niedziela, 18 marca 2018

I znowu o drogach w gminie Dopiewo – czy urzędnicy i włodarze to masochiści?



Drogi w gminie Dopiewo to temat nieśmiertelny i długo jeszcze nic się w tej materii nie zmieni. Wynika to z wielu czynników: zbyt szybkiej urbanizacji Gminy, warunków terenowych, błędnej polityki władz itp.
O tym, że wójt Adrian Napierała i Rada Gminy Dopiewo nie prowadzą właściwej polityki w zakresie infrastruktury drogowej, wiadomo w zasadzie od początku kadencji. Celowo nie ustalono listy priorytetów inwestycyjnych, aby można było kierować Gminą na zasadzie „dziel i rządź”.
Do tego dochodzi brak dostępu do informacji publicznej, m.in. na temat majątku komunalnego, co powoduje często nieuzasadnione pretensje i oczekiwania mieszkańców.


Do podjęcia tematu sprowokowały mnie informacje, pojawiające się na lokalnych portalach, takich jak: „Puls Gminy” czy forum Moje Dopiewo. Przedstawia się tam katastrofalną sytuację mieszkańców takich ulic jak: część Ogrodowej w Dopiewie czy fragment Dębowej w Skórzewie. Niestety administratorzy w/w portali nie wysilili się, aby sprawdzić status własnościowy tych dróg.
Nowe drogi na terenie Gminy, zwłaszcza w ostatnich latach, powstają jak grzyby po deszczu. Większość z nich to drogi osiedlowe, wewnętrzne. Do tego wiele z nich jest własnością prywatną, przede wszystkim osób, które sprzedały działki budowlane i pozostała im droga, z którą nie wiedzą, co począć.

Władze Gminy jeszcze kilkanaście lat temu (m.in. okres rządów byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego), przejmowały drogi z dużą niefrasobliwością, do tego bez zachowania stosownych procedur. Drogi były przekazywane Gminie jako darowizna, potwierdzona odręcznym zobowiązaniem byłego właściciela, co srodze się zemściło. Po latach niektórzy z byłych właścicieli skorzystali z tego, że umowa darowizny nie miała żadnej wartości prawnej i potrafili wyszarpnąć potężne odszkodowania za przekazane drogi. Takim klasycznym przykładem może być ul. Wrzosowa w Skórzewie, za którą Gmina musiała zapłacić 800 tys. złotych.

Mam nadzieję, że obecnie polityka w zakresie przejmowania dróg, jest znacznie ostrożniejsza. Do tego dochodzi postawa wielu właścicieli dróg. Jeszcze kilkanaście lat temu większość z nich po przekształceniu gruntu rolnego na tereny zabudowy mieszkaniowej, przekazywała Gminie drogi nieodpłatnie. Byli to zazwyczaj rolnicy, jeszcze nie do końca zepsuci przez pieniądze. Ich spadkobiercy zazwyczaj podchodzą bardziej roszczeniowo. Uważają, że wszystko im się należy, w zamian nie są do niczego zobowiązani.
Osoby takie chętnie przekażą Gminie drogę, która przeważnie jest fragmentem gołego pola, za odszkodowaniem. Sumy, jakich oczekują, są zazwyczaj wzięte z sufitu. O tym, że roszczenia przybrały kosmiczny charakter, może świadczyć przykład z poprzedniej kadencji. W planie zagospodarowania przestrzennego dla Dąbrowy i Zakrzewa zaplanowano poprowadzenie drogi łączącej ul. Długą w Zakrzewie z ul. Szkolną w Dąbrowie poprzez wiadukt nad S11. Właściciele gruntów, przez które miała przechodzić droga zażądali 200 zł za m2 gołego pola. Co ciekawe, roszczenia te poparł sołtys Zakrzewa, Marian Czekalski. Dlatego też wcale nie ma się co dziwić, że władze Gminy nie zamierzają w ten sposób przejmować dróg.
Odszkodowania powinny dotyczyć tylko takich sytuacji, gdy Gmina zamierza zbudować drogę zbiorczą, mającą duże znaczenie dla układu komunikacyjnego. Jako przykład może służyć droga wzdłuż torów.

I teraz przechodzimy do sedna. Zastanawiam się, czy administratorzy w/w portali, jak i osoby opisujące sytuację na drogach osiedlowych sprawdziły, kto jest właścicielem opisanych ulic? Nie znam aktualnych danych dotyczących stanu własności dróg, ale wydaje mi się, że z dużym prawdopodobieństwem mogą to być drogi prywatne. A w takiej sytuacji za właściwy stan drogi odpowiada jej właściciel. Wynika to m.in. z ustawy o drogach publicznych.
Władze Gminy, nawet jakby chciały, nie mają prawa inwestować w utrzymanie dróg prywatnych. Byłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych i zwykła niegospodarność. Nie znam przykładów utwardzania przez Urząd dróg prywatnych i mam nadzieję, że do nich nie dochodzi.
A osoby, które mieszkają przy prywatnych ulicach, doprowadzenia ich do stanu użytkowania, mogą domagać się jedynie od ich właścicieli. W praktyce jest to bardzo trudne, bo w wielu przypadkach tylko wyrok sądu może zmusić właściciela do wywiązania się z obowiązku.
Ktoś może pomyśleć, że zaczynam bronić władz gminy Dopiewo. Otóż mam zamiar bronić jedynie prawdy, ponieważ za brak informacji odpowiada samorząd, a w tym przypadku Wójt Gminy.

Z uporem godnym lepszej sprawy nie są udostępniane dane, dotyczące majątku komunalnego. Obecne narzędzia, przede wszystkim mapa internetowa Gminy - http://dopiewo.e-mapa.net/, pozwala na umieszczenie takiej informacji. Jest ona dostępna w wielu gminach powiatu poznańskiego, ale nie w Dopiewie.
Mapa z naniesioną nakładką nieruchomości gminnych, pozwala natychmiast zorientować się, czy dana ulica jest własnością gminną czy prywatną. Pozwoliłoby to na uniknięcie wielu nieporozumień. Jak się jednak wydaje, wójt Adrian Napierała woli kontynuować obecną politykę dezinformacji, wystawiając się tym samym na często nieuzasadnioną krytykę.
Brak informacji publicznej na temat dróg gminnych prowadzi do absurdalnych sytuacji, gdy kandydaci na radnych w swoich programach wyborczych deklarują budowę dróg prywatnych. Takim przykładem może być ul. Nowa w Dopiewie, która znalazła się w programie wyborczym w 2014 r.
Póki co, nie oczekuję od mieszkańców, aby starali się uzupełniać wiedzę w zakresie dróg na terenie gminy Dopiewo. Jednak od osób zajmujących się, niejako zawodowo sprawami publicznymi, należy oczekiwać czegoś więcej. Proponuję, aby przy podejmowaniu kolejnych tematów drogowych, najpierw sprawdzić stan faktyczny.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz: