niedziela, 12 maja 2019

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2019 (6) – Więckowice i Drwęsa



W ubiegłą niedzielę, po dłuższej nieobecności, odwiedziłam ponownie Więckowice i Drwęsę. Większość wniosków i przemyśleń, jakie nasunęły mi się w czasie poprzednich wizyt, np. w 2016 r. - https://blogdopiewo.blogspot.com/2016/07/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-nowa.html czy w 2018 r. - https://blogdopiewo.blogspot.com/2018/08/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-6-w.html, jest cały czas aktualna. Faktem jest, że realizowane i planowane są kolejne inwestycje komunalne i infrastrukturalne, jednak na ile one poprawią wizerunek Więckowic i Drwęcy, trudno powiedzieć. Obawiam się, że wiele działań, zarówno ze strony samorządu, jak i inwestorów prywatnych, powoli zamieni i te miejscowości w betonowe pustynie.


Swoją wędrówkę rozpoczęłam od stawu przy ul. Gromadzkiej w Więckowicach. Jego otoczenie zostało przebudowane za ok. 280 tys. złotych i z wielką pompą oddane do użytku w 2018 r. Przy okazji teren zamieniono w ekologiczną pustkę, starannie usuwając dotychczasową roślinność. Wyczyszczono dokładnie staw, ziemię przykryto folią i przysypano korą oraz tradycyjnie posadzono, w wersji mikro, gatunki roślin obce naszej strefie klimatycznej.

Póki co, ocalały jeszcze 2 wierzby pomiędzy stawem a ul. Gromadzką, ale prawdopodobnie i one znikną w trakcie przebudowy drogi powiatowej, która niebawem ma się rozpocząć.
Jak się jednak okazuje, rodzime gatunki nie zamierzają się poddawać – pomiędzy nasadzeniami pojawiły się licznie rośliny najlepiej przystosowane, popularnie nazywane chwastami.

Chodniki wokół stawu, jak na razie, kończą się w błocie i kurzu.

Niewykluczone, że tak pozostanie, ponieważ projekt przebudowy ul. Gromadzkiej nie przewiduje ich połączenia z chodnikiem, planowanym wzdłuż ulicy.
To, że nikogo nie udało mi się spotkać, w miejscu przebudowanym z takim nakładem środków finansowych, w Więckowicach staje się już regułą.

Równie puste, nie licząc jednego z naszych Radnych, było Wiejskie Centrum Rekreacji przy ul. Parkowej. Ale nie ma co się dziwić. Pozbawione roślinności, nie licząc lichej trawy, puste pole nie zachęca do wypoczynku. Nie zrażone tym brakiem zainteresowania ze strony mieszkańców, władze Sołectwa planują budowę kolejnego elementu WCR – pumptracka za 60 tys. złotych.


Trzeba przyznać, że opiekunowie WCR nie dość, że nie mają ręki do nasadzeń, to z uporem godnym lepszej sprawy, likwidują wszystko co jeszcze ocalało.
Z kilkudziesięciu żywotników, posadzonych wzdłuż ogrodzenia, pozostało już tylko kilka ostatnich egzemplarzy. Jak widać, do niektórych nie dociera, że to rośliny należy dobierać zgodnie z panującymi warunkami a nie odwrotnie. Zmiany klimatyczne powodują, że większość roślin iglastych będzie systematycznie wypierana z naszych terenów. Dotyczy to szczególnie świerków ale nie tylko.

Za to z uporem likwiduje się tą roślinność, która doskonale się sprawdza. Poza terenem WCR, wzdłuż drogi biegnącej przy ogrodzeniu, bodajże jeszcze w ubiegłym roku, rósł szpaler dorodnych drzew liściastych.

Na ich nieszczęście nie pasowały do forsowanej obecnie przez gminnych urzędników koncepcji „przemyślanej polityki nasadzeń” i zostały dokładnie usunięte. W zamian nasadzono rośliny, które nawet przy dużej dozie wyobraźni, trudno nazwać drzewami.

Są to po prostu krzewy szczepione na pniach, taka dopiewska odmiana bonzai.

Kolejna oaza roślinności, skazana na zagładę, to skwerek przy skrzyżowaniu ulic: Jeziornej i Gromadzkiej.

Rośnie tu kilkanaście dorodnych drzew, z których pozostanie chyba tylko jedno – przy przejściu dla pieszych przez ul. Gromadzką. Większość skweru zamieniona zostanie na chodnik i miejsca postojowe. Co ciekawe, do wycinki przeznaczono także drzewa, które stoją w miejscach, w projekcie przewidzianych na zieleń. Łącznie do wycinki, związanej z przebudową ulicy, przeznaczono prawie 90 drzew.

Jak wiadomo, do koncepcji zagospodarowania, forsowanej przez sołtys/radną Annę Kwaśnik nie pasuje również stara szkoła w Więckowicach. Teoretycznie kultywuje się pamięć historyczną – świadczy o tym ciąg tablic przy stawie, dotyczących Powstania Wielkopolskiego – jednak prawdziwych pomników historii, już nie.

W sumie to dobrze, że Gmina nie jest właścicielem parku dworskiego. Mimo, iż zaniedbany, doskonale sobie radzi. Gdyby zajęła się nim Radna Więckowic, bardzo szybko zamieniłby się w step.

Drwęsa, która była kolejnym etapem mojej wędrówki, na razie jeszcze pozostaje oazą zieleni i ciszy. Powoli jednak się to zmienia, jak nie trudno zauważyć na gorsze.
Niektórzy z nowych mieszkańców potrafili docenić walory tego miejsca, tworząc ze swoich działek prawdziwe oazy piękna.
Jednak wielu nowych właścicieli ma inne podejście. Zagospodarowanie niektórych działek rozpoczyna się od bezmyślnego wycinania wszystkich drzew, w myśl fałszywego przekonania, że samosiewy to nie drzewa.

Inni z kolei zaczynają traktować to miejsce jako składowisko odpadów. Poniżej zdjęcie sterty opon, złożonych w lasku przy ul. Akacjowej.

Również samej ul. Akacjowej, która jest głównym ciągiem komunikacyjnym Drwęsy, grożą duże zmiany. Większość drzew, rosnących wzdłuż drogi, jest przeznaczona do wycinki - najwięcej z nich w okolicy Pensjonatu Nad Stawem - http://weselenadstawem.pl. Czyżby właścicielom Pensjonatu brakowało miejsc postojowych?


Co ciekawe, na sąsiedniej ul. Przylesie, rosną jeszcze większe i starsze drzewa, jednak żadne z nich nie zostało przeznaczone do wycinki.

Przy ul. Orzechowej, w lesie, kilka lat temu powstało 8 budynków letniskowych. Najprawdopodobniej jest to samowola budowlana, mimo iż doprowadzono do nich wodę a do kilku nawet gaz. W studium Gminy teren ten oznaczony jest jako las.


Zastanawia mnie, co mają zamiar w tej sprawie zrobić władze Gminy i nadzór budowlany – budynki popadają w ruinę i zaczynają stanowić zagrożenie, szczególnie dla dzieci.

Zagrożenie dla zieleni i ciszy Drwęsy zaczyna również stanowić sąsiednia gmina Tarnowo Podgórne. Na końcu ul. Przylesie, już po stronie Tarnowa Podgórnego, mamy pięciohektarowe pole, w planie zagospodarowania przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową. 

Zapewne dojazd do tego terenu będzie odbywał się przez Drwęsę. Niewykluczone, że inwestycję na razie wstrzymuje całkowity brak uzbrojenia w tej części gminy Tarnowo Podgórne.

Jak można było się spodziewać, deweloperzy dotarli już do tego najdalszego krańca gminy Dopiewo. Przy ul. Forsycjowej powstaje nawet pierwsze osiedle, pod szumną nazwą „Zacisze”. Nietrudno się domyślić, że niedługo to miejsce nie będzie miało z zaciszem nic wspólnego.


Dlatego nie dziwią mnie obawy obecnych mieszkańców Drwęsy, że oaza ciszy i zieleni niedługo może zamienić się w betonową pustynię i zaczynają protestować przeciwko zabudowie deweloperskiej. Na posiedzeniu wspólnym Komisji RG z 18 kwietnia br., sołtys/radna Anna Kwaśnik przekazała informację, że mieszkańcy chcieliby, aby w Drwęsie pozostała jedynie zabudowa rezydencjonalna.
Co prawda nie można zabronić deweloperom budowy w tym miejscu budynków mieszkalnych, jednak można określić nieprzekraczalne parametry zabudowy, uniemożliwiające np. zabudowę wielorodzinną.
Aby to było możliwe, niezbędne jest uchwalenie planów zagospodarowania przestrzennego, a tych póki co, Drwęsa jest praktycznie pozbawiona.

Trzeba zauważyć, że koszty niekontrolowanej zabudowy deweloperskiej odczują wszyscy mieszkańcy gminy Dopiewo. Przykładem jest właśnie Drwęsa.
Przy zachodnim odcinku ul. Jodłowej oraz południowym ul. Leszczynowej, o łącznej długości ok. 1 km, powstały 2 budynki mieszkalne jednorodzinne. I dla tych 2 obiektów Gmina utwardziła tłuczniem granitowym obie ulice.

Trzeba powiedzieć, że jak na drogi gruntowe, zostały one solidnie wzmocnione. Koszt to z pewnością kilkadziesiąt tys. złotych.
Jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, prace te zostały wykonane na żądanie mieszkańców w/w 2 rezydencji, ponieważ z tych dróg korzystają pojazdy dowożące materiał na osiedle deweloperskie. Samochody te rozjeżdżały i niszczyły nawierzchnię dróg, nie wspominając o kurzu.
Jeżeli tak będzie wyglądało wydatkowanie środków publicznych, najważniejsze inwestycje mogą nigdy nie doczekać się realizacji.

Na koniec krótko jeszcze o ul. Świerkowej w Drwęsie. Nie tak dawno została ona zbudowana od podstaw. Powstała nie tylko jezdnia ale i szeroki chodnik. Nie miałabym nic przeciwko tej inwestycji (jest to główna droga zbiorcza dla części Więckowic i Drwęsy), gdyby nie jeden drobiazg. Otóż w obu miejscowościach brak kanalizacji sanitarnej. W przypadku jej budowy nawierzchnia ul. Świerkowej z pewnością zostanie zdjęta a po zakończeniu, ponownie ułożona. Jest to jeden z przykładów, podobny mieliśmy ostatnio na ul. Poznańskiej w Dopiewie, niegospodarności obecnych włodarzy.

To, co zadziwiło mnie na ul. Świerkowej, to nie spotykana troska o zieleń. Nie dość, że działki wzdłuż ulicy są gęsto zadrzewione, przy ogrodzeniach w pasie pobocza (prawdopodobnie mieszkańcy) posadzili szpalery drzew, to dodatkowo jeszcze Gmina dokonała nasadzeń. Drzewami tymi można by obdarować kilka ulic w Gminie.

Podsumowując muszę przyznać, że są jeszcze w gminie Dopiewo miejsca urokliwe, jednak systematycznie ich ubywa. Najgorsze, że władze Gminy niewiele robią, aby je chronić. Wręcz odwrotnie, wydaje się, że dążą do maksymalnego zagospodarowania gminy Dopiewo. Potwierdził to jeden z urzędników na niedawnej komisji Rady Gminy, sugerując, że liczba ludności Lisówek jest za mała i trzeba stworzyć warunki do jej zwiększenia. Przyznam, że większego bełkotu dawno nie słyszałam.

Na koniec zagadka. Na terenie sołectwa Więckowice, w mało dostępnym miejscu, stoi kopiec z krzyżem na szczycie.

Nie wiem, do czego służył, ani komu jest poświęcony. Mimo iż jest zaniedbany, uważam, że Radna/Sołtys Więckowic powinna zostawić go w spokoju. Jeśli zacznie porządkować teren, kopiec może wkrótce zniknąć.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz