Drogi w gminie Dopiewo to temat
nieśmiertelny i długo jeszcze nic się w tej materii nie zmieni. Wynika to z
wielu czynników: zbyt szybkiej urbanizacji Gminy, warunków terenowych, błędnej
polityki władz itp.
O tym, że wójt Adrian Napierała i Rada Gminy Dopiewo nie prowadzą właściwej
polityki w zakresie infrastruktury drogowej, wiadomo w zasadzie od początku
kadencji. Celowo nie ustalono listy
priorytetów inwestycyjnych, aby można było kierować Gminą na zasadzie „dziel i
rządź”.
Do tego dochodzi brak dostępu do
informacji publicznej, m.in. na temat majątku komunalnego, co powoduje często
nieuzasadnione pretensje i oczekiwania mieszkańców.
Do podjęcia tematu sprowokowały
mnie informacje, pojawiające się na lokalnych portalach, takich jak: „Puls
Gminy” czy forum Moje Dopiewo. Przedstawia się tam katastrofalną sytuację
mieszkańców takich ulic jak: część
Ogrodowej w Dopiewie czy fragment Dębowej w Skórzewie. Niestety
administratorzy w/w portali nie wysilili się, aby sprawdzić status własnościowy
tych dróg.
Nowe drogi na terenie Gminy,
zwłaszcza w ostatnich latach, powstają jak grzyby po deszczu. Większość z nich
to drogi osiedlowe, wewnętrzne. Do tego wiele z nich jest własnością prywatną,
przede wszystkim osób, które sprzedały działki budowlane i pozostała im droga,
z którą nie wiedzą, co począć.
Władze Gminy jeszcze kilkanaście lat temu (m.in. okres rządów
byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego), przejmowały
drogi z dużą niefrasobliwością, do tego bez zachowania stosownych procedur.
Drogi były przekazywane Gminie jako darowizna, potwierdzona odręcznym
zobowiązaniem byłego właściciela, co srodze się zemściło. Po latach niektórzy z
byłych właścicieli skorzystali z tego, że umowa
darowizny nie miała żadnej wartości prawnej i potrafili wyszarpnąć potężne
odszkodowania za przekazane drogi. Takim klasycznym przykładem może być ul.
Wrzosowa w Skórzewie, za którą Gmina musiała zapłacić 800 tys. złotych.
Mam nadzieję, że obecnie polityka
w zakresie przejmowania dróg, jest znacznie ostrożniejsza. Do tego dochodzi
postawa wielu właścicieli dróg. Jeszcze kilkanaście lat temu większość z nich
po przekształceniu gruntu rolnego na tereny zabudowy mieszkaniowej,
przekazywała Gminie drogi nieodpłatnie. Byli to zazwyczaj rolnicy, jeszcze nie
do końca zepsuci przez pieniądze. Ich spadkobiercy zazwyczaj podchodzą bardziej
roszczeniowo. Uważają, że wszystko im się należy, w zamian nie są do niczego
zobowiązani.
Osoby takie chętnie przekażą
Gminie drogę, która przeważnie jest fragmentem gołego pola, za odszkodowaniem.
Sumy, jakich oczekują, są zazwyczaj wzięte z sufitu. O tym, że roszczenia przybrały kosmiczny charakter, może świadczyć
przykład z poprzedniej kadencji. W planie zagospodarowania przestrzennego
dla Dąbrowy i Zakrzewa zaplanowano poprowadzenie drogi łączącej ul. Długą w
Zakrzewie z ul. Szkolną w Dąbrowie poprzez wiadukt nad S11. Właściciele
gruntów, przez które miała przechodzić droga zażądali 200 zł za m2 gołego pola.
Co ciekawe, roszczenia te poparł sołtys Zakrzewa, Marian Czekalski. Dlatego też
wcale nie ma się co dziwić, że władze Gminy nie zamierzają w ten sposób
przejmować dróg.
Odszkodowania powinny dotyczyć tylko takich sytuacji, gdy Gmina zamierza
zbudować drogę zbiorczą, mającą duże znaczenie dla układu komunikacyjnego. Jako
przykład może służyć droga wzdłuż torów.
I teraz przechodzimy do sedna.
Zastanawiam się, czy administratorzy w/w portali, jak i osoby opisujące
sytuację na drogach osiedlowych sprawdziły, kto jest właścicielem opisanych
ulic? Nie znam aktualnych danych
dotyczących stanu własności dróg, ale wydaje mi się, że z dużym
prawdopodobieństwem mogą to być drogi prywatne. A w takiej sytuacji za
właściwy stan drogi odpowiada jej właściciel. Wynika to m.in. z ustawy o
drogach publicznych.
Władze Gminy, nawet jakby
chciały, nie mają prawa inwestować w utrzymanie dróg prywatnych. Byłoby to
naruszenie dyscypliny finansów publicznych i zwykła niegospodarność. Nie znam
przykładów utwardzania przez Urząd dróg prywatnych i mam nadzieję, że do nich
nie dochodzi.
A osoby, które mieszkają przy prywatnych ulicach, doprowadzenia ich do
stanu użytkowania, mogą domagać się jedynie od ich właścicieli. W praktyce
jest to bardzo trudne, bo w wielu przypadkach tylko wyrok sądu może zmusić
właściciela do wywiązania się z obowiązku.
Ktoś może pomyśleć, że zaczynam
bronić władz gminy Dopiewo. Otóż mam zamiar bronić jedynie prawdy, ponieważ za
brak informacji odpowiada samorząd, a w tym przypadku Wójt Gminy.
Z uporem godnym lepszej sprawy
nie są udostępniane dane, dotyczące majątku komunalnego. Obecne narzędzia,
przede wszystkim mapa internetowa Gminy - http://dopiewo.e-mapa.net/, pozwala na umieszczenie takiej informacji. Jest ona dostępna w wielu gminach
powiatu poznańskiego, ale nie w Dopiewie.
Mapa z naniesioną nakładką nieruchomości gminnych, pozwala natychmiast
zorientować się, czy dana ulica jest własnością gminną czy prywatną.
Pozwoliłoby to na uniknięcie wielu nieporozumień. Jak się jednak wydaje, wójt Adrian Napierała woli kontynuować obecną
politykę dezinformacji, wystawiając się tym samym na często nieuzasadnioną
krytykę.
Brak informacji publicznej na temat dróg gminnych prowadzi do absurdalnych sytuacji, gdy kandydaci na radnych w swoich programach wyborczych deklarują budowę dróg prywatnych. Takim przykładem może być ul. Nowa w Dopiewie, która znalazła się w programie wyborczym w 2014 r.
Brak informacji publicznej na temat dróg gminnych prowadzi do absurdalnych sytuacji, gdy kandydaci na radnych w swoich programach wyborczych deklarują budowę dróg prywatnych. Takim przykładem może być ul. Nowa w Dopiewie, która znalazła się w programie wyborczym w 2014 r.
Póki co, nie oczekuję od
mieszkańców, aby starali się uzupełniać wiedzę w zakresie dróg na terenie gminy
Dopiewo. Jednak od osób zajmujących się, niejako zawodowo sprawami publicznymi,
należy oczekiwać czegoś więcej. Proponuję, aby przy podejmowaniu kolejnych
tematów drogowych, najpierw sprawdzić stan faktyczny.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń