Laserową, zarówno z Dąbrówki, jak i Skórzewa - muszą pokonać ponad 1,2 km w jedną stronę. Przystanek na tym skrzyżowaniu byłby im bardzo potrzebny, ponieważ coraz więcej osób pokonuje te trasy.

Obecne przepisy nie wymagają budowy zatok autobusowych:

Konieczne jednak jest zbudowanie peronów oraz przejścia dla pieszych przez ul. Poznańską.

Inwestycja ta musiałaby być zrealizowana we współpracy z Zarządem Dróg Powiatowych w Poznaniu. Najwyraźniej jednak to zadanie przerasta możliwości gminnych i powiatowych urzędników. Musieliby się wziąć do pracy, a to w urzędach samorządowych jest bardzo niepopularne. Zamiast budować nowe przystanki, łatwiej było zmienić trasę linii 797.

Dlaczego mnie to nie dziwi. Od ponad 2 lat oba urzędy – gminny i powiatowy, nie potrafią dokończyć przejścia dla pieszych przy Lidlu w Dąbrówce – mimo obietnicy, składanej przez wójta Pawła Przepiórę w 2021 r. Zatem budowa od podstaw przejścia dla pieszych, i to z 2 przystankami, to już najwyraźniej nie mieści się w wyobraźni, wyjątkowo miernych biurokratów.

O czym to świadczy? O całkowitej bezduszności i degrengoladzie klasy pasożytniczej, zwanej samorządowcami. Jak widać, „żelazna” miotła potrzebna jest nie tylko na szczeblu centralnym, ale na każdym poziomie władzy lokalnej. Są one obsadzone przez egoistycznych nierobów, dla których potrzeby społeczeństwa nie mają żadnego znaczenia i dlatego załatwia się je na korytarzu.

Podsumowując zastanawiam się, czy jak w przypadku wyborów parlamentarnych, mieszkańcy będą potrafili zmobilizować się i wyrzucić z foteli ten „zmurszały beton”, który od lat pogrąża gminę Dopiewo? Mam tu na myśli wójta, większość radnych, jak i urzędników – bo tak źle zarządzających, jeszcze nigdy nie było. A skłonność z-cy wójta Pawła Jazego do przedstawiania braku kompetencji, złej woli oraz szkodliwych i złych decyzji – jako sukcesu włodarzy, jest wręcz niesmaczne.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz