Ponownie
wracam do wrażeń z moich wędrówek. Dziś dokończenie majowych obserwacji. Przy
okazji polecam naszym włodarzom, aby częściej opuszczali swoje pielesze.
Obostrzenia związane z epidemią zostały znacznie ograniczone, pogoda jest coraz
bardziej sprzyjająca. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby od czasu do czasu
wybrać się w teren i to nie samochodem. Może wówczas uda się uprzedzić
Obserwatorkę I i usunąć niektóre nieprawidłowości. Pozwoli to uniknąć takiej
wpadki, jaką zaliczyła ostatnio radna/sołtys Więckowic Anna Kwaśnik - Komisja wspólna Rady Gminy Dopiewo.
Tradycyjnie,
w czasie każdej wizyty w Więckowicach
odwiedzam Wiejskie Centrum Rekreacji przy ul. Parkowej. Nie inaczej było w
ostatnią niedzielę maja br.
Pogoda
była doskonała, niedzielne popołudnie. Wydawać by się mogło, że są to idealne
warunki dla wypoczynku na świeżym powietrzu.
Jednak
i tym razem moje obawy się potwierdziły – z
urządzeń, dotychczas zainstalowanych na terenie WCR, tradycyjnie nikt nie
korzystał. Owszem, pod jedną z wiat siedziało trzech nastolatków, ale byli
zajęci wyłącznie obsługą smartfonów.
Radna/sołtys
Anna Kwaśnik, zapewne aby zachęcić mieszkańców, zainstalowała nowe elementy
siłowni zewnętrznej, przenosząc je równocześnie bliżej centrum terenu, w
sąsiedztwo placu zabaw. Dotychczas zamontowane były na końcu rozległego terenu,
w pobliżu drogi wojewódzkiej i nawet trudno je było zauważyć.
Niestety,
jak dotąd, wszystkie te działanie spełzły na niczym. Mieszkańcy konsekwentnie
bojkotują WCR, woląc spędzać czas na swoich działkach. Podobnie zresztą jest w
przypadku terenu wokół stawu przy ul. Gromadzkiej, przebudowanego za bodaj 300 tys.
złotych.
Nie
ma jednak co się dziwić. Tereny gminne w
Więckowicach, „zagospodarowane” przez Radną, to puste przestrzenie z
rachityczną roślinnością. Swoim wyglądem wręcz odstręczają od odwiedzania.
Być
może Radna/sołtys zasugerowała się słowami przewodniczącego RG Leszka
Nowaczyka, który nie tak dawno stwierdził, iż Komisariat Policji w Dopiewie
powstał dla przyszłych mieszkańców Więckowic. Idąc za głosem Przewodniczącego, być może Wiejskie Centrum Rekreacji tworzone jest dla przyszłych pokoleń.
Myślę,
że włodarze naprawdę powinni przemyśleć swoje działania. Tworzenie terenów rekreacji i wypoczynku za wszelką cenę nie zawsze się
sprawdza. Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie praktycznie każdy
mieszkaniec dysponuje własną działką. Zamiast tego lepiej jest tworzyć tereny
zielone z dużą ilością drzew. Jak na razie trend jest odwrotny – tworzy się
miejsca rekreacji, likwidując zieleń.
I
nie liczę tu na wójta Adriana Napierałę, który przekonany o własnej
nieomylności, forsuje uparcie program DBO, który powoli staje się sztuką dla
sztuki.
A
trzeba powiedzieć, że nawet w gminie Dopiewo znajdzie się grupa osób, dla
których zieleń jest wartością wyjątkową. Jestem
pod wrażeniem niektórych nieruchomości na terenie Drwęsy. Właściciele,
zagospodarowując działki, pozostawili część drzew, które zastali, wkomponowując
w nie swoje nasadzenia. Dzięki temu uzyskując bardzo urokliwe nieruchomości.
Zachwyciła
mnie szczególnie jedna duża nieruchomość, chyba najpiękniejsza w całej Gminie.
Nie podam adresu, bo nie wiem, czy właściciele tego by sobie życzyli. Poniższe
zdjęcia nie oddają, niestety, całej urody tego miejsca.
To,
że moja troska o zieleń na terenie Gminy nie jest tylko pustosłowiem, niech
świadczy poniższe zdjęcie:
Jest
to widok z mojej kuchni a drzewa są moją własnością i rosną na mojej działce.
Okazuje
się, że mieszkańcom Drwęsy nie przeszkadzają również ptaki, co jest dość
powszechnym zjawiskiem w pozostałej części gminy Dopiewo. Na jednej z posesji
zamontowano kilkanaście budek dla ptaków.
Za to ciągle straszą
niedokończone budynki przy ul. Orzechowej w Drwęsie.
Najprawdopodobniej
są samowolą budowlaną – powstały w lesie. Co ciekawe, doprowadzono do nich wodę
i gaz. Świadczy to o braku koordynacji między instytucjami – najpierw powstaje
infrastruktura a potem okazuje się, że brak pozwolenia na budowę. Wcale nie
zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że wodę doprowadzono w czasie, gdy prezesem
ZUK był obecny wójt Adrian Napierała.
W
2019 r. uchwalono plan zagospodarowania, który przewiduje w tym
miejscu tereny leśne. Jednak do dziś żaden organ nie zainteresował się usunięciem tych budynków z terenu lasu. Mam tu na myśli nadzór budowlany,
leśnictwo, ochronę środowiska, no i oczywiście Urząd Gminy w Dopiewie.
Zainteresowanie zapewne pojawi się w przypadku pożaru któregoś z budynków lub
gdy dojdzie do wypadku, szczególnie z udziałem dzieci. Trochę dziwi mnie brak
zainteresowania tymi obiektami ze strony mieszkańców ul. Orzechowej.
Jeżeli
niektórym, mam tu na myśli przede wszystkim włodarzy Gminy, wydaje się, iż
susza już się skończyła, to muszę ich wyprowadzić z błędu. Poniżej widok
strumyka płynącego przez Drwęsę w okolicach ul. Akacjowej, w którym nie ma ani
kropli wody, za to jest sporo śmieci:
Chwilowo sytuacja
poprawiła się jedynie w zakresie wilgotności wierzchniej warstwy gleby.
Pomogło to co nieco rolnikom i właścicielom przydomowych ogródków, ale to
wszystko. Wystarczy kilka tygodni upałów przy niewielkich lub braku opadów i
sytuacja wróci do poprzedniego stanu.
Przy
okazji, zastanawia mnie, czy nasi włodarze skorzystają z programu,
umożliwiającego zagospodarowanie deszczówki, który został ostatnio ogłoszony przez
Zarząd Województwa Wielkopolskiego. A może do akcji włączyłby się poseł
Bartłomiej Wróblewski, który bardzo chętnie wspiera gminę Dopiewo. Należy
pamiętać, że gospodarka nie kończy się tylko na budowie kolejnych dróg, mostów
czy przystanków kolejowych. W dziedzinie ochrony środowiska, Pan Poseł na razie
nie może pochwalić się sukcesami.
Na
koniec wrócę na krótko do Zakrzewa,
które odwiedziłam nieco wcześniej - Okiem Obserwatorki I. W
czasie swojej wędrówki pokonałam ul. Zakrzewską, od ul. Stefana Batorego w Batorowie
do ul. Gajowej w Zakrzewie. I muszę powiedzieć, że duża część tej drogi nie
zapewnia bezpieczeństwa pieszym i rowerzystom.
Chodnik
na terenie Lusowa kończy się na wysokości ul. Grzybowej, tj. ok. 500 m od
granicy z gminą Dopiewo. Jednak na tym odcinku można w miarę bezpiecznie iść
poboczem.
Horror zaczyna się od
ul. Radosnej w kierunku drogi wojewódzkiej. Odcinek drogi
powiatowej, biegnący przez las, jest praktycznie pozbawiony pobocza, nawet
nieutwardzonego.
Ruch samochodów na tej
drodze jest intensywny, równie często można na niej spotkać rowerzystów.
Przeważają dzieci i młodzież, które podjeżdżają z Zakrzewa do sklepu Żabka przy
ul. Radosnej, lub jeżdżą na plażę nad jez. Lusowskie.
Jest to odcinek ok. 470
m, który wręcz prosi się o utworzenie ścieżki pieszo-rowerowej, nawet o
nieutwardzonej nawierzchni.
Może
radny Wojciech Dorna powinien poprosić o pomoc radnego Pawła Jazego, który jak
się wydaje, znacznie lepiej sobie radzi jako samorządowiec. Na ostatniej
Komisji 8 czerwca pojawiła się informacja o planowanej budowie chodnika na ul.
Środkowej i Płk. A. Kopy w Trzcielinie.
Natomiast
kolejny bubel drogowy możemy napotkać na
skrzyżowaniu ul. Gajowej ze starym odcinkiem drogi wojewódzkiej.
Nie
dość, że chodnik, prowadzący od ronda, kończy się kilka metrów przed
skrzyżowaniem,
to
aby z ronda na nowej drodze wojewódzkiej dostać się na chodnik przy ul.
Gajowej, trzeba trzykrotnie przechodzić przez jezdnię.
Sama
widziałam, jak dwójka dzieci z rowerami, mozolnie i z narażeniem życia pokonywała
trzy przejścia dla pieszych. Droga przez skrzyżowanie wydłuża się z 38 m do 84
m, co w przypadku pieszych jest już pewną różnicą.
Ja
rozumiem, że projektanci podchodzą do projektów przedmiotowo i nie ma znaczenia
fakt, czy rozwiązania komunikacyjne mają jakikolwiek sens. Głównym celem jest
skasowanie wynagrodzenia, reszta się nie liczy. Bo organy i instytucje
samorządowe, jak i państwowe są pewnym płatnikiem.
Ale dziwić należy się
lokalnym samorządowcom, że godzą się na powstawanie takich bubli.
Wystarczyło przecież
doprowadzenie chodnika do skrzyżowania i wytyczenie przejścia dla pieszych
prosto w kierunku chodnika na ul. Gajowej. Stary,
zachodni odcinek drogi wojewódzkiej jest ślepy i ruch na nim jest minimalny –
stanowi miejsce postojowe dla kilku samochodów. Z pewnością ruch pojazdów jest tam znacznie
mniejszy, niż na wschodnim fragmencie, który prowadzi do dużej liczby obiektów
mieszkalnych i przemysłowych (m.in. przy ul. Przemysłowej). Sytuację tą doskonale widać na mapie Gminy i
zdjęciach lotniczych.
Niestety,
radny Zakrzewa Wojciech Dorna, widocznie jeździ tylko samochodem i nie jest w
stanie takich drobiazgów zauważyć.
Na
tym na razie zakończę moje obserwacje, dając włodarzom trochę czasu na
zapoznanie się ze swoimi okręgami wyborczymi. Może w końcu sami coś zauważą i
wykażą się inicjatywą.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz