W poniedziałek 4 czerwca 2012 r.
ma się odbyć uroczyste otwarcie kolejnego odcinka Obwodnicy – od węzła Dąbrówka
do autostrady A2. Dla mieszkańców gminy Dopiewo i większej części Tarnowa
Podgórnego będzie to z pewnością powód do zadowolenia. Co jednak z mieszkańcami
pozostałych gmin, przede wszystkim Rokietnicy, którzy nie mogą liczyć na
szybkie otwarcie odcinka Rokietnica-Swadzim?
Obiło mi się o uszy, że otwarcia,
po raz kolejny, dokonać ma wojewoda wielkopolski Piotr Florek. Zapewne w
przemówieniu oficjalnym uzna oddanie do użytku kolejnego odcinka za swój wielki
sukces, podobnie jak w listopadzie 2011 r. Ciekawe, czy przy tej okazji wspomni
o brakującym odcinku z Rokietnicy do Swadzimia. Zapewne nie będzie chciał psuć
sobie nastroju.
Po raz kolejny okaże się, kim są
i kogo tak naprawdę reprezentują władze województwa. Wojewoda, jak wynika z
przepisów, jest przedstawicielem Rady Ministrów w województwie. Posiada
szerokie uprawnienia i kompetencje w zakresie zadań rządowych w województwie –
ustawa z 23 stycznia 2009 r. o wojewodzie i administracji rządowej w
województwie (Dz. U. z 2009 r. Nr 31, poz. 206). Siłą rzeczy winien mieć też
realny wpływ na realizację inwestycji o znaczeniu wojewódzkim i krajowym. Jak
się okazuje, to tylko teoria. Wojewoda wielkopolski nie ma żadnego wpływu na
decyzje rządu, co więcej nie potrafi wykorzystać narzędzi prawnych, którymi
dysponuje.
Niestety, wojewoda nie jest
wybierany w wyborach powszechnych – powoływany jest przez Prezesa Rady
Ministrów na wniosek ministra właściwego do spraw administracji publicznej.
Mieszkańcy nie mają więc możliwości rozliczenia wojewody za jego pracę.
Nasuwa się pytanie, czy wojewoda
będzie miał odwagę spojrzeć w oczy mieszkańcom gminy Rokietnica? Wydaje mi się,
że tak. Po prostu stwierdzi, że robił co mógł. A że nic nie mógł, to nic nie
zrobił. Osoby na takich stanowiskach należą do gatunku nieprzemakalnych –
każda, nawet najbardziej zasadna krytyka, spływa po nich jak woda po kaczce.
Szumne deklaracje wielkopolskich
posłów, Waldy Dzikowskiego i Rafała Grupińskiego, również należy traktować z
przymrużeniem oka. Są to działania pod publikę, jako posłowie na sejm nie mają
realnego wpływu na rząd.
Po raz kolejny może się okazać,
że potrzeby zwykłych obywateli są zbyt błahe, aby decydenci chcieli się nad
nimi pochylić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz