wtorek, 22 października 2024

To i owo z gminy Dopiewo (10) – edycja 2024 r.


Tematy kluczowe: Agnieszka Wilczyńska odchodzi?; falstart „Przedmieść”; fundusz solecki raz jeszcze; radny Piotr Dziembowski.

Dziś trochę tematów z tzw. „gruszki i pietruszki”. Jak już nie raz sugerowałam, mam ambiwalentny stosunek do mediów społecznościowych. W dzisiejszych czasach, powszechnego dostępu do Internetu, praktycznie każdy użytkownik uważa się za „twórcę”. Do tego jest przekonany, że tylko on dysponuje prawdą objawioną. W rezultacie mamy do czynienia z milionami oszołomów, którzy jedyne co potrafią, to nawzajem się przekrzykiwać i obrzucać inwektywami. Kłamstwo i manipulacja są na porządku dziennym i dlatego, nigdy nie zamierzałam czynnie funkcjonować w mediach społecznościowych.

Od razu zaznaczam, żeby Czytelnicy nie myśleli, że uważam się za kogoś wyjątkowego. Nie mam patentu na nieomylność. Nieraz zdarzały mi się wpadki i przekłamania, jednak nigdy nie były one celowe a błędy od razu korygowałam. Jednak, mimo braku dostępu do fejsbuka, instagrama i innych, udało mi się zgromadzić sporą grupę stałych Czytelników.

Niestety, inni użytkownicy Sieci nie mają takich skrupułów. Przykładem osoby, pozbawionej zasad etycznych, była redaktorka „Pulsu Gminy” Agnieszka Wilczyńska, szczególnie w latach: 2018 i 2023-24. Tyle przekłamań i świadomych zafałszowań, których się dopuściła, wystarczyłoby na kilkunastu manipulatorów w Sieci - upadek-dziennikarstwa.

Uważam, że wpis pożegnalny Agnieszki Wilczyńskiej, w którym przeprasza za literówki i inne błędy, jest kpiną z inteligencji Czytelników:

W wielu przypadkach było to celowe i świadome wprowadzanie w błąd. Mam nadzieję, że już się nigdy nie pojawi w mediach publicznych.

Nie tylko ja, ale także mieszkańcy Gminy, stracili do niej zaufanie. Dowodem mogą być ostatnie wybory samorządowe i sołeckie, w których przegrała z kretesem, pomimo dużej rozpoznawalności.

Agnieszka Wilczyńska odeszła, pojawiły się za to, po długiej przerwie „Przedmieścia”. Portal wraz z papierową gazetą, funkcjonował przez kilka miesięcy w 2012 r., po czym „umarł” śmiercią naturalną. Zastanawiam się, na jak długo redakcji wystarczy wytrwałości oraz jaką wartość będą przedstawiać publikowane informacje? Bo jak na razie, to swoją działalność rozpoczęli od falstartu.

Dotyczy on informacji w sprawie środków sołeckich na 2025 r. Prawem kaduka redaktorzy „Przedmieść” nazywają to funduszem sołeckim, i to pomimo, iż nawet Paweł Rosół starannie wypowiedział się w tej sprawie:


Między środkami sołeckimi a funduszem sołeckim istnieje zasadnicza różnica. Pisałam na ten temat wielokrotnie, m.in. już w 2015 r. - sołecki-skansen, pokrótce jednak przypomnę.

Środki sołeckie to wydzielona część budżetu gminy, o przeznaczeniu której decydują sołtysi, teoretycznie z radą sołecką. Z kolei zasady funkcjonowania funduszu sołeckiego określa ustawa z 12 marca 2014 r.

Wprowadzenie funduszu sołeckiego w gminie Dopiewo było konsekwentnie odrzucane przez radnych i sołtysów z dwóch, wyjątkowo niskich pobudek. O przeznaczeniu środków sołeckich jednoosobowo decydował sołtys, natomiast o podziale funduszu sołeckiego musi decydować zebranie wiejskie. Zatem, „chore” ambicje powodowały, że sołtysi w gminie Dopiewo, za wszelką cenę chcieli pokazać, kto tu rządzi - kurczowo trzymając się środków sołeckich. Ponadto w kwietniu 2018 r. w mediach gminnych pojawiła się informacja, że środki sołeckie to to samo, co fundusz sołecki, tylko pod inną nazwą. Więcej tu - to-i-owo-z-gminy.

Drugim powodem było zwykłe lenistwo sołtysów, którym tak naprawdę nic nie chciało się robić. W przypadku środków sołeckich całą papierologię realizują urzędnicy. W przypadku funduszu sołeckiego duża część zadań spadłaby na sołtysów. Dość jednoznacznie swoją dezaprobatę dla funduszu sołeckiego wyrazili kilka lat temu na jednym z posiedzeń, byli sołtysi: Albin Czekalski i Walenty Moskalik. Stwierdzili oni wprost, że nie chcą wprowadzenia funduszu sołeckiego, bo to za dużo roboty. Więcej tu - sesja-rady-gminy.

A fundusz sołecki ma jedną, niezaprzeczalną zaletę – pozwala uzyskać zwrot kosztów w wysokości 20% do 40%, w zależności od zamożności gminy:

Należy przypomnieć, że od początku rządów wójt Adrian Napierała był przeciwnikiem wyodrębnienia funduszu sołeckiego, dlatego też były skarbnik Piotr Łoździn na początku 2015 r. zniechęcał radnych do podjęcia stosownej uchwały, jak i wcześniej świadomie wprowadził w błąd opinię publiczną w wywiadzie, którego udzielił „Pulsowi Gminy”. Więcej tu -   komisja-wspolna. Zresztą niechęć Wójta i Rady Gminy do funduszu sołeckiego, została zapisana w Statutach Sołeckich uchwalonych w 2017/18 r.

Natomiast o reakcji ówczesnego wójta Adriana Napierały, w lutym 2019 r. na propozycję radnych z "klubu JesteśMY na Tak" o wyodrębnienie funduszu sołeckiego, ostatnio wspominałam tu - podsumowanie-ostatniej-kadencji.

Ponoć w tym roku, co należy zaliczyć na plus nowemu wójtowi Sławomirowi Skrzypczakowi, o przeznaczeniu środków sołeckich decydowały zebrania wiejskie, czyli mieszkańcy. Nie wiem, czy sołtysi, zwłaszcza ze starej gwardii, byli z tego zadowoleni, ale jest to krok w dobrym kierunku. Może w przyszłym roku uda się wreszcie podjąć uchwałę o wprowadzeniu funduszu sołeckiego. Niestety, dotyczyć to będzie dopiero 2026 roku.

Z pewnością, wprowadzenie zasad demokratycznych na poziomie sołectw nie spodoba się także wszystkim radnym, przede wszystkim z „Klubu Adriana Napierały”. Wymienić tu można radnego Piotra Dziembowskiego, który prezentuje poglądy z epoki PZPR-u lub PiS-u. Najwyraźniej uważa on, że to władza wie najlepiej, czego potrzebują mieszkańcy.

Owszem, ja również uważam, że mieszkańcy nie zawsze tego chcą, co jest najważniejsze. Nie znaczy to jednak, że włodarze mają zawłaszczać sobie prawo do nieomylności. Jeżeli obywatele wybiorą głupio, to pretensje mogą mieć tylko do siebie.

Radny Piotr Dziembowski zaczął od mnożenia problemów, na jakie może natrafić realizacja złożonych wniosków. Tu decyduje Powiat, tam jest długa procedura, itp. schody uniemożliwiające realizację zadań. Rozwiązanie w takiej sytuacji jest tak proste, jak budowa cepa – inwestycje można podzielić na etapy. Najpierw projekt, następnie uzyskanie pozwoleń, a na końcu budowa. Najłatwiej jest jednak zniechęcać ludzi, żeby w końcu przejąć pałeczkę.

Najbardziej jednak oburzyła mnie część wypowiedzi radnego Piotra Dziembowskiego, dotycząca tzw. paradoksów. Polegać one miałyby na tym, że grupa mieszkańców umawiałaby się i przegłosowywała wybrane przez siebie zadanie.

Radny Piotr Dziembowski najwyraźniej nie zauważył, że nie żyjemy w epoce dekretów, ale w systemie demokratycznym. I to mieszkańcy mają prawo, nie tylko do decydowania o sobie ale też, zawierania lokalnych sojuszy. Mają oni pełne prawo skrzyknąć się, żeby przeforsować swój pomysł. Nieobecni nie mają racji.

Przykładem takiej inicjatywy może być budowa chodnika na ul. Rolnej w Rokietnicy. W Gminie tej od lat funkcjonuje fundusz sołecki i doskonale się sprawdza.  Mieszkańcy tej ulicy, co roku pojawiali się na zebraniu wiejskim i przegłosowywali budowę kolejnych odcinków chodnika. Obecnie ul. Rolna wygląda tak:

Jeżeli radny Piotr Dziembowski ten rodzaj aktywności nazywa paradoksem, to najwyraźniej sam nim jest i wpisuje się do grupy, do której należy sołtys Konarzewa Hanka Antkowiak-Janaszak - wybory-sołeckie.

A może radny chciałby po cichu coś przeforsować na rzecz lokalnej parafii, w której aktywnie się udziela? Jak wiadomo, już od kilku lat planowana jest budowa kościelnego parkingu przy ul. Poznańskiej w Skórzewie:

Temat został podjęty jeszcze przez wójta Adriana Napierałę. Gdyby doszło do realizacji pomysłu, byłby to przykład naruszenia dyscypliny finansów publicznych.

Proponuję, aby radny Piotr Dziembowski, przed publicznymi wypowiedziami częściej się zastanawiał nad tym, co chce powiedzieć. A najlepiej, żeby w ogóle nie zabierał głosu, bo w następnych wyborach, przy obecnym spadku poparcia społecznego, po prostu przegra.

Na dziś to tyle.

 

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz