czwartek, 5 września 2013

Dopiewskie smaczki (7) – jedna jaskółka wiosny nie czyni



Nazbierało się trochę drobnych tematów, które zamierzam dzisiaj przedstawić. Okazuje się, że pojawiają się w naszej Gminie informacje pozytywnie wpływające na wizerunek władz, niestety jest ich ciągle za mało – jak na razie dominują te negatywne. Cały czas, mimo iż stare porzekadło mówi „że nadzieja jest matką głupich”, liczę, że coś się zmieni. Wszak do końca kadencji jeszcze kilkanaście miesięcy.

Zaczynamy więc od informacji pozytywnych. Jak to mówią – „stał się cud pewnego razu” – na ulicach: Leśnej i Jasnej w Dopiewie, przy okazji przebudowy dróg, pojawiły się kratki odprowadzające wody opadowe – na każdej po 3 sztuki. Nie były one przewidziane w projektach mimo, iż w obu ulicach istnieją urządzenia odwadniające. Czyżby ktoś w Urzędzie Gminy zaczął myśleć? Wójt Zofia Dobrowolska nie może się nachwalić nowego nabytku do referatu ds. inwestycji i utrzymania obiektów liniowych, p.o. kierownika Mirosława Stempniaka - link . Czyżby zatrudniła wreszcie właściwą osobę na właściwym miejscu? A może jednak to interwencja czynników zewnętrznych, mieszkańców oraz malkontentów, nazwanych przez Adama Mendralę w ostatnim wydaniu "Czasu Dopiewa" -osobami chorymi”, spowodowała, że w Urzędzie Gminy zaczęto myśleć? Wnioski pozostawiam Czytelnikom.

Druga, niestety już tylko częściowo pozytywna informacja, to likwidacja zagrożeń związanych z poruszaniem się po drogach publicznych – zapadanie się studzienek i nawierzchni dróg. W sierpniu miały miejsce w Dopiewie 2 poważne awarie – uszkodzona została studzienka energetyczna na chodniku przy ul. Wyzwolenia oraz nastąpiło zapadnięcie się jezdni na ul. Ogrodowej. Obie te awarie stanowiły poważne zagrożenie dla użytkowników dróg. Zostały one usunięte, ale trwało to prawie 3 tygodnie. Konserwacja i naprawa urządzeń infrastrukturalnych zlokalizowanych w pasie drogi należy do ich właścicieli. Niemniej można oczekiwać od pracowników Urzędu, że podejmą działania, aby zobligować właściwe służby do jak najszybszego usunięcia zagrożenia. Niestety, zarówno pracownicy Urzędu, jak i Straż Gminna korzystają chyba wyłącznie z transportu samochodowego i dlatego zagrożeń np. dotyczących awarii w pasie chodnika, nie są w stanie zauważyć. Urzędnikom się nie dziwię – wolą unikać bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami. Straż Gminna natomiast ma widocznie trudności z chodzeniem – jak na razie udało mi się ich zauważyć poza służbowym pojazdem tylko raz – gdy próbowali egzekwować przestrzeganie przez kierowców, ustawionych niezgodnie z przepisami znaków drogowych na ul. Sportowej w Dopiewie. Na marginesie dodam, że od kilku lat na ul. Poznańskiej w Dopiewie, naprzeciwko marketu Lewiatan, zapada się studzienka telekomunikacyjna. Być może nie zagraża ona życiu przechodniów, ale ich zdrowiu na pewno. Jeżeli urzędnicy nie wiedzą, gdzie zgłosić awarię, przy następnej okazji mogę podać numery telefonów.

Kolejne tematy to już powtórka z rozrywki.
Pierwszy sprawa to kosze uliczne w Dopiewie. Od pewnego czasu w centrum – ul. Wyzwolenia i Poznańska – jest ich coraz mniej. Kilka lat temu jeden z urzędników stwierdził, że kosze plastikowe są bardziej estetyczne. Niestety, po czasie okazało się, że znacznie szybciej są niszczone. Efekt jest taki, że w chwili obecnej nie ma gdzie wyrzucić opakowania po lodach czy napojach – zazwyczaj lądują na ziemi. Mimo iż większość z koszy nie istnieje od kilku lat, nikt z urzędników nie zainteresował się ich naprawą – niestety z okien samochodu takich szczegółów się nie zauważa. A wystarczy tylko zapytać pracowników ZUKu, którzy opróżniają uliczne pojemniki, w których miejscach należy zainstalować nowe pojemniki. No chyba, że Gmina nie posiada środków – rozbuchane inwestycje sportowo-rekreacyjno-kulturalne pochłonęły wszystkie fundusze przeznaczone na bieżące utrzymanie infrastruktury komunalnej.

Pojawiło się kolejne zaproszenie do złożenia oferty na opracowanie koncepcji kompleksu sportowego w Dopiewcu. Sądząc po liczbie planowanych obiektów, koszt realizacji będzie co najmniej tak wysoki, jak w przypadku Wiejskiego Centrum  Rekreacji w Więckowicach - link . Mimo opublikowania informacji przez administratora forum Moje Dopiewo - link , nie spotkała się z zainteresowaniem użytkowników. I nie ma się co dziwić, na kolejne fanaberie wójt Zofii Dobrowolskiej zdążyli się już uodpornić. Moim zdaniem jest to celowe działanie Wójt gminy Dopiewo, która próbuje za wszelką cenę udowodnić, kto tu rządzi. Jest to jednak działanie na szkodę interesu publicznego – większość północnej części Dopiewca pozbawiona jest podstawowej infrastruktury komunalnej, takiej jak drogi, oświetlenie, kanalizacja sanitarna, wodociągi czy odwodnienie.

Budowa centrum sportowo-rekreacyjnego w Dopiewcu będzie miała sens dopiero za kilka lat, gdy zacznie funkcjonować nowe osiedle LINEI. I to pod warunkiem, że powstanie bezpieczne przejście przez tory kolejowe – kładka dla pieszych lub wiadukt drogowy łączące ulice: Leśną i Jesionową. Obecnie większość mieszkańców, chcąc skrócić sobie drogę pomiędzy w/w ulicami, przechodzi przez tory – nietrudno zauważyć wydeptaną ścieżkę. Jeżeli ruch na nielegalnym przejściu się zwiększy (pociągi ekspresowe na tym odcinku jadą z prędkością 150-160 km/godz), prędzej czy później dojdzie do tragedii. Ponadto taką inwestycję należy realizować wspólnie z deweloperem – Linea już nie raz udowodniła, że potrafi współpracować przy realizacji inwestycji gminnych. Można odnieść wrażenie, że wójt Zofia Dobrowolska z premedytacją dąży do zapaści finansów publicznych – Gmina po tej kadencji będzie wracać do równowagi przez wiele lat. Parafrazując cytat z kultowego serialu – wójt się nigdy nie myli, przecież jest wójtem

Na koniec wracam do lipcowo-sierpniowego "Czasu Dopiewa". W artykule „Absolutorium dla Wójta – fakty i mity (prawda i pomówienia) – już sam tytuł sugeruje, że wszyscy są w błędzie, tylko Wójt ma rację – poruszona została sprawa finansowania podziału prywatnej nieruchomości w Dopiewcu. Oczywiście z wypowiedzi Pani Wójt nie dowiemy się, że Gmina z publicznych pieniędzy finansowała podział nieruchomości – jest tylko informacja, że podział związany był z przejęciem gruntu pod drogę za symbolicznym wynagrodzeniem. Sprawa dotyczy przedłużenia ul. Krasnoludków. Pytanie, jakie się nasuwa, czy droga ta jest Gminie niezbędna? Chyba nie, ponieważ jest to droga osiedlowa wewnętrzna, prowadząca do prywatnych działek. Jaki jest więc cel tego przejęcia – chyba tylko taki, aby koszty związane z utrzymaniem drogi przerzucić na Gminę – wystarczy spojrzeć na mapę, aby stwierdzić, że omawiany fragment drogi nie stanowi żadnego alternatywnego dojazdu do ul. Osiedle. Finansowanie kosztów podziału nieruchomości prywatnej ze środków publicznych jest niezgodne, zarówno z przepisami o finansach publicznych, jak i ustawą o gospodarce nieruchomościami – art. 97 ust. 1 stanowi, że „Podziału nieruchomości dokonuje się na wniosek i koszt osoby, która ma w tym interes prawny”. Wniosek jest jednoznaczny – koszty podziału ponosi właściciel nieruchomości. To on uzyskał zgodę na wydzielenie działek budowlanych, to on ma z tego tytułu określone korzyści materialne i to on zobowiązany jest do poniesienia kosztów. Znam wiele przypadków, gdy właściciele dzielący nieruchomości i nie posiadający środków finansowych na opłacenie usług geodezyjnych, realizowali swoje zobowiązania, przekazując geodecie część nieruchomości. Finansowanie przez Gminę kosztów podziału nieruchomości prywatnej jest ewidentnym naruszeniem dyscypliny finansowej.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz