niedziela, 29 kwietnia 2018

To i owo z gminy Dopiewo (5) 2018 r – czy kłamstwo stanie się standardem dla naszych włodarzy?



Po raz kolejny zamierzam przedstawić swoją opinię w kilku sprawach, które mnie nieustannie bulwersują.
Jak wiadomo nikt nie lubi przyznawać się do porażek, a tym bardziej działania w złej woli. Dotyczy to również samorządowców gminy Dopiewo. Nasza rzeczywistość, przedstawiana w oficjalnych mediach zazwyczaj jest podkolorowana. Władze zawsze mają rację, nawet gdy jej nie mają.
Zacznę od informacji, która naprawdę mnie wzburzyła. Chodzi o sprawozdanie z XL Sesji Rady Gminy Dopiewo, opublikowane w kwietniowym wydaniu „Czasu Dopiewa”, przez pracownika Urzędu Gminy, Damiana Gryskę.
Jak już skomentowałam to 2 kwietnia br. - link, sołtysi i radni jednogłośnie odrzucili powołanie funduszu sołeckiego. O funduszu sołeckim oraz o przyczynach niechęci naszych włodarzy do jego uchwalenia, pisałam wielokrotnie, m.in. tutaj - link.
W skrócie, sołtysi gminy Dopiewo nie chcą funduszu sołeckiego, ponieważ pozbawiłby ich prawa do decydowania o przeznaczeniu środków finansowych oraz zmusiłby do pracy.
Obecnie o wydatkowaniu środków sołeckich, które są wydzielane z budżetu Gminy, decydują jednoosobowo. Natomiast o przeznaczeniu funduszu sołeckiego musiałoby decydować zebranie wiejskie, czyli mieszkańcy. Ponadto, jak podejrzewam, większość spraw, związanych z realizacją zadań ze środków sołeckich, wykonują za nich urzędnicy. W przypadku funduszu sołeckiego musieliby przygotowywać wnioski, co w wielu przypadkach przerasta ich wiedzę i umiejętności.
Należy dodać, że realizacja zadań z funduszu sołeckiego wiąże się ze zwrotem przez Skarb Państwa części poniesionych nakładów.
A co dowiadujemy się z lokalnej, oficjalnej prasy? Że środki sołeckie to to samo, co fundusz sołecki, tylko pod inną nazwą. Przyznam, że nawet w naszej skrzywionej rzeczywistości nie spodziewałam się tak bezczelnego kłamstwa. Trzeba powiedzieć, że wójt Adrian Napierała, bo z pewnością on stoi za ostateczną wersją komunikatu, przekracza kolejne granice arogancji i lekceważenia mieszkańców. Zastanawia mnie, jakie będzie jego kolejne posunięcie? 

Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że jeden z mieszkańców naszej Gminy lub Tarnowa Podgórnego wysłał do CBA pismo, w którym zarzucił wójtowi Adrianowi Napierale podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowych w związku z lokalizacją asfaltowni w Dąbrowie.
Przyznam, że mnie ta sprawa, a szczególnie upór Wójta w wydaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, w kontekście zaistniałych wcześniej wydarzeń, również niepokoi.
Uważam jednak, że jeśli ktoś występuje do organów ścigania z zarzutami wobec przedstawiciela samorządu, powinien się bardziej postarać. Z pisma tego trudno zorientować się, jakie konkretnie fakty świadczą o korupcji. W piśmie zmieniono nawet imię Wójta. Do tego skarga jest anonimowa. Wobec tego nie dziwi mnie, że CBA nie potraktowało tej skargi poważnie i przesłało ją do rozpatrzenia przez Radę Gminy Dopiewo, która z pewnością zarzuty odrzuci.

Koniec kadencji obfituje w różnego rodzaju inwestycje, nie tylko w zakresie infrastruktury komunalnej. Zaczyna to przypominać totalne szaleństwo – od marca do kwietnia deficyt budżetowy na 2018 r. zwiększono o kolejne 2 mln złotych.
Tym, czym Wójt chce przekonać do siebie mieszkańców, jest tworzenie publicznych przestrzeni do wypoczynku i rekreacji. Jedynym z problemów jest fakt, że powstają one tam, gdzie nie są najbardziej potrzebne.
Jednym z takich zadań jest zagospodarowanie terenu wokół stawu przy ul. Gromadzkiej w Więckowicach. Pomijając potrzebę tworzenia tam terenu rekreacyjnego w sąsiedztwie plaży w Zborowie, są lawinowo rosnące koszty przedsięwzięcia. Początkowo na zadanie przeznaczono 170 tys. złotych, po zmianie na ostatniej Sesji będzie to już prawie 300 tys. złotych. Dla porównania, na rozbudowę infrastruktury w Zborowie: na plażę zarezerwowano 147 tys. złotych oraz 100 tys. na Otwartą Strefę Aktywności, cokolwiek to ostatnie oznacza.

Kolejnym terenem, którym władze Gminy zainteresowały się w ostatnich dniach, jest otoczenie budynku biblioteki przy ul. Konarzewskiej 12 w Dopiewie. Jak na standardy dopiewskie, teren jest w miarę dobrze zagospodarowany. To co go wyróżnia, to duża ilość drzew i krzewów, które uatrakcyjniają otoczenie budynku.
Na „zagospodarowanie” tego terenu przeznaczono w budżecie aż 120 tys. złotych. Zastanawia mnie fakt, na czym to zagospodarowanie będzie polegało? – najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem będzie likwidacja zieleni i budowa parkingów.
Następne miejsce, które wójt Adrian Napierała zamierza wziąć na warsztat, to staw wraz z ul. Strażacką w Dopiewie. Mieszkańcy tej ulicy od dawna domagają się jej utwardzenia, co w tym przypadku w pełni popieram.
Władze postanowiły pójść jednak krok dalej i zagospodarować cały teren wokół stawu. Z przedstawionej na stronie Gminy koncepcji wynika, że i tu modernizacja będzie polegała przede wszystkim na likwidacji drzew, rosnących między stawem i ul. Stawną. Jak więc widać, obecna ekipa konsekwentnie realizuje program likwidacji zieleni na terenie naszej Gminy. Na razie pozycja ta nie znalazła się w budżecie na 2018 r., co nie oznacza, że się nie znajdzie.

Z kolei tam, gdzie stworzenie przestrzeni publicznej jest najbardziej oczekiwane, czyli w Dąbrówce, na zagospodarowanie terenu przy Placu Bursztynowego Szlaku, zabezpieczono niecałe 124 tys. złotych. Najwyraźniej chodzi tu, o kolejne już ukaranie mieszkańców, którzy nie do końca chcą podporządkować się jedynej słusznej władzy.

Coraz wyraźniej widać, że budowa ciągów komunikacyjnych stanie się mottem przewodnim w nadchodzących wyborach. Po raz kolejny ukazała się informacja, także w tekście przewodnim wójta Adriana Napierały w „Czasie Dopiewa”, dotycząca budowy drogi wzdłuż torów oraz węzła przesiadkowego w Palędziu/Dąbrówce. Konsekwentnie inwestycje te są przedstawiane jako niebywały sukces, także w zakresie dofinansowania ze środków zewnętrznych.
Podobnie, jak część mieszkańców, uważam, że inwestycje te nie rozwiążą żadnych problemów komunikacyjnych. Pisałam o tym wielokrotnie i stanowisko to w dalszym ciągu podtrzymuję.
Jedynym pozytywem będzie łatwiejszy dojazd z nowego osiedla Linei w Dopiewcu do ul. Poznańskiej w Dąbrówce. Dopóki nie będzie alternatywy dla ul. Poznańskiej, nić w zakresie płynności ruchu się nie zmieni. Tylko budowa odcinka drogi wzdłuż torów, co najmniej do drogi serwisowej S11, może częściowo poprawić sytuację.
Dodatkowym utrudnieniem dla kierowców jest przejazd kolejowy w Palędziu, jednak w tym przypadku możliwości Gminy są ograniczone – budowa wiaduktu lub tunelu w tym miejscu raczej nie wchodzi w grę.
A sytuacja na ul. Pocztowej w Palędziu i ul. Poznańskiej w Dąbrówce jest coraz trudniejsza. Wójt o tym może nie wiedzieć, ponieważ do pracy jeździ inną drogą.
W ostatnim czasie korki na w/w ulicach są coraz dłuższe. W godzinach porannych sznur samochodów w Palędziu potrafi ciągnąć się od rogatek, przez całą ul. Pocztową, aż do stawu przy rozwidleniu dróg do Gołusek i Dopiewca. Coraz częściej również, mimo otwartego szlabanu, samochody nie mogą wjechać na przejazd kolejowy, ponieważ za przejazdem nie ma miejsca. Tylko osoby takie, jak radny Ryszard Pawelec decydują się na wjazd na tory, pomimo braku miejsca po drugiej stronie.
Z kolei po południu korek stojących na ul. Poznańskiej w Dąbrówce samochodów, ciągnie się od rogatek kolejowych do marketu Biedronka. W korku stoją zarówno mieszkańcy Dąbrówki, jak i osoby jadące w kierunku Palędzia. Tylko III odcinek drogi wzdłuż torów umożliwiłby poprawę sytuacji. Wójt Adrian Napierała jednak myśli zupełnie innymi kategoriami, mając na względzie dobro tylko wybranych mieszkańców. Wielokrotnie podawałam przykłady decyzji oderwanych od rzeczywistości – ostatnim z nich jest budowa ul. Dojazd w Dąbrowie.

Również sytuacji nie poprawi, wprowadzenie kolejnych pociągów w ramach Poznańskiej Kolei Metropolitarnej. Spowoduje to częstsze zamykanie przejazdu w Palędziu a czy zachęci to więcej osób do korzystania z pociągu? – mam wątpliwości. Obserwując dość często ruch pojazdów mogę z przekonaniem powiedzieć, że w 90% pojazdów jedyną osobą jest kierowca.

Podsumowując, w dalszym ciągu nie mam podstaw, aby zmienić ton moich wypowiedzi na bardziej pozytywny. Nawet, jeśli coś na pierwszy rzut oka wydaje się pozytywem, to po głębszej analizie okazuje się, że to tylko pozory.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz:

  1. Muszę dopisać krótki komentarz do dzisiejszego postu, dotyczący Więckowic.
    Radna/sołtys Anna Kwaśnik jeszcze kilka lat temu za punkt honoru uznała stworzenie w Więckowicach, Wiejskiego Ośrodka Rekreacji. Co roku realizowane były kolejne inwestycje w urządzenia sportowo-rekreacyjne – m.in. na terenie ośrodka znajduje się kilka pokoleń ławek.
    I co mamy? Zapuszczony teren, opanowany przez krety oraz miłośników piwa. Odwiedziłam „Ośrodek” dziś o godz. 13:00 i spotkałam 2 starsze osoby odpoczywające na ławce, które wkrótce opuściły teren. Ze strony mieszkańców nie widać żadnego zainteresowania terenem rekreacyjnym.
    Niezrażona tym niepowodzeniem radna/sołtys Anna Kwaśnik postanowiła stworzyć kolejne miejsce do wypoczynku i rekreacji, tym razem nad stawem przy ul. Gromadzkiej, w sąsiedztwie skrzyżowania z ul. Klonową, a więc na peryferiach miejscowości.
    Zagospodarowanie terenu rozpoczęto, jak każe tradycja w gminie Dopiewo, od wycinki większości drzew, rosnących wokół stawu – operację tą przeprowadzono już jakiś czas temu. Pozostały jeszcze 2 wierzby, rosnące przy ul. Gromadzkiej, ale nie wiadomo, na jak długo.
    Za prawie 300 tys. powstanie zatem kolejna pustynia z rachityczną roślinnością, która raczej nie będzie zachęcać do wypoczynku.
    Czy naprawdę w Więckowicach nie ma innych potrzeb, że pieniądze wydaje się na nikomu niepotrzebne inwestycje? Z nieoficjalnych informacji wynika, że władze Gminy chcą rozebrać pozostałą część starej szkoły. Włodarzom szkoda pieniędzy na remont i stworzenie tam czegoś użytecznego dla mieszkańców. Rozbiórka ma nastąpić w przyszłym roku po wyborach samorządowych, aby nie denerwować obrońców obiektu.
    W czasie kadencji byłej wójt Zofii Dobrowolskiej sołtys/radna Anna Kwaśnik była zwolenniczką ratowania starej szkoły, obecnie jest jej przeciwniczką.
    Odwiedziłam również ul. Krótką w Więckowicach. Kilka lat temu, wówczas jeszcze jako sołtys Anna Kwaśnik, zgłaszała byłej wójt Zofii Dobrowolskiej, iż nawierzchnia drogi została źle wykonana i kostka pracuje. Od tego czasu minęły 4 lata i pracująca kostka Pani Sołtys, obecnie też Radnej, już nie przeszkadza.
    Za to teren pętli busa linii 792, przed sklepem spożywczym, w dalszym ciągu sprawia odpychające wrażenie. Brak nawet ławeczki dla pasażerów, za to stopniowo ubywa drzew przy skrzyżowaniu z ul. Jeziorną.
    Myślę, że Więckowice zasługują na lepszego przedstawiciela w lokalnym samorządzie. Najbardziej przerażające jest to, że w ciągu krótkiego czasu ludzie potrafią tak zmienić się na gorsze. Wystarczy tylko posmak władzy – co w końcu znaczy sołtys czy radny gminy?

    OdpowiedzUsuń