Rozpoczynając ten cykl, nie
spodziewałam się, że zacznie się tak rozrastać. Kolejne fakty, do których
docieram, są coraz bardziej bulwersujące. Niedługo z rozrzewnieniem zaczniemy
wspominać kadencję Zofii Dobrowolskiej, która jeszcze niedawno wydawała się
jednym pasmem błędów i nieprzemyślanych decyzji.
To, z czym mamy obecnie do
czynienia, nasuwa tylko jedno pytanie: czy w samorządzie gminy Dopiewo nie ma
już osób kompetentnych i potrafiących konstruktywnie myśleć?
Zgodnie z zapowiedzią kontynuuję temat przetargu na wykonanie 4
projektów drogowych, które mają być realizowane z rygorem natychmiastowej
wykonalności - link.
Gdyby dotyczyło to budowy
kolejnego odcinka drogi wzdłuż torów, ul. Leśnej w Zakrzewie, ulic: Leśnej,
Rolnej, Granicznej czy Poprzecznej w Dąbrowie, czy wreszcie ulic: Jesionowej,
Wierzbowej i Osiedle w Dopiewcu - nie miałabym zastrzeżeń.
Jednak zadania, wymienione w
ogłoszeniu, mają w moim przekonaniu drugorzędne znaczenie i w żadnym wypadku,
nie wpłyną na poprawę komunikacji w Gminie.
Jedno z zadań, przedłużenie ul. Wodnej w Dopiewcu,
omówiłam tutaj - link.
Zanim przejdę do przedstawiania kolejnych zadań, krótkie uzupełnienie poprzedniego
tekstu.
Otóż wydaje mi się, i nie jest to
tylko moja opinia, budowa 16 lokali mieszkalnych na tzw. osiedlu Cichy Sad, to
dopiero początek. Po wschodniej stronie realizowanego osiedla zlokalizowany
jest duży stary sad o powierzchni ponad 2,5 ha – działka nr ewid. 281/12. Według
niepotwierdzonych informacji, również ona ma zostać sprzedana, niewykluczone,
że temu samemu deweloperowi.
W/w działka nie jest objęta planem zagospodarowania przestrzennego
– w Studium Gminy przewidziano tam usługi sportu i rekreacji.
Brak planu oznacza, że warunki zabudowy można tam określić na podstawie
decyzji administracyjnej. A to z kolei oznacza, że przy ustalaniu
parametrów zabudowy będzie możliwa znacznie większa dowolność niż przy
aktualnie realizowanej zabudowie, którą ograniczają ustalenia planu. Co więcej,
warunki zabudowy można będzie wydać bez
udziału społeczeństwa, które o inwestycji dowie się w chwili pojawienia się
na placu budowy koparek i spychaczy.
Nie można więc wykluczyć, że
obecnie budowane osiedle jest jedynie wstępem do większego zamierzenia. Na
zasadzie tzw. dobrego sąsiedztwa, można będzie postawić bloki wielorodzinne. Stare
popegeerowskie bloki mieszkalne stoją przy ul. Leśnej.
W konsekwencji zamiast
kilkudziesięciu nowych mieszkańców, w krótkim czasie może pojawić się ich
kilkuset. A wtedy to już może być problem.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że droga wewnętrzna na terenie
osiedla już została przejęta przez Gminę. Kończy się ona na granicy z w/w wymienioną
działką 281/12, co pozwala na jej kontynuację.
Jeden z Radnych ostatnio chwalił
się, że Komisja Rolnictwa odrzuciła wniosek jednego z deweloperów o zmianę
planu zagospodarowania i umożliwienie realizacji zabudowy wielorodzinnej,
zamiast dopuszczonej jednorodzinnej. Trzeba jednak pamiętać, że Rada Gminy ma
kontrolę tylko tam, gdzie funkcjonują lub są opracowywane plany
zagospodarowania. W przypadku decyzji o warunkach zabudowy nie mają żadnej
możliwości nadzoru. Może powinni wystąpić do Wójta z wnioskiem o udostępnienie
prowadzonych postępowań w sprawie warunków zabudowy?
Kolejną inwestycją, która ma być realizowana z rygorem natychmiastowej
wykonalności, to budowa fragmentu ul. Dębowej w Skórzewie. Będzie to
niewielki, ok. 160 metrowy odcinek ulicy, liczącej łącznie prawie 1 km długości.
Budowa całej ul. Dębowej
ułatwiłaby komunikację w tej części Skórzewa, złożonej z plątaniny uliczek.
Zafrapowało mnie, dlaczego wybrano tylko
odcinek pomiędzy ulicami: Czereśniową i Sadową?
W pierwszej chwili wydawało mi
się, że wpłynęła na to roszczeniowa postawa mieszkańców, którzy otrzymując
palec, zapragnęli całej ręki - budowa w/w odcinka ul. Dębowej skróci dojazd w
kierunku Poznania o ok. 800 m.
Ponieważ to wyjaśnienie nie całkiem mnie przekonywało, postanowiłam obejrzeć
teren.
Jak się wydaje, realizacja tego zadania będzie konsekwencją kolejnej
poważnej wpadki wójta Adriana Napierały i jego zespołu „fachowców” z Urzędu
Gminy.
Ul. Czereśniową w Skórzewie
zbudowano na przełomie 2018 i 2019 r. Już sam fakt umieszczenia jej w budżecie
daje do myślenia, a to z tego powodu, że na
jej wschodnim końcu realizowana jest zabudowa deweloperska.
Większa część ulicy wydaje się,
że spełnia wymagania publicznych dróg gminnych – szerokość ok. 10 m, po obu stronach
chodniki. Czy akurat były potrzebne 2 chodniki, to kolejna wątpliwość.
Jednak zasadniczym problemem jest pierwszy odcinek drogi, od wjazdu z
ul. Kolejowej. Jest to swoiste kuriozum komunikacyjne.
Nie dość, że ten odcinek, o
długości ok. 90 m,
ma od 4 do 5 m
szerokości, to na dodatek znajdują się tam dwa skręty, po 90º każdy. Przejazd
samochodem osobowym nastręcza trudności, natomiast przejazd pojazdu ciężarowego,
wydaje się wręcz niemożliwy.
A trzeba pamiętać, że jest to jedyny wjazd na ul. Czereśniową, na
której w dalszym ciągu trwają budowy.
Ponieważ zabudowa deweloperska realizowana jest na samym końcu ul. Czereśniowej,
budowlańcy wykreowali sobie dojazd poprzez ul. Dębową, umożliwiający im wyjazd
na ul. Sadową. Szkopuł w tym, że nie istnieje ona nie tylko w terenie, ale
nawet na mapie Gminy. Póki co, funkcjonuje jedynie nazwa tej ulicy.
Większość gruntów, stanowiących przyszłą ul. Dębową, na odcinku od
ul. Gruszowej do ul. Czereśniowej, to
nieruchomości prywatne. Przejazd nimi jest nielegalny, naruszający własność
prywatną.
Deweloper raczej tym za bardzo
się nie przejmował, ponieważ na jednej z nich utworzył nawet plac budowy,
pozostałe traktując jako dojazd do inwestycji.
Jak się wydaje, właściciele
nieruchomości nie zamierzali się z tym pogodzić. Świadczą o tym wały ziemne,
usypane na drodze dojazdu do osiedla deweloperskiego. Dla samochodów
ciężarowych nie stanowiły one jednak przeszkody, o czym świadczą ślady
użytkowania.
W końcu jeden z właścicieli
zamknął przejazd, budując trwałe ogrodzenie.
Budowlańcy zmuszeni zostali do
poszukania innego dojazdu do ul. Czereśniowej. Jak się wydaje, przez pewien
czas korzystali z wyjazdu w kierunku ul. Gruszowej, zlokalizowanego na
działkach nr ewid. 395/5, 396/13 i 397/13, stanowiących własność Gminy.
Niestety, od ul. Gruszowej oddziela go prywatny grunt rolny o szer. ok. 50 m. Jego właściciel chyba
też nie był zadowolony z nielegalnego przejazdu przez jego działkę, ponieważ
wyorał szeroki rów wzdłuż ul. Gruszowej.
W tej sytuacji inwestorom
pozostało jedynie uderzyć do władz Gminy i zmusić je do wyznaczenia legalnego,
o odpowiednich parametrach, wyjazdu z ul. Czereśniowej, tzn. wybudowanie
fragmentu ul. Dębowej.
Czy tej sytuacji można było uniknąć? – oczywiście. Wymagało to
jedynie nieco kreatywności oraz trochę większego nakładu pracy.
Działki budowlane, zlokalizowane
po południowej stronie ul. Czereśniowej, graniczą z gruntem rolnym. Można było pierwszy odcinek ul.
Czereśniowej, od skrzyżowania z ul. Kolejową, wyznaczyć w terenie
niezabudowanym, następnie przejść przez jedną z działek, położonych przy
ul. Czereśniowej (np. 406/7) i wejść z powrotem na główny pas drogi.
Pozwoliłoby to na ominięcie wąskiego gardła przy wyjeździe na ul. Kolejową.
Problem w tym, że w/w grunt rolny znajduje się w granicach miasta
Poznania i budowę drogi trzeba byłoby uzgodnić z jego władzami. Chyba
przerosło to możliwości Wójta i pracowników Urzędu Gminy?
Oprócz kosztów budowy kolejnej
drogi, która z powodzeniem mogła jeszcze poczekać na swoją kolej, dojdą koszty
wykupu gruntów – ok. 700 m2.
A wyjazd z ul. Czereśniowej na ul. Kolejową już na zawsze pozostanie przykładem
nieudolności i pójścia po najmniejszej linii oporu.
Ponieważ wątek trochę się
rozrósł, na tym dzisiaj zakończę.
Podsumowaniem niech będzie
obrazek przejścia dla pieszych w pasie nieistniejącego chodnika, przez
nieistniejącą drogę. Zagadka dla Czytelników – czy ktoś wie, gdzie ten przykład
fantazji drogowców jest zlokalizowany? Dla ułatwienia dodam, że jest to gmina
Dopiewo.
Obserwatorka I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz