niedziela, 21 października 2012

Rozdrapywanie majątku narodowego - każdy orze, jak może



W ostatnich latach nasila się zjawisko coraz większych roszczeń wobec Skarbu Państwa we wszystkich możliwych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego. Skarbu Państwa czyli naszego wspólnego dobra, z którego budowana jest przyszłość wszystkich obywateli. Niestety, rozrasta się grupa tych, którzy uważają, że dostęp do tortu tylko im się należy. Sprzyja temu zarówno chore prawo, jak i bezczynność decydentów.
Tym ram zamierzam się skupić na rozkradaniu majątku, nie waham się użyć tego słowa, w drodze postępowań odszkodowawczych, wnoszonych z tytułu własności nieruchomości.
Największym beneficjentem z tytułu roszczeń odszkodowawczych za nieruchomości jest instytucja, która winna być autorytetem moralnym, i za który zapewne się uważa, czyli Kościół Katolicki w Polsce. Nie wdając się w szczegóły podam jedynie adres do artykułu, który w moim przekonaniu, wystawia jednoznaczną ocenę tej instytucji - Kościół katolicki Sp. z o.o.

Zaraz po nim są wszelkiej maści firmy, instytucje oraz osoby prywatne, próbujące uszczknąć coś z pańskiego stołu – czytaj: z naszych wspólnych pieniędzy. Należy pamiętać, że każda rekompensata, odszkodowanie czy zwrot poniesionych kosztów, uszczupla nasz wspólny majątek. Całkowicie się zgadzam, że odszkodowanie należy się tym, którzy doznali uszczerbku nie ze swej winy, np. ofiary błędów lekarskich, niesprawiedliwych lub stronniczych wyroków sądów, osoby poszkodowane przez decyzje administracyjne. Z tym że koszty tych odszkodowań winny być pokrywane nie tylko przez Skarb Państwa, instytucję anonimową i bezosobową, ale przez konkretne osoby, które doprowadziły do powstania szkody. Odpowiedzialność personalna byłaby najlepszym ostrzeżeniem przed podejmowaniem pochopnych i szkodliwych decyzji. Póki co za błędy odpowiadają nie decydenci, ale ich podwładni, prowadzący postępowania w sprawach. Ale nie o tym miało być w tym artykule.

Otóż coraz większym zagrożeniem dla budżetów samorządowych są roszczenia z tytułu przekazania gruntów pod drogi oraz zmiany sposobu użytkowania nieruchomości.
Z pierwszym problemem samorządy borykają się od dłuższego czasu, tj. od zmiany ustawy o gospodarce nieruchomościami z 1999 r. Na ten temat była już mowa na blogu - Odszkodowania za drogi Droga droga W bieżącym roku miasto Poznań zmuszone zostało do wypłaty odszkodowania za drogę spółce p. Wechty, informacja na stronie - Głos Wielkopolski. Nie znam szczegółów, więc nie zamierzam się wypowiadać co do ewentualnej winy organów samorządowych.

Obecnie kolejną przyczyną roszczeń odszkodowawczych staje się uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Tu również przykładem jest miasto Poznań. Otóż Głos Wielkopolski z 19 października 2012 r. informuje, że sąd apelacyjny przyznał właścicielowi gruntu odszkodowanie za to, że w wyniku uchwaleniu planu teren został przeznaczony na tereny zielone, mimo iż wcześniej zostały wydane warunki zabudowy dla budowy budynku wielorodzinnego - 19 milionów. Sąd uzasadnienie wyroku nakazujące wypłatę odszkodowania oparł na fakcie, że w 1994 r. został uchwalony plan zagospodarowania, przewidujący na tym terenie zabudowę mieszkaniową. Plan ten stracił ważność w 2003 r., po wejściu w życie nowej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Do czasu uchwalenia planu przewidującego na omawianej nieruchomości tereny zieleni publicznej - działka nie miała żadnego przeznaczenia. Zgodnie z ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jej wartość winna być ustalona na podstawie faktycznego sposobu jej wykorzystania. Wydana została jednak decyzja o warunkach zabudowy, zmieniająca jej przeznaczenie na tereny zabudowy mieszkaniowej. Pytanie jakie się w związku z tym rodzi, dlaczego nie zawieszono postępowania w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy, jeśli dla tego terenu został wywołany plan zagospodarowania? – przewiduje to ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Czyżby zawiodła komunikacja między wydziałami Urzędu Miasta Poznania?
Autor artykułu twierdzi, że decyzja o warunkach zabudowy była zgodna ze Studium zagospodarowania. Otóż nie jest to zgodne z prawdą, gdyż decyzja nie musi być zgodna ze studium, w przeciwieństwie do planu. Skoro uchwalony plan przewiduje tereny zielone, to takie przeznaczenie musiało być również przewidziane w Studium.

Tak więc, w mojej ocenie odszkodowanie, które musi zapłacić miasto Poznań za zmniejszenie wartości nieruchomości wynika z kilku przyczyn. Jedną z nich są prawdopodobnie błędy popełnione przez urzędników – wydanie decyzji w chwili, kiedy opracowywano plan zagospodarowania. Jednak nie tylko one są powodem naliczenia odszkodowania. Podstawową przyczyną jest niespójność prawa a przede wszystkim jego zmiany, na które samorządy nie mają wpływu lub jest on znacząco ograniczony. Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z 2003 r. spowodowała, że plany uchwalone przed 1 stycznia 1995 r. straciły ważność. Trudno w tej sytuacji winić samorząd, że grunty przeznaczone wcześniej pod zabudowę mieszkaniową, w wyniku zmiany prawa stały się ponownie użytkami zielonymi.

Sąd z kolei wykorzystał zapis art. 87 ust. 3a ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym który stanowi, że dla terenów, dla których wartość w planie obowiązującym przed 1 stycznia 1995 r. była większa niż przy uwzględnieniu faktycznego sposobu jej użytkowania. Oznacza to ni mniej ni więcej, że dla obliczenia wartości nieruchomości jako podstawę wzięto jej przeznaczenie przed 1 stycznia 1995 r. To zaś oznacza, że uchwalenie w 2009 r. planu zagospodarowania przeznaczającego nieruchomości na tereny zieleni publicznej - spowodowało spadek jej wartości.

Wadliwość ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym polega również na tym, że niektóre jej zapisy są nie egzekwowalne, jak np. naliczenie opłaty z tytułu wzrostu wartości nieruchomości wskutek wydania decyzji o warunkach zabudowy. Teoretycznie przewiduje to art. 63 ust. 3 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. W praktyce jednak roszczenia gmin z tego tytułu są odrzucane przez SKO i sądy z tego powodu, że naliczenie opłaty wynikać musi z uchwały rady gminy. Dlatego też, aby naliczyć opłatę z tytułu wzrostu wartości w wyniku wydania decyzji administracyjnej, do każdej z nich musiałaby być podjęta stosowna uchwała.

W moim przekonaniu, o naliczeniu odszkodowania dla krakowskiego dewelopera przesądził zapis art. 63 ust. 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, który stanowi, że „wnioskodawcy, który nie uzyskał prawa do terenu, nie przysługuje roszczenie o zwrot nakładów poniesionych w związku z otrzymaną decyzją o warunkach zabudowy”. I na nic się zdadzą protesty samorządowców, że wyrok jest niesprawiedliwy. Niech będą wdzięczni sądowi apelacyjnemu, że zmniejszył wysokość odszkodowania.

Niestety słabość prawa, bezsilność i błędy samorządów, coraz większa pazerność firm i osób prywatnych, jak również brak zainteresowania ustawodawców sprawiają, że ilość spraw o odszkodowania zaczyna lawinowo narastać. Wkrótce może się okazać, że większa część budżetu publicznego przeznaczona jest na odszkodowania dla nielicznej grupy. Samorządy lokalne, nawet po wyeliminowaniu błędów, będą miały niewielkie pole manewru. Jedynym ratunkiem jest taka zmiana prawa, która spowoduje ochronę interesu publicznego. Niestety, takich działań nie widać. Jak powiedział kiedyś jeden z premierów „rząd zawsze się wyżywi”. I mimo, że hasło to wypowiedziane zostało w poprzedniej epoce, dziwnie aktualne jest obecnie.

Póki co, Poznań z tymi odszkodowaniami jakoś sobie poradzi – co najwyżej będzie mniej pieniędzy na inne cele. Gdyby to jednak trafiło na którąś z gmin wiejskich, to bez ogłoszenia bankructwa i wprowadzenia zarządu komisarycznego zapewne by się nie obeszło.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz