poniedziałek, 3 lutego 2025

X Sesja Rady Gminy Dopiewo 16 stycznia 2025 r. (1)

 

Tematy kluczowe: specyficzny sposób ochrony środowiska; planowanie przestrzenne po dopiewsku – mpzp przy ul. Poznańskiej w Skórzewie; podległość służbowa nie usprawiedliwia łamania prawa.

Po długim namyśle postanowiłam przeanalizować przebieg styczniowej Sesji Rady Gminy. Samo przysłuchiwanie się obradom niewiele daje, ponieważ tradycyjnie radni nie mają wiele, a w zasadzie nic sensownego do powiedzenia. Aby cokolwiek zrozumieć, trzeba nie tylko wgłębić się w głosowane uchwały, ale także podstawy prawne, na których opiera się prawo lokalne.

Zainteresowała mnie uchwała w sprawie dofinansowania kosztów wymiany źródeł ciepła w budynkach mieszkalnych. Uchwała powstała w oparciu m.in. o art. 400a, ust. 1 pkt 5 ustawy Prawo ochrony środowiska.

Art. 400a ust. 1 w/w ustawy stanowi:

w pkt 5 m.in.:

Może się mylę, ale w w/w punkcie nie ma ani słowa o dofinansowaniu źródeł ciepła. Dotyczy on wyłącznie gospodarki wodnej.

Za to o źródłach ciepła stanowi art. 400a ust. 1 pkt 21 i 22:

W związku z tym zastanawia mnie, czy podstawa prawna uchwały Rady Gminy jest właściwa?

Drugą wątpliwość budzi to, które rodzaje ogrzewania uzyskają dofinansowanie, a które z niego wyłączono? Dofinansowanie można uzyskać dla kotłów na biomasę, m.in. drewno, a nie można dla kotłów na gaz. Nie próbowałam analizować dyrektyw unijnych – jest to raczej zadanie dla prawników.

Z mojej wiedzy wynika, że efektem spalania gazu, jak i biomasy (w kotłach zgazowujących) jest wydzielanie pary wodnej i dwutlenku węgla. A więc, wpływ na środowisko jest podobny – nie są to urządzenia całkowicie ekologiczne. Dodatkowo można mieć wątpliwości, czy spalanie drewna nie powoduje uwalniania się dodatkowych zanieczyszczeń?

Powodem takiego podejścia decydentów do tematu jest z pewnością przekonanie, że biomasa jest materiałem odnawialnym. Owszem, pod warunkiem, że spalamy słomę lub wierzbę energetyczną. Jeżeli do ogrzewania wycina się kilkudziesięcioletnie drzewa, nie ma mowy o żadnej energii odnawialnej. Za to w zastraszającym tempie, wycinane są na całym świecie lasy. Jest to kolejny przykład, że głupota ludzka zazwyczaj zwycięża.

W Regulaminie udzielania dotacji znalazł się też zapis, dla mnie całkowicie niezrozumiały:

Jaka jest różnica, pomiędzy kominkiem, ogrzewającym jedno pomieszczenie, a kilka?

Być może się czepiam, ale taki dokument powinien być przejrzysty i zrozumiały dla przeciętnego mieszkańca, zamierzającego złożyć wniosek o dofinansowanie. Jeżeli będzie on musiał zwracać się do specjalistów o przełożenie dokumentu na język zrozumiały dla niefachowca, to coś tu jest nie tak. Nietrudno się domyślić, że tego typu dokumentacja tworzona jest przez urzędników na zasadzie „kopiuj-wklej”, której urzędnicy sami do końca nie rozumieją.

Nie trzeba było być jasnowidzem, aby zgadnąć, iż radni nie mieli do projektu uchwały żadnych pytań i przegłosowali ją jednomyślnie. Podejrzewam, o ile którykolwiek z radnych przeczytał Regulamin, i nawet jak pojawiły się jakieś wątpliwości, to nikt nie miał odwagi przyznać się, że czegoś nie rozumie.

Na posiedzeniu głosowano również uchwałę w sprawie zatwierdzenia planu zagospodarowania terenu w Skórzewie przy ul. Poznańskiej (na mapie zaznaczony czarną obwódką):

Plan ten miał burzliwą historię, o której pisałam kilkakrotnie.

Jeszcze do niedawna znaczną część terenu, o ile nie cały, obejmowały grunty III klasy bonitacyjnej, a więc prawnie chronione.

Zgodnie z ustawą o ochronie gruntów rolnych i leśnych, na cele nierolnicze i nieleśne należy przeznaczać nieużytki i grunty o najniższej klasie bonitacyjnej:

Wyłączenie z produkcji rolnej gruntów klasy III lub wyższej wymaga zgody właściwego ministra:

Jak wiadomo, ustawa ta nie obowiązuje w gminie Dopiewo. Nadrzędnym i jedynym prawem w naszej Gminie jest interes inwestora, który reprezentuje lokalny samorząd. Jeżeli prawo jest sprzeczne z interesem wnioskodawcy, to tym gorzej dla prawa.

Tak więc, dziwnym zbiegiem okoliczności, najpierw grunty, objęte w/w planem uległy „degradacji”. Pisałam o tym kilkakrotnie - bezkrolewie-w-gminie, posiedzenie-komisji.

Potem, na podstawie wuzetek, rozpoczęła się ich zabudowa, m.in. powstał market Biedronka. Aby uniknąć protestów, mieszkańcy o inwestycji dowiedzieli się w chwili, pojawienia się koparek i spychaczy na placu budowy. Co więcej, odpowiedzialność za powstanie marketu, były wójt Paweł Przepióra próbował przerzucić na Starostę Poznańskiego - bałamuctwa-wojta, któremu w nagłaśnianiu kłamstwa wtórowała ówczesna redaktorka „Pulsu Gminy” Agnieszka Wilczyńska - agnieszka-wilczynska.

Projekt planu miał 3 wyłożenia i złożono do niego kilka uwag, które zostały odrzucone przez wójta. Zgodnie z przepisami, odrzucone uwagi musi przegłosować rada gminy. Oznacza to, że radni mogą uwagi odrzucić, jak i je przyjąć.

Część uwag zazwyczaj jest bezzasadna i trzeba je odrzucić. Jednak niektóre z nich są w pełni uzasadnione a ich odrzucenie, zależy wyłącznie od widzimisię decydentów.

Jak zwykle „popisał” się tu kierownik ref. planowania Remigiusz Hemmerling. Niektórzy z wnioskodawców postulowali, aby tereny przeznaczone pod działalność usługową, przeznaczyć pod zabudowę mieszkaniową. Kierownik stwierdził, że nie można tego zrobić, ponieważ wydano już wuzetki.

Jako wieloletni pracownik referatu planowania przestrzennego, od 2007 r., z pewnością doskonale wie, że decyzja o warunkach zabudowy wygasa w momencie uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego:

Oczywiście pod warunkiem, że inwestor nie uzyskał pozwolenia na budowę. Zatem jest to celowe zatajenie informacji, o której radni mają prawo nie wiedzieć. Z drugiej strony mogliby być bardziej dociekliwi, ale nie wymagajmy od nich, aż tak dużego wysiłku intelektualnego. Już sam udział w posiedzeniach, to wielkie poświęcenie z ich strony. Tylko jeden radny, Piotr Strażyński, zaczął zadawać w tym temacie niewygodne pytania, ale o tym za chwilę.

W ostatnich latach, zwłaszcza w czasie kadencji wójta Adriana Napierały, przyjęło się, że uwagi były standardowo odrzucane. Dlatego zapewne też obecny przewodniczący RG, Piotr Dziembowski, chciał je głosować blokowo, tzn. hurtowo odrzucać. Czyżby to taki, postkomunistyczny nawyk?

Część radnych (głównie z klubu KO oraz Teresa Nowak z PiS-u), chciała głosować każdą uwagę osobno, jednak samorządowy „beton” wymusił głosowanie blokowe. Jak widać, większość radnych, wraz z niewiarygodnymi z klubu JesteśMY na Tak, jest niereformowalna.

W mojej ocenie, głosowania blokowe w takim przypadku są bez sensu i mam wątpliwości, czy zgodne z prawem? Złożone wnioski, dotyczyły często zupełnie różnych tematów i problemów a głosowanie ich blokowo, świadczy o lekceważeniu mieszkańców.

Głosowanie blokowe miałoby sens tylko wtedy, gdyby połączono wnioski o podobnej treści. Połączenie ich na podstawie tego, przy którym wyłożeniu zostały zgłoszone, mija się z celem.

Pozytywnie zaskoczył mnie tym razem, chyba po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, radny Leszek Nowaczyk. Zaproponował on głosowanie każdego wniosku osobno. Niestety, radczyni prawna stwierdziła, że to niemożliwe.

Przy okazji mogliśmy po raz pierwszy, zobaczyć osobę powołaną na to stanowisko:

Niestety, nazwisko radczyni w dalszym ciągu jest utajnione. Czyżby wynikało to z obawy, że można będzie sprawdzić, w jakiej kancelarii prawnej pracuje? A tego, chyba najbardziej obawia się wójt Sławomir Skrzypczak.

Jak już nadmieniłam powyżej, radny Piotr Strażyński zaczął dopytywać Remigiusza Hemmerlinga, dlaczego, pomimo opracowywania planu dla omawianego terenu w Skórzewie, w dalszym ciągu wydawano wuzetki? Chodziło mu o teren, przeznaczony pod usługi o powierzchni ok. 2,8 ha.

Kierownik ref. planowania przestrzennego R. Hemmerling, chcąc się bronić, próbował przerzucać odpowiedzialność za podjęte decyzje na radnych. Jest to wyjątkowo bezczelna postawa, najwyraźniej zapatrzył się na byłego wójta Pawła Przepiórę.

Przykładów, gdzie w/w wójt wraz z urzędnikami, wydawali wuzetki za plecami większości radnych, jest mnóstwo. Wymienić można m.in. wspomniany wyżej market Biedronka przy ul. Poznańskiej w Skórzewie, szpital przy ul. Poznańskiej w Skórzewie, Bizpark w Skórzewie, przedszkole w Dąbrowie przy ul. Batorowskiej czy market Biedronka przy ul. Poznańskiej w Dopiewie. Wuzetki te były często wydawane „po cichu”, w trakcie procedury opracowania planów zagospodarowania.

Kier. Remigiusz Hemmerling próbował się bronić przed zarzutami radnego Piotra Strażyńskiego, ale robił to dość nieudolnie.

W przypadku podjęcia uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania planu zawiesza się postępowanie, dotyczące wydania wuzetki. Obecnie jest to 18 miesięcy, z możliwością wydłużenia o kolejne 6 miesięcy. W poprzednich latach był to okres ok. 9 miesięcy, który nie pozwalał na uchwalenie planu w tak krótkim czasie. Po tym terminie, wójt był zobowiązany wznowić postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy.

Należy jednak pamiętać, że nie każdy wniosek musi zakończyć się wydaniem warunków zabudowy, zgodnie z oczekiwaniem inwestora. Wniosek musi spełniać kilka warunków równocześnie, aby można było wydać wuzetkę.

Jednym z nich jest tzw. dobre sąsiedztwo:

Wiadomo, że w tej dziedzinie, od czasu, gdy kierownikiem referatu jest R. Hemmerling, panuje wolna amerykanka. Sąsiedztwo ustala się na podstawie widzimisię urzędników i wójta. Przykładem jest market Biedronka w Dopiewie czy przedszkole w Dąbrowie. Nieco trudniej byłoby odmówić warunków zabudowy w przypadku obiektów, położonych w sąsiedztwie szkoły nr 2 w Skórzewie, ale nie było to niemożliwe. Najwyraźniej nie było takiej woli ze strony Urzędu Gminy i poprzednich wójtów, tj. Adriana Napierały i Pawła Przepióry.

Kłamliwe również jest twierdzenie R. Hemmerlinga, iż nikt nie odwoływał się od wydanych decyzji. Jak można się odwołać od decyzji, jeżeli nie wie się o jej wydaniu? Nawet bezpośredni sąsiedzi nie wiedzieli o wydaniu wuzetki w sprawie np. budowy Biedronki w Skórzewie. A składanie wniosków do projektu planu w czasie, gdy trwała już budowa marketu, to przysłowiowa „musztarda po obiedzie”.

W dyskusji wziął udział także wójt Sławomir Skrzypczak, niestety, nie mogę zaakceptować jego argumentacji.

Po pierwsze stwierdził, że obecnie wuzetki nie są wydawane za plecami radnych – wnioski o warunki zabudowy przedstawiane są na posiedzeniach. Być może, ale to nie radni powinni być adresatami tych zmian, ale mieszkańcy Gminy. To oni przede wszystkim odczuwają skutki złych decyzji administracyjnych. Do dziś nie są dostępne publicznie wnioski o wydanie wuzetek, o czym pisałam w poprzednim tekście - dobroczyncy-gminy.

Po drugie, trochę zastanawia mnie zbyt gorliwa obrona kie. ref. planowania R. Hemmerlinga? Wójt Sławomir Skrzypczak niedwuznacznie zasugerował, że w/w urzędnik miał szefów, których polecenia musiał wykonywać. Zatem muszę Wójtowi przypomnieć, że w ustawie o pracownikach samorządowych umieszczono art. 25, który brzmi:

Najwyraźniej Remigiusz Hemmerling nie stosował się do tego przepisu.

A o tym, że coś było na rzeczy, świadczy odejście z Urzędu Gminy Łukasza Ślisińskiego. Z nieoficjalnych informacji wynika, że odszedł on z pracy z powodu gigantycznych nieprawidłowości, jakie miały miejsce w referacie planowania przestrzennego. Sama niejednokrotnie wykazywałam liczne patologie w Referacie, nie mając dostępu do wszystkich dokumentów i opierając się jedynie na BIP-ie. Tak więc, na miejscu Wójta byłabym bardziej ostrożna w obronie R. Hemmerlinga i dokładniej przyjrzałabym się jego pracy. Podległość służbowa nie usprawiedliwia łamania prawa.

Jako przestrogę można podać przykład urzędników, pracujących w różnych instytucjach, w czasach rządów PiS. Też posłusznie wykonywali polecenia swoich przełożonych a dziś wielu z nich, zapełnia areszty. A rozliczanie dopiero się rozpoczęło.

Na koniec, gratuluję radnemu Piotrowi Strażyńskiemu przebudzenia. Szkoda tylko, że dopiero teraz, chociaż radnym jest od 2014 r., czyli prawie 11 lat. Jedna „jaskółka” wiosny nie czyni, dlatego z oceną radnego jeszcze się wstrzymam. Chociaż plus, również należy mu przyznać za wniosek w grudniu 2021 r., w czasie posiedzenia Komisji Rewizyjnej, aby komisja zajęła się m.in. kontrolą procedur wydawania wuzetek. Jak już wspominałam, we wcześniejszych postach, postulat ten nie został wprowadzony do zadań tej Komisji do końca kadencji. W/w Komisja zajmowała się sprawami, które nie miały żadnej wartości dla prawidłowego funkcjonowania Gminy.

Jeżeli wystarczy mi samozaparcia, to postaram się dokończyć sprawozdanie z Sesji.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz