czwartek, 13 lutego 2014

ROKBUS Rokietnica (7) – czyli jak zrobić wodę z mózgu



Epopei, zwanej integracją komunikacji publicznej w gminie Rokietnica, ciąg dalszy. Muszę przyznać, że prezes ZUK ROKBUS Piotr Stasiak wykazuje się żelazną konsekwencją. Z uporem forsuje swój punkt widzenia, dotyczący skutków integracji komunikacji publicznej gminy Rokietnica z Poznaniem - link. Widząc coraz słabszy oddźwięk społeczny, wydaje mi się, że zamiar ten może mu się udać. Skądinąd wiadomo, że z komunikacji publicznej raczej nie korzysta, więc postulowanych przez siebie zmian nie odczuje.
W opinii Prezesa już sam fakt integracji jest lekiem na całe zło. Teza ta jest z gruntu postawiona fałszywie, ponieważ istotne będą skutki integracji, a nie sam fakt jej zaistnienia. Jak można się zorientować, na zmianach skorzystają przede wszystkim mieszkańcy Rokietnicy, a i to nie wszyscy. Ponieważ zbliżają się wybory, wójt Bartosz Derech musi zadbać przede wszystkim o najliczniejszy i najgłośniejszy elektorat. Mam tu na myśli mieszkańców dużych osiedli, a szczególnie Os. Kalinowego.
Taktyka ta może się jednak nie sprawdzić – mieszkańcy, którzy mają zapewnione wszelkie wygody, zwyczajnie mogą nie pójść na wybory. Dlatego proponuję zawczasu przygotować stosowne zachęty, łącznie z dowozem wyborców do lokali wyborczych. Można również zorganizować lokal na Os. Kalinowym, aby wyborcy nie musieli się fatygować. To tak na marginesie, wracam teraz do głównego wątku.

Skierowanie wszystkich linii autobusowych na ul. Szkolną w Rokietnicy ma rzekomo zapewnić wygodny dojazd do szkół i przeciwdziałać paraliżowi komunikacyjnemu. Jest to połowiczna prawda, ale niech tak będzie. Zastanawia mnie, ile osób, odwożąc dzieci do szkoły, przesiądzie się do autobusów. Zazwyczaj mieszkańcy, jadąc do pracy, niejako po drodze, zawożą dzieci do szkoły i przedszkola. Nie sądzę, aby gremialnie przesiedli się do autobusu. Po odprowadzeniu dziecka do szkoły, musieliby wracać do domu, żeby przesiąść się do samochodu, albo kontynuować podróż do pracy następnym autobusem. Ze względu na panujący powszechny pośpiech, a także preferowanie wygody, większość mieszkańców w dalszym ciągu będzie korzystać z prywatnych pojazdów. Może więc w takim razie osoby przebywające w domu skorzystają z udogodnień komunikacyjnych? Jeżeli nawet, to pewnie będzie to niewielka grupa. Jak zapewnia Prezes, większą częstotliwość będą miały linie łączące Rokietnicę z Poznaniem. A co z pozostałymi miejscowościami – tam nie ma dzieci uczęszczających do szkoły? Jeżeli osoba dowożąca dziecko do szkoły będzie musiała czekać pół godziny na autobus powrotny, z pewnością skorzysta z własnego samochodu.

Enigmatycznie brzmią zapewnienia o wprowadzeniu wieczornych lub nocnych kursów między Poznaniem i Rokietnicą. „Będziemy dążyć”, „całkiem nowe możliwości” i tym podobne sformułowania świadczą o tym, że jak na razie są to obietnice bez pokrycia. Integracja powinna już te tematy uwzględniać.

Równie niewiarygodnie brzmią tłumaczenia, dotyczące przesunięcia terminu (o 5 miesięcy) wprowadzenia wspólnego biletu. Nowa linia ma m.in. wjeżdżać na ul. Wilków Morskich w poznańskiej części Kiekrza. Jak to możliwe, że dopiero 2 tygodnie przed wprowadzeniem integracji okazało się, że trzeba przebudować skrzyżowanie ul. Wilków Morskich z ul. Chojnicką? Jest to kolejny przykład, podobnie jak w przypadku ROS - link , całkowitej amatorszczyzny osób odpowiedzialnych, w tym przypadku zarówno władz ROKBUS-u, jak i ZTM Poznań. Dla mnie oczywistym jest, że jeżeli wyznacza się nową trasę autobusową, to w pierwszej kolejności należy ją przetestować. Na nową trasę wysyła się autobus, i to największy jaki będzie ją obsługiwał, aby sprawdzić, czy jest ją w stanie pokonać. Prób tych należy dodatkowo dokonać w godzinach szczytu komunikacyjnego, zarówno rano, jak i popołudniu. Projekt integracji był przygotowywany wystarczająco długo, aby odpowiednio wcześniej wychwycić problemy techniczne. Ponadto, jeżeli nie ma możliwości wjazdu na ul. Wilków Morskich, póki co można linię poprowadzić z pominięciem tego odcinka. Jeżeli na przeszkodzie stoją sprawy formalne – źle to świadczy o funkcjonowaniu odpowiedzialnych organów i instytucji.

Nie przekonuje mnie również wyjaśnienie, że na przeszkodzie wprowadzenia wspólnego biletu są problemy z dystrybucją. W gminie Dopiewo wspólny bilet wprowadzono 1 lipca 2010 r., gdy nikt jeszcze głośno nie mówił o biletomatach. Do chwili obecnej bilety sprzedają kierowcy i nie słychać, aby z tego powodu pasażerowie byli niezadowoleni. Może bardziej chodzi o dodatkowe dochody z tytułu sprzedaży dotychczasowych, droższych biletów – przez 5 miesięcy uzbiera się całkiem spora sumka.

Prezes Piotr Stasiak tłumaczy się brakiem środków finansowych, uniemożliwiających zwiększenie ilości kursów m.in. na Os. Sobieskiego. Przypomnę, że komunikacja publiczna w Rokietnicy pochłania znaczne środki finansowe, oferując w zamian mniej niż inne gminy.
Dla przykładu gmina Dopiewo, licząca prawie 21 tys. mieszkańców, z budżetem ok. 76,5 mln złotych, dopłaca do komunikacji 1,485 mln złotych. Stanowi to 1,94% budżetu Gminy, a koszt na 1 mieszkańca wynosi ok. 71 zł rocznie.
Gmina Rokietnica, licząca prawie 14 tys. mieszkańców, z budżetem ok. 37,5 mln złotych, dokłada do komunikacji publicznej 2,146 mln. Stanowi to 5,7% budżetu Gminy, a koszt na 1 mieszkańca wynosi ok. 154 zł rocznie.

Aby jeszcze lepiej uzmysłowić Czytelnikom przepaść, jaka dzieli Rokietnicę od innych gmin, krótko o dostępności komunikacji. W gminie Dopiewo stałe połączenia mają takie miejscowości jak (w nawiasach liczba zameldowanych osób): Drwęsa (98), Fiałkowo (37), Lisówki (114), Podłoziny (71), Zborowo (75), Żarnowiec (11). Natomiast w gminie Rokietnica miejscowości takie jak Rogierówko (141), Dalekie (34), Kobylnik (468) czy Starzyny (83), praktycznie nie posiadają żadnych stałych połączeń. Należy dodać, że gmina Dopiewo ma powierzchnię o 50% większą niż gmina Rokietnica, toteż i odległości między miejscowościami są większe.

Równie niepoważnie brzmią tłumaczenia, dotyczące przeniesienia przystanku w Starzynach i wydłużenie dojścia do niego o ok. 600 m. Czyżby wiadukt nad S-11 miał za małą nośność i nie pozwalał na przejazd autobusu? A może chodzi o to, aby mieszkańcy Starzyn zaczęli korzystać z przystanków przy ul. Kierskiej w Kiekrzu – dojście ul. Starzyńską będzie tylko o 300 m dłuższe, niż do nowego przystanku przy ul. Poznańskiej? Jeżeli okaże się, że mieszkańcy Starzyn przestali korzystać z nowego przystanku, będzie można skrócić linię a pętlę zlokalizować na Os. Kalinowym.
Jak wynika z informacji przekazanych przez prezesa Piotra Stasiaka, nie są przewidziane konsultacje w sprawie rozkładów. Świadczy o tym akapit, że „rozkłady jazdy nowych linii zostaną opublikowane najpóźniej miesiąc przed ich wejściem w życie”. Po raz kolejny władza próbuje udowodnić, że wie najlepiej - co potrzebne jest mieszkańcom.

Najbardziej pokrzywdzeni zmianami zostaną jednak mieszkańcy Żydowa, Rostworowa, Krzyszkowa i północnej części Rokietnicy. Jednym z powodów likwidacji bezpośredniego połączenia z Poznaniem ma być przejazd kolejowy na ul. Kolejowej w Rokietnicy. Dlaczego więc nie stanowi przeszkody przejazd kolejowy na drodze do Psarskiego – są to w zasadzie 2 przejazdy na dwóch liniach kolejowych. Dotychczas, mimo iż autobusy przejeżdżają przez ten przejazd, nie odnotowuje się z tego powodu opóźnień?

Na koniec pytanie zasadnicze – czy integracja transportu publicznego spowoduje obniżenie dotacji z budżetu Gminy? Wiem, że są gminy, takie jak Tarnowo Podgórne, które wydają znacznie więcej na komunikację publiczną. W tym przypadku jednak budżet Gminy jest prawie czterokrotnie wyższy a oferta dla pasażerów znacznie bogatsza – autobusy docierają praktycznie w każdy zakątek. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że w zakresie kosztów w gminie Rokietnica raczej nic się nie zmieni. Mieszkańcom w tej sytuacji należy życzyć, aby poważnie zastanowili się, na kogo oddadzą głos w najbliższych wyborach samorządowych.

P.S. Zapraszam również do lektury części 8, pod adresem - link

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz