niedziela, 14 października 2012

Fundusze unijne dla samorządów (1) – korzystać czy nie?



Pod tym hasłem, dla uproszczenia kryją się wszelkie źródła finansowania inwestycji na terenie gminy. Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest prosta i jednoznaczna. W moim przekonaniu z funduszy należy korzystać, ale z głową.

Fundusze zewnętrzne, z których gminy mogą korzystać przy realizacji projektów, obejmują wiele aspektów życia społecznego. Są to m.in. inwestycje infrastrukturalne, rolnictwo, ochrona środowiska, oświata i wiele innych. Każda gmina posiada swoją specyfikę i określone potrzeby i dlatego należy wybierać te programy, które na danym terenie są najistotniejsze.

Na temat programów dofinansowujących edukację nie zamierzam się szerzej wypowiadać. Wskaźniki, które mogłyby określić efektywność, są w zasadzie niemierzalne. Ich skuteczność zależy nie tyle od samorządów, co od osób objętych programem – czy potrafią i chcą wykorzystać daną im szansę. Przykład szkoleń i kursów prowadzonych przez urzędy pracy dla osób bezrobotnych, daje wiele do myślenia. Dla wielu uczestników istotne jest wyłącznie uzyskanie dokumentu, potwierdzającego udział w szkoleniu.

Pozyskiwanie funduszy na inwestycje infrastrukturalne – drogi, wodociągi, kanalizację sanitarną – jest w moim przekonaniu bezdyskusyjne. Tu wskaźniki są jednoznacznie mierzalne a efekty widoczne gołym okiem. Uważam, że w tej dziedzinie gminy winny dążyć do pozyskania maksymalnej ilości środków. Budowa infrastruktury komunalnej wyłącznie własnymi siłami, często przerasta możliwości samorządów. Dotyczy to przede wszystkim gmin, w których dominuje zabudowa mieszkaniowa jak Dopiewo czy Rokietnica.
I tu dochodzimy do kryteriów, jakie są brane pod uwagę przy ocenie wniosku o dofinansowanie. Moim skromnym zdaniem są one zbyt uogólnione i nie uwzględniają specyfiki gmin.
Jednym z kryteriów przy ocenie wniosku o dofinansowanie budowy drogi - spójność drogi objętej wnioskiem z siecią dróg na obszarze województwa – w przypadku gmin, dotyczące dróg dojazdowych do dróg powiatowych, wojewódzkich i krajowych. Kryteria nie uwzględniają m.in. połączenia z planowanymi drogami wyższej kategorii. Uwzględniają za to liczbę wypadków na drodze, kontynuację przebudowy innej drogi, jak również realizację inwestycji z innymi podmiotami.
W mojej ocenie kryteria te są zbyt sztywne. Przykładem może być np. ul. Trakt Napoleoński w Rokietnicy. Gmina złożyła w 2008 r. wniosek o dofinansowanie drogi, stanowiącej jeden z najważniejszych ciągów komunikacyjnych. Mimo iż ulica łączy 2 drogi powiatowe z zachodnią obwodnicą Poznania, wniosek został odrzucony. Faktem jest, że obwodnicy jeszcze wówczas nie było – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad kompletowała dopiero dokumentację – jednak termin realizacji był coraz bliższy. Niemiarodajne jest również kryterium wypadkowości – na drogach gruntowych o złej nawierzchni rzadko dochodzi do poważnych wypadków – najczęściej to uszkodzenia pojazdów przez najechanie na przeszkodę.

Jednym z podstawowych kryteriów winno być natężenie ruchu na drodze oraz tempo jego wzrostu. Droga mająca istotne znaczenie dla gminy i jej mieszkańców, niekoniecznie musi mieć powiązania z krajowym układem komunikacyjnym.
Należy również zauważyć, że tego typu inwestycje generują koszty jedynie na etapie realizacji - budowa ul. Trakt Napoleoński w Rokietnicy będzie kosztować ok. 10 mln zł. Docelowo jednak koszty utrzymania i eksploatacji drogi znacząco się zmniejszą. Obecnie Gmina zmuszona jest kilkanaście razy w ciągu roku przeprowadzać bieżące naprawy nawierzchni, która w zastraszającym tempie ulega dewastacji. Do niedawna twierdzono, że jest to spowodowane nadmiernym ruchem pojazdów ciężarowych. Jednak w związku z zakończeniem budowy zachodniej obwodnicy Poznania, jak i mniejszą intensywnością zabudowy terenów przyległych, ruch pojazdów ciężarowych znacząco się zmniejszył. Mimo to degradacja nawierzchni następuje szybciej, niż poprzednio. Wynika to m.in. z nieodpowiedzialnej jazdy mieszkańców, mających za nic ograniczenia prędkości.

Budowa drogi o właściwych parametrach ograniczy koszty do odśnieżania, utrzymania zieleni i czystości. Odpadną koszty remontów, w tym przypadku stanowiące najistotniejszą pozycję w budżecie.
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku obiektów kubaturowych, takich jak szkoły, przedszkola, świetlice sołeckie, place zabaw. W tym wypadku po oddaniu obiektu do użytku gmina musi się liczyć ze znacznym wzrostem ponoszonych kosztów.
Na temat szkół była już mowa na tym blogu - link Dzisiaj chcę się skupić na świetlicach sołeckich i placach zabaw.
Wydawać by się mogło, że inwestycje te nie budzą zastrzeżeń co do ich celowości. Niestety mam co do tego wątpliwości.

Budowa świetlicy wiejskiej za 2 mln zł w miejscowości liczącej 400 mieszkańców i nie posiadającej sieci gazowej i kanalizacji sanitarnej, jest cokolwiek problematyczna. Ideą ma być konsolidowanie lokalnej społeczności i zapewnienie jej zajęć kulturalnych oraz rozrywki. Obawiam się, że to już nie te czasy. Było to realne, gdy we wsi był 1 telewizor, przy którym gromadziła się większość mieszkańców wsi. W dobie Internetu, coraz szybszego tempa życia, mieszkańcy nie będą zainteresowani integracją i wspólnymi zajęciami typu nauka szydełkowania, gotowania czy rękodzielnictwa. Dotyczyć ona będzie jedynie najmłodszych mieszkańców oraz najstarszych – przyzwyczajonych do wspólnego spędzania czasu. Trzeba więc założyć, że świetlice będą przez większość czasu niewykorzystane, a ich utrzymanie spadnie na barki gminy.

To samo dotyczy placów zabaw. Każda najmniejsza nawet miejscowość ma ambicję posiadania własnego placu. Z obserwacji wynika, że przez większość czasu są puste, przykładem może być plac przy ul. Łąkowej w Dopiewie – wykorzystywane są te zlokalizowane przy dużych osiedlach. Do kosztów poniesionych przez gminy na budowę placów doliczyć należy również koszty utrzymania. Na mieszkańców korzystających z placów zabaw nie ma co liczyć - link . Rady sołeckie, które walczyły o budowę placów, w większości odżegnują się również od ich utrzymania. Co ciekawe, w niektórych miejscowościach wnioskuje się o budowę kolejnych placów zabaw – chyba dlatego, żeby opiekunowie mieli jak najkrótszą drogę do pokonania. Do tego doliczyć należy coroczne obowiązkowe kontrole stanu obiektów.

Tematów w tym zakresie byłoby więcej, nie chcę jednak zanadto przynudzać. Uważam, że władze gmin występując o dofinansowania, winny dokładnie rozważyć, jakie inwestycje są priorytetowe i nie rzucać się na głęboką wodę. W pierwszej kolejności należy realizować zadania istotne dla wszystkich mieszkańców a zarazem nie generujące nadmiernych kosztów po ich uruchomieniu.

Należy również wykorzystać istniejące możliwości – przykładem może być niewykorzystana szkoła podstawowa wraz z salą gimnastyczną w Więckowicach w gminie Dopiewo. Trzeba również uświadamiać mieszkańcom, że wypełnienie czasu wolnego dzieci i młodzieży należy przede wszystkim do obowiązków rodziców. W Poznaniu i powiecie poznańskim jest wiele obiektów sportowych i kulturalnych, i to rodzice winni jeździć tam ze swoimi pociechami – tłumaczenie brakiem czasu jest najwygodniejszym i najczęstszym wykrętem. Budowa kolejnych obiektów, w obecnych kryzysowych czasach – to niegospodarność i przejmowanie obowiązków rodzicielskich przez gminy. Niestety wielu decydentów, w ostatnim czasie są to coraz częściej rady sołeckie, chce się jedynie wykazać przed lokalną społecznością i uzyskać chwilowy poklask.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz: