sobota, 25 lutego 2012

Czas roztopów, czas kłopotów (1)

Artykuł ten nawiązuje bezpośrednio do informacji przekazanych przeze mnie 2 tygodnie temu.
Obecnie trwa najtrudniejszy okres, zarówno dla mieszkańców, jak i samorządowców, jeśli chodzi o przejezdność dróg gruntowych.
W ciągu roku może być kilka okresów, gdy poruszanie się drogami nieutwardzonymi nastręcza duże trudności. Można tu wymienić jesienne pluchy, zimowe opady śniegu czy intensywne opady w okresie letnim. Uważam jednak, że okres przedwiośnia jest najtrudniejszy.
Spowodowane jest to stosunkowo niską temperaturą – niewielkie parowanie, przemarznięcie wewnętrznej powierzchni gruntu, uniemożliwiające wsiąkanie i nakładające się na to opady deszczu lub śniegu. Szczególnie duże utrudnienia powoduje utrzymujące się, już po ustąpieniu mrozów, przemarznięcie gruntu. Wyraźnie widoczne to jest w bieżącym roku. Utrzymujące się przez dłuższy czas niskie temperatury spowodowały głębokie przemarznięcie zewnętrznej warstwy gruntu, sięgające od 80 do 100 cm. Istotnym czynnikiem był brak pokrywy śnieżnej, która działa jak izolator, chroniąc przed przemarzaniem.
Obecnie dodatnie temperatury spowodowały, że odtajała wierzchnia, kilkunastocentymetrowa warstwa ziemi. Zalegająca od spodu zmarzlina nie pozwala na wsiąkanie wody. Dodatkowo sytuację pogorszyły opady śniegu i deszczu. Mimo iż suma opadów była znacznie mniejsza niż rok temu, sytuacja na wielu drogach gruntowych jest równie trudna.
W tej sytuacji wielu mieszkańców zwraca się do urzędu z prośbą o pomoc, winiąc przy okazji gminę za zaistniałe problemy. Niestety, gmina nie jest zazwyczaj w stanie udzielić wystarczającej pomocy, jak również nie ponosi całkowitej odpowiedzialności za sytuację. Można prowadzić doraźne prace, mające na celu udrożnienie niektórych odcinków dróg. Prace te jednak w obecnej sytuacji nie mogą dać zadowalających efektów, jak również koszty napraw są w tym przypadku wielokrotnie wyższe.
I tak dochodzimy do wniosków przedstawionych przeze mnie w poprzednim artykule. Kupujący przy nabyciu nieruchomości, nie wzięli pod uwagę wszystkich okoliczności i zagrożeń wynikających z lokalizacji działki. Nie można jednak w tej sytuacji przerzucać całkowitej odpowiedzialności na mieszkańców twierdząc, że sami są sobie winni. Nie każdy musi znać się na budownictwie, drogownictwie czy hydrologii. Zazwyczaj przy wyborze nieruchomości o wielu zagrożeniach się nie wie lub się o nich zapomina. Należy jednak pamiętać, że o wyborze miejsca zamieszkania, może z wyjątkiem lokali komunalnych, decyduje obecnie wyłącznie kupujący. Tak więc, część pretensji winien mieć do siebie, że nie potrafił przewidzieć wcześniej trudności, które mogą wystąpić ze względu na taką a nie inną lokalizację. Znam właściciela, który od wielu miesięcy zamierza sprzedać nieruchomość, ale stan drogi dojazdowej odstręcza potencjalnych kupców. Zapomniał przy tym, że w momencie zakupu nieruchomości droga była w podobnym stanie. Pomimo to winą za swoje niepowodzenia obarcza wyłącznie urząd gminy.
Niestety są osoby, które takiej argumentacji nie przyjmują, winiąc za swoje kłopoty wyłącznie samorząd. Do stałego repertuaru należą argumenty typu „ja płacę podatki”, „trzeba wezwać prasę i telewizję”. Jak mówi stare przysłowie – „z pustego i Salomon nie naleje”. Tak więc należy zrozumieć, że samymi pogróżkami nic nie wskóramy, zyskując jedynie w urzędzie gminy miano oszołomów – repertuar określeń stosowanych wobec takich osób przez urzędników jest bardzo szeroki.
Jest natomiast bardzo prosty sposób znalezienia wspólnego rozwiązania. To tzw. partycypacja w kosztach utrzymania drogi. Mieszkańcy nieprzejezdnej ulicy mogą wspólnie wystąpić do gminy z propozycją pokrycia części kosztów związanych z utrzymaniem drogi. Można to nazwać szantażem ze strony urzędu, ale jest to najprostszy sposób na załatwienie problemu, korzystny dla obu stron. Jest to tym bardziej uzasadnione, że działek budowlanych nie kupują osoby ubogie. Biorąc pod uwagę koszty zakupu działki i budowy domu, wydatkowanie kilkuset czy nawet kilku tysięcy złotych na remont drogi nie jest wygórowaną ceną.
Tak więc na koniec apeluję, aby zanim zaczniemy rzucać gromy na gminę, zastanowić się ile jest w tym naszego własnego niedopatrzenia oraz jak możemy wspólnie pomóc sobie i samorządowi.
Przestrzegam równocześnie osoby, zamierzające kupić działkę budowlaną, aby brały pod uwagę takie zagrożenia. Pozwoli to na uniknięcie wielu kłopotów w przyszłości.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz