Okazuje się, że nie powinnam pod żadnym pozorem czytać tego, co spłodzą gminni urzędnicy. Za każdym razem, gdy wchodzę na oficjalne strony, natychmiast podnosi mi się ciśnienie. Głupota, bylejakość i zwykłe lenistwo są coraz większe i nic nie wskazuje, żeby cokolwiek mogło się zmienić. Potwierdza się tu stara zasada, że „jaki pan, taki kram”.
Nieopatrznie weszłam na stronę „Pytania do wójta” i powiem, że mnie zamurowało:
Udzielona przez urzędników odpowiedź, wręcz mnie powaliła. Żeby usunąć odpady z jezdni, trzeba pisać do Powiatu? – w głowie się nie mieści.
Co ciekawe, wniosek przez mieszkankę został wysłany 16 stycznia br., a "już" 20 stycznia br. przekazany do ZDP. No, po prostu mistrzostwo świata.
Po Gminie codziennie jeżdżą samochody ZUK-u. Specjalna furgonetka opróżnia kosze uliczne. Czy zebranie kilku kawałków opony przekracza możliwości pracowników ZUK-u? A może trzeba by wystawić fakturę Zarządowi Dróg Powiatowych za to, że gminny pracownik komunalny raczył się schylić i podnieść odpady. Ciekawi mnie, jaka jest stawka za taką czynność?
Nie wiem, kto przygotował tą odpowiedź, ale urzędnik, który ją „spłodził”, jak najszybciej powinien poszukać pracy, nie wymagającej myślenia. Może „przelewanie pustego w próżne”? - bo do tego powyższa odpowiedź się kwalifikuje.
A wójtowi Sławomirowi Skrzypczakowi można tylko współczuć – przy takich „orłach” intelektu daleko nie zajedzie.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz