wtorek, 9 czerwca 2020

Komisja Wspólna Rady Gminy Dopiewo 8 czerwca 2020 r. – czyżby ostateczny upadek demokracji lokalnej?


W dniu wczorajszym odbyło się wspólne posiedzenie Komisji Rady Gminy, przed Sesją Absolutoryjną, która zaplanowana została na 15 czerwca br. Pierwszym wrażeniem, jakie można było odnieść po jego zakończeniu, to to, że bardziej przypominało sejm niemy, niż spotkanie rozstrzygające o istotnych sprawach społeczności lokalnej. Głosów dyskusji prawie nie było, nawet w tak istotnych sprawach jak budżet Gminy, kolejna emisja obligacji gminnych czy plany zagospodarowania przestrzennego. Odnoszę wrażenie, że w Radzie Gminy Dopiewo nie ma już opozycji, co jest warunkiem istnienia demokracji. Z klubu JesteśMY na Tak słyszalny jest głos już tylko radnego Krzysztofa Kołodziejczyka, jednak jest on coraz cichszy i bardziej nieśmiały. Tak więc, system autorytarny kierowania Gminą przez wójta Adriana Napierałę stał się faktem.

W posiedzeniu z radnych nie uczestniczyli: Justin Nnorom i Piotr Strażyński. Ze strony Urzędu udział wzięli: wójt Adrian Napierała, zastępca Paweł Przepióra, sekretarz Małgorzata Wzgarda, skarbnik Małgorzata Mazurek i kier. ref. planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling.

Zaczynając od urzędników samorządowych, muszę zadać Wójtowi pytanie: jaki jest zakres obowiązków sekretarz Gminy Małgorzaty Wzgardy? - ponieważ odnoszę wrażenie, że jedynym jej zadaniem jest robienie dobrego wrażenia. Wszyscy urzędnicy, obecni na posiedzeniu, referowali zagadnienia z dziedzin, którymi kierują. Wszyscy, poza Panią Sekretarz.
Jej poprzednik, Maciej Kaczmarek przedstawiał na komisjach i sesjach tematy z różnych dziedzin, m.in. sprawy związane z transportem publicznym.
Na wczorajszym posiedzeniu projekty uchwał w sprawie komunikacji zbiorowej referował zastępca wójta Paweł Przepióra.

Przy okazji muszę wspomnieć o pewnym istotnym szczególe. Prawie 3 lata temu walczyłam o przedłużenie linii nr 727 do Dopiewa - Petycja do Leszka Nowaczyka. Wówczas to osoby takie jak: wójt Adrian Napierała czy przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, które nigdy nie korzystają z komunikacji publicznej stwierdziły, że wniosek jest bezzasadny.
Chyba był nie do końca bezzasadny, ponieważ w porozumieniu między miastem Poznań a gminą Dopiewo, w sprawie organizacji transportu lokalnego, przewidziane jest przedłużenie linii nr 727 do Dopiewa.

Kierownik Remigiusz Hemmerling jak zwykle, albo nic nie uzasadniał, albo twierdził, że proponowane rozwiązania są konieczne. A niestety, mam tu poważne wątpliwości, chociażby w przypadku planu zagospodarowania przestrzennego dla części ul. Jabłoniowej w Skórzewie.
Obowiązujący jeszcze plan zagospodarowania z 2016 r. przewiduje połączenie ul. Jabłoniowej z ul. Dębową.
Przy skrzyżowaniu w/w ulic zlokalizowany jest zakład produkcyjny, jeżeli dobrze pamiętam, warsztat samochodowy. Jego właściciele zawnioskowali o wyłączenie części ul. Jabłoniowej, chcąc ją włączyć w obszar zakładu – co zresztą już ma miejsce.
Wójt okazał się bardzo życzliwy dla wnioskodawców, zmieniając plan zgodnie z ich życzeniem, wbrew protestom okolicznych mieszkańców.
Należy zauważyć, że praktycznie cały teren Skórzewa, ograniczony ulicami: Kolejową, Sportową, Szkolną, Szarotkową oraz granicą z Poznaniem, poza nielicznymi wyjątkami, przeznaczony jest pod budownictwo mieszkaniowe. Jednym z takich wyjątków, jest właśnie zakład przy ulicach: Dębowej i Jabłoniowej, drugim niewielki obszar usług przy ul. Wschodniej. Nie od dziś wiadomo, że działalność takich firm często jest uciążliwa dla otoczenia. Tak też wynikało z uwag, złożonych na etapie wyłożenia planu.
W takich sytuacjach, Gmina powinna dążyć do wyeliminowania tego typu działalności, zachęcając przedsiębiorców do przeniesienia jej w inne miejsce. Przedstawiona na posiedzeniu zmiana planu jedynie utrwali istniejący stan rzeczy, który w przyszłości może być powodem konfliktów. Do tego odbywa się to kosztem układu komunikacyjnego w tej części Skórzewa.

W takiej sytuacji radni powinni wstrzymać się z podjęciem decyzji i przeprowadzić wizję lokalną w terenie, czy proponowane zmiany mają sens i są korzystne dla mieszkańców, a nie tylko dla wnioskodawcy. Założę się, że żaden z Radnych, włączając w to Radnych ze Skórzewa, nie pofatygował się obejrzeć tego miejsca.
Członkowie wszystkich Komisji w liczbie 18 osób, bezrefleksyjnie zagłosowali za przyjęciem uchwały, zmieniającej plan zagospodarowania.

Przechodząc do skarbnik Gminy Małgorzaty Mazurek uważam, że powinna ona przejść szkolenie z umiejętności występowania na forum publicznym. Tematy związane z budżetem Gminy są przedstawiane przez nią tak mętnie i chaotycznie, iż trudno się w tym połapać. Być może zna się na rachunkowości, chociaż jej największą wadą jest spolegliwość wobec wójta Adriana Napierały - to jej sposób referowania, powoduje mętlik w głowie. No chyba, że o to chodzi. Radni, niewiele rozumiejąc z przedstawionych wywodów, nie będą zadawać pytań.

Skarbnik Małgorzata Mazurek nie potrafiła nawet jednoznacznie przedstawić, na co zostaną przeznaczone środki z emisji obligacji w wysokości 20 mln złotych. Po dłuższym kluczeniu okazało się, że część z nich zostanie przeznaczona na spłatę wcześniejszych zobowiązań. Dodam tylko, że przewodniczącym Komisji Budżetu jest radny Jan Bąk – przysłuchując się wielokrotnie posiedzeniom tematycznym, jak i wspólnym RG – nigdy nie byłam świadkiem pytań i wypowiedzi w/w Radnego w sprawach formalnych, dotyczących finansów Gminy. Tym razem, jako przewodniczący posiedzenia, mógł czuć się usprawiedliwiony.

W zasadzie najciekawsza była część ostatnia posiedzenia – wolne głosy i wnioski. Ograniczę się do wniosków i pytań radnych: Anny Kwaśnik i Krzysztofa Kołodziejczyka.
Okazuje się, że jednak Radni czytają mojego Bloga. W niedzielę opublikowałam wrażenia z mojego pobytu w Więckowicach - Więckowice okiem Obserwatorki I, a już następnego dnia, w poniedziałek radna Anna Kwaśnik zgłosiła Wójtowi konieczność uporządkowania terenu wokół stawu przy ul. Gromadzkiej w Więckowicach. Ciekawe, kiedy zauważyłaby ten problem, gdyby nie mój tekst?
Podobno przez najbliższych kilka lat, roślinnością posadzoną wokół stawu, opiekować ma się firma, która zrealizowała inwestycję. Wójt od razu zaznaczył, że są trudności z egzekwowaniem tych zobowiązań, często z tego powodu, że firmy te mają siedziby daleko od gminy Dopiewo.
Nie jest to dla mnie wystarczające wytłumaczenie, ponieważ w takiej sytuacji konieczność dokonania kontroli powinna być zgłaszana znacznie wcześniej a nie dopiero wówczas, gdy takie miejsce odwiedzi Obserwatorka I. Przy okazji, może należałoby rozważyć zmianę systemu opieki nad nowymi terenami zielonymi?
Poza tym, firma jest odpowiedzialna za stan roślin, a nie śmieci pływające w stawie. Tak więc, w moim przekonaniu radna/sołtys Anna Kwaśnik zaliczyła kolejną wpadkę.

Radny Krzysztof Kołodziejczyk poruszył 2 tematy: budowy pumptracka oraz składowiska odpadów w Dąbrówce. Powiem wprost, cała ta sprawa coraz bardziej mi „śmierdzi”. A potwierdzają to wypowiedzi wójta Adriana Napierały.
W sprawie pumptracka stwierdził on m.in., że z wnioskiem o jego budowę wystąpił sam Prezes RSP w czasie posiedzenia Rady Sołeckiej Dąbrówki. Co więcej, RSP zadeklarowała wymianę gruntu na swój koszt – jak wynika z ekspertyzy geologicznej grunt w miejscu jego lokalizacji jest niestabilny - Pumptrack radnego Justina Nnoroma.
Przy okazji wyszło na jaw, że budowa w tym miejscu pumptracka nie jest przesądzona. Może się okazać, że zostanie on zbudowany w innej miejscowości – to również był mój pomysł - Dopiewski Budżet Obywatelski ślepą uliczką.

Natomiast uważam, że z pumptrackiem coraz bardziej wiąże się planowana budowa składowiska odpadów na terenie dawnej przetwórni owoców i warzyw RSP Dąbrówka.
Po pierwsze, zastanawia mnie cel budowy składowiska oraz pochodzenie odpadów. Jak wiadomo, śmieci z terenu naszej Gminy są wywożone na składowisko w Piotrowie Pierwszym. Skąd więc będą sprowadzane odpady do Dąbrówki?
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl – to, że z Europy Zachodniej. Jak wiadomo, w krajach Europy Zachodniej przepisy dotyczące składowania odpadów są coraz bardziej rygorystyczne. W wielu zachodnich gminach nie wolno pod żadnym pozorem gromadzić odpadów. Kary za łamanie przepisów z pewnością są drakońskie.
Do niedawna Zachód wywoził odpady do Chin, jednak Chińczycy zamknęli swoje granice przed odpadami. Gdzie więc najłatwiej pozbywać się odpadów? – w krajach Europy Wschodniej. Polska do tego celu doskonale się nadaje, ze względu na bałagan w przepisach, bezradność w egzekwowaniu prawa oraz korupcję. Przykładów w ostatnich latach mieliśmy dziesiątki.

A lokalizacja tego typu działalności w Dąbrówce wydaje się idealna. Dojazd autostradą A2, zjazd na ekspresówkę S11 i następnie zjazd z węzła Dąbrówka. Lepszego miejsca nie można sobie wymarzyć.
Co więcej, niektórzy z mieszkańców Dąbrówki widzieli na terenie RSP kilka miesięcy temu, samochody na zagranicznych rejestracjach. Nie musi to niczego przesądzać, ale z drugiej strony może to oznaczać coś konkretnego i groźnego.

Kolejna przesłanka to sposób ogłoszenia wniosku w BIP-ie. Zazwyczaj przy tego typu obiektach publikowana jest karta informacyjna przedsięwzięcia, czasem nawet zamiast obwieszczenia. Tym razem z tego zrezygnowano, ograniczając się do obwieszczenia o wszczęciu postępowania administracyjnego. Tak więc, gdyby nie opublikowano odpowiedzi Powiatowego Inspektora Sanitarnego, nie mielibyśmy żadnych informacji.
Z odpowiedzi tej wynika, że inwestor zamierza dowozić na składowisko rocznie od 6 do 10 tys. ton odpadów. Jest to wartość deklarowana a jaka będzie rzeczywista? Lekko licząc będzie to od 200 do 350, 30-tonowych ciężarówek, czyli ogromna góra śmieci.

Z mapki, udostępnionej przez w/w Radnego wynika, że składowisko ma zajmować niewielki obszar terenu, obok zabudowań RSP. A jaką mamy gwarancję, że nie jest to przypadkiem przyczółek, który za kilka lat zajmie cały obiekt? Spółdzielnia przenosi produkcję do nowego zakładu, natomiast budynki, podobnie jak park, znajdują się pod opieką konserwatorką. Z pewnością trudno będzie je wynająć na jakąś sensowną działalność – każda zmiana musi być uzgadniana z konserwatorem zabytków. Natomiast składowanie odpadów (nie mylić z sortowaniem) nie wymaga jakichś specjalistycznych obiektów i urządzeń, wystarczy tylko pusty plac.

Jednak najbardziej zbulwersowała mnie reakcja Wójta na wątpliwości Radnego, związane z lokalizacją składowiska. Stwierdził on mianowicie, iż przecież dotychczas była tam prowadzona działalność przemysłowa. Jeżeli dla Adriana Napierały przetwórstwo warzyw i owoców z jednej, a składowisko odpadów z drugiej strony - jest taką samą działalnością przemysłową, to nie mam więcej pytań. Dla mnie, intencje są wyraźne i jednoznaczne.

A jaka jest reakcja na to zagrożenie, w zasadzie żadna. Nie słychać głosów mieszkańców, nie widać również żadnych wniosków ze strony Radnych.
To, że milczą radna Marta Jamont i sołtys Barbara Plewińska - wcale mnie nie dziwi. Gdyby jesienią miały odbyć się wybory samorządowe, to być może by się zainteresowały tą sprawą, bo przecież dobro mieszkańców dla włodarzy jest sprawą najważniejszą. Ale ponieważ do wyborów jeszcze daleko, zatem szkoda fatygi. W/w Radna jest jedną z największych pomyłek gminy Dopiewo, niestety ciągle wybieraną przez wyborców.
Radny Justin Nnorom również raczej się nie wypowie. Podejrzewam, że może mieć z tym tematem coś wspólnego ze względu na forsowany przez niego pumptrack.
Gdzie jest była kandydatka na wójta, Violetta Adamowicz, która w trakcie kampanii wyborczej walczyła przeciwko budowie asfaltowni w Dąbrowie i o czyste środowisko?
W tej sytuacji pozostaje radny Krzysztof Kołodziejczyk, który jak na razie ograniczył się do ustnego wniosku w sprawie sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko.

W tym miejscu muszę przypomnieć sytuację, jaka miała miejsce kilka lat temu w Bytkowie, w gminie Rokietnica. Firma Hemar chciała tam, obok oczyszczalni ścieków, w terenie, przeznaczonym w planie zagospodarowania pod tego typu działalność, postawić sortownię odpadów. Zarówno połowa mieszkańców, jak i część włodarzy gminy Rokietnica, podniosła taki rwetes (protesty liczone były w tysiącach), że wójt Bartosz Derech szybko zmieniał ustalenia planu zagospodarowania, tak wystraszył się reakcji społeczeństwa. Protestowali mieszkańcy nie tylko Bytkowa, ale wszystkich miejscowości, wchodzących w skład gminy Rokietnica.
Trzeba pamiętać, że wówczas nie obowiązywały jeszcze obecne przepisy, dotyczące składowania odpadów a miejscowy plan pozwalał na lokalizację sortowni.
Wówczas reakcję mieszkańców traktowałam jako przesadną histerię, dziś zupełnie inaczej oceniam problem.

Jak widać, sytuacja w gminie Dopiewo jest zupełnie inna. Bierni są nie tylko Radni, ale i społeczeństwo. Mimo, iż nie mieszkam w sąsiedztwie potencjalnego składowiska, inwestycja coraz bardziej mi się nie podoba. Gmina to nasze wspólne dobro. Niestety większość osób nie interesuje się niczym poza własnym podwórkiem i dlatego nie dziwi fakt, że bardzo odpowiadają im puste i infantylne okrzyki wyborcze: .. kocham gminę.. kocham wójta....
Od razu jednak oświadczam, nie mam zamiaru w tym przypadku zastępować mieszkańców i radnych, składając wnioski i protesty.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz